Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Do Alizee

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 33)
  • Autor
    Wpisy
  • Fenix
    Uczestnik
      Liczba postów: 2551

      Pamiętam to co wkleiłaś. Jestem przekonana, że to jest tylko i wyłącznie Twoja własna, SKRZYWIONA ocena siebie. Poza tym nikt nie jest idealny i nawet jeżeli popełniło się w życiu błędy można się zmienić. Od nas samych zależy ile wysiłku w to włożymy.

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 581

        Ojej, kurczę, Alizee, aż się wzruszyłem – naprawdę sądzisz, że ciebie jako DDA trzeba naprawiać?!… Jedna z pierwszych rzeczy na terapii, jakie usłyszałem, to że jesteśmy normalni – kropka! I że możemy coś w sobie zmieniać, ale nie że musimy…

        Gdyby to była kwestia wiedzy, to by wystarczyło usłyszeć – i już by nie trzeba było wielu miesięcy na sprawdzanie tego i utrwalanie. Ty już teraz wiesz to samo co ja i co, już po wszystkim?… U mnie było dokładnie tak jak napisała Fenix. I nie byłem chory, więc i nie wyzdrowiałem. Cały czas jestem sobą.

        Nie przeczytałem nawet tego hasła w Wikipedii chyba. Mieliśmy kilka karteluszek przez cały ten czas, ale największa to była lista cech DDA/DDD – którą możesz sobie przeczytać w tym serwisie w kilka minut. Ja nie mam żadnej dodatkowej wiedzy, nie jestem terapeutą (wtedy bym takiej wiedzy potrzebował). Nie przeczytałem też żadnej książki o DDA/DDD. Ale czuję się inaczej niż przed terapią – różnica jest taka, że bardziej dbam o siebie i podejmuję pojedyncze, realistyczne decyzje – z tym, że nie zawsze dobre, różnie się okazuje.

        Często mam ochotę po prostu zapytać kogoś ?normalnego? jak to jest gdy coś tam, co czułeś w danej chwili, jakie zachowania są normalne a jakie nie.

        No, to spoko – możesz więc zapytać kogoś normalnego (bez cudzysłowów), czyli np. siebie co czujesz w tej chwili. Możesz też zapytać mnie, ale to może się nijak nie przełożyć na twoje obecne uczucia, choć może być ci też jakoś bliskie i możesz z tego wyciągnąć jakiś wniosek dla siebie, uspokoić się, zmartwić… Nie ma ograniczeń co z tego możesz wynieść. Może być różnie.

        A normalne zachowania też są twoje. To absolutnie normalne, że DDA wykazuje cechy DDA. Bez ironii, nie podpuszczam cię i nie zadaję zagadek. Pytanie jest inne – co czujesz i czego w związku z tym chcesz? Bardzo ważne, żebyś wiedziała co czujesz, bo inaczej to jest tylko koncert życzeń, który z tobą nie ma najpewniej nic wspólnego.

        Nie ma dokładnie dwóch takich samych rodzin, domów, przeżyć ale dzielenie się tym z innymi, rozmowa na ten temat to moim zdaniem daje lepsze spojrzenie na całe to zagadnienie.

        To prawda że nie ma, ale nie ma też dwoje takich samych ludzi. Rozmawiam tu sobie z tobą, bo mam taką ochotę i możliwość, ale nie ma dla mnie „całego zagadnienia” i nic więcej nie ogarniam. Serio! Gadam dużo, bo to lubię – to jest w zgodzie ze mną. Ale z niczego mnie to nie wyciągnie.

        Tak racja cierpię i jeszcze sobie dowalam ale wiesz czuję, że ja tego po prostu nie kontroluje. Jakbyś chciał przestać a nie mógł. Miałeś tak kiedyś?

        Pewnie że tak, przez większość życia – jestem przecież DDD. Na terapii nawet byłem w stanie zidentyfikować w sobie taki „głos”, który mi dopieprzał, a terapeuta zapytał: „a czyj to jest głos?”. Cóż – był mój, chociaż tego nie czułem i wydawało mi się, że jakiś obcy i mnie nachodzi. Chciałem przestać sobie dowalać i mogę, więc nieraz przestaję to robić. Kluczowe było to, że cały czas mogę przestać i że zawsze mogłem. No to dlaczego czułem, że nie mogę? Ze strachu. Z wygody bycia ofiarą.

        A co najważniejsze – z odruchu, z automatu. Trudno go zmienić, jeśli nie wiem, że on tam jest i jak działa we mnie konkretnie, jaka sytuacja go wyzwala i jakie ma to dla mnie znaczenie emocjonalne. Ale gdy to już sprawdzę, to nie jest łatwo, ale jak najbardziej daje się zmieniać.

        Jeszcze prostszy przykład – jak ktoś mówił, że „nie umie odmówić”, to pytali, czy zna słowo „nie” – znał oczywiście. Czyli umie, tylko nie odmawia z zupełnie innych powodów. I te powody właśnie są do odkrycia. I one są bardzo indywidualne.

        A co do moich nadziei to cóż chciałabym przestać słyszeć co chwile od innych, że lubią mnie bądź kochają ale kompletnie nie rozumieją. Że nie którzy znają mnie już tyle lat a nagle wyskakują mi z tekstem, że byli pewni, że już tak dobrze mnie znają a ja znów wyprawiam coś takiego, że burzę im cały obraz siebie. Nie chcę być ciągle nie rozumiana przez innych i przez samą siebie. Dziecko to taki cel dla mnie. Gdyby nie ono to nie wiem czy w ogóle jeszcze bym była. To taka chyba moja ostatnia nadzieja.

        To jest właśnie ten „koncert życzeń” o którym mówiłem.

        Jaki masz wpływ na to, co mówią do ciebie inni? Tylko przez siebie – na przykład możesz poprosić, żeby tak nie mówili. A oni zrobią co sami wybiorą – mogą spełnić twoją prośbę, a może nie. Nie wiadomo dopóki nie sprawdzisz.

        O zrozumienie możesz też apelować, ale inni to inni. Ale sama możesz siebie zrozumieć, jeśli będziesz siebie słuchać. Może nie od razu i nie wszystko, ale myślisz że czemu tyle czasu mi to zajęło i czemu nadal mam problemy? Bo to nie jest realistyczne, żeby zrozumieć siebie od razu i wszystko.

        Dziecko nie jest tobą, to jest także inny człowiek. Jaką masz nadzieję w związku z nim? Że cię uleczy, wesprze, wypełni sens życia? Tylko że to nie jest jego rola – on ma swoje życie i potrzebne mu jest twoje wsparcie. Jeśli ty nie będziesz stała na własnych nogach, tylko na nim, to na kim ma się oprzeć?

        Co innego gdy siebie słuchasz.

        Jeśli czujesz złość – to może chce ci się krzyczeć? A może wyjść? A może sobie dowalić że powinnaś być spokojna?

        Jeśli czujesz żal – to może chcesz go wyrazić, a może zamknąć w sobie i udawać, że jest dobrze?

        Masz wtedy wybór. Dobry, zły – trudno powiedzieć, ale to nie jest najważniejsze, bo nikt nie ma monopolu na dobre wybory. Ale jest realny, nie życzeniowy, bo związany z twoją decyzją, a nie z innymi ludźmi. Jeśli czuję się samotny, to nie znaczy, że muszę zostać sam, tylko że ode mnie zależy do kogo się odezwę, co powiem, ile razy spróbuję itd. To tylko znaczy, że choćbym nie wiem jak chciał, to inni ludzie i tak podejmą własną decyzję.

        Fenix
        Uczestnik
          Liczba postów: 2551

          Truskawek idealnie ujęte. 🙂

          Alizee
          Uczestnik
            Liczba postów: 409

            No właśnie dlatego nie lubię rozmawiać o sobie i o tym co myśle na swój temat z innymi bo i tak wychodzi na to ze jestem beznadziejna moje myślenie jest chore. I w dodatku krzywdzę swoje dziecko. Tak samo odebrali by mnie ludzie w świecie realnym.

            truskawek
            Uczestnik
              Liczba postów: 581

              Mnie urzekła twoja szczerość i wzruszyła, zrobiło mi się do ciebie bliżej. Tak właśnie to odebrałem. Gdybyś tego nie powiedziała, nie miałbym tych uczuć, byłoby mi do ciebie nieco dalej. Wierzę, że tak o sobie myślisz i ci współczuję, ale to twoje myśli i nie mam do nich bezpośredniego dostępu ani nie mogę nic z nimi zrobić.

              Jestem DDD i takie deprecjonujące myślenie o sobie pozwoliło mi przetrwać w krzywdzących warunkach w dzieciństwie. Jakie by nie było, czuję ulgę, że mi się udało, bo gdy myślałem inaczej, to było jeszcze gorzej – dbanie o siebie powodowało, że rodzice mnie w różny sposób za to karali. Nadal nie sądzę że jest „chore”, tylko teraz to mocno przeterminowane. Skończyły się krzywdzące warunki, więc mogę zmienić sposób myślenia, które pasuje do tych nowych warunków.

              A kiedy mówisz, że nie jesteś dobrym człowiekiem, to ciarki mnie przechodzą, że ktoś ci taką wizję siebie wcisnął i utrwalił… Nie wierzę, że wymyśliłaś to sama. Nie w takim domu.

              Alizee
              Uczestnik
                Liczba postów: 409

                Ja niestety nadal częściowo tkwię w tym środowisku. I wiesz ostatnio usłyszałam ze nie musiałam być tak wrażliwa i brać wszystkiego do siebie. Ze ja widzę  to inaczej a oni pamiętają co innego .

                truskawek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 581

                  Współczuję ci tego. Ja też latami nie bardzo wiedziałem co robić i myśleć, bo jak nawet mówiłem wprost, że dzieciństwo było dla mnie okropne, to nikt nawet nie spytał „ale jak to” – jakbym nic specjalnego nie powiedział. Albo inaczej – „bo ty byłeś taki… [dłuższa pauza] inteligentny”: że niby inteligencja oznacza nadwrażliwość, czyli tak samo jak mówią tobie – zwalanie winy na mnie i ogłupianie, że niby tak delikatnie chcą mi to zasugerować. Ale to jest kolejna rzecz typowa dla rodzin DDA/DDD, nawet jedno z praw DDA tego dotyczy:

                  • Mam prawo nie brać udziału ani w aktywnym, ani w biernym zachowaniu rodziców, rodzeństwa czy innych osób, robiących ze mnie ?wariata?.

                  Moje rodzeństwo nie czuje się DDD i trudno mi było z tym na początku. Ale po prostu uznałem, że tu nie ma co uzgadniać. Albo ja się czuję albo nie, te uczucia są moje, a nie rodzinne. To kwestia jak ja przeżywam życie, a nie solidarności.

                  A pytanie jest zawsze to samo, także w tej kwestii: skoro już wiesz, to jak się z tym czujesz? Czego w tej sytuacji chcesz, co byłoby dla ciebie dobre? I co jesteś gotowa z tym zrobić (lub nie robić)?

                  Alizee
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 409

                    Właśnie odnoszę takie wrażenie, że rodzina robi ze mnie wariatkę, idiotkę bo jestem inna, bardziej wrażliwa. Oni tak sobie przekazują z pokolenia na pokolenie, że wszystkie problemy można rozwiązać przemocą, ucieczką od problemów i  święcie w to wierzą. Zaś moje zachowania uważają za jakąś słabość. Tym bardziej, że kiepsko sobie radzę w życiu.

                    A jeśli chodzi o moje rodzeństwo no cóż wiem tylko, że też mają z sobą problemy. Chodzili na jakieś tam terapie. Jeden jest alkoholikiem ale nie chce się leczyć. O dzieciństwie rozmawiamy ale tylko o tych dobrych rzeczach, złe wspomnienia są tematem tabu. Ale dla rodziny jesteśmy tylko straconym pokoleniem, które po prostu sobie nie radzi.

                    I na pewno coś chce z tym zrobić. Tym bardziej, że czuje w sobie tyle gniewu na to wszystko. Tylko, że cały ten gniew kieruje na siebie i całą wine biorę na siebie.  Chciałabym wreszcie przestać się karać za to wszystko.

                    truskawek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 581

                      Poczucie winy to silny odruch DDA/DDD, nie dziwię się więc, że kierujesz gniew na siebie. Jednak słyszę, że czujesz złość na rodzinę, a dopiero potem zwracasz go w swoją stronę i to mnie uspokaja – przynajmniej zdajesz sobie z tego sprawę. Jeśli to widzisz, to jest dobry punkt wyjścia, żeby przestać, zwłaszcza jeśli znajdziesz wsparcie.

                      Nie wiem co teraz planujesz zrobić, ale wydaje mi się ważne, żebyś zwracała uwagę, czy w ten sposób o siebie dbasz. Łatwo nam myśleć zadaniowo i pomijać siebie w rozwiązaniu, a ostatecznie najważniejsze jest jak się z tym będziesz czuła.

                      Alizee
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 409

                        To co piszesz o tym dbaniu o siebie.Piękne słowa. Chciałabym kiedyś dojść do takiego etapu, że sama dla siebie będę coś znaczyć.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 33)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.