Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy jestem złą córką?

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • Hugin
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Nie wiem, czy to odpowiednie miejsce i nie wiem, czy jestem DDA. Mój ojciec jest alkoholikiem, ale czy to wystarczy? Piszę, bo chciałabym poznać odpowiedź, chciałabym, żeby ktoś mi powiedział co jest słuszne, właściwe, jak zachować  się przyzwoicie.

      Zawsze miałam tatę. Tatę, który pracował, oddawał mamie większość wypłaty, który nigdy nie mnie uderzył, nawet na mnie nie krzyczał. Miałam tatę który zabierał mnie na wyprawy, mówił, że jest ze mnie dumny, ukrywał przed mamą moje nastoletnie przewiny, piekł mi ciasto, gdy na studiach zerwałam z chłopakiem i ryczałam w poduszkę dwa dni.  Miałam też tatę, który wiecznie był ,,na cyku?, po dwóch piweczkach, który na każdych imieninach u cioci upijał się w sztok, który w każdy wolny dzień przemierzał drogę do pijalki , w powyciąganej podkoszulce, świecąc czerwonym podgardlem. Wstydziłam się go trochę i wstydziłam się, że się wstydzę, ale to dopiero kiedy wyrwałam się z bańki mojego miasteczka, gdzie ojciec po dwóch piwkach był lokalną normą.

      Wcześnie wyprowadziłam się z domu i jakoś równolegle tata przeszedł na emeryturę. Wtedy też rodzice się rozstali tzn. przestali się do siebie odzywać, maleńkie mieszkanko przedzielili na pół, rozwodu nie mają. Zawsze byli małżeństwem gospodarczym,  bez czułości, bliskości, wspólnych zainteresowań . Całe życie się zastanawiałam jaki porąbany los sprawił, że wzięli ten ślub.

      W domu mama zawsze wszystko trzymała –  pracowita, zorganizowana, zaradna. Nie ma wykształcenia ani fachu, więc wykonywała ciężką, fizyczną pracę, a w domu wszystko chodziło jak w zegarku. Dla mnie była kochana,  pobłażliwa, dla ojca bywała ostra, wymagąjąca, głośna. Czasami złośliwa. Nigdy nie widziałam, żeby się przytulili.

      Tata  z czasem jakby się oddalał, zamykał w sobie. Niewiele mówi, kiedy przyjeżdżam do rodziców często siedzi ze mną chwilę i wychodzi. Czasami, gdy do niego dzwonię, jest tak pijany, że nie może mówić.

      Jakieś dwa lata po wyprowadzce, mama powiedziała, że ona tak dłużej nie może, że boi się, że ojciec po pijanemu spali mieszkanie,  że nie sprząta, śmierdzi i pije. Mówiła matce ojca i siostrze, ale one nic z tym nie robią.

      Powiedziałam jej, żeby się rozwiodła i poszła swoją drogą. Ja poszłam swoją.

      To jest moje pytanie, czy źle postąpiłam? Czy Wy postępujecie inaczej?

      Mama oczekuje ode mnie, że stanę z nią do walki o ojca. Że ? nie wiem w jaki cudowny sposób ? zmuszę go do leczenia. Że jej pomogę. A ja nie umiem jej pomóc. Rozmawiałam z nim- mówi, że pije mniej, że nie będzie już.  Słucham tych kłamstw od 20 lat.   Wiem, że jego choroba i problemy z tym związane, kiedyś na mnie spadną. Ojciec ma problemy ze zdrowiem, w coś tam grywa na pieniądze. Rozmawiam z nim, tłumaczę. Od strony prawnej sobie poradzę.

      Nie potrafię go znienawidzić, nie podzielam wściekłości mojej mamy. A tak naprawdę ? to nie mój problem. Mam męża i  małe dziecko, odpowiedzialną pracę. Sypiam po 5- 6 godzin na dobę. Mam też silne przekonanie, że nie jest fair obarczanie mnie odpowiedzialnością za ojca.  Nie potrafię go zmienić, mam wpływ tylko na moje własne życie.

      Kocham mamę i wiele jej zawdzięczam, ale nie potrafię jej pomóc. Nie potrafię też zrozumieć, dlaczego nie zostawiła go 20 lat temu .

      Czy źle robię? Czy mogę coś zrobić inaczej?

      Dodam jeszcze, że mama i tata korzystają z pomocy psychologa i wobec ojca został skierowany wniosek o przymusowe leczenie.

      PannaNikt37
      Uczestnik
        Liczba postów: 201

        Dobrze robisz. Nie jesteś odpowiedzialna za ojca. To dorosły człowiek. Twoja mama też nie może od Ciebie niczego wymagać, bo niby co masz w tej sytuacji jeszcze zrobić, skoro rozmawiasz z ojcem, jest psycholog i przymusowe leczenie. Możesz być świadkiem w tej sprawie. To Sąd zdecyduje o przymusowym leczeniu. Pozostaje mieć nadzieję, że mu to pomoże wyjść z nałogu. Szkoda Twojego taty, bo jak piszesz, był dobrym ojcem mimo, że pił. Ale to jego wybór. Masz swoje życie i za nie jesteś odpowiedzialna. Nie masz żadnych powodów, aby mieć wyrzuty. Super, że wyszłaś na swoje 🙂

        Hugin
        Uczestnik
          Liczba postów: 4

          Tata dostał zawiadomienie o wszczęciu postępowania i czeka na termin badania. Czasami piszę mu jakieś pisma formalne i tym razem, też miałam rzucić okiem, ale w końcu nie chciał. Mama powiedziała mi później, żebym mu nie pomagała w tej sprawie, a ja nie chcę go bronić, ale nie chcę też być niczyim narzędziem. I pokrzyczałyśmy na siebie trochę. Mama zgłosiła się do MOPS-u już kilka lat temu, rodzice chodzą już 2-3 lata na spotkania i dopiero teraz jest wniosek  do sądu, Nie przyłożyłam do tego ręki, bo nie mieszkałam już z rodzicami, ojciec przy mnie nigdy nie upijał się w domu,  wiem, że nie jest przemocowy, a z moich doświadczeń zawodowych wiem, że alkoholik sam musi podjąć decyzję o leczeniu. Mam jednak wyrzuty sumienia wobec mamy, może powinnam była jakoś jej pomóc. To jest dla mnie bardzo trudna sytuacja, bo – obserwując rodziców – widzę wady obojga.  Tata jest specyficzny i mama z innym facetem mogłaby być szczęśliwą, spełnioną kobietą. Mama nienawidzi ojca – przynajmniej tak się zachowuje – a paradoksalnie jako jedyna o niego walczy.

          PannaNikt37
          Uczestnik
            Liczba postów: 201

            Tak by było najlepiej, żeby alkoholik podjął dobrowolne leczenie, ale jak dostał przymusowe to widać jest to konieczne. Czy Twoja mama powiedziała Ci w czym masz konkretnie pomóc? Bo jak nie, to może spytaj co konkretnie miałabys zrobić aby pomóc. Twoja mama ratuje go, bo nie umie go zostawić, może boi się, że bez niej całkiem się stoczy jak zostanie sam, zrobi sobie krzywdę. Dlatego te przymusowe leczenie to może być szansa dla niego.

            Fenix
            Uczestnik
              Liczba postów: 2551

              Absolutnie nie jesteś złą córką.
              Ojciec sam musi zrozumieć, że musi się leczyć. W innym przypadku nawet leczenie przymusowe nie przyniesie efektów.
              Prawda jest niestety taka, że w pewnym momencie alkoholika trzeba zostawić samego sobie.Wtedy jest szansa, że się ocknie.
              Wiem, że jest to niezwykle ciężkie, ale to chyba jedyny sposób.Alkoholik musi sam poprosić o pomoc.
              Mama jest współuzależniona i też trochę działa jak w amoku. Uzależniona jest od walki z nałogiem ojca. Pewnie obawia się też opini innych ludzi, że potraktują ją, jako złą żonę, która zostawiła męża w potrzebie.
              Prawda jest taka, że alkoholik się stacza i ciągnie za sobą bliskich.
              To co mogłaś, to już zrobiłaś. Teraz rodzice sami muszą też wykazać się inicjatywą.
              To jest ich życie a Ty zasługujesz na.swoje dobre życie.
              Trzymaj się 🙂

              anula51
              Uczestnik
                Liczba postów: 232

                Witaj

                Absolutnie nie. Postąpiłaś właściwie. Powinnaś jeszcze zacząć jaką formę terapii i ułożyć sobie życie bez udziału osób trzecich. Trzymam kciuki 🙂

                Arek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 107

                  NIE JESTEŚ ZŁĄ CÓRKĄ.

                  Polecam nie być jednostronnym bo tu ewidentnie wina po obu stronach jest i dobrze by bylo jakby sami to sobie rozwiązali. Ty możesz doradzić powiedzieć jak to widzisz ale żeby stanąć po jednej ze stron moim zdaniem to by nie było odpowiednie.

                  Wyczytałem dysfunkcje z twojego opisu, zastanawiam się jaki wpływ ma zachowanie rodziców na twoje obecne życie, jak się dogadujesz z mężem? Itp.

                  Angela1993
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 46

                    Nie jestes.. mozesz rozmawiac, tlumaczyc ale jak sam się za siebie nie wezmie to nikt mu nie pomoze

                    Hugin
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 4

                      hej, rozmawiałam z mamą i w sumie sama doszła do wniosku, że nie mogę jej pomóc. Mama jest kochana, tylko wpada czasami w taką złość na ojca, która zmienia ją w innego człowieka. Myślę, że najbardziej by chciała, żebym też była na ojca wściekła, a ja po prostu tego nie czuję. Wiem, że jest współuzależniona i mówiłam jej to, mam nadzieję, że ten psycholog jej pomaga. Ja też jestem chyba w jakiś sposób współuzależniona, długo w mojej głowie tata figurował jako taki ,,alkoholik mniejszy”. Teraz widzę, że choroba ma ogromny wpływ na jego zdrowie ogólne i mam taką iskierkę nadziei, że ta terapia coś zmieni i będzie żył dzięki temu dłużej. Jest świetnym dziadkiem. Niedawno zabrałam go z naszą córką do zoo, robiłam zdjęcia i dopiero potem, oglądając je, dotarło do mnie, że on wygląda  bardzo źle. Obok mojego pięknego dziecka siedzi menel. To jest straszne.

                      A ja – oczywiście, że mam dysfunkcje różnorakie:) ale mam sporo szczęścia do ludzi i też z moich obserwacji wynika, że wszyscy mają swoje trupy w szafie. Moim zdaniem to też wina modelu wychowania, systemów kar i nagród, odmawiania dzieciom podmiotowości, prawa do asertywności itede. Jestem szczęśliwa z mężem, to jest po prostu mój człowiek, długo by mówić. Najlepsze, że długo nie chciałam ślubu, żadnych kościołów, sukienek, bo to wszystko obrzydliwie mi się kojarzyło.

                      Dziękuję, że ktoś ze mną o tym pogadał.

                      Angela1993
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 46

                        Bardzo się cieszę ze masz w kims oparcie, bo to jest wazne wsparcie drugiej osoby.Ja tez mam dobrego meza zawsze moge mu sie wyplakac, a kiedy juz sie wyplacze on daje mi takiego kopa ( w sensie psychicznym)ze mam ochote się pozbierac. wiadomo ze musimy sami tego chciec ale jak jest ten ktos kto podnosci nas na duchu jest lzej.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.