Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Dążenie do bliskiej relacji

Otagowane: , ,

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
  • Autor
    Wpisy
  • niewyrafinowany
    Uczestnik
      Liczba postów: 9

      Witam wszystkich. Jest to mój pierwszy post, więc krótko o mnie.

      Mam 25 lat. Od 2018 roku uczęszczam na 12 kroków w moim mieście i aktualnie jesteśmy na półmetku. Dzięki tej decyzji o podjęciu tej inicjatywy ogarnąłem wiele spraw w swoim życiu, a przede wszystkim zacząłem przyjmować życie takim jakim jest, z moimi słabościami, z moją przeszłością itp.

      W tamtym roku zerwałem zaręczyny i wiem, że była ta słuszna decyzja. Po dojściu do siebie i ułożeniu myśli w głowie zapragnąłem na nowo się zakochać. Jest to tak silne uczucie, które prowadzi do tego, że w każdej napotkanej dziewczynie widzę swoją przyszłą partnerkę. Od dłuższego czasu spotkałem się z wieloma koleżankami i dosłownie przy każdej przyszła myśl „a może to ona?”. Może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie ogromne zaangażowanie z mojej strony. Przy wielu relacjach postawiłem sytuację na tzw. ostrzu noża, czyli deklaracja, że myślę poważnie o związku. W głębi duszy wiem, że źle postępuję, bo straciłem fajne relacje z osobami. Doszedłem do wniosku, że chcę wypełnić pustkę braku miłości, że potrzebuję być dla kogoś wyjątkową osobą, a z drugiej strony odczuwam, że jeszcze jest parę rzeczy, które muszą zostać uporządkowane w moim życiu.

      Czy mieliście podobną sytuację? Jak sobie poradzić z tą pustką?

       

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        Cześć,

        Dla mnie to dwie nieco osobne sprawy.

        Tej pustce próbuję zaradzić dbając o siebie. Bo to nie pustka jest problemem (sama w sobie daje mi czasem wytchnienie i spokój), a w zasadzie chodzi o lęk i samotność, które nieraz czuję. Staram się często być przy sobie, czyli słuchać co w danej chwili czuję i czego mi teraz potrzeba, i spełniać te potrzeby jeśli jestem gotowy i mam środki, nie czekając na innych. Coraz bardziej odkrywam, jak mało jest pustki, a jak dużo potrzeb, które zamrażałem i stąd właśnie poczucie pustki. Im więcej robię dla siebie, tym mniej oczekuję opieki od innych.

        A jeśli idzie o kobiety, to łatwo mi się włącza taki zachwyt i pragnienia. To się niewiele zmieniło po terapii, tylko ostatnio przestałem się tym tak martwić, za to nauczyłem się już niemal odruchowo sprawdzać czy ta osoba ma w sobie coś, czego ja potrzebuję? Nie tylko czy mnie pociąga, ale też czy ona też robi krok w moją stronę (i czy więcej niż jeden, to znaczy czy reaguje na moje gesty), czy gotów byłbym się otworzyć i pokazać jak potrzebuję bliskości, czy jest coś, co mnie w niej odpycha i czy byłbym gotów to powiedzieć, czy zagryźć zęby i przemilczeć w imię spokoju… Wtedy ten obraz drugiej osoby jest pełniejszy i bardziej aktualny, a nie oparty o jeden cudowny moment dawno temu. Pierwszym krokiem do tego było odkrycie, że nie istnieje jedynie zwiększanie bliskości, ale także oddalanie, i że to falowanie jest zwyczajną częścią każdej relacji. Nie da się do kogoś wyłącznie podchodzić…

        To się trochę łączy, bo jak sam o siebie dbam, to mniej mam lękowego dążenia do bliskości, ale nie spodziewam się, że tak dobrze o siebie zadbam, że przestanie mnie ciągnąć do kobiet, więc ważne jest dla mnie także jak traktuję kogoś, kto już mnie pociąga.

        Jest mi bliskie to co napisałeś o traceniu fajnych relacji. Ja akurat mam odwrotnie, raczej utrzymuję relację nawet jeśli widzę, że to nie będzie związek, bo te osoby są dla mnie i tak jakoś atrakcyjne. Mam z tego wiele kontaktów, które dają mi poczucie więzi w różnym stopniu. Ostatnio jednak daję sobie więcej swobody, dopuszczam, że może nie zawsze warto ciągnąć to w nieskończoność, jeśli ja szukam czegoś innego.

        Fenix
        Uczestnik
          Liczba postów: 2551

          Truskawku a czy Ty sam wiesz czego szukasz? Czy może to szukanie jest ukrytym unikaniem stworzenia z kimś bliskości?

          I nie chodzi mi tutaj o relacje czysto koleżeńskie.

           

          Niewyrafinowany

          Skoro jesteś w połowie drogi, to może poczekaj cierpliwie do końca. Może wtedy zaczniesz rozumieć skąd w Tobie ta pustka i skąd to ciśnienie na wejście w związek.

           

          truskawek
          Uczestnik
            Liczba postów: 581

            Mam poczucie, że wiem czego szukam – różnej bliskości, związku też, ale nie tylko. Dużo mi daje spędzanie czasu z kimś i rozmawianie.

            Nie rozumiem, co masz na myśli z tym ukrytym sensem szukania, możesz to jakoś rozwinąć?

            Fenix
            Uczestnik
              Liczba postów: 2551

              Chodziło mi o to, że czasem ludzie traktują szukanie jako wymówkę do unikania stworzenia związku. W każdej napotkanej osobie doszukują się czegoś co im przeszkadza i tak długo szukają aż znajdą powód do rozstania. Bo to jednak nie to.

              truskawek
              Uczestnik
                Liczba postów: 581

                A, teraz rozumiem. Mam zupełnie przeciwnie, trzymam się kurczowo i milcząco oddaję siebie w imię bliskości, nawet jeśli akurat potrzebuję postawienia jakiejś granicy.

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  Trzymasz się kurczowo? Teraz to ja nie rozumiem co masz na myśli

                  truskawek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 581

                    Jeśli ktoś mnie pociąga albo to jest związek, ale niewygodny, to wyżej stawiam utrzymanie tej relacji/związku niż swoje potrzeby. To mnie paraliżuje przed tym, żeby mówić wprost o co mi chodzi i ryzykować otwarcie się.

                    Fenix
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2551

                      Skoro obawiasz się otwarcia to chyba ciężko jest mówić o tworzeniu bliskości, bo na samym początku stawiasz już mur.

                      Ciekawe trzy przypadki w wątku się spotkały.

                      niewyrafinowany
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 9

                        truskawek – zgadza się, najgorzej jest właśnie wtedy, gdy mam dużo wolnego czasu. Aktualnie dużo obowiązków mi odeszło, także czasami po prostu się lenie i w tym momencie pojawia się sporo przemyśleń. W momencie, gdy nad sobą/ nad czymś pracuję jestem skupiony na tej rzeczy, tej pustki nie ma. Pytanie jest takie – czy to nie jest ucieczka od własnych myśli?

                        Feniks – staram się cierpliwie czekać na koniec ale też widzę nad czym muszę popracować. Może rzeczywiście nie powinno się wchodzić w związki w takim stanie ale z drugiej strony to jest tak silne…

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 13)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.