Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD DDA – lepiej później niż wcale

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • Alf
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Cześć, 44 lata, żona i 1 dziecko ( syn )

      Czytając przypadkowo różne artykuły, całkiem niedawno dowiedziałem się że jestem DDA. Ojciec alkoholik ( zbytnio go nie pamiętam ), ojczym alkoholik i matka też … obecnie matka niby nie pije ale od czasu do czasu „wali od niej jak z gorzelni”… ( ojciec i ojczym nie żyją )

      Całe życie w stresie, nie potrafię wyrażać swoich uczuć, jestem uległy i wszystko robię dla świętego spokoju wbrew sobie byleby był spokój  …

      Jak pisałem wcześniej mam syna którego kocham nad  życie – stosunki z moją żoną ? od jakiegoś czasu żyjemy obok siebie – brak jakiegokolwiek zbliżenia, uczucia jakiego przytulenia – o seksie nie wspominam (śpimy osobno bo się nie wysypiała bo się kręcę albo chrapię albo wchodzę na połowę jej łóżka!… ciągle jestem krytykowany, dla mojej żony priorytetem stała się edukajca syna przez co ciągle się kłócimy ( ciśnie go z nauką ) – całe życie kręci się wokół szkoły. Jestem coraz bardziej sfrustrowany tą sytuacją i chcę separacji – ale jednocześnie nie chcę zostawiać syna – żonie mówiłem że powinna iść do psychologa bo to nie jest normalne co robi ale powiedziała że nigdzie nie pójdzie bo nikt nie będzie jej mówił co ma robić … nie przyjmuje jakiejkolwiek krytyki, wszystko wie najlepiej i na każde słowo ma tysiąc absurdalnych wytłumaczeń…

      Nie potrafię z nią rozmawiać, bo każda rozmowa kończy się wypominaniem że ona się poświęca i wszystko robi i nikt tego nie docenia i takie tam … Chcę wystąpić o separację co niesie za sobą to że moja żona będzie musiała szukać pracy ( obecnie pracuje w domu – mam firmę i sobie tam działa ), lecz w przypadku separacji firmę zamknę, bo już jej nie ufam i nie wyobrażam sobie aby mogła dalej w niej pracować. Na 90% procent wiem że jeśli wystąpię o separacje moja małżonka zacznie „szaleć” że jestem egoistą itp. ale to nie chodzi o egoizm tylko o to że mam dość ! Od 3 miesięcy się zbieram jak mam jej to powiedzieć … i wciąż dopadają mnie wątpliwości że może ze mną coś jest nie tak … wzorce jakie przejumje mój syn są żadne – nie tak powinna wyglądać rodzina – jak widzę znajomych którzy idą za rękę albo się przytulają to aż mi się płakać chce … a moja małżonka za to pierwsza leci do kościoła udając gorliwą katoliczkę ….

      Alizee
      Uczestnik
        Liczba postów: 409

        Hej,

        Jestem trochę podobna do Ciebie też jestem uległa, nie potrafię wyrażać swoich uczuć i też często robie wszystko dla świętego spokoju byle by uniknąć konfliktu. I dziś właśnie po niedawnym rozstaniu z ojcem mojego dziecka wiem jak ciężko jest żyć z osobą, która nie potrafi wyrażać uczuć. Chociaż on do ideałów też nie należał ale był pewny, że on nie ma żadnych wad a niestety wina, że w związku coś nie gra na ogół leży po obu stronach.

        Może zależy jak z nią rozmawiasz na temat tego, że powinna iść do psychologa bo jak tylko rzucasz, że jej zachowanie jest nienormalne i powinna iść z tym do psychologa i tyle to to może nic nie dać może zaproponuj jej, wspólną terapię, powiedz że Ci zależy? Może inaczej na to spojrzy jak zobaczy Twoje zaangażowanie?

        Wiesz ojcowie na ogół mają gorzej niż my matki. Wiesz, że ona może Ci bardzo utrudniać kontakty z synem jak się wkurzy, że ją zostawiasz. Z drugiej strony np. moje dziecko ma teraz napewno lepszy wzór rodziców, którzy są osobno niż razem.

        Alf
        Uczestnik
          Liczba postów: 4

          ona dostrzega jakiś tam problem ale nic z tym nie chce robić bo jak pisałem wyżej twierdzi że nikt jej nie pomoże bo ona wie co jej jest i że edukacja dziecka dla niej jest najważniesza … wina zawsze leży po obu stronach – sam przez swoją cholerną uległość dla świętego spokoju dopuściłem do takiej sytuacji …

          Alizee
          Uczestnik
            Liczba postów: 409

            No właśnie może się mylę ale wydaje mi się, że to dwie strony powinny chcieć nad sobą pracować, żeby wyszło.

            SmutnaPrawda
            Uczestnik
              Liczba postów: 24

              tak czytam Cię Alf i myślę-zaryzykuj. Poproś ją o spacer,w wolnej chwili albo jakieś „5minut” tylko dla was bez dziecka powiedz ze chcesz porozmawiać. I powiedz jej spokojnie i szczerze- „ja Ci powiem o co mi chodzi a TY powiesz szczerze bez wrzasków o co Tobie chodzi. Wyjaśnimy to sobie i razem podejmiemy decyzję. Nie pozwól sobie przerwać-wyjaśnij i postaw ultimatum ALBO walczymy razem w jednym kierunku ALBO będę zmuszony odejść bo mam dość.Albo się kobieto ogarniesz ALBO zostaniesz sama.Krótko spokojnie ale na temat. Zapytaj czego ona oczekuje od męża od rodziny od życia,czego by chciała.Bo albo jest mocno nieszczęśliwa i swoje niespełnione frustracje odreagowuje na dziecku które przecież „musi byc idealne” albo dusi się z czymś o czym nie masz pojęcia dlatego się tak zafiksowala.

              Tylko szczera rozmowa może pomóc,może jeszcze uda sie uratowac małżeństwo.Póki jedno nie znęca się nad drugim można relacje odbudować.I nawet TY -ten który nie okazuje uczuc i jest „lodowaty”potrafi wyciągać rękę i drobnymi gestami zbudować świat i rodzinę. Zastanów się czego chcesz od żony i przedstaw spokojnie rzeczowo swoje oczekiwania.I bądź szczery-masz pelne prawo nie wytrzymywac takiej sytuacji i masz pelne prawo oczekiwać od niej ze sie postara zmienic jakies sprawy. Ale pamietaj-ze wtedy gdy oczekujesz musisz tez daćcoś od siebie.

              Pomyśl tez chwile czy moze byc tak ze skoro nie potrafisz okazywac uczuc ,może jesteś zbyt oziębły dla żony ,zbyt „nijaki” i być może z tego powodu ona czuje się niepotrzebna,niedoceniona,niezauważony,bezwartościowa.

              Powiem CI jedno ..kobieta-niewazne jaka,ale gdy jest szczęśliwa to uczyni swego faceta królem życia.

              ALE żeby być szczęśliwą musi czuc sie potrzebna kochana,dobra i ważna.Dlatego koło się zamyka.

              Chcesz żeby Twoja kobieta była inna -zmień ją swoim dobrym postepowaniem.Zaskocz ją,kup kwiaty albo glupi drobiazg,spojrz na nią inaczej-daj jej ciepło i poczucie bezpieczenstwa a nie wieczną zimę.Sam zobaczysz jak ona zacznie się zmieniać rozkwitać i zmieniac swoje postępowanie.Myślę że uczucie niedowartościowania kieruje jej postępowaniem ,dlatego całą uwagę skupia na nauce syna i nie chce myslec o sobie.Wystarczy wam tak niewiele.Na drodze eksperymentu mozesz na miesiac przeobrazic się w uroczego fantastycznego cieplego faceta-zobaczysz jakie beda efekty.Mysle ze żona zakocha sie w Tobie na nowo. Nie odbierz źle tego co piszę,po prostu znam podobne problemy i zdaje mi się że „pachnie znajomo”.Dlatego proponuję okazać jej maxymalną uwage -mówic dziekuje przepraszam,chwalić i pielęgnować drobne radosci.Sam zobaczysz ze to akcja-reakcja.Ona na dobro odpowie dobrem.Spróbuj.Dopiero pozniej bedziesz mogl powiedziec ze zrobiles wszystko co mozna i bedziesz mogl rozważać rozwód separację i inne opcje. Albo z nia szczerze porozmawiaj albo zacznij zmiany po cichu od siebie-drobne gesty ,czulosci uwaga. To zadziala.Wybór nalezy do Ciebie.

              Pozdrawiam i powodzenia

              Nieomylna01
              Uczestnik
                Liczba postów: 398

                Witaj Alf . Zacząłeś od tego ze jesteś dda. Opisałeś problem w relacjach z żona . Piszesz tez ze żona powinna iść do psychologa , coś z tym zrobić . A co Ty robisz z swoją choroba? Zawsze warto zacząć od siebie . Nie ma możliwości zmienić ludzi , rzeczy, świata . Zmienić możemy tylko nas samych.

                Alf
                Uczestnik
                  Liczba postów: 4

                  Dziękuję za komentarze

                  To nie jest tak że jestem zimny jak lód …  fakt może za mało chwalę żonę … zawsze mówię dziękuje, proszę itp. – gdy potrzebuje jakiejkolwiek pomocy zawsze jestem – nigdy jej nie krytykowałem – dopiero ostatnio zaczęło mi się zdarzać że zacząłem krytykować że to to co robi z nauką to jest chore … kup kwiaty  … hmm dobre – to tak nie działa – kupując kwiaty jestem krytykowany że kupiłem złe  bo kupuje się inne które długo będą stały a te pewnie zwiędną po 1 dniu … więc już mi się nie chce starać bo cokolwiek bym nie zrobił będzie źle … źle pozmywane naczynia, jak złożyłes ten koc przecież tak się nie składa, jak wieszasz ręcznik to wiesza sie tak a nie tak i na tym haczyku a nie na tym … nie wkładaj kubka do zlewu bo coś tam – jak nie włożę to dlaczego nie włożyłem i takie tam  – i nawet gdybym chciał się przeobrazić w „uroczego i fantastycznego faceta” to pewnie po godzinie już miałbym dość …

                  Alizee
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 409

                    To może warto się zastanowić czy łączy was jeszcze jakieś uczucie skoro tak na siebie działacie i żadne z was nie chcę nic w sobie zmienić dla drugiego. Nie chcecie szczerze porozmawiać. Może jesteście z sobą tylko z przyzwyczajenia no i to, że nie chcecie się rozstać ze względu na dziecko. Czy nie jest tak, że dziś więcej was dzieli niż łączy.

                    Bogo
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2

                      Cześć. Mam 41 lat i podobne problemy jak wy. Żona od 10 lat. 8 letnia córka. „Całe życie w stresie, nie potrafię wyrażać swoich uczuć, jestem uległy i wszystko robię dla świętego spokoju wbrew sobie byleby był spokój” To w 100% ja! Nie chcę dawać rad Alfowi bo większość z nas DDA jest bliźniaczo podobna. Żona Alfa, podobnie jak moja, zmieniły swoje zachowania pod wpływem tego jacy my jesteśmy. Życie ze współmałżonkiem który ma DDA to koszmar. Ja sobie zdaję z tego sprawę i nie chcę obwiniać mojej żony za to jaka się stała przez mój wpływ na nią. Od początku próbowała się dopasować ale to chyba nie jest możliwe. Brakuje jej już sił. Dziś mieliśmy całą rodziną pójść na spacer. Oczywiście przed wyjściem się z nią pokłóciłem i zostałem w domu! Mam starszego bata i siostrę. Wszyscy mamy DDA. Brat jest z nas troje najmądrzejszy i nigdy się na stałe nie związał, niema też dzieci. Siostra ma męża ale niema dzieci. Ja z żoną zdecydowaliśmy się na dziecko ale każdego dnia mam wyrzuty sumienia że nasza córka cierpi przez to jaki ja jestem. Jeśli Alf rozstaniesz się z żoną zamiast razem pójść na terapię to z pewnością nie doczekasz się tego spokoju za którym wszyscy DDA tak bardzo tęsknimy. Mamy przejebane! Tylko od nas zależy czy się poddamy, czy też powalczymy o rodzinę.

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana , temu przez Bogo.
                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.