Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ego

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • Norma
    Uczestnik
      Liczba postów: 25

      Zauważam, że daję dużo od siebie, nie w sensie, żeby się przypodobać, albo żeby być zauważonym, tudzież, żeby ktoś mi powiedział coś miłego, lecz dlatego, że mam potrzebę, żeby ktoś się mną zainteresował, dokładnie, żeby się czasem zapytał, co u mnie słychać, jak się czuję. A prawda jest taka, że ja pisałem do niby „przyjaciół” sms, maile, dzwoniłem, jeśli ktoś odbierał, pytałem, jak spędzają czas, jakie mają plany, co się u nich dzieje i dostawałem czasem zwrotną informację w sensie „ok, a jak u ciebie”, ale nie o to chodzi, bo to była zawsze moja inicjatywa i tak to trwało latami, chciałem się spotykać, pogadać przy kawie, ale o tym można tylko pomarzyć … ale odwrotnie nie ma w ogóle zainteresowania, od innych „przyjaciół” nie ma najzwyklejszego zapytania, „cześć, co u ciebie, jak ci leci”, jak ja się nie odezwę, to nikt tego nie uczyni i to mnie martwi … oprócz sytuacji, kiedy jestem komuś do czegoś potrzebny, to wtedy pamięta się mój numer tel. żeby zadzwonić i tu zdziwko, zawsze jest nie zainteresowanie o mnie, ale w sensie „cześć, coś od ciebie potrzebuję, czy mógłbyś coś zrobić”, to jest bardzo przykre, ale tak właśnie działa ludzkość, używając innych tylko dla swoich potrzeb, nie licząc się z innym człowiekiem, człowiek cię nie interesuje, tylko fakt, że w danym momencie możesz coś od niego uzyskać.

      A ja głupi, bylem na każde zawołanie ludzi i ze wspólnoty i z rodzeństwa, bo liczyłem na odzew, lecz do mnie zawsze jest daleko, zawsze ciężko zapytać … już się nauczyłem, że jak ktoś zadzwoni, to wyłącznie bo coś potrzebuje.

      Dlaczego to piszę? Może ktoś dostrzeże prawdę o ludziach. Ja zawiodłem się na wszystkich „przyjaciołach”. Myślę, że najzdrowiej jest zostać samemu, choć ciężko, ale to chyba jedyne zdrowe wyjście.

      Jeśli ktoś napisze, że jest inaczej, to niech otworzy oczy.

      Wspólnota dda – zapomnij, wspólnota wyznaniowa – zapomnij, wspólnota mieszkaniowa – no może tylko, bo chodzi o coś zupełnie innego.

      Delta
      Uczestnik
        Liczba postów: 100

        mam odwrotnie od ciebie, nie lubię jak ktoś się specjalnie mną interesuje, dzwoni czy pyta „co u ciebie” mam wtedy ochotę odpowiedzieć „Gówno u mnie” , to najgorsze pytanie jak dla mnie, nie mam też potrzeby utrzymywania jakiś relacji z wieloma ludźmi np. nie mam konta na Facebooku, NK itp. portalach bo mnie nie obchodzi co u ludzi z podstawówki itd.. Gdy mam ochotę to pisze na forum jeśli uważam że mam coś do przekazania ale nie spodziewam się większego odzewu albo wdzięczności czy też nowych znajomości. Każdy żyje w swoim świecie i ktoś może być pochłonięty swoimi sprawami, problemami i nawet nie mieć siły odpisać.
        Dużo radości sprawia mi kontakt z przyrodą i moje liczne hobby. Stale ktoś mnie gdzieś zaprasza ale rzadko gdzieś chodzę, nie lubię imprez zwykle ludzie tylko się prężą i chwalą swoimi sukcesami a potem pytają „a co u ciebie” i co mam odpowiedzieć ” jajco, nic się nie zmieniło, nie osiągnęłam żadnego sukcesu, mieszkam tam gdzie zawsze” – hehehe może tak trzeba odpowiadać. Kiedyś ludzie jeszcze bardziej za mną przepadali , bo wiodło mi się kiepsko, na moim tle mogli górować. Lubię swoje zwykłe życie, do niczego nie dążę nie marzy mi się żadna kariera i dobrze mi z tym, wcześniej miałam dużo wymogów od siebie i od życia, te wymogi tylko mnie doprowadzały do stresu i nerwicy a teraz odpuściłam i pławię się w luksusie bycia nikim 🙂

        luk
        Uczestnik
          Liczba postów: 9

          Delta uwielbiam Cię.

          Norma
          Uczestnik
            Liczba postów: 25

            Miałem kiedyś problem z przebywaniem z osobami, którzy sobie radzili w życiu lepiej niż ja, porównywałem się, czułem się gorszy, dlatego mnie drażniły takie sytuacje i stroniłem od nich. Z czasem zacząłem rozróżniać, kto mówi szczerze o swoim rozwoju i jak można sobie radzić w życiu, planować z poszanowaniem innych, lubię takie rozważania … a kto przedstawia zachowania snobistyczne i czuje się lepiej, kiedy przedstawia swoje osiągnięcia, właśnie dla zbudowania swojej wartości, takich sytuacji staram się nie dopuszczać do siebie.

            Jednak z zainteresowaniem jest tak, przynajmniej mi się wydaje, że interesuję ludzi tylko w momentach, jeśli coś mogą mieć z tej relacji, czy to podnoszenie swojej wartości kosztem mojej osoby, czy też, bo akurat potrzeba jakiejś pomocy … ale tak naprawdę, to nikt nie interesuje się drugim człowiekiem, bo mu na nim zależy, zależy ludziom wyłącznie na zaspokojeniu własnych potrzeb … tak więc wniosek: najrozsądniej jest dbać o siebie, no i najzdrowiej. Kruszę kontakty drastycznie, miałem dziesiątki znajomych, którzy tak naprawdę tylko wykorzystywali mnie dla swoich celów, teraz mam kontakt z kilkoma osobami, które mają dla mnie czas. Ogólnie to wolę samotność niż otaczanie się „błazenadą”.

            Fb, Nk i inne pokrewne, to już jest patologia, tak uważam, miejsce gdzie można się pokazać innym, kiedy chcesz być adorowanym, aby ludzie podbijali twe ego, bezpieczne miejsce, gdzie możesz prezentować swoje „sukcesy”. Myślę, że prawdziwy sukces, to uwolnienie się od tego chorego świata, nieżyjącego. Nie mam konta na żadnym z takich portali, bo nie czuję potrzeby prezentacji swojej osoby, zdarzyło mi się, że byłem w gronie osób, które bazują na robieniu fotek, prezentowaniu się na FB i oczekiwaniu na komentarze, siedzisz niby w towarzystwie, przy stole, ale wszyscy spoglądają w smartfony… bez komentarza …

            Uwielbiam samotność w górach, lasach … w ogóle uważam, że samotność jest bardzo rozwijająca … uwolnić się od toksyki i zagłębić się w siebie …

            aroganckiPozer
            Uczestnik
              Liczba postów: 22

              Norma – mam podobne myślenie do Ciebie. Myśle żeś romantyk i idealista, to jest u mężczyzn brane jako dziecinada…
              Ale przynajmniej mozna głębiej spojrzeć na życie, relacje międzyludzkie, troche filozoficznie. Czy to dobrze widzieć na czym to polega? Niestety nie…
              U mnie niestety odkąd zachorowałem nie został nikt. Kobiety pouciekały, do innego typu mężczyzny który jak mowisz zapewnia im korzyści, a nie gdzieś tam potrzebuje wsparcia, motywacji, naiwnie wierzyło się w „na dobre i na złe”. Trzeba być niezależnym i liczyć tylko na siebie, a wrażliwość u mężczyzny jest bardzo słabą cechą (niekorzystną). U wybitnie kobiecych kobiet tak samo – dziś uznane jako słabość i te kobiety są wypierane przez wyrachowane manipulatorskie matrony. W męskim gronie niestety też zbytnio to szacunku nie daje taka wrażliwość i tak sie zostaje samemu.

              dorotaa77
              Uczestnik
                Liczba postów: 171

                A nie wydaje Ci się, że może to wynikać też z tego, że sam ich przyzwyczaiłeś do takich zachowań? Jesteś po prostu chętnym do pomocy człowiekiem i tyle.

                Ludzie jak ludzie, zazwyczaj najbardziej są zajęci sobą i swoimi problemami/potrzebami. Jak czegoś potrzebują, to szybko dają o sobie znać i czynią to bardzo chętnie, kiedy mają pewność, że to właśnie ta osoba pomoże. 😉

                Współuzależnienie polega na tym, że interesujesz się wszystkimi wokół ale nie sobą. Sprawy innych wciągają cię jak wir… nie tylko sprawy rodzinne ale również sprawy znajomych (w życiu dorosłym jak się okazuje, bo np. jesteś dobrym specjalistą w jakiejś dziedzinie). Tak nauczono cię w rodzinie, że masz pomagać, nawet kosztem siebie. Potem idziesz w świat i co robisz? Przenosisz sposoby działania, które wyniosłeś z domu rodzinnego.

                Ja swojego czasu miałam masę znajomych… nierzadko grubość mojej portmonetki szła w parze z  ich ilością. 😉 Ja mam takie doświadczenia: jest kasa – są znajomi. Pytanie tylko – jakie to są znajomości? Chyba nie na tym polega przyjaźń, nie kasa decyduje o trwałości relacji i nie to, że zawsze jestem na zawołanie? Ja po prostu miałam w sobie coś takiego, że przyciągałam do siebie osoby, dla których ważna jest kasa a sama marzyłam o przyjaźni(!). Praktycznie każdemu chciałam pomagać, z każdym się zaprzyjaźniać… Niestety niektórzy zawierają „przyjaźnie”, po to by wykorzystać, nie każdy jest uczciwy.

                Sztuka polega na tym aby UMIEĆ odróżnić tych fałszywych od prawdziwych. Całe życie się tego uczę. Pomimo złych doświadczeń, wolę się na początku otworzyć i dzięki temu poznać tę drugą osobę, niż być osobą zamkniętą i od razu kogoś do siebie zniechęcać.

                Ważne jest też, żeby przekonać się jak zachowa się ta druga osoba, kiedy ty poprosisz ją o pomoc. Jasne, że może odmówić bo nikt nie jest na zawołanie ale jak relacja jest dobra, to z penowścią nie odwróci się taka osoba od Ciebie i jak nie teraz to innym razem (kiedy będzie mogła) pomoże.

                Norma
                Uczestnik
                  Liczba postów: 25

                  AroganckiPozer.

                  Tak, ja sobie z tego zdaję sprawę, ale czy z tego powodu powinienem zostać dupkiem, za którym ktoś będzie gonił? Widzę, co się dzieje, jak w świecie ludzie „przebojowi” są podziwiani i ogłupiała ludzkość lgnie do nich, jak ćma, na ślepo. Wiem, że bycie uprzejmym i miłym w tym świecie, daje wizerunek, że sobie człowiek nie radzi i po co komu takie towarzystwo, ale jest też inna strona. Ja sobie radzę w życiu, ale zauważyłem, że nie muszę pokazywać się w lepszym świetle, lansować się przed ludźmi, nie potrzebne są mi fury, komóry, żeby poczuć się lepiej, staram się żyć skromnie, choć nie biedować, nie mam jakoś potrzeby pokazywania komukolwiek co posiadam, bo nie posiadam wiele i nie mam pędu za niczym, wyzwalam się z zawiści, zazdrości, staram się unikać błazenady. Tak wiem, że to pozornie może nie być męskie, ale wydaje mi się, że bardziej męskie jest dbanie o swoje wnętrze i swoje prawdziwe wartości, tylko, że to nie jest popularne, w świecie zawsze będzie większy popyt na arogantów i idących po trupach, niż na ludzi, którzy przeżywają życie w ciszy i spokoju. To chyba taki paradoks. Jeśli chodzi o kobiety, to wiem, że będzie mówić, że poszukuje ciepła, zrozumienia, wsparcia i okazywania uczuć, a i tak poleci za dupkiem, który ją nakręci emocjonalnie. Już to przerabiałem, jednak może warto zamiast bazować na niestabilnych emocjach, zacząć filtrować świat pod kątem szukania zdrowej relacji na całe życie, a jeśli by nie nastąpiło, to chyba lepiej być szczęśliwym samemu z przyrodą niż w chaosie z toksyczną kobietą … to tak odnośnie moich doświadczeń.

                  Norma
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 25

                    Doroto.

                    Masz wiele racji i podobieństw sporo widzę, byłem nauczony dawać od siebie, niekoniecznie dbając przy tym o swoje potrzeby i ludzie mnie wykorzystywali, tak, miałem to, nie wiedziałem dlaczego tak funkcjonuję, ale kiedy zacząłem mówić NIE, to w najgorszych przypadkach był odzew „jak ci się nie podoba, to spie….”, pomoc pomocą, można dawać pomoc, ale niech to będzie na zdrowych zasadach, czyli nie zaniedbując siebie, nie z poczucia lojalności, nie dlatego, bo powinno się, ani bo może ktoś mi coś kiedyś może pomóc, bo to już jest oczekiwanie, które rodzi zależność. Powinna być w tym równowaga, jeśli oczekuję od kogoś pomocy, to dbam też o tą relację, bo co to za relacja, jeśli jest tylko w momencie, kiedy może mi ktoś pomóc, a poza tym nie mam czasu dla kogoś, to nic innego, jak właśnie wykorzystywanie dobroci innych ludzi. Mówienie Nie, jest cholernie zdrowe i tego potrzebuję się nauczyć, jak oddychania.

                    dorotaa77
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 171

                      Norma;) Co do tej lojalności… no właśnie podobno DDA są lojalne wobec wszystkich, nawet tych którzy wobec nich tak się nie zachowują.

                      Na siłę starałam się być lojalna wobec wszystkich, nawet wobec tych, którzy na moją lojalność nie zasługiwali bo np. w jakiś sposób wcześniej mnie zawiedli, nie byli warci zaufania. Mogę być teraz lojalna ale nie dla wszystkich.

                      Może to też jest tak, że w pewnym momencie swojego życia zaczynasz nagle „przeglądać na oczy” i widzisz rzeczy, których dotąd nie zauważałeś?

                      Moim zadaniem jest to krok w przód. Do mnie należy decyzja co z tą sytuacją zrobię, czy coś zmienię w swoim życiu.

                      To jest smutne, kiedy ludzie w jakiś sposób ranią, potrafią ranić nie tylko fizycznie ale i psychicznie. Towarzyszy temu szereg przykrych uczuć. Nie lubię czuć się rozczarowana. Często też mam tak, że jak kogoś poznaję i go polubię, to tworzę sobie idealny obraz tej osoby. Sęk w tym, że nie ma ludzi idealnych. Potem życie weryfikuje wszystko a na koniec czuję się rozczarowana znajomością, bo np. ktoś nie zachowuje się tak, jak oczekiwałam, łamie pewne zasady, próbuje wykorzystać. Nie pozostaje nic innego jak się z tym pogodzić, przejrzeć na oczy i jeżeli muszę być w kontakcie (np. z przyczyn zawodowych) to przynajmniej tolerować ale starać się w takim przypadku to chyba nie ma co za bardzo? Lepiej się skupić na sobie i własnych potrzebach a przyjaźni poszukać gdzie indziej.

                       

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.