Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czuje się beznadziejnie

Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
  • Autor
    Wpisy
  • serena66
    Uczestnik
      Liczba postów: 240

      Czasami żałuję że w ogóle się z domu wyprowadziłam. Udało mi się dostać prace na kompletowaniu zamówień Dosyć fajne zajęcie.
      Chciałabym czasem powiedzieć mojej matce jak ja jej nienawidzę. Za moimi plecami zdecydowali o tym że będę świadkową na ślubie brata, i że będę matką chrzestną. Żeby nie robić przykrości to byłam tą świadkową.
      Nie lubię czegoś takiego jak podejmowanie decyzji za moimi plecami. W środę zaczynam prace w aptece a mojej mamie się nie podoba to, że czemu w środę dopiero. A poza tym wymyśliła z bratem że będę mu pomagać w firmie. Dowiedziałam się o tym od mojej matki a nie od brata. Dla mnie to nie jest problem iść mu pomóc ale nie podoba mi się to jak za plecami podejmuje się decyzje co mnie dotyczą.
      Po rozmowie z matką zaczęło mnie nawet kłuć w mostku. Musiałam się położyć by mi przeszło.
      Czasami czuje się gorsza. Nie jestem jak mój brat ideał. Nie mam chłopaka. Zresztą nie czuje się kobietą i osobą heteroseksualną. Dzieci mieć nie chcę i miałabym problemy z zajściem w ciążę. Biorę tabletki hormonalne bo miałam kiedyś dużo męskiego owłosienia.

      wisienka79
      Uczestnik
        Liczba postów: 83

        Witaj. Ja mieszkam długie lata sama i wcale nie żałuję,że nie mieszkam już z rodzicami. Z nimi bym zwariowała i wcale się wykończyła. Wystarczy,że od urodzenia mnie krzywdzili i nadal to robią,mimo że mieszkam sama.

        I też tak jak Ty nie myślę nawet o mężu i dzieciach. Nie nadaję się do tego. A poza tym nawet przyjaźni przez lata nie umiem znaleźć. Siedzę w domu i tylko praca. A nawet z pracą mam ostatnio duże problemy,z całego DDA.

        Także rozumiem Ciebie,że czujesz się beznadziejnie…Ja też tak się czuję…

        Jak chcesz,to napisz coś więcej,bo rozumiem,że jest Tobie bardzo ciężko,gdy tak kiepsko się czujesz.

        serena66
        Uczestnik
          Liczba postów: 240

          Głównie moja matka daje mi w kość. Ze swoimi problemami jestem sama i nie mam w nikim oparcia.

          W środę zaczynam nową pracę na kompletowaniu zamówień w aptece. Przyjechałam do domu bo jestem umówiona do chirurga dentystycznego we wtorek.

          Dzisiaj pojechała po całości. Nagadała mi mama, że skoro brat mi zapłacił to powinnam mu płacić za to że korzystam z kserokopiarki którą on kiedyś kupił. Potem gadki do mojego brata z zapytaniem jak ja zachowywałam się w pracy. Gadanie mi jak ja powinnam się zachowywać w pracy jakbym ich zdaniem nie umiała.

          Szczerze coraz mniej czuje, że to mój dom. Czasem żałuje że żyje. Dzisiaj stwierdziłam że pojadę sobie na targi motoryzacyjne do Ostródy na dzień zobaczyć co mają tam.Mi się czasem coś należy od życia.

          Chciałabym jej powiedzieć jak jej nienawidzę.

          Jeszcze wymyśla mi że mam wstawać rano i iść bratu pomagać nawet nie patrząc na to że czy to sobota czy nie. Nie mam w nikim oparcia i jestem sama z tym co się dzieje w domu. Pluszak pluszakiem ale to mi w pełni nie daje oparcia.

          Aga1
          Uczestnik
            Liczba postów: 123

            Witaj, Serena ☺ Bardzo dobrze rozumiem targajace Tobą uczucia. Ja przeżywałam i przeżywam podobne emocje. Aby uzyskać większe wsparcie założyłam na forum swój własny wątek. Wiem bardzo dużo, jak powinnam funkcjonować a jednak wdrożenie tego nie jest taka prosta i oczywistą reakcja.

            Serena, zachowanie Twojej rodziny jest dla Ciebie niszczące. Nie gniewaj się, ale to Ty bądź ja na to pozwalamy.  Wydaje nam się, że jeśli będziemy żyć po swojemu, coś strasznego się wydarzy. Nic się nie wydarzy. Wydaje mi się, że pokazując, że jesteśmy silne, możemy tylko z czasem zyskać szacunek tych osób. Najważniejsze, abyśmy my czuły się silne. Nikt za nas tego nie zrobi i nie przeżyje życia.  Serena, mamy do wyboru albo walczyć o siebie, swoją godność, piękne życie, albo poddać się, żyć życiem sfrustrowanej rodziny, która będzie ciągle wymagać czegoś. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko brzmi ładnie i prosto, ale dla nas ludzi z problemami proste nie jest. Pewnie, gdy osiagniemy mały sukces uznamy, gdzie ja widzialam problem,  ale póki co, widzimy. Serena uwierz mi, że z boku patrząc ani Ty, ani ja nie mamy żadnych problemów. To wszystko znajduje się w naszej głowie, to nasze wdrukowane w dzieciństwie przekonania. Pomysl co może zrobić Ci Twoja rodzina? Obrazić się, uderzyć, wyzwać? To są ich problemy. Ty masz prawo do własnego szczęścia i spokojnego życia. Do realizowania swoich pasji i marzeń. Do relacji z partnerem, który Tobie odpowiada. Jeśli rodzina nie jest w stanie się z tym pogodzić to jest ich problem NIE TWOJ. Pozdrawiam cieplutko ☺

            serena66
            Uczestnik
              Liczba postów: 240

              Czasem to jest mi ciężko. Nie mam komu się wyżalić, a wystarczy że mama zestresowana z pracy wróci to jeszcze na mnie się wyżyje.

              Traktuje mnie czasem jak jakiegoś obiboka bo sama mi gada o włąsnej inicjatywie w pracy, że sama mam chodzić i pomagać bratu w pracy. Ucieszę się jak wrócę do siebie bo tam mam spokój i nikt mi nie powie w wolny mój dzień że mam się zrywać z łóżka.

              serena66
              Uczestnik
                Liczba postów: 240

                Kiedyś myślałam by rzucić motoryzacje ale nie umiem. U mnie to chyba to jest ze z pasją jak z miłością. Z fazy chemii na fazę przywiązania. Poza tym życie nie lubi próżni i coś innego muszę robić.

                W sobotę śmigam do Ostródy na targi motoryzacyjne. Do tego zamówiłam sobie poradnik mechanika samochodowego.

              Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.