Witam,

Mam na imię Ania i mam 26 lat. W mojej rodzinie od kiedy pamiętam były straszne awantury spowodowane nadużywaniem alkoholu przez mojego ojca. Do dziś śnią mi się po nocach. Moje życie było od najmłodszych lat przepełnione strachem, czy tata przyjdzie do domu znów pijany.

Na mnie ani na moją siostrę nie podniósł ręki nigdy, ale to, co wyprawiał z naszą mamą było o wiele gorsze. Wiele razy uciekałyśmy wszystkie z domu w nocy, podczas deszczu, wiatru. Wracając ze szkoły modliłam się żeby w domu był spokój, ale zazwyczaj zastawałam mamę chowającą się w krzakach przed moim ojcem.

Mimo, że to było dawno, teraz jak piszę te słowa mam łzy w oczach. I po kolejnej awanturze coś we mnie pękło. Ubrałam się i poszłam na posterunek. Nie po to, aby wzięli kolejny raz mojego ojca do izby wytrzeźwień, ale po prostu zgłosić oficjalnie całą sprawę. Policja spisała protokół i przyszło wezwanie do sądu dla mojemu ojcu. Nie będę mówić jak na to zareagował. Ważny jest natomiast ciąg dalszy. Mój ojciec został skierowany na przymusowe leczenie. Początkowo miało to być w zamkniętym ośrodku, ale ojciec uprosił sąd, aby dostał tabletki. I rzeczywiście dostał je, brał i nie pił. Czasami zdarzały się chwile słabości, ale tabletki zaczynały działać i ojciec odczuwał straszne dolegliwości. Najgorsze jest to, że nie współczułam mu.

Potem nastąpiła tragedia w moim życiu, mianowicie miałam poważny wypadek samochodowy, spowodowany jak na złość przez pijanego kierowcę. Byłam 2 tygodnie w stanie śpiączki, 3 miesiące w szpitalu. Utraciłam częściowo pamięć, ale mama opowiadała, że kilka dni po wybrudzeniu ze śpiączki spytałam mojego ojca czy bierze leki. Wszystko zapomniałam, ale tego nie byłam w stanie zapomnieć. Teraz mojemu ojcu zdarza się wypić, ale „rozsądnie”. W tym sensie, że nie robi awantur, jak wypije idzie od razu spać. Moja tragedia chyba czegoś go nauczyła. Ale mimo wszystko ja nadal odczuwam lęk.

Najgorsze jest to, że odkrywam w sobie straszne nerwy i… pociąg do alkoholu. Zawsze się broniłam przed tym, mówiłam sobie, że ja taka nie będę. Muszę, co dzień nad sobą panować i właśnie niedawno uświadomiłam sobie, że jestem DDA. Dawno już o tym myślałam, ale wmawiałam sobie, że tak nie jest. Dlatego uczcie się na moim przykładzie proszę. Zgłaszajcie odpowiednim instytucjom swój problem i pracujcie nad sobą! My, jako dorosłe dzieci alkoholików, musimy się zmagać, co dzień z tym problemem. To nie jest tak, że jak skończy się problem z alkoholem to dla dzieci alkoholików jest ok. Pozostaje strach i można powiedzieć uszkodzone emocje.

Mam również jakby „wypaczony” gust odnośnie moich partnerów życiowych. Wybieram sobie mężczyzn mających również problem. Jest to albo pociąg do alkoholu lub do innych używek. Ja tylko pragnę miłości i nie chcę powtórzyć błędów mojej mamy. Czuję, ze NIE zasługuję na „normalnego” mężczyznę – bez nałogów czy zachwianej psychiki. Rozważam myśl pozostania singielką, ale wtedy rodzi się obawa, że mogę moją samotność topić w alkoholu. Nadal szukam odpowiedzi.

Dlatego proszę walczcie z tym problemem. Tyle w życiu już przeszliśmy, więc nie pozwólmy sobie przegrać tej bitwy! Nie powtarzajmy błędów naszych rodziców.

Pozdrawiam



Ania, DDA, 26 lat