Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Dla otuchy napisane

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • Tymczasowy
    Uczestnik
      Liczba postów: 127

      Cześć,

      nie było mnie tu dawno, przypomniałem sobie o DDA, a nie chce mi się iść na miting:

      Naszła mnie ochota żeby się z kimś podzielić obserwacją, zadowoleniem – takim luźnym, bo wiecie – fajnie się z kimś czymś podzielić, układa to własne myśli, symbolicznie kończy jakiś etap w życiu no i być może innym pomaga. Wiele razy zdarza mi się przypomnieć co gdzieś kiedyś zasłyszałem i stwierdzić „no tak” albo „aaaa to o chodziło”. Także z pobudek egoistyczno – altruistycznych kontynuuję:

      Depresja to wzajemny spisek trzech rzeczy:

      • złego bilansu hormonów/neuroprzekaźników powodujących i jednocześnie spowodowanych
      • negatywnym postrzeganiem świata (syndrom ofiary, nieświadomość emocji, odrzucenie siebie, wyuczona bezradność, złe wzorce, nierealne oczekiwania, itd)
      • trwających przez  lata.

      Nie mówię, że można się „wyleczyć” z depresji, bo to wszystko jest częścią mnie, to co będzie odciskać swoje piętno – ale jednocześnie powoli wymiera, zastępując się czymś nowym. Innymi słowy, kiedyś gdy bym się czymś martwił i bał – teraz w tej samej sytuacji śmieję się, bo to przecież niczym nie grozi.

      Także „leczenie” się z depresji to po prostu praca nad trzema rzeczami jednocześnie:

      • serotonina (zadowolenie z siebie), testosteron (poczucie mocy), kortyzol (strach i stres), oksytocyna (poczucie bliskości i przynależności) – możesz sobie je poregulować przez sport, wyzwania, dietę, branie tablek, sprzątanie po sobie – chwilo zadziała, ale samo zostanie  zbombardowane przez twoje demony, niedocenienie i bezsensowność – co tylko spotęguje efekt bezsensowności czegokolwiek
      • terapia, psycholog, samoobserwacja, porażki – zadziała i to jest teoretycznie najważniejsza rzecz – np. jeśli w danej sytuacji nauczysz (właściwie oduczysz) się reagować inaczej – to nie wygenerujesz masy kortyzolu, jednocześnie czując się dumnie z postępu to jednocześnie punkt 1 sam się wykona. Ale najpierw musisz chcieć robić postępy czy w ogóle cokolwiek, do czego potrzebujesz siły z punktu 1. Zauważysz też, że różnie reagujesz na tę samą sytuację kiedy jesteś napakowany pozytywnymi hormonami a kiedy negatywnymi. To będzie wstępem to zrozumienia tego że wszystko jest tylko twoim punktem widzenia – więc kiedy poczujesz się chujowo – to nie dla tego, że sytuacja czy coś jest chujowe – tylko ty ją tak postrzegasz. Wszystko jest twoim postrzeganiem.
      • to wymaga mnóstwo czasu hehe 🙂 Bez tego punktu pozjadasz wszystkie rozumy i będziesz starał się zrozumieć wszystko intelektem a nie po prostu emocjonalnie – i nie poczujesz(!) się wolny.

      Dwie dla mnie najtrudniejsze i najfajniejsze rzeczy do ogarnięcia:

      1.  robienie tego co chcę, a nie to co myślę że powinienem bo jak nie to będzie źle. Przykładowo: „kurde muszę zrobić zakupy bo jutro zamknięte, będę głodny i będę czuł że zmarnowałem okazję – ale nie chce mi się. Bo naprawdę mi się nie chce, teraz jestem najedzony – coś się wymyśli jutro – teraz pierdolę, nie idę, i pierdolę ten głos który mówi że będzie źle”. Wolność!

      2. zrozumieć że w różnych sytuacjach mogę być różnie pewny siebie/niżej-wyżej w hierarchii/zachować się jak geniusz albo jak idiota. Kiedyś kompletnie nie mogłem tego pojąć, ja po prostu musiałem być wszędzie taki sam, pod swoją kontrolą. Oczywiście absolutnie nie byłem i wymyślałem wymówki przed samym sobą aby zachować twarz albo ograniczałem siebie żeby „nie przesadzić”. Straszne. Ogarnięcie tego nazwę pozbyciem się ego – jestem jaki akurat jestem.

      I tyle, cześć

      Alizee
      Uczestnik
        Liczba postów: 409

        Czyli „terapia, psycholog, samoobserwacja, porażki ? zadziała i to jest teoretycznie najważniejsza rzecz”. Kurcze daje mi to dużo do myślenia chociaż cały czas się przed tym bronię. Dzięki, że podzieliłeś się swoimi przemyśleniami. Mam nadzieję, że kiedyś też uda mi się dojść do takiego etapu ”wyleczenia” z depresji albo chociaż jej ”zaleczenia”, żebym sama ze sobą mogła wytrzymać.

        J.A.C
        Uczestnik
          Liczba postów: 1

          Jak zwalczyć poczucie bezsensowności?

          Jeśli chodzi o niedocenianie nie jest tak źle, ale ostatecznie brak sensu czegokolwiek odbiera checi do czegokolwiek.

          Praktycznie resztę byłam wstanie rozgryźć i rozpracować, ale nie potrafię przeskoczyć tego demona, który tez odbiera całą siłę, moc i chęć wszystkiego.

           

          Jak sobie z tym poradzić? Jak sobie z tym poradziłaś? Bo na codzień można się zmuszać nawet gdy się nie chce… Jednak to uczucie potrafi powalić, wtedy ciężko się podnieść. Nawet gdy się chce to nie można…

          Alizee
          Uczestnik
            Liczba postów: 409

            No właśnie też nie za bardzo umiem sobie z tym poradzić. Raz jest lepiej a raz gorzej. jak gorzej to po prostu zmuszam się do tego, żeby jakoś normalnie funkcjonować. Po prostu nie lubię jak inni zwracają uwaga co ze mną jest nie tak. Wolę udawać, że wszystko jest ok niż się tłumaczyć.

          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.