Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Do Alizee

Przeglądasz 3 wpisy - od 31 do 33 (z 33)
  • Autor
    Wpisy
  • truskawek
    Uczestnik
      Liczba postów: 581

      Ależ Alizee, ja właśnie o tym piszę, że nie lukrowane marzenie się tu liczy, tylko twardy konkret. 🙂 To jest coś, co możesz zacząć robić od razu.

      Nie wiadomo kiedy ten piękny stan mógłby nastąpić i co cię tam zaprowadzi. Trudno to powiedzieć i można zmarnować życie na czekanie – co jest zresztą wygodne, bo konserwuje status ofiary, z którego wynikają różne korzyści.

      Natomiast łatwo sprawdzić co chcę zrobić używając dodatkowego kryterium: czy poza osiągnięciem celu to mi pomoże, czy zaszkodzi? Już samo odrzucenie ewidentnie krzywdzących rozwiązań coś daje. Jak wymyśliłem sobie, że „na złość mamie odmrożę sobie uszy”, to widzę, że teoretycznie uniezależniam się od mamy (mój cel), ale odbędzie to moim kosztem (moja krzywda). No to mogę spróbować czegoś innego.

      Nie wierzę też, że nic dla siebie nie znaczysz. W rodzinie dysfunkcyjnej nie traci się instynktu samozachowawczego, tylko aktywnie się go cenzuruje w imię spójności rodziny. Nie doświadczałabyś codziennych frustracji, że ktoś cię wykorzystał, skrzywdził czy oszukał – bo siebie nie obchodzisz, to o co tu się wściekać? Chodzi tylko o to, że „nie wolno” głośno przyznać, że ci na sobie zależy, że jesteś dla siebie najważniejszą osobą na świecie. Tyle razy za to oberwałaś, że wydaje się to nierealne. Mnie się to jednak udaje i piorun za to we mnie nie strzelił. 🙂

      Alizee
      Uczestnik
        Liczba postów: 409

        Kurcze znając mnie tylko przez internet napisałeś całą prawdę na mój temat. O tym co we mnie siedzi i nie daję spokoju. Z jednej strony to bardzo bolesne bo za wszelką cenę usiłuję się trzymać tego co mi bardziej znane bo boję się zmienić.

        truskawek
        Uczestnik
          Liczba postów: 581

          Mnie się wydaje, że to tylko część prawdy. Ja też nie czuję się wyłącznie DDD (jestem też facetem, Polakiem, pracownikiem, mam swoje hobby… itp. itd.), ale to jest ta część, którą najwyraźniej mamy wspólną, właśnie z racji dysfunkcji w rodzinie. To, co ci napisałem, dotyczy także mnie.

          Nie pozbyłem się tej części po terapii – też się boję zmian, nieraz wchodzę w rolę ofiary i biernie czekam (i nawet czasem to faktycznie przynosi mi korzyści), mam nieraz poczucie, że jestem zależny od innych ludzi (zwłaszcza bliskich i autorytetów) itd. Jednak czuję ostatnio, że znacznie łatwiej mi z tym żyć i decydować co chcę robić ze swoim życiem. Nie tylko lepiej rozumiem co się ze mną dzieje, ale też dostałem tam wsparcie i zrozumienie, którego mi brakowało żeby się wreszcie spokojnie zająć sobą.

          Wcześniej przez lata pracowałem nad sobą, i to też procentuje, ale widzę, że zaufanie innym i pozwolenie żeby na jakiś czas pozwolić sobie znów pobyć dzieckiem (i w sensie żeby wrócić do tych odczuć, i żeby nadrobić naukę tego, czego nie zostałem nauczony jako dziecko), dało mi coś, czego sam sobie bym nie załatwił. Może da się to prościej wyrazić 🙂 ale tak mi się teraz słowa układają. Mam nadzieję, że rozumiesz.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 31 do 33 (z 33)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.