Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Inna perspektywa

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • Bartek95
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Witam mam na imię Bartek, mam 20 lat.

      Czy jestem dda ? Chyba tak. Co prawda sytuacja u mnie nie jest tak trudna, jak u innych. Powiedziałbym nawet, że jest o wiele łatwiejsza, ale jednak odczuwam skutku pijaństwa mojego ojca. Od roku też wyprowadziłem się z domu, wyjeżdżając na studia i to pozwoliło mi spojrzeć na całą sytuację inaczej.

      Od kiedy pamiętam mój ojciec pił. Po alkoholu ma dwie twarze: w większym towarzystwie, czy na imprezie rodzinnej staje się niezłym komikiem i jeszcze większą duszą towarzystwa niż gdy jest trzeźwy. Natomiast jego zachowanie zmienia się, gdy nie ma „widowni” albo po prostu wraca do domu.  Często wyzywa i powoduje kłótnie. Na szczęście nigdy nie uderzył ani mojej matki ani mnie. Nieraz wygrażał się, że to zrobi, ale zawsze ewentualnie wyżywał się na przedmiotach. Z resztą zawsze czy to trzeźwy, czy to po pijaku dużo mówił, a mało robił. Jego słowa zawsze dla mnie miały małą wartość, bo wiem, że się nie spełnią. Jednak pomimo braku znęcania się fizycznego, jego słowa zawsze mnie bolą, bo oczywiście wtedy jestem „najgorszy, nic nie warty, darmozjad”, a matka ” dziwką pieprzącą się gdzie popadnie”.

      Mój ojciec pomimo tego, że pracuje, codziennie też jest pijany albo chociaż podpity. Zdarzało mi się też, że musiałem go wnosić do domu, bo sam już nie był w stanie(w ogóle cud, że jakoś doszedł do domu). Każda rozmowa na temat jego alkoholizmu kończy się kłótnią i ciągle tymi samymi wyzwiskami. Przez lata słyszę ciągle te same wyzywiska. To skutecznie obniżyło moją samoocenę, o którą musiałem i muszę walczyć sam.

      Im byłem starszy tym bardziej denerwowało mnie jego picie. Matka oczywiście nigdy nie zdecydowała się wyrzucić go z domu. Myślę, że nie zrobiła tego, bo przynosił do domu pieniądze, może ze strachu, a może bo jeszcze go kocha i ma nadzieje, że jeszcze się zmieni (wielokrotnie to obiecywał). Pewnie wszystko miało wpływ. Z biegiem lat moja złość i irytacja całą tą sytuacją rosła. Najgorsza była moja bezsilność, ale wiedziałem, że nic nie mogę zrobić i postanowiłem przyjąć bierną postawę. (Oczywiście na żadne leczenie ojciec nie chce się zgodzić, bo uważa, że to nic nie pomoże. Ciekawe jest to, że kiedy musi to potrafi opamiętać sie na kilka dni i nie pić). Od tego czasu już nie brałem udziału w kłótniach, nie odzywałem się do ojca, czekając, aż on po prostu pijany zaśnie. Tłumiłem w ten sposób wszystkie swoje emocje, co potęgowało moją wewnętrzną złość i irytacje. Miałem też pretensje do matki, że nie potrafi tego zakończyć, a nawet za to, że wybrała mi takiego ojca.

      Punktem kulminacyjnym była moja decyzja, że jednak mogę coś z tym zrobić. Stwierdziłem, że już nie chcę więcej  wracając do domu zastanawiać się, gdzie tym razem leży pijany mój ojciec. Postanowiłem, że jeżeli skończę liceum z dobrym wynikiem maturalnym, będę mógł wyprowadzić się z domu i wyjechać do jakiegoś większego miasta na studia. Doszło do tego, że chyba bardziej chciałem wyjechać nie ze względów edukacyjnych, a bardziej ze względów opisanych wyżej. Tak też udało mi się zrobić i od roku jestem bardzo „odcięty” od picia mojego ojca. To pozwoliło mi spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy, chyba bardziej subiektywnej.

      Przede wszystkim pierwszym wnioskiem do jakiego doszedłem jest fakt, że to wcale nie ja jestem największą ofiarą w całej tej sytuacji, a jest nią mój ojciec. On sam nigdy nie poznał swojego ojca (mojego dziadka), a jego ojczym też pił i robił o wiele ostrzejsze awantury. Teraz widać tego skutki, bo zarówno mój ojciec ma problemy z piciem jak i również jego brat.

      Może to zabrzmi dziwnie, śmiesznie, trochę paradoksalnie, ale zauważyłem też, że przez alkoholizm ojca i brak wsparcia z jego strony nauczyłem się takiej zaradności i przekonania, że jestem w stanie sam sobie poradzić z większością rzeczy. A czasami nawet czuję się lepszy od innych, bo osiągnąłem tyle samo co oni przy „mniej sprzyjających warunkach”. Wiem, że uważanie się za lepszego jest niebezpieczne, ale fakt faktem pozwoliło mi to odbudować pewność siebie i podwyższyć samoocene.

      Nawet mój perfekcjonizm, który do tej pory mi przeszkadzał, zacząłem uważać za coś dobrego, za coś co pozwoli mi osiągać sukcesy.

      Jak widać od kiedy się wyprowadziłem i jestem 200 km od domu moje myślenie zmieniło się na bardziej pozytywne. Na szczęście sam nie mam problemów z nadmiernym spożywaniem alkoholu ani nie jestem uzależniony od innych używek. Na imprezach piję bardzo mało, bo jestem do tego negatywnie nastawiony. Uważam, że alkohol jest moim wrogiem i nie chciałbym przedłużać „pijackiej passy” jaka idzie od ojczyma mojego ojca.

      Mimo tego jednak cały czas zauważam w sobie cechy dda, a kiedy wracam do domu rodzinnego, to razem ze mną powracają też wszystkie stare negatywne emocje. Moim głównym problemem jest to, że nie potrafię poradzić sobie z tymi emocjami. Często starałem się je tłumić, przez co teraz nie potrafię zawrzeć bliższej znajomości i chyba nigdy nie nauczyłem się ich wyrażać. Jeżeli dodam do tego nieśmiałość i skrytość to wychodzi mieszanka wybuchowa, dzięki której bliższe relacje z innymi są dla mnie trudne do ogarnięcia. Na dzień dzisiejszy to jest dla mnie największym problemem, z którym chcę sobie poradzić, bo nie chciałbym reszty życia spędzić w samotności.

      Dziękuję za wytrwałość i przeczytanie do końca 🙂

       

      Panama
      Uczestnik
        Liczba postów: 3986

        Bartku95, gratuluję, że do tak wielu wniosków na temat alkoholizmu rodzica i swojej roli w całej tej sprawie, doszedłeś sam, bez grupy wsparcia i terapii. Najważniejsze w odbudowaniu swojego życia na nowo jest pozbycie się żalu, to destrukcyjne uczucie, które nie powala być naprawdę wolnym. Co do nieśmiałości i problemów z wyrażaniem uczuć, może grupa wsparcia np. Al-Anon lub inna grupa oparta na 10 krokach, gdzie można powoli oswoić się o mówieniu o słabości i uczuciach, pomogłaby Ci się przełamać. Praktyka czyni przecież mistrza.

        AnnaUp
        Uczestnik
          Liczba postów: 43

          To bardzo fajnie, że umiesz widzieć też pozytywne cechy, które wyrobiła w Tobie ta trudna sytuacja.
          To ważne, żeby mieć taką pewność, że istnieje ta jasna strona.

          Powodzenia!

          ______

          Ślad dzieciństwa pozostaje na zawsze. Pod wpływem terapii to, co utrudniało funkcjonowanie, powodowało dyskomfort czy cierpienie, może jednak zmieniać się w siłę, w mocne strony. Wśród cech i mechanizmów, które wykształcają się u osób dorastających w domu z problemem alkoholowym, wymienia się często: nadodpowiedzialność, nadkontrolę, nadmierne poczucie lojalności, dużą wrażliwość, uzależnianie swoich emocji od emocji innych ludzi, skłonność do poświęcania się dla innych, wytrwałość pomimo wszystko, skrajnie dużą determinację w dążeniu do celu, olbrzymią odporność na stres.
          http://enterprisehouse.pl/w-strone-doroslosci-pozegnanie-z-etykieta-dda/

          Karolajna95
          Uczestnik
            Liczba postów: 1

            Bartek95 ciesz się! Ja też miałam takie plany, dostałam się do wymarzonej szkoły, na wymarzony kierunek, z dala od „domu”. Jednak płacz matki i słowa żebym jej samej nie zostawiała były silniejsze… Tak więc jestem na studiach w swoim rodzinnym mieście i dalej siedzę w tym gównie… Może kiedyś uda mi się uciec tak samo jak i Tobie!
            Powodzenia! 🙂

          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.