Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Do Alizee

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 33)
  • Autor
    Wpisy
  • Alizee
    Uczestnik
      Liczba postów: 409

      Beata, szukam i błądzę bo jeszcze gdzieś tam tli się we mnie nadzieja, że może jest jeszcze jakaś szansa, żeby moje życie było lepsze. Głównie ze względu na dziecko chcę jeszcze walczyć, bo on jest jeszcze taki mały. Chociaż z drugiej strony co ja mam mu do zaoferowania chyba samą swoją autodestrukcje. Cieszę się, że piszesz, że wiele się we mnie zmieniło od pierwszego postu. Osobie patrzącej z boku pewnie łatwiej to zauważyć. 🙂 Wiesz tyle tego we mnie siedzi, że odnajduje siebie wszędzie i nigdzie. To co Ty i inni piszecie tu na forum jest mi bliskie, te wszystkie przeżycia, problemy , czuje je, rozumiem, wielu z nich sama doświadczyłam a jednak cały czas odnoszę wrażenie, że zaraz mi ktoś napiszę, że Ty tu Alizee nie pasujesz , wynoś się. Jeżeli  to prawda, że przebudzenie rodzi się z bezgranicznego cierpienia to chyba właśnie teraz jetem w takim stanie. Może jeśli Tobie tak te mityngi pomogły to też spróbuje poszukać gdzieś w pobliżu takich i wybiorę się. Zobaczę jak to wygląda. W brew pozorom dużo czerpie z Twoich wypowiedzi czy to do mnie czy do innych. Od innych też. Bo sama nie mam dużej wiedzy na ten temat, nie mówiąc już o doświadczeniach z terapii po tych wszystkich moich mizernych próbach to są jakieś ochłapy tego co wiedzą ludzie, którzy przebyli tę całą drogę. Dobranoc.:)

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        To co Ty i inni piszecie tu na forum jest mi bliskie, te wszystkie przeżycia, problemy , czuje je, rozumiem, wielu z nich sama doświadczyłam a jednak cały czas odnoszę wrażenie, że zaraz mi ktoś napiszę, że Ty tu Alizee nie pasujesz , wynoś się.

        Jeśli te przeżycia są ci bliskie i w dodatku czujesz lęk przed odrzuceniem i masz niskie poczucie własnej wartości, to tym bardziej się zgadza z cechami DDA/DDD.

        po tych wszystkich moich mizernych próbach to są jakieś ochłapy tego co wiedzą ludzie, którzy przebyli tę całą drogę.

        Moją wiedzę o DDA/DDD mogę szybko streścić (maksymalnie godzina mówienia, a i to tylko dlatego że jestem gadułą 🙂 ) i nie widzę w tym nic tajemniczego. Na terapii ważniejsze było jak ta wiedza ma się do mnie osobiście i zajęcie się swoimi emocjami. Szukałem tam pomocy, a nie wykształcenia.

        Chociaż z drugiej strony co ja mam mu do zaoferowania chyba samą swoją autodestrukcje.

        Nie wierzę w to, bo piszesz różne rzeczy.

        Mój problem jako DDD nie polega na tym, że nie ma we mnie nic wartościowego, tylko że mam łatwość czepiania się pretekstów, żeby się rozsiąść na swojej krzywdzie lub poczuciu winy. Terapia nie uczyniła mnie wartościowym człowiekiem ani nie pozbyłem się tendencji autodestrukcyjnych, tylko łatwiej mi teraz korzystać z tego, co już w sobie miałem fajnego, ale to ignorowałem, żeby nie ryzykować. Nadal sam sobie dopieprzam czasem, tylko mniej, i to już dla mnie zysk.

        Wyobraź sobie co z jego punktu widzenia jest lepsze: mama w totalnej autodestrukcji czy mama z mniejszą autodestrukcją? Ale też nie zapomnij zapytać sama siebie co z tego jest lepsze dla ciebie.

        Alizee
        Uczestnik
          Liczba postów: 409

          Tak te przeżycia są mi bliskie Truskawek, tyle, że uczucie silnego lęku przed odrzuceniem i niskie poczucie własnej wartości to cechy dda/ddd jak i osobowości borderline. Osoby z taką osobowością najczęściej są z domów z problemem alkoholowym, przemocowych, dysfunkcyjnych bądź takie które doświadczyły przemocy seksualnej. U mnie wychodzi to pierwsze bo drugie mnie nie dotyczy. Jednak taka osobowość sama się nie kształtuje.

          Dla mnie godzina mówienia o dda/ddd to bardzo dużo. Ja nie wiem czy dla mnie 10 minut to by nie było za długo. Ale to właśnie nie chodzi o jakieś tam regułki i takie tam. Tu chodzi o to, że Ty już właśnie wiesz jak tą wiedzę odnieść do swoich trudności związanych z ddd, umiesz lepiej nad tym panować, żyć z tym dzięki terapii. I powiem Ci, że to bardzo widać po Twoich wpisach. I właśnie taka wiedza może tu pomóc innym, którzy są dopiero na początku swojej drogi.

          A z ciekawości jakie tendencje do autodestrukcji masz jako ddd? Oczywiście nie musisz pisać jeśli nie chcesz. I pewnie, że dla mojego dziecka lepsza jest mama z mniejszą autodestrukcją. To chyba oczywiste. Chciałabym kiedyś odszukać w sobie coś fajnego ale już tyle lat szukam a tu nic. Przynajmniej nic co zostaje na stałe.

          truskawek
          Uczestnik
            Liczba postów: 581

            A, rozumiem. Rozumiem też, że DDA to nie jest choroba, tylko zespół cech, więc jak dla mnie i tak się mieścisz. No ale to już kwestia twojego poczucia, a tego nie zmierzę żadną obiektywną miarką.

            Jednak w kwestii wiedzy nie zmieniam zdania: „Ty już właśnie wiesz jak tą wiedzę odnieść do swoich trudności związanych z ddd” – no właśnie, wyłącznie w stosunku do moich osobistych trudności, twoich już nie. Wiedza jest wspólna dla nas, ale odniesienie jest indywidualne i niepowtarzalne. Szacuję, że wiedza to może jakiś 1% terapii, cała reszta to ćwiczenie tego na żywych uczuciach z żywymi ludźmi.

            Tak się mocno opieram, bo się boję fetyszyzowania tej wiedzy, czyli zastępowania subiektywnych przeżyć obiektywną miarką. Znam dwie osoby spoza grupy, u których słyszę bliskie mi nastawienie, choć nie miały terapii i teorii nie znają w ogóle. Alizee, w twoim życiu to ty decydujesz jakie ono ma być i żadna wiedza nie jest od tego ważniejsza.

            Różne mam takie tendencje – wyszło mi kilkanaście i podzieliłem je na grupy. Choćby obżeranie się, ucieczka w sen czy siedzenie przy kompie.

            A jakie cechy masz trwałe w ogóle, bo może od tej strony warto popatrzeć, a nie od „fajności”? Nas uczyli, że to się nie dzieli na cechy DDA czy nie-DDA, tylko jak je użyjemy. Na przykład to, że mam tendencje do zamykania się w swoim wewnętrznym świecie, powoduje że mam dużą wyobraźnię. Albo klasyka – mogę sobie zarzucać, że jestem uparty i boję się zmian, ale to jednocześnie oznacza, że jestem wytrwały.

            I to nie jest prymitywna zamiana okularów z czarnych na różowe, tylko szukanie jak mogę wykorzystywać moje cechy odpowiednio do sytuacji. Na przykład poczucie kontroli fatalnie odbija się na moich relacjach z bliskimi, więc stamtąd staram się je zdejmować, ale za to w moim hobby świetnie, więc tam je dodaję i uczę się bycia oddolnym liderem.

            Ale znajdowanie które moje cechy w czym się sprawdzają najlepiej to jest dopiero teraz, już po terapii. Bez dotknięcia bolesnych uczuć, uzyskania świadomości moich nawyków i wyćwiczenia nowych nawyków mogłoby być gorzej. Bo skoro mam takie fajne atuty, a ich nie wykorzystuję, to tym większa przepaść między tym kim jestem a kim „powinienem” być – i głębsza depresja!

            Słyszę jak sobie dowalasz i boli mnie to. Mniej wiesz o terapii, więc masz tylko „ochłapy” wiedzy, jako matka właściwie się skreślasz, walczysz ale sama ze sobą… Widzę przez to, jak cierpisz.

            Rozumiem, że chcesz się „naprawiać” dla dobra dziecka – i takie osoby u mnie na grupie też były. Ale ostatecznie i tak chodziło tylko o to, jaki ból w nich tkwi, jakie są same dla siebie i na ile nauczą się o siebie dbać, dzieci dopiero wtedy mają na kim się oprzeć, nie odwrotnie („będę lepszym rodzicem i mi to pomoże”). Ciekaw jestem tej twojej nadziei – jaka ona jest? Czego dla siebie byś chciała? Co to dla ciebie znaczy, żebyś zadbała o siebie (ale nie w sensie „zrobiła ze sobą porządek”)?

            Alizee
            Uczestnik
              Liczba postów: 409

              Masz racje Truskawek dda to nie choroba tak samo jak borderline. A z drugiej strony to wkurzające, że nie ma na to jakiegoś lekarstwa i po prostu ci to przechodzi. Wraca do normy. Wiesz czasem mam taką myśl, że chciałabym zobaczyć jak działa mózg u kogoś innego. Jak powinien on działać prawidłowo. Tak jak np. w takich programach dla dzieci gdzie pokazują jak działa ludzkie ciało, co za co odpowiada. Często mam ochotę po prostu zapytać kogoś ”normalnego” jak to jest gdy coś tam, co czułeś w danej chwili, jakie zachowania są normalne a jakie nie. Wiem, że każdy ma swoje problemy, swoje przeżycia i też jest im ciężko z tym że wydają mi się oni bardziej spójni, podobni w swoim zachowaniu, przekonaniach. A ja jakbym była z jakiegoś innej planety.

              Co do wiedzy oczywiście masz rację. Tylko, że mi chodziło o to, że ludzie po terapii, mityngach i ci co na własną rękę czytali fachową literaturę, sami dochodzili do tego jak się ”uzdrowić”, pracowali nad sobą na ogół mają szerszą wiedze na ten temat. Nie zawężoną tylko do samych regułek i swoich przeżyć. Tak to każdy dda przeczytałby czym jest dda w wikipedi, listę cech i już byłby ”zdrowy”. I tak jak zauważono czy to np był dom alkoholowy, z przemocą, czy tam gdzie dzieci były pozostawione same sobie lub wręcz rodzice byli nadopiekuńczy, za bardzo kontrolujący to problemy z jakimi borykają się te osoby są do siebie bardzo podobne. Nie ma dokładnie dwóch takich samych rodzin, domów, przeżyć ale dzielenie się tym z innymi, rozmowa na ten temat to moim zdaniem daje lepsze spojrzenie na całe to zagadnienie.

              Jak to jakie cechy mam na stałe? Z tych ,które tyczą się dda?

              Tak racja cierpię i jeszcze sobie dowalam ale wiesz czuję, że ja tego po prostu nie kontroluje. Jakbyś chciał przestać a nie mógł. Miałeś tak kiedyś?

              A co do moich nadziei to cóż chciałabym przestać słyszeć co chwile od innych, że lubią mnie bądź kochają ale kompletnie nie rozumieją. Że nie którzy znają mnie już tyle lat a nagle wyskakują mi z tekstem, że byli pewni, że już tak dobrze mnie znają a ja znów wyprawiam coś takiego, że burzę im cały obraz siebie. Nie chcę być ciągle nie rozumiana przez innych i przez samą siebie. Dziecko to taki cel dla mnie. Gdyby nie ono to nie wiem czy w ogóle jeszcze bym była. To taka chyba moja ostatnia nadzieja.

              Fenix
              Uczestnik
                Liczba postów: 2551

                Witaj Alizee

                Wybacz, że się wtrącę. Żeby zrozumieć siebie, trzeba przemóc się i przestać dostosowywać siebie do oczekiwań innych, które stoją w zupełnej sprzeczności z nami.

                A czy dajesz innym szansę na zrozumienie Ciebie? Czy powinni się wszystkiego domyślać sami?

                Kiedyś miałam właśnie myślenie, że bliscy powinni mnie doskonale zrozumieć w zasadzie bez słów. Szczególnie dotyczyło to relacji z byłym partnerem. Jeżeli tak nie było oznaczało to dla mnie, że nic dla niego nie znaczę. Wynikało to z mojego myślenia, że nie mam prawa do wyrażania własnego zdania, nie mam prawa do własnych potrzeb.

                Żeby dać innym szansę na zrozumienie nas samych, musimy się przełamać i zacząć mówić to co myślimy, co czujemy. To jest bardzo trudne bo wiąże się z burzeniem muru zbudowanego przez lata i wielką obawą przed zranieniem, przed odrzuceniem. Ale inaczej się nie da. Można przeczytać tomy literatury, można odbyć tysiące terapii. Jednak faktyczne zmiany przychodzą dopiero jak całą tą wiedzę wprowadzamy w życie i zaczynamy powoli pokonywać nasze lęki.

                Pozdrawiam F.

                Alizee
                Uczestnik
                  Liczba postów: 409

                  Witaj Fenix

                  Masz racje. Myślę, że nie daje szansy nikomu, żeby mnie poznał. Nie lubię mówić o sobie, zajmować się moją osobą. Lubie to zostawić tylko dla siebie. Mam wrażenie, że i tak nikt nie zrozumie. Odruchowo dostosowuję się do innych bo boje się, że inaczej mnie odrzucą.

                  Też miałam tak samo z były i z resztą z obecnym partnerem też.

                  Fenix
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2551

                    Właśnie masz tylko wrażenie. Czyli to są również tylko domysły. A jesteś pewna, że ludzie Cię odrzucą? Myślę, że nie. Lubisz zostawić swoje wnętrze dla siebie? Czy może to strach przed pokazaniem siebie? Zresztą sama już to napisałaś. Ja również kiedyś strasznie się obawiałam odrzucenia, negatywnej oceny. Ale polubiłam siebie, zaakceptowałam to jaka jestem. W obecnym związku pojawia się ten strach przed odrzuceniem ale zrozumiałam, że nawet jeżeli by nie wyszło, to nie wpłynie to na moją samoocenę, bo jestem fajną, wrażliwą i inteligentną osobą. Tobie również życzę zaakceptowania siebie, bo w tym chyba tkwi cały problem. Powodzenia 🙂

                    Alizee
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 409

                      <p style=”text-align: left;”>No wlasnie tylko ze ja wiem jaka jestem. Nie jestem dobrym człowiekiem i nie potrafie siebie polubić. Trudno mi uwierzyc ze zasluguje na to co mam i boje sie ze to strace.  Ciesze sie ze Ci się Fenix wszystko dobrze teraz w zyciu uklada. Czuje ze jestes szczesliwa. Czy to ten przyjaciel o ktorym kiedys pisałaś?:)</p>

                      Alizee
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 409

                        Ale wiesz doszło tez do mnie ze coś muszę z tym zrobić. Nie wiem czy coś się zmieni i uda mi się po raz pierwszy w życiu polubić sama siebie ale tez wiem ze inaczej nie dam rady. Wykończę się.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 33)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.