Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD DDA a wierność

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 45)
  • Autor
    Wpisy
  • doris
    Uczestnik
      Liczba postów: 396

      Chciałam porozmawiać o tym czym jest wierność dla DD ….

      Temat może niedyskretny, ale nie chodzi mi tu o jakieś intymne zwierzenia ale ogólne spojrzenie na kwestię wierności ludzi, którzy mają w końcu poważne problemy z realacjami.
      Czy wychodząc z domów dysfunkcyjnych, nie mając za najlepszych wzorców , nasz kręgosłup moralny jest delikatnie mówiąc nadszarpnięty, czy wręcz przeciwnie.
      Zakładam, że bardziej łakniemy uznania, akceptacji i to może prowadzić do wikłania się w różne układy boczne.
      I piszę niestety jako osoba,która popełniła kilka życiowych błędów. Naprawiam je teraz razem z całym bałaganem w głowie.

      ananke24
      Uczestnik
        Liczba postów: 202

        hej!
        wierność dla mnie to podstawa związku… i cholernie boję się zdrady… i nigdy nie pomyślałam będąc z kimś, żeby go zdradzić – dla mnie to najgorsze, co może spotkać człowieka w związku. To dla mnie ta część związku, która wiąże się z zaufaniem, szacunkiem, miłością… Nie potrafię może dokładnie wytłumaczyć o co mi chodzi, ale wiem, że to jedyna "rzecz", której bym nie potrafiła wybaczyć partnerowi, gdyby nadszarpnął moje zaufanie, wykorzystał wiarę w swoją osobę i zdradził…
        Być może zbyt dużo się naoglądałam w związkach moich znajomych i wiem, że część z nich dość lekko traktuje tę sprawę – nie mniej jednak, dla mnie ma ona duże znaczenie.
        I z tym mam problem w obecnym związku – nie potrafię do końca zaufać, uwierzyć w słowa partnera, gdy mówi, że mnie nie zdradzi. Ma się to pewnie bliziutko mojej niższej samooceny, braku pewności co do pozycji w związku…i nijak do rzeczywistości, bo chyba nie ma sposobu, aby przekonać się w 100 %, że ktoś mówi prawdę…ach…takie to życie…
        ale się rozpisałam…
        pozdrawiam, a.

        Carola
        Uczestnik
          Liczba postów: 402

          wiernosc, zdrada hmmm powiem szczerze ze nie zawracam sobie tym glowy… zyje na zasadzie, co bedzie to bedzie, ja i tak nie mam na to wplywu, to po co glowe sobie bede tym zawracac 🙂

          doris
          Uczestnik
            Liczba postów: 396

            Carola ale zwykle jest tak, że mamy wpływ, przynajmniej w pewnym stopniu i do pewnego momentu.

            A właściwie to to, na co nie mamy wpływu najbardziej mnie przeraża.

            Wyobraźmy sobie , że wyjeżdżasz gdzieś bez męża i dzieci (np słuzbowo). Jest jakiś wieczór, przewidziane rozrywki, impreza się rozkręca a ktoś calkiem do rzeczy się Tobą zainteresował. Przystojny, inteligentny, ciepły, dowcipny …. W tle jakaś fajna muzyka … Tanczycie …. Ja się takich sytuacji boję i nie ufam sobie, nie ufam z powodu jakiejs niewytłumaczalnej tesknoty za księciem z bajki (?)

            Jesli partner wychodzi, jest podobnie. Boję się, choć przecież ufam i nie mam powodów …

            Carola, jeśli Ty o tym nie myslisz, to ja tylko mogę pozazdrościć:)

            doris
            Uczestnik
              Liczba postów: 396

              Ananke, dokladnie nigdy nie ma pewnosci. To znaczy pewność możesz mieć tylko wtedy, gdy zdrada się wyda, w przypadku braku dowodów można tylko domniemywać o niewinności:)

              Wiesz, ja tego lekko nie traktuję, ale czasem potrafiłam sie wplatac w dziwne relacje, gdzies tam balansując na granicy i bardzo męcząc się. I juz wiem, ze ja poszukiwałam akceptacji, uznania, przyjaźni, ciepla i tylko tego a druga strona odbierala to inaczej. No, ale to już za mną:)

              ananke24
              Uczestnik
                Liczba postów: 202

                domniemywać o niewinności 🙂 kurczaczki 🙂 a mi tam potwór w główce zawsze co innego podpowiada… ale…dzięki za podpowiedź – wezmę potworka – stworka na rozmowę ideologiczno – wychowawczą i mu powiem, że od dziś szukamy dowodów na niewinność 🙂

                a tak juz całkiem serio (serio, serio 🙂 )… mam w sobie taki chłodzik w relacjach z innymi ludźmi (niektórzy odbierają to nawet jako panoszenie się z różnych, pewnie tylko im znanych powodów)…i jak na złość, zawsze jak jestem gdzieś z moim facetem znajdzie się inny gość, którego ten mój chłodzik nie pozwala przejść obojętnie… ale staram się nie balansować, bo wiem, ile taki widok może "kosztować" mojego faceta – tylko raz mi powiedział, jak taką scenę odebrał i luuuzik…teraz wiem, co może go boleć.
                I całkiem siebie nie rozumiem…zaufałam mu przedstawiając syna, zaufałam kiedy potrzebowałam pomocy, zaufałam i pozwoliłam podejmować mu decyzje, jak głowie rodziny (o to ciągle prosił), zaufałam – złożyłam wypowiedzenie z pracy, znalazłam ludzi na wynajem mojego mieszkania, pakuję się…zaufałam, przenosimy się do niego za granicę … ale kurcza blać – kiego grzmota co jakiś czas plątają mi się głupoty po głowie..?? mam chwilami takie odruchy, które świadczą o totalnym braku zaufania i nie potrafię tego nawet wytłumaczyć ani sobie, ani tym bardziej jemu…i dotyczą tylko tego "wycinka" zaufania, który dotyczy wierności…a jak ochłonę – to gołym okiem, sama bez niczyjej pomocy widzę, że zrobiłam drakę o coś nieważnego, bo mi się wydawało…

                oki, mykam do wyra, bo mnie dziś gorączka trawi, a mi się tu na wylewanie zebrało… sorki…
                pozdrawiam, a.

                Carola
                Uczestnik
                  Liczba postów: 402

                  doris… to u mnie jest zwiazane z konsekwencjami o ktorych pisalam w swoim topiku. Ja jestem bardzo swiadoma tych konsekwencji i dlatego w moim zyciu dominuja priorytety i uwazam ze dopuki jestem w szczesliwym zwiazku, jestem kochana i kocham, czuje cieplo i mam poczucie spokoju to zadna zdrada, nawet nie wiem jak pociagajaca nie jest tego warta tz stracenia tego wszystkiego, a nie jestem na tyle odwazna zeby ryzykowac ze sie nie wyda 😉

                  Do drugiej strony podchodze inaczej …. moj nie-maz jest z tych facetow co to "dziewczyny przy nim sikaja w majtki" hihi i wiem ze swiety tez nie byl. Moja mam zawsze mowi zebym Go pilnowala, bo kobiety sie do Niego lepia.
                  Tylko ze ja nie mam na to ochoty i to jest to co napisalam… bedzie jak bedzie, na to nie mam wplywu. Poza tym zaznaczylam odrazu ze jezeli cos sie zdarzy, jakis wyskok czy cus to nie chce o tym wiedziec, chce zyc dalej w nieswiadomosci 🙂

                  A jezeli pozna dziewczyne i zakocha sie w Niej taka wielka miloscia jaka ja doswiadczylam, moze wyda sie to wszystkim idiotyczne z mojej strony, ale nie bede stala Mu na drodze. Zycie jest tak krotkie, tak ciezkie i pogmatwane, ze pozwole Mu odejsc zeby byl szczesliwy z kims innym a nie nieszczesliwy ze mna.

                  Karolinka25
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 62

                    Carola, jestem Twoja fanka :laugh:

                    Kata21
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 25

                      ja to sie tu chyba nie powinnam wypowiadac, bo temat mnie scisle dotyczy!;) mysl o zdradzie przeraza mnie do tego stponia, ze moj facet ma mnie dosc! nie wiem skad we mnie ten lek! sama brzydze sie zdrada i nigdy bym tego nie zrobila. sadze jednak, ze niska samoocena DDA doprowadza do sytuacji w ktorych nieraz tracimy glowe. i tego boje sie u mojego faceta!:dry: dla mnie zdrada niszczy wszystko! ale wychodze z podobnego zalozenia co Carola! tak na prawde to nie wielki mamy wplyw na te sprawy. chyba wazne jest aby byc w zgodzie z samym soba i pilnowac siebie. po cos w koncu Bog dal nam te wolna wole! nie wiem jednak czy chcialabym byc oszukiwana? serce by mi peklo, ale chyba wolalabym wiedziec.

                      Katarzynka21
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 808

                        A dla mnie wiernosc to przywiazanie do drugiej osoby, takie glebokie przywiazanie. Ja to odczuwam w ten sposob, ze czym glebiej sie wchodzi w relacje z druga osoba, tym ciezej ja zastapic, wiec z dnia na dzien staje sie ona cenniejsza i cenniejsza. Budowanie zdrowej bliskosci pozwala przyjac druga osobe coraz blizej, tak blisko, ze inna nie jest w stanie jej zastapic. Dla mnie wiernosc jest oparta na bliskosci i glebi zwiazku. I tak mi sie wydaje, ze jesli te dwie cechy zwiazku stana sie warunkiem bliskosci fizycznej to raczej zdrada nie wchodzi w gre. Ale i owszem wychodzac z domu alkoholowego czy innej dysfunkcji straszny chaos u nas panuje, uspakajajac go znajdujemy to nasze prawdziwe podejscie, nie zniszczone przez otoczenia i sztuka tylko w tym, zeby sie do neigo dokopac i pielegnowac.

                        I tak mi na mysl sie nasunela piosenka "Maly ksieze":

                        "nie wierz swym oczom szepnal wiatr
                        jesli kochasz sercem patrz
                        Zrozumial wtedy ksiaze to
                        ze tylko jedna w swiecie jest
                        ta ktora kochal wszystki dni
                        i wrocil znow do rozy swej"

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 45)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.