Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy DDA to właśnie ja…?

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • KimBycChce
    Uczestnik
      Liczba postów: 13

      Hej. Właśnie założyłam tu konto. Z nadzieją, że może znajdę odpowiedź na pytanie kim jestem…

      Mój tato jest niepijącym alkoholikiem. Nie zawsze tak było. Kłótnie, przemoc, żal i „znowu chleje pod sklepem.. idź i przyprowadź go do domu!” były na porządku dziennym. Jednak wydaje się, że TERAZ jest dobrze. Mam 22 lata, kochającego chłopaka, studiuję, a ojciec nie pije od dobrych parę lat. Ale coś jest nie tak… Czuję to. Obwiniam się za wszystko, wciąż zastanawiam się czy jestem lubiana, gdy tylko coś mi nie wyjdzie to zakopuję się w łóżku i odechciewa mi się żyć. Nie potrafię marzyć, nie potrafię widzieć siebie choć w jednej setnej tak, jak widzi mnie mój chłopak. Czuję, że jestem nikim. Nic nie znaczę i nawet teraz jak to piszę mam wrażenie, że nikt mi nie odpowie, bo śmieszne wręcz jest to, co piszę. Bo być może szukam w sobie na siłę problemów. Bo przecież moje dzieciństwo nie było takie złe – tak mówi moja starsza o 10 lat siostra. Przecież ona musiała się zmagać z tym sama, ale mnie było łatwiej, bo zawsze miałam ją… Nie wiem do czego dążę, nie wiem kim jestem.

      Czy ktokolwiek z Was czuje coś podobnego? Czy jest tak, że zawsze za coś przeprasza…? Myślicie, że naprawdę mogę być DDA? Jeśli tak, to gdzie szukać pomocy (jestem z Lublina)? Jak sobie z tym radzić? Pomóżcie, bo już sama nie wiem, czy to tylko moje wymysły czy rzeczywiście mam problem..

      Albatros
      Uczestnik
        Liczba postów: 27

        Cześć,

        wiesz nie wiem czy jesteś dda , całkiem możliwe że tak, po tym co opisujesz.

        W każdym razie widzę, że nie jesteś pewna czy masz problem czy nie, może to wynikać z zaprzeczania co jest silnym mechanizmem w tym syndromie.

        Mi się wydaje, że cierpisz i jak najbardziej w porządku jest , że szukasz pomocy ,bo nikt nie jest stworzony po to by cierpieć tylko żyć w szczęściu, a Ty wykonałaś pierwszy krok, który może się przyczynić do poprawy.

        Jeśli szukasz pomocy spróbuj pójść na mityng polecam też poczytanie 12 kroków dla dorosłych dzieci alkoholików i ogólnie literaturę z tym związaną, bo to pomaga poukładać sobie w głowie ten temat.

        Pozdrawiam.

        arek1983
        Uczestnik
          Liczba postów: 6

          Hej.

          Prawdopodobnie jesteś DDA. Gdy czytam Twój opis jak siebie postrzegasz i jak reagujesz to jak jakbym czytał o sobie. Dobrze, że zauważyłaś że coś jest nie tak i że nie czujesz się z tym dobrze. Jeżeli chcesz coś zmienić to już zrobiłaś pierwszy krok. Teraz tylko trzeba przejść do działania. Proszę o kontakt arekkos@vp.pl. Pamiętaj nie jesteś sama 🙂

          Pozdrawiam.

          aktototaki
          Uczestnik
            Liczba postów: 370

            Jestem DDA, mój ojciec jest trzeźwiejącym alkoholikiem. To, że on trzeźwieje nie znaczy, że to co przeżywałam w dzieciństwie zniknęło.. Może mam teraz łatwiej, bo mój tato, który też jest DDA i AA znając te struktury rozumie jak się czuje. Też na początku miałam takie mysli, że szukam problemu na siłę, że po co się czegoś doszukuję, ale skoro czułam się źle ze sobą to znaczy, że coś było nie tak. Dlatego obecna trzeźwość twojego taty nie równa się temu, że ty nie jesteś DDA, bo jego choroba już zrobiła co miała zrobić.

            KimBycChce
            Uczestnik
              Liczba postów: 13

              Jejku. Nie spodziewałam się takich odpowiedzi. Nie wiem czy się cieszyć, czy zastanawiać czy lepszą rzeczą jest niewiedza. Zresztą nie jestem w stanie do końca w to uwierzyć. Chciałabym się zmienić, tak bardzo chciałabym uwierzyć, że jestem coś warta, ale nie potrafię… @Arek – co masz na myśli pisząc „działania” ? Próbowałam się zapisać/dowiedzieć coś o mityngach w LBL, ale albo są organizowane przy kościołach (niezbyt jestem przekonana do tego typu instytucji) albo trwają od października. Zresztą nie wyobrażam sobie, że miałabym opowiadać coś o moim dzieciństwie obcym ludziom. Już samo napisanie tutaj czegokolwiek było wyzwaniem…

              mrutek
              Uczestnik
                Liczba postów: 857

                Lepsza jest wiedza i działania niż niewiedza i obudzenie się z przysłowiową ręką w nocniku za 30-40 lat z myślą, że kiepskie/nijakie itp. to życie było. Na mitingi się nie zapisujesz i nie ma znaczenia od kiedy trwają. Po prostu przychodzisz kiedy chcesz, wychodzisz kiedy chcesz (chociaż mnie osobiście akurat przeszkadza, jak ktoś w trakcie wychodzi…ale uczę się akceptować to), słuchasz, nie musisz nic mówić…możesz, ale nie musisz, to nie jest obowiązkowe. Ja bardzo długo słuchałam innych, aż wreszcie postanowiłam się przełamać i też opowiadać o sobie. To Ty wyznaczasz granicę tego co mówisz, a co chcesz zachować dla siebie, to co powiesz na spotkaniach, i to co powiesz osobom ze wspólnoty, które staną Ci się bliższe.. Rzeczywiście prawie wszystkie mitingi są przy kościołach, ale to nie ma znaczenia. Ja też nie jestem przekonana do tego typu instytucji. Ważne jest to, że nikt mnie tam nie nawraca, nikt nie prawi kazań, nikt nie namawia do uczestnictwa w mszach…Oczywiście są na spotkaniach osoby, które są dużo bliżej Boga niż ja, ale otwarcie mówię o swojej postawie i nie zauważyłam, by z tego powodu relacje między nam się zmieniły. Więc to też jest bardzo fajne 🙂

                Nie wszystko na mitingach podobało mi się od początku, do tej pory są kwestie, które mnie uwierają, ale generalnie widzę więcej plusów niż minusów tych spotkań i dlatego w nich uczestniczę.

                 

                aktototaki
                Uczestnik
                  Liczba postów: 370

                  Potrafisz. Każdy potrafi w siebie uwierzyć 🙂 Jeśli chodzi o spotkania przy kościołach, to wcale nie musisz być wierzącą by w ich uczestniczyć, a tym bardziej popierać instytucji kościoła. Krok 11 mówi: „Poprzez modlitwę i medytację dążyliśmy do coraz doskonalszej więzi z Bogiem, jakkolwiek pojmujemy Boga, prosząc jedynie o poznanie Jego woli wobec nas oraz o siłę do jej spełnienia.„. Bóg to nasza siła wyższa i wcale nie musi to dla Ciebie być jezus chrystus. Może warto iść, zobaczyć, posłuchać? Nikt nie zmusi Cię do odzywania się. Ja szczerze mówiąc na pierwszym spotkaniu byłam przerażona i chciałam uciec, bo Ci ludzie wyglądali mi na jakichś szalonych fanatyków trzymających się za rączki, ale kiedy zaczęli mówić poczułam spokój jakiego mi wtedy brakowało. Z czasem przyszła chęć by powiedzieć coś o sobie, o tym, co się działo.. I czasem przed obcymi jest się łatwiej otworzyć niż przed bliskimi.

                  iledoit
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1

                    Wiesz, powiem Ci szczerze, że też przez długi czas miałam problem ze zrozumieniem tego, co mi dolega. Bałam się, że to depresja, lub coś gorszego. Zaczęłam czytać o DDA. Tak, to właśnie ja. Z tego co widzę, to również Ty.

                    Nie potrafię zebrać się w sobie żeby pójść na spotkanie lub po prostu się komuś wyżalić. Kilka dni temu odważyłam się założyć bloga, na którym planuję opisać to, przez co przeszłam. Gdy skończę historię dzieciństwa będę pisać o swoich celach i o tym jak staram się poprawić samą siebie.

                    W wolnej chwili (jeżeli znasz angielski, bo to język który wybrałam – zarówno żeby go szlifować, jak i zwiększyć grono odbiorców, bo DDA to nie tylko problem w Polsce) możesz zajrzeć tam i przeczytać o tym co mi się przytrafiło – może odnajdziesz w tym trochę siebie i będziemy mogły się wspierać? Mówię o wsparciu anonimowym, chyba, że chciałabyś inaczej – to dla mnie nie problem.

                    Co prawda nie zamieściłam jeszcze wiele materiałów, ale coś udało mi się już napisać, a to zawsze jakiś start. Oczywiście jeżeli którekolwiek z was chciałoby porozmawiać, czy też wspierać się, to zapraszam z otwartymi ramionami.

                    Nadal nie jest mi łatwo o tym mówić, ale nie mogę poddawać się w walce o lepsze jutro.

                    Mój blog założyłam na Blogspot i nosi tytuł „To hell and back… Back? But when?”. Wystarczy wpisać to hasło w google i znajdzie.

                    Skąd ta nazwa? A stąd, że jeszcze nie udało mi się wyjść z tego piekła, mało tego, teraz jestem w podbramkowej sytuacji z trzema alkoholikami w domu, więc jako dwudziestolatka mam wszystko na głowie, włącznie z rachunkami. Życie daje mi solidnego kopa, ale ja się nie poddam! 🙂

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.