Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy jestem DDA ?

Przeglądasz 1 wpis (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • 2wprzod1wtyl
    Uczestnik
      Liczba postów: 1177

      Ibra nawiążę jeszcze do wstydu o którym pisałeś gdy Twój ojciec się upijał a koledzy mieli fajną zabawę z tego (nie złośliwą, dla nich była to taka przygoda) i Ty podpinałeś się pod to ukrywając wstyd poprzez obrócenie tego w żart.

      Bywało tak, że mojemu ojcu przytrafiało się wracać wcześniej z restauracji powiedzmy ok. 20 a z racji, że wychowałem się na blokowisku często przed klatką, blokiem siedzieliśmy na ławkach z kolegami i koleżankami po 10-15 osób i w tym momencie idzie; Tatuś z zakupami. Gdyby tylko szedł a dokładniej gdyby się tylko dotoczył do domu to jeszcze jakoś by było, ale najgorsze było to, że rozsiadał się z nami i wdawał w rozmowę; moi koledzy i koleżanki podobnie jak Twoi obracali to w żart czasem wspominając o tym na drugi dzień a dla mnie to był przeogromny wstyd choć podobnie jak Ty udawałem, że wchodzę w ten żart.

      Co do hazardu dla mnie najgorszymi momentami nie była obsesja (chęć zagrania), ale moment przegranej, bo to oznaczało (oskarżanie siebie, przyrzekanie sobie, że już ostatni raz, dół itd. ale też kombinowanie jak załatwić kasę na 'jutro’, oszukiwanie, manipulowanie w tym bliskich, znajomych itd.) – na szczęście trwało to 'tylko’ trzy może cztery lata, ale powiem Ci, że ten okres jest dla mnie gorszy niż całe dzieciństwo z ojcem alkoholikiem, awanturującym się, stosującym przemoc psychiczną i fizyczną wobec rodziny.

      Udało mi się od tego odejść bez terapii, (być może to moja jakaś silna wola, być może wiara w Boga, być może nie byłem aż tak uzależniony- nie wiem). Przez długi czas miałem 'ochotę’  a najgorszymi momentami były sytuacje 'kryzysowe’ np. pod względem finansowym wtedy ta ochota to rozwiązanie (powrotu w hazard) narastało. Jednak znalazłem w sobie tą siłę i mimo wielu momentów kryzysowych (o których nie chcę tutaj pisać) nie poszedłem 'na skróty’. W późniejszym okresie byłem przetestowany jeszcze parokrotnie czyt. miałem wiele kryzysowych momentów gdzie powrót do hazardu wydawał się kuszącym rozwiązaniem natomiast dziś po kilkunastu latach  w momentach kryzysowych nie przychodzi mi do głowy nawet taka myśl jako rozwiązanie (to zniknęło i jest czuję z tego ogromny komfort, bo pozwala mi to podejść do swoich problemów w bardziej konstruktywny sposób)

      …i dziś nie jestem jakimś krezusem, ale ogarnąłem wszystkie zobowiązania z tamtego okresu (sam wiesz jaki to komfort), mam jakieś oszczędności, mogę sobie pozwolić na przyjemności, dokształcanie nie mam potrzeby oszukiwania  bliskich, znajomych później gdy pula znajomych się wyczerpuje oszukiwania też obcych (co jest mocno obciążające- bo nie chcemy tego robić, ale chęć odegrania się jest większa). Dzięki temu dziś mogę się skupić na DDA i innych swoich sprawach, problemach.

      Pamiętam taki obraz  w którym za każdym razem gdy ktoś mi mówił o konsekwencjach hazardu to ja je znałem, ale zbywałem, bo  droga porzucenia tego wydawała mi się 'poddaniem się’  mówiłem ok. skończę z tym, ale jeszcze nie teraz. Teraz jedynym wyjściem jest 'odbicie’ i jak odbiję to skończę . Dziś wiem, że porzucenie tego było najlepszym rozwiązaniem mimo konsekwencji jakie ponosiłem jeszcze przez co najmniej 5-7 lat. (najtrudniejszy jest pierwszy okres, bo oznacza zmierzenie się ze skalą problemów i prawdą oraz takie poczucie, że to 'sytuacja nie do wyjścia’. Jedynym wyjściem jest duża wygrana! nic bardziej mylnego.)

       

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
    Przeglądasz 1 wpis (z 11)
    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.