Dzieci w rodzinie z problemem alkoholowym


Wanda Sztander
http://www.psychologia.edu.pl


Wielu rodziców jest szczerze zaniepokojonych tym, co dzieje się z dziećmi wobec faktu nadmiernego picia oraz incydentów związanych z piciem alkoholu. Wielu niepijących rodziców w rodzinach z problemem alkoholowym obawia się obciążeń dziedzicznych, złego przykładu osoby pijącej, wciągania dziecka w imprezy z alkoholem, losu alkoholika. Niektórzy rodzice są przerażeni możliwością niszczącego wpływu awantur rodzinnych lub rozbicia rodziny, inni zaś sadzą, że dzieci niczego nie dostrzegają. Wielu ze względu na dzieci przemyśliwa po raz kolejny wersję rozwodu pytając siebie, co lepsze dla dziecka i kiedy będzie miało większe pretensje, gdy dorośnie: jeśli się zostawi alkoholika jego losowi wybierając rozwód, czy gdy wybierze się trwanie w rodzinie z konsekwencjami picia. Niektóre kobiety podrywają się do aktywnego działania wobec pijącego męża (a mężowie wobec pijących żon) właśnie w obronie dzieci przed cierpieniem i widocznymi zaburzeniami. Tak jakby swoje życie i szczęście łatwiej było spisać na straty niż życie i szczęście swoich dzieci.
Część tych obaw ma realne uzasadnienie, część nie. Wbrew płytkim obiegowym przekonaniom dzieci z rodzin alkoholików nie muszą gorzej się uczyć (często są najlepszymi uczniami), nie muszą mieć mniejszych sukcesów zawodowych i ekonomicznych (wielu z nich naprawdę świetnie sobie radzi), nie muszą być wcale niepewne i wycofane (wielu z nich jest aktywnych i przebojowych, wcześnie wytrenowanych w zaradności i odpowiedzialności). Są jednak w tej sprawie teorie i prawdy na tyle ważne, że warto je poznać i uczynić przedmiotem głębszej refleksji.

Dzieci z rodzin o problemie alkoholowym (lub innym poważnym problemie rodzinnym) przeżywają w porcji zdecydowanie większej niż inne dzieci zakłócenia w stanie poczucia swojego bezpieczeństwa. Doświadczają więcej napięć, lęku, dezorientacji i samotności. Ten stan rzeczy sprzyja tworzeniu się obronnej postawy życiowej.

P o s t a w a o b r o n n a jest przeciwieństwem postawy otwartej i ufnej aktywności. W postawie obronnej zastyga się, napina i zamyka, w tej drugiej zaś, ekspansywnej, rozgada się, wędruje i eksperymentuje. Postawa otwartej i ufnej aktywności sprzyja zmianie a zmiana zawsze zawiera element ryzyka. Postawa obronna każe wycofywać się przed ryzykiem a przez to przed zmianą.
Osoba z nastawieniem obronnym:
– to ktoś, to żyje w stałym pogotowiu emocjonalnym;
– kto ciągle „ma się na baczności;
– kto wyznaje filozofię życiową „aby przetrwać”;
– kto głównie skoncentrowany jest na tym, aby nie stracić;
– kto z trudnością podejmuje ryzyko zmiany.

Wszystkie dzieci, w tym i dzieci w rodzinach alkoholowych, rodzą się z różnym wyposażeniem: odpornością, aktywnością, siłą reakcji i wieloma innymi jeszcze cechami. Zyjąc w rodzinie dostają od dorosłych wsparcie mniej lub bardziej stałe i rozważne, ponieważ zależy ono od członków tej rodziny i ich indywidualnych możliwości. Toteż ważne jest, by pamiętać, że mówiąc o dzieciach z rodziny alkoholowej można mówić tylko o pewnych trendach i skłonnościach oraz o tym, że sytuacja w rodzinie alkoholowej czemuś sprzyja lub nie sprzyja. Zależnie od mnogości czynników nie do końca nam znanych, efekty jej wpływu są różne.
Postawa obronna jest związana z urazami, które przeżywa dziecko. Jeśli chodzi o dzieci z rodzin o problemie alkoholowym można mówić o urazach ostrych i urazach rozmytych.

Uraz ostry to pojedyncze lub powtarzające się przerażające doświadczenia w postaci bólu, przemocy, upokorzenia czy seksualnego nadużycia.

Trzeba jasno powiedzieć, że wszelkie ostre, psychologiczne urazy dzieciństwa zdarzają się także w rodzinach, w których nie ma alkoholu i błędem byłoby klasyfikować rodziny na takie, w których jest alkoholizm i przemoc oraz takie, w których nie ma ani jednego, ani drugiego. Rzeczywistość nie jest tak schematyczna. Przemoc, ból i nadużycia seksualne istnieją także w rodzinach, w których nie tylko nie ma choroby alkoholowej, ale nawet nie pije się znaczących ilości alkoholu. Jednak alkohol sprzyja, wyostrza i dramatyzuje tego typu zdarzenia.

Dzieci bywają ofiarami i świadkami przemocy. Przeżywają przerażenie, obawę o życie swoje lub swoich najbliższych. Przeżywają też bunt i nienawiść. Zdarza się, że stany, które przeżywają dzieci przerastają możliwości asymilowania tych uczuć. Uczucia te zostają więc odcięte i wyparte. Jeśli ktoś z rodziny goni innych z nożem w ręku, obroną przed przerażeniem bywa patrzenie na to jak na nierzeczywisty film, z którym nie ma się nic wspólnego. Odrealnienie i znieczulenie są dobrymi środkami obrony.

Oddzielne miejsce w sprawie urazów dzieciństwa zajmuje kwestia seksualnego wykorzystywania dzieci. Dorośli czasem wykorzystują i nadużywają zarówno mocy swego wpływu jak i naturalną ciekawość seksualną dzieci. Chodzi o taki rodzaj kontaktów, który niekoniecznie prowadzi do stosunku seksualnego lub jest oparty na gwałcie, obejmuje jednak pieszczoty, pocałunki i dotykanie o charakterze seksualnym. Mogą to być różnego typu „zabawy seksualne” niosące przyjemne podniecenie także dzieciom. Wraz z podnieceniem i aurą owocu zakazanego sytuacja taka rodzi wstyd, wstręt i poczucie, że jest się zbrukanym. Wywołuje także przerażenie, że ktoś inny, dorosły (matka) może się dowiedzieć, potępić i surowo ukarać. Niezależnie od charakteru wykorzystania seksualnego, to jest zarówno poprzez przemoc i uwiedzenie, doświadczenie to, tak czy inaczej, daje dziecku uczucie współudziału i przekonania, że ono samo zrobiło coś bardzo złego. Dlatego szansa na kontakt w tej sprawie z dzieckiem jest tak bardzo mała. Naturalnie, dorośli wykorzystujący seksualnie nie są bez wpływu na poczucie winy i lęku u dzieci przed odkryciem tej „przerażającej sprawy”. Na ogół sami każą „nic nie mówić”, dając do zrozumienia, że konsekwencje ujawnienia będą dramatyczne. .Dlatego zapewne tak mało wiemy o doświadczeniach dzieci wykorzystywanych seksualnie. Pieczęć milczenia rozciąga się na całe dorosłe życie, w szczególnych tylko przypadkach – najczęściej w głębokiej terapii – zdarza się ją zdejmować. Dzieci wykorzystywane seksualnie (dotyczy to głównie dziewczynek, lecz nie tylko) mogą reagować brakiem apetytu i apatią, niezrozumiałym unikaniem kogoś dorosłego, niezrozumiałym uporem, rysunkami o treściach seksualnych, odczuciem otoczenia (w szkole, wśród innych osób znających dziecko), że „stało się coś” co trudno zrozumieć.

Przerażające doświadczenia bywają skutecznie wyparte. Są ludzie, którzy mówią: Nic a nic nie pamiętam do czwartego (siódmego, piętnastego) roku życia. Nic nie pamiętam z moich kontaktów z ojcem. Pamiętam bardzo mało, tylko… itd.

Uraz rozmyty to drugi rodzaj urazu. Nic ostrego i wyraźnego się nie dzieje, lecz życiu towarzyszy piętno niepokoju, chaosu i braku oparcia. Ten rodzaj urazu jest bodaj częstszy w doświadczeniu dzieci z rodzin o problemie alkoholowym. Chodzi o sytuację braku porządku, sytuację nieprzewidywalności, gotowości obronnej wobec tego „co za chwilę się wydarzy”.

Każdemu człowiekowi, szczególnie zaś dziecku, potrzebna jest jakaś mapa, służąca orientacji w otoczeniu. Mapa mówiąca, że gdzieś jest zimno a gdzieś gorąco, że jeśli jest dobrze coś zrobione, to będzie nagroda, a jeśli źle, to należy oczekiwać wyrzutów lub powtórki. Tu można liczyć na cierpliwość, a tam na wskazówkę. Gdy zaboli, mama pocałuje. Jak jest coś ważnego, to tato wysłucha. Gdy rodzice obiecają, na pewno to się spełni. Gdy zabronią, to naprawdę nie wolno. I tak dalej.

Doświadczenie dziecka w rodzinie alkoholowej to doświadczenie totalnego zagubienia i chaosu. Nigdy nie wiadomo na co można liczyć, ponieważ wszystko zależy od chwilowego nastroju. Cokolwiek nie zrobisz, zrobisz źle. Gdy coś zaboli, raz mama pocałuje, innym razem skrzyczy. Nikt nie zechce wysłuchać twoich trudności, bo wszyscy wiedzą lepiej za ciebie, co masz robić. Niektóre obietnice są owszem, spełniane, nie wiadomo tylko które, kiedy i dlaczego. Co do dorosłych. raz się kochają, raz nienawidzą. Jeszcze wczoraj tata pakował walizkę, dzisiaj całując się, wyszli razem z domu.. Mama przysięga, że nie odezwie się więcej ani słowem, gdy tata wypije, lecz leci z domu na każdy telefon, gdy tato dzwoni po pijanemu. Rodzice są zagubieni, wyraźnie nie wiedzą, czego chcą. Właściwie jedno naprawdę wiadomo i to jest dobrze – jak powiedział pewien chłopiec – że po wakacjach będzie jesień, potem zima i wiosna i znowu lato; to jedno wiadomo na pewno.

Tego rodzaju chaos sprawia, że dziecko odrywa się od rzeczywistości. Rzeczywistość od pewnego stopnia nieprzewidywalna – wystrasza i odsuwa, bowiem traci się poczucie sprawczości. Ucieka się w książki, muzykę, marzenia i fantazje. Wobec braku realnej możliwości radzenia sobie z trudną rzeczywistością, która otacza, tworzy się rzeczywistość złudną, mającą jednak bezpieczny stopień uporządkowania.

Efektem tego rodzaju przeżyć jest po prostu dostosowanie się do nienormalności. Chodzi o to, że w budowaniu mapy, służącej orientacji w stosunkach z otoczeniem można przyjąć, iż mapą tą jest ona chaos linii bez ładu i składu. W takim świecie łatwo zgubić kierunki w najważniejszych sprawach życiowych. Jak trafnie powiedział pewien poeta: Jeśli w domu nie nauczysz się odróżniać prawdy od fałszu, jakże poradzisz sobie sam w świecie, w którym roi się od podstępu?

Trzy nauki
Dziecko w rodzinie z problemem alkoholowym uczy się trzech rzeczy na „nie”:
– nie ufać;
– nie mówić;
– nie odczuwać;

N i e u f a ć jest konkluzją i intuicją życia w chaosie i wobec urazów, jakie oferuje życie. Nie ufać oznacza też właśnie nie mieć busoli ani mapy. Ponieważ ufności i porządku świata dziecko uczy się od rodziców i poprzez rodziców, brak oparcia w dorosłych pozbawia je pewności i rozeznania. Nie spełnione obietnice, nie dotrzymane umowy, zagubienie dorosłych, niespójność ich działań, niekonsekwencje wychowawcze – wszystko to nie sprzyja kształtowaniu się orientacji i ufności. Nieufność budzi obronność, zaś brak porządku rodzi chaos myśli i nieuporządkowanie życia uczuciowego.

N i e m ó w i ć jest silnym komunikatem (niekoniecznie wypowiedzianym słowami i głośno) od dorosłych w sprawach związanych z problemem alkoholowym. Nie mówi się o tym, że on (ona) pije. Enigmatycznie mówi się o złym samopoczuciu, niedyspozycji czy złej kondycji. W domu powieszonego nie rozmawia się o sznurku. Ludzie latami krążą wokół tematu, dzieciom zaś nie wolno mówić źle o tacie czy mamie. Skoro nie można mówić źle o tacie (że właśnie się upił), jak pocieszyć matkę, która jest pełna desperacji? Nie można z nią rozmawiać, bowiem poruszy się tabu. Jak zacząć rozmowę o tym, co będzie jutro przy planowanym wyjeździe, by nie dotknąć pulsującego źródła niepokoju? By nie zranić najbardziej bolącego miejsca? Zresztą najlepiej kłamać także i sobie. To uspokaja. By nie poruszyć, nie zranić, nie rozbudzić lęku nie oberwać – najlepiej nic nie mówić. Gdy wracaliśmy do domu ze szkoły, siadało się do stołu, potem do lekcji i nie mówiło się nic. Ojciec najczęściej przychodził pijany i dalej nic się nie mówiło, żeby go nie rozzłościć, bo mógłby znowu pójść pić. Nie mówiło się nic, by nie zdenerwować matki, ani żeby jej nie zmartwić. Miała z nim ciężkie życie, nie chcieliśmy jej obarczać naszymi sprawami! Były tylko jakieś polecenia i rozkazy. Nikt z nikim nie rozmawiał, tak było najlepiej! To opowieść jednego z pacjentów.

Nie mówić oznacza też zamknięcie się na tematy związane z rodziną wobec obcych. Wszyscy doskonale wiedzą, jak dzieci milkną i chronią niby największy skarb tajemnicę rodzinną o alkoholu i incydentach z tym związanych. Robią to ze wstydu, strachu i nadziei, że będzie lepiej i że nie jest tak naprawdę najgorzej. Ogromnie trudno przebić się przez owo dziecięce zaprzeczanie, ten stan rzeczy owocuje zaś tragiczną czasem samotnością dziecka w rodzinie alkoholowej. Wszelkie tabu paraliżujące pole otwartej i intymnej komunikacji w rodzinie skazuje ludzi na samotność.

N i e o d c z u w a ć – to efekt nauki znieczulania się. Nie tylko wielkie, przerażające uczucia powodują obronne odcinanie się od nich. Także nienawiść czy po prostu uporczywa złość do któregoś z rodziców albo też do ich obojga, gdy się jest małym dzieckiem i grozi odebraniem rodzicielskiej miłości i stanowi bardzo trudną psychologicznie sytuację. Może się zdarzyć, że trzeba samego siebie przekonać, że nie doświadcza się takiego uczucia. Tak jest bezpieczniej. Zabieg tego rodzaju, zbyt często powtarzany, rodzi groźbę odłączenia się od świata własnych emocji i utraty prawdy o najgłębszych poruszeniach swego serca. Zafałszowanie wewnętrznej rzeczywistości powoduje osłabienie lub wyłączenie czujnika emocjonalnego niezbędnego w dalszym życiu do orientacji w świecie i w sobie samym. Uczucia należy umieć opanować, bo nie chodzi o to, by zawładnęły człowiekiem. Lecz zafałszowanie ich i odepchnięcie grozi utratą prawdy.

Obronność i odejście od siebie samego może napełniać ludzi sztywnymi, schematycznymi sposobami działania, narzucać pewne zbroje, które chociaż niewygodne pozwalają unikać kontaktu z bolesną rzeczywistością. Opisuje się często pięć obronnych wzorów funkcjonowania dzieci z rodzin o problemie alkoholowym. Wzory te dotyczą dzieci z wszelkich innych rodzin dysfunkcyjnych.

Bohater rodzinny
Bohater rodzinny to najczęściej najstarsze dziecko. Osoba pełna wyrzeczeń i poświęcenia dla rodziny. Rezygnuje z ważnych, osobistych celów życiowych by godzić rodziców, kształcić młodsze rodzeństwo (kosztem własnego awansu zawodowego), nakładać na siebie rozliczne obciążenia, by inni mieli lżej. Bohater rodzinny nigdy nie powie: „Stop!”, ani: „Nie mogę już więcej”. Ma małą świadomość własnych potrzeb i nie potrafi dbać w zdrowy sposób o siebie. Nie odczuwa zmęczenia ani nie odbiera sygnałów choroby. Ostatecznie ląduje na stole operacyjnym z powodu perforacji wrzodu żołądka, lub na oddziale reanimacyjnym wskutek zawału serca. Rozwija ten rodzaj „poświęcenia”, który przestaje na dłuższą metę służyć komukolwiek, chociaż wielu po prostu ułatwia życie i daje leniwą wygodę.

Wspomagacz
Wspomagacz , to dziecko najbliższe wzoru współuzależnienia. Często „dziecko-rodzic” zwane tak ze względu na fakt, iż przyjmuje postawę opiekuńczą wobec osoby pijącej. Jego głównym zadaniem jest chronić alkoholika przed przykrymi skutkami picia, przez co nieświadomie sprzyja rozwojowi choroby a nie otrzeźwieniu człowieka. To on wylewa alkohol do zlewu, albu przynosi go do domu, by alkoholik nie wyszedł, by się dopić. Angażuje się w poszukiwanie powodów picia i środków, które sprawią, że alkoholik będzie pił mniej. Cwiczy się w manipulacjach i sprytnych sztuczkach. Picie alkoholika angażuje naprawdę wiele jego energii życiowej. Nie pozwala sobie na „bycie obok”, co wobec osoby uzależnionej byłoby konstruktywną wersją życia. Gdy dorośnie, zostanie żoną alkoholika lub mężem osoby uzależnionej.

Wyrzutek
(zwany też Kozłem ofiarnym). Jest to dziecko szczególnie narażone na niszczącą grę „To przez ciebie” i odpowiadające na to niepokornym buntem, prowadzącym w stronę marginesu społecznego. Częsty odbiorca agresji alkoholowej i upokorzeń, zły uczeń, wagarowicz, uciekający z domu, „niedobre dziecko”, jak mawiają matki. Poszukuje aprobaty i oparcia w grupach rówieśniczych nastawionych antyspołecznie. Oschły i ostry wobec bliskich, odcięty od miękkich uczuć. W odwecie za koszmar życia rodzinnego może zechce zniszczyć coś, co ma najbliżej pod ręką, czyli siebie. Wcześnie sięga po alkohol i inne środki psychoaktywne, stając się głównym kandydatem do przedłużenia dynastycznej linii rodzinnego alkoholizmu.

Maskotka
czyli Błazen, to ktoś przymilny, uroczy, pełen wdzięku, sprawnie rozładowujący napięcia rodzinne przez właściwe wypowiedziany dowcip lub właściwe „rozbrojenie” taty czy mamy. Smieszka lub śmieszek, ukochana córeczka taty, synek mamusi. „Idź uspokoić ojca”, „Zrób coś, żeby mama przestała się denerwować” to częste zadanie maskotki. Odgromnik i uziemienie przy rodzinnym stole. Pewien rodzaj maskotki może być narażony na wykorzystanie seksualne (idź połóż się przy ojcu, to zaśnie). Dramat maskotki, błazna polega na tym, że nikt ich nie traktuje poważnie, a oni sami zatracają granicę między serio a żartem, między śmiechem a płaczem, między przyjemnością dawania a bólem. Ten typ formacji obronnej sprawia, że dziecko odłącza się od uczuć smutku i od cierpienia, zawsze robiąc dobrą minę do złej gry. Maskotka uśmiecha się, gdy jest przerażona, a błazen dowcipkuje, gdy wszystko w nim cierpnie.

Zagubione dziecko
(Dziecko we mgle, Aniołek, Niewidoczne dziecko) to ktoś, kogo właściwie nie ma. Dziecko wycofane w świat swoich fantazji, w świat lektur, marzeń, w swój kącik, w którym go w ogóle nie widać. Takie dzieci nie sprawiają żadnych kłopotów wychowawczych, czasem trudno dojść, gdzie właściwie przebywają. Cena, jaką za to płacą, to postępująca atrofia umiejętności kontaktu i współżycia z innymi ludźmi, odruch ucieczki od sytuacji trudnych, gotowość zamykania oczu i udawania, że nie ma czegoś, co jest. Trudność kontaktowania się z realną rzeczywistością i ból, który temu towarzyszy mogą w konsekwencji i dalszym rozwoju wyzwolić różne sposoby odrywania się od rzeczywistości i „znieczulania” się wobec przykrości życia. Najbardziej poręczne sposoby to alkohol, leki i narkotyki. Często jest to najmłodsze dziecko.

Powyższy podział nie wyczerpuje bogactwa wszystkich wzorów funkcjonowania. Jedno dziecko może stosować różne wątki obronne, nie musi być „czystym” typem bowiem życie jest o wiele bogatsze niż teoretyczne podziały. W różnych fazach życia dziecko możne też przyjmować kolejne, różne wzory. Jest interesujące, że jeśli np. Bohater odmówi dalszego pełnienia tej roli lub zabraknie go, często rolę tę podejmuje Wyrzutek.

Co z jej/jego piciem?

Wielu niepijących rodziców w rodzinie, gdzie istnieje problem alkoholowy, najbardziej martwi się o przyszłość dziecka w sprawie używania lub nadużywania alkoholu. Kobiety, które przeżyły wiele urazów i cierpień w związku z alkoholem, które widzą, jak ich mężowie degradują się i zaprzepaszczają sens swojego życia, przeżywają intensywną obawę o to, czy syn (niepokój ten w mniejszej mierze dotyczy córek) nie będzie pił. Nie ma w tej sprawie ścisłych powiązań. Z rodzin alkoholowych wyrastają zarówno pijący towarzysko, jak i pijący w sposób uzależniony, ale też ludzie zrażeni do alkoholu, abstynenci i zwyczajnie tacy, którzy eksperymentują w młodości, by później wieść „normalne” życie z okazjonalnie wypijanym alkoholem.

Statystyka wskazuje, że z rodzin alkoholowych wywodzi się połowa alkoholików – toteż niepokój ten jest, można powiedzieć „statystycznie” uzasadniony. Są w tej sprawie dwa istotne punkty.

Dorastający młody człowiek, który eksperymentuje z alkoholem powinien być traktowany normalnie, to znaczy ani z nadmiarem reakcji lękowej i represyjnej, ani w sposób „pełen zrozumienia” wynikający z postawy współuzależnienia. Istnieje niebezpieczeństwo, że nadmiernie ostre reakcje i zakaz spożywania alkoholu sprawią, iż kwestia: pić – nie pić, stanie się ogniskiem manipulacji, buntu i rozgrywek z rodzicami. Jeśli matce najbardziej ze wszystkiego w życiu zależy na tym, by syn nie wypił ani jednego piwa – to on ma ją w pewnym sensie „w ręku”. Rodzi się pokusa a potem praktyka manipulowania jej lękiem, wyrażania buntu, podkreślania swojej autonomii, czy wreszcie szantażu, wygrywania swoich interesów itp. Jednym słowem, fakt wypicia lub powstrzymania się od alkoholu może służyć rozgrywaniu tego, co wiąże się z budowaniem tożsamości i odlotem z gniazda.

Nadmierna pobłażliwość w sensie „pełnego zrozumienia” dla motywów picia czy wybryków z tym związanych, wszelkiego „używania życia” z jednej strony, ulegania zaś naciskowi zwyczajowości pijących za wcześnie i za dużo z drugiej strony, wprowadzają motyw ułatwiający picie. Szczególnie, gdy towarzyszy temu ochrona przed konsekwencjami i zdejmowanie odpowiedzialności, gdy przydarzy jakaś poważniejsza niezręczność czy głupstwo spowodowane piciem alkoholu. Toteż jak w wielu innych sprawach w wychowaniu, przydatna jest tu rozwaga i wyczucie, oraz dojrzały, spokojny zakaz picia przed osiągnięciem pełnoletności. Naturalnie muszą iść za tym argumenty, rozmowa i jasno określone granice. Dzieciom potrzebne są jasne granice. Oczywiście dzieci wykraczają poza nie, co wynika z natury dorastania. Jednak jest niezwykle ważną informacją to, czy zdarzenie jest w granicach akceptowanych przez rodziców, czy mieści się poza tymi granicami. Z tego punktu widzenia błędem jest wymazywać granice, gdy dzieci je przekraczają.

Członkowie rodziny (w tym i dorastające dzieci) sięgają czasem po alkohol lub inne środki zmieniające nastrój, jako po antidotum na psychologiczne problemy związane z alkoholem w rodzinie. Jest interesujące, że w rodzinach, w których o alkoholu i trudnościach z nim związanych mówi się jawnie, w których nie ma fałszywej zmowy milczenia, a rzeczy nienormalne określa się jako nienormalne – w takich rodzinach zdecydowanie mniej dzieci „dziedziczy” alkoholizm. Są to rodziny, w których obok osoby uzależnionej funkcjonują w miarę zdrowo inni ludzie mogący dać oparcie, prawdę, porządek i swoje własne zdrowie psychiczne.

Matki i ojcowie, czyli o konstruktywnym rodzicielstwie

W rodzinie alkoholowej obiektem niechęci i ataków ze strony dzieci jest często osoba niepijąca. Gdy osobą uzależnioną jest ojciec to matki częściej są obiektem urazy i mieszanych uczuć. Jest znamienne, że wśród dorosłych dzieci alkoholików (mam na myśli osoby, które podjęły terapię) więcej emocji, w tym negatywnych, wzbudza niepijąca matka, a nie ojciec alkoholik.
Właściwie łatwo to zrozumieć, jeśli zauważyć, że łatwiej prawdopodobnie ustalić swój stosunek do choroby i nienormalności niż do zachowań raniących, lecz nie tak jednoznacznych pod względem choroby. Jeśli doznało się od kogoś przykrości i trudności, wiadomo zaś, że chodzi o osobę chorą lub nienormalną stosunkowo łatwo jest przebaczyć to, zrozumieć i „odłożyć na bok”. Jeśli jednak doznało się chaosu i rozczarowań od osoby tak dbałej, pełnej poświęceń i wzniosłych idei, wiele wymagającej od siebie i innych a przy tym cierpiącej i nieszczęśliwej ofiary, – naprawdę trudno ustalić wobec niej swoje uczucia. Bo jakże mieć za złe upokarzające uwagi, skoro jest ta osoba ofiarą? A jakże nie mieć jej za złe, skoro doznało się od niej niezrozumienia, zaborczości, nadmiernej kontroli i związanych z tym oskarżeń, złości, manipulacji i szarpiącej huśtawki nastrojów? Trudna sprawa.
Bywa też, że dzieci garną się do pijącego ojca, co budzi żal i złość u matek. Zdarza się tak, gdy jego sposób picia przebiega „na wesoło” i jest nieagresywny, po alkoholu zaś staje się nadzwyczaj hojny i wylewny. Dzieci reagują na napięcie. Pijany ojciec obładowany zabawkami, fikający koziołki i biorący dzieci na spacer stanowi wesoły punkt na tle gderającej matki, wiecznie zmęczonej, utyskującej i mającej za złe. Chodzi zwykle o alkoholika we wstępnej fazie jego picia – im dalej w uzależnienie, tym mniej zabawek, radości i czasu na spacer z dziećmi. Jeśli jednak tak właśnie jest w waszej rodzinie, to warto wejrzeć na sposób swojego życia i relacje z dziećmi. Może jest coś istotnego do zmiany – nie w nim – alkoholiku, lecz sobie, udręczonej i gderającej kobiecie? Bardzo pomocna w tej sprawie bywa wspólnota rodzin zwana Al-Anon, lub inne (psychologiczne) programy pracy nad sobą.
Jednym z miejsc, w którym wasze dzieci mogą znaleźć pomoc jest społeczność dziecięca zwana Al-Ateen Jest to wspólnota dorastających dzieci (12-18 lat), które zmagają się w sprawach związanych z alkoholem w rodzinie. Ponieważ w domu nie rozmawia się otwarcie i szczerze o alkoholizmie i swoich żywotnych i serdecznych sprawach, obracających się się wokół problemu picia, grupa stanowi dobre forum wymiany i wsparcia dla osób o podobnych problemach. Latwiej tam przełamać milczenie i samotność. Można też znaleźć przyjaciół, radość i plany na wakacje. Grupą taką opiekuje się najczęściej ktoś dorosły (z AA lub Al-Anonu, bywa też ktoś z profesjonalnego grona osób pracujących z problemem alkoholowym). Grypy Al-Ateen odbywają się już w wielu miastach Polski.

O wszelkich grupach samopomocowych informacje można zdobyć w poradniach, telefonach zaufania oraz punktach informacyjnych ruchu Anonimowych Alkoholików.

Konstruktywne rodzicielstwo jest harmonią miłości, rozumu i intuicji. We wszelkim wychowaniu na rodziców czyhają pułapki stanowiące skrajności postaw wychowawczych. W rodzinie z problemem alkoholowym istotne skrajności dotyczą:
– nadmiaru opieki, kontroli i prowadzenia za rękę,
– nadmiaru samodzielności i odpowiedzialności.

W rodzinach z problemem alkoholowym nadmiar opieki i kontroli wiąże się ze postawą współuzależnienia rodzica niepijącego, który sztywno i uparcie próbuje kontrolować całe życie rodzinne. Wynika to z nadmiernego poczucia odpowiedzialności takiego rodzica za innych, i postawy, którą czasem nazywa się „nadkontrolą” Wymykające się z rąk życie rodzinne, życie małżeńskie i życie w ogóle, prowokuje, by mocniej zaciskać ręce nie tylko na sprawach wymykających się aktualnie, lecz na wszystkich innych sprawach . Lęk każe kontrolować wszystko. Od sposobu odrobienia lekcji, po sposób trzymania widelca przy zmywaniu. Kompulsywna kontrola wywołuje dwa rodzaje skutków wychowawczych:
– specjalizację w wymykaniu się spod kontroli , manipulacje i kłamstwo,
– bezwolność i ogólną niemożność stanowienia o sobie (w tym podejmowania decyzji).

Nadmiar samodzielności i odpowiedzialności oferowany dzieciom w rodzinach alkoholowych wiąże się z chaosem życia dorosłych, przybierając często postać wymagania, by dziecko stało się rodzicem swoich rodziców. Jest wielu dwunastolatków w rodzinach alkoholowych, którzy są najbardziej dorośli i dojrzali z całej rodziny. To ci, którzy wobec sytuacji, że ojciec pije a matka zajmuje się tym, że ojciec pije, są w stanie zająć się wszystkim innym: młodszym rodzeństwem, zakupami, krową, chorą z emocji matką i pijanym ojcem. Są to dzieci, które nie bawią się, bowiem życie jest pełne poważnych problemów i trzeba o wszystkim pamiętać. Dzieci, które – jeśli trafią kiedyś do DDA (wspólnota o nazwie Dorosłe Dzieci Alkoholików) – za swoje hasło przyjmą dewizę: „na szczęśliwe dzieciństwo nigdy nie jest za późno” i spróbują odrobić zabrany przez życie czas dzieciństwa.

Także ty, jeśli chcesz pomóc swoim dzieciom i jeśli jest to możliwe, zrób jedno: pozwól im być po prostu dziećmi. Lecz pozwól im także dorastać. Albo
wiem to, co dobry rodzic może dać swoim dzieciom, dotyczy dwóch rzeczy:
k o r z e n i i s k r z y d e ł .

Jak pomóc dzieciom?

Mów dzieciom o tym, co się dzieje. Nie ukrywaj niczego, ponieważ to pogarsza sprawę.
Odpowiadaj im na te pytania, które zadają – nie tylko zaś na te, na które ty sama chcesz im odpowiedzieć.
Okazuj dzieciom trochę cierpliwości i zrozumienia. One też cierpią, choć nie wiedzą dlaczego.
Niech picie twojego męża nie przesłania ci problemów dzieci. One mają prawo do twojej uwagi i oparcia.
Nie udawaj Pana Boga, bądź mamusią.
Nie tłumacz się zanadto, gdy masz po prostu rację.
Nie zmuszaj dzieci do konfrontowania się z alkoholikiem, gdy ty nie chcesz tego robić. Nie każ im sprawdzać, czy mu się nic nie stało. Sprawdź sama, jeśli jesteś tego ciekawa.
Nie używaj dzieci jako argumentu. Nie mów: „Jeśli nie możesz przestać pić dla mnie, zrób to dla dzieci”. Zostaw je poza tą sprawą.
Nie mów dzieciom, co mają czuć do swego ojca i nie wymagaj, by czuły to samo co ty.
Skieruj dzieci do Al-Ateenu, poradni wychowawczo – zawodowej, świetlicy terapeutycznej. Sprawdzaj, czy ludzie zajmujący się tam dziećmi znają się na kłopotach rodzin z problemem alkoholowym. Nie zatajaj faktu uzależnienia w rodzinie.
Pracuj nad sobą. Jak możesz poradzić sobie z dziećmi, skoro nie radzisz sobie ze sobą?

Porady w sprawie dzieci

Naucz dzieci, że o wszystko można pytać. Odpowiadaj na te pytania, które zadają, nie zaś na te, na które ty sama chcesz im odpowiedzieć.
Nie okazuj, jak bardzo jesteś przestraszona i zagubiona, by nie wzmagać ich lęku. Poszukaj oparcia dla siebie, by móc dać je dzieciom.
Nie obarczaj ich odpowiedzialnością za przebieg wydarzeń w waszym domu.
Nie wzmacniaj w dzieciach poczucia winy za picie alkoholika. Mów im jasno: To nie z twojego powodu!
Nie posługuj się dziećmi w swych relacjach z alkoholikiem. Nie każ im sprawdzać „Czy mu się nic nie stało” Sprawdź sama, jeśli jesteś ciekawa.
Nie mieszaj miłości z chorobą. Nie mów dzieciom, że alkoholik przestał by pić, gdyby je kochał. Powiedz im, że to są dwie różne sprawy.