Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD DDA i Ja

Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
  • Autor
    Wpisy
  • Sadness
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Hej:) Jestem tutaj nowa, dzisiaj znalazłam to forum i postanowiłam opowiedzieć swoją historię.

      Mam 23 lata i mój ojciec był alkoholikiem. Mam również młodszą siostrę i starszego brata. Jego problem z alkoholem zaczął się dawno dawno temu, z tego co wiem to chyba tuż po ślubie z moją mamą. Wszystko zaczęło się od jego złych wyborów życiowych i złego towarzystwa, chociaż wywodził się on z tzw. patologicznego domu i podejrzewam, że to też miało na to jakiś wpływ. Awantury pamiętam od zawsze, chociaż dzieciństwo miałam całkiem udane. Ojciec przez wiele lat jakoś się starał, zabierał mnie i rodzeństwo w różne fajne miejsca, organizował nam czas itp. Nawet nie pamiętam kiedy nastąpił ten okres, po którym nasz kontakt w zasadzie kompletnie się urwał a nasze rozmowy ograniczały się do zapytania o przebieg dnia. Mój ojciec prowadził własną firmę, która na początku bardzo dobrze prosperowała, ale potem niestety było coraz gorzej. Alkohol zaczął towarzyszyć mu coraz częściej, codziennie wyprawy do sklepu, w domu nawet czuć było ten smród alkoholu. W jego pokoju stały puste butelki po spirytusie itp. Za wszystkie niepowodzenia obwiniał on moją mamę, której zawsze się obrywało. Robił on straszne awantury, podczas których wyzywał ją od najgorszych. Upijał się do nieprzytomności, niestety również prowadził po alkoholu, na szczęście oprócz napaści na nieoznakowany wóz policji nic nikomu nie zrobił. Po tym ataku został aresztowany i potwornie pobity w areszcie, przez co popadł on w jeszcze większą depresję. Tabletki, który dostał od psychiatry popijał alkoholem itp. Dużo by opowiadać, ale było strasznie. W końcu, 2 lata temu, w Sylwestra, powiesił się w naszym domu w garażu. Niestety moja mama go tam znalazła, ja również go zobaczyłam, musiałam o tym powiadomić całą rodzinę, ogólnie koszmar. Wiem, że może mogliśmy coś zrobić wcześniej, ale skończyło się to tak skończyło. Nie muszę chyba mówić, jak to na mnie wpłynęło.

      Ja sama miałam problemy, w wieku 16 lat została zdiagnozowana u mnie depresja i leczyłam się psychiatrycznie. Całe liceum przesiedziałam w domu, na prochach i z indywidualnymi lekcjami w domu. Jakoś się z tego otrząsnęłam, wyszłam do ludzi, poszłam na studiach, poznałam chłopaka. Później się z nim rozstałam i teraz jestem w kolejnym związku. Niestety obecny facet z którym jestem bardzo mnie zranił, ale postanowiłam mu wybaczyć i jakoś to leci. Niestety ja jestem okropna, mam wrażenie że ja się chyba nie nadaje do związku i do życia. Mam teraz wrażenie, że nie wiem co mam dalej robić, jestem chorobliwie zazdrosna i ciągle smutna i nieszczęśliwa co odbija się na moim związku. Mimo wszystko nie chcę stracić mojego obecnego partnera, ale to jak się zachowuję jest straszne. Mam strasznie niskie poczucie wartości, ciągle się boję, że zostanę zdradzona i porzucona, ciągle się doszukuję we wszystkim jakiś negatywnych rzeczy, nie umiem się powstrzymać od płaczu. Niedawno wybrałam się na terapię, ale terapeuta mi zupełnie nie pasował więc zrezygnowałam. Teraz jestem w obcym kraju i póki co mieszkam z moim chłopakiem, ale czuję się jakoś straszliwie samotna. Widzę, że on też ma już chyba dość.

      Chciałabym jakoś zmienić swoje życie, zmienić siebie, być szczęśliwa, ale kompletnie nie wiem jak to zrobić. Jak mam się skupić na pozytywnych aspektach życia, związku, pracy, nauki itp?  Podejrzewam, że bez terapii się nie obejdzie, ale chciałam się spytać jak Wy sobie z tym radzicie? Z takim poczuciem beznadziejności? I czy udało Wam się stworzyć jakieś normalne życie po tym wszystkim co Was spotkało?

      Chłopiec Papuśny
      Uczestnik
        Liczba postów: 3706

        Z czasem to minie. To nie jest tak, że jak jestem DDA to wszystko jest do niczego. Trochę więcej wiary w siebie, w swoje możliwości. 🙂

        Oliwia93
        Uczestnik
          Liczba postów: 6

          Hej, mam dokładnie to samo, też mi się wydaje, że nie mogłabym się z nikim związać, że się nie nadaję do życia z drugim człowiekiem. Ale Ty już byłaś w jakimś związku, a ja nigdy, dlatego wydaje mi się, że skoro czas leczy rany, a Ty idziesz do przodu mniejszymi i większymi krokami, to spokojnie przejdziesz tę przeszkodę, uspokoisz się i zaczniesz wszystko od nowa, bez nerwów.

          Patrycja90
          Uczestnik
            Liczba postów: 12

            nie warto się zrażać.. Jeżeli terapeuta Ci nie odpowiadał jest wielu innych specjalistów. Możesz udać się na terapię indywidualną, grupową, często są też organizowane różne projekty. Wiem o czym mówisz, ja zawsze byłam silna jednak rok 2014 mnie złamał i poczułam, że jestem słaba, że potrzebuje wsparcia. Być może Ty jesteś teraz na takim etapie swojego życia. Zastanawiam się również nad tym jak określasz relację ze swoim partnerem. To oczywiste, że się boisz w dodatku jesteś w obcym kraju ale czy nie jesteś z nim tylko dlatego aby mieć kogoś przy boku? Sama powiedziałaś, że mu wybaczyłaś lecz wracając do tego nurtuję Cię jego zachowanie przez co czujesz się przytłoczona. Czy naprawdę mu wybaczyłaś? I nie uwierzę w to, że DDA nie nadaje się do związków. Po prostu musimy zacząć od zera.. Nie mieliśmy dobrych wzorców, nikt nas pewnych zachowań nie nauczył jednak nie jesteśmy z góry skazani na porażkę.. To od nas zależy jak przeżyjemy swoje życie..

            „Iść w stronę słońca”
            Uczestnik
              Liczba postów: 203

              Chcesz zmian! to dużo.Są Dda, którzy nie potrzebują terapii, inni mniej czasu terapii, inni więcej.To zależy indywidualnie, od wychowania, od osobowości,od chęci zmian…Masz bliską sobie osobę, to dużo.Ważne,aby podążać do przodu, chcieć zmian.W grupach pracuje się dobrze, bo można wymienić się doświadczeniem, wesprzeć.Trzeba trafić na dobrego terapeutę.Można sięgać po literaturę jeśli lubisz czytać, prowadzi dziennik uczuć…Reasumując szukać dróg,gdzie będziesz czuła poprawę, chęć do zmian i życia.Jesteś młoda, całe życie przed Tobą.

              Mnie się udało,dzięki terapiom i mądrym ludziom na swojej drodze,ale pukałam do różnych drzwi, nie poddawałam się.Udało mi dojść do miejsca w którym chciałam być,ale pracowałam na to latami.Jest to możliwe.Budzić się,słyszeć śpiew ptaków,widzieć roślinki, które budzą się do życia,a kiedy słońce grzeje myślisz,że to dla Ciebie 🙂 Szukaj swojej drogi,dobrej drogi, bo „jeśli nie teraz to kiedy?”

              wienia1
              Uczestnik
                Liczba postów: 18

                Sadness, nie chce cię zniechęcić, ale muszę ci napisać prawdę. Spróbowałam, mam męża, dwoje dzieci, chciałam bardzo innej rodziny niż miałam w alkoholowym domu. Robiłam wszystko, nienawidziłam tego co było. Doprowadziło to do strasznej depresji w dorosłym życiu. Nie potrafię znieść porażek, nie znam się na żartach bo wszystko biorę osobiscię do siebie. Męża sobie wyidealizowałam, choć jest dobrym człowiekiem, często czuję, że nie jestem dobrą matką i takie tam. Byłam na jednej terapii indywidualnej i probowałam dwóch grupowych ale zawsze przerywałam (niewiem dlaczego). Ciągle nieakceptuję siebie, mam niską samoocenę i choć wiem, że życie mi ucieka (37 lat) nie umiem nad tym zapanować.

                Wierzę jednak, że przyjdą dla nas czasy kiedy uporamy się z sobą samą i zaczniemy żyć. Życzę tego Tobie i sobie

              Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.