Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Kiedy jesteś DDA?

Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
  • Autor
    Wpisy
  • Maria Magdalena
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Jestem tu po raz pierwszy i szczerze mówiąc, nie wiem, czy dobrze trafiłam; chciałabym zasięgnąć Waszej opinii, bardzo mi na tym zależy. Z góry dzięki wielkie za poświęcony czas.

      Długo nie zwracałam na to uwagi, nie wiem, czy to faktycznie jest problem – ale po kolei. Mój ojciec „lubił wypić” odkąd pamiętam. Moja rodzina (bliższa i dalsza) niespecjalnie zwracała na to uwagę, trochę na zasadzie „chłop jak chłop, lubi wypić, wszyscy piją i już”. Bardzo długo wydawało mi się to normalne, no bo skoro wszyscy piją, to i ojciec pije. Dopiero jako nastolatka zaczęłam zauważać, że ojcowie moich koleżanek tak się nie zachowują: spędzają z nimi czas, odbierają po imprezie, rozmawiają, chodzą do kina. I przede wszystkim – nigdy lub prawie nigdy nie wracają pijani do domu. Mój ojciec robił i robi to notorycznie; są dni, kiedy wraca pijany przez kilka dni z rzędu, są tygodnie, kiedy nie pije w ogóle. Po sposobie, w jaki otwiera drzwi kluczem jestem w stanie poznać, czy i ile dzisiaj pił. Czasami wymiotuje w kuchni i zasypia, jednak najczęściej zasypia na stole, na jedzeniu (dosłownie), które zrobił sobie na kolacje, rozwalając je wokół siebie, tłukąc talerze. Kiedyś był taki pijany, że nie mógł trafić do domu, dzwonił domofonem po sąsiadach, w końcu mój brat go przyprowadził. Nigdy nie był wobec mnie ani nikogo z mojej rodziny agresywny, nie uderzył nas. Nie znęcał się nad nami psychicznie, przeciwnie – był przeźroczysty. Moja matka zajmowała się całym domem, pracą, wychowaniem mnie i mojego rodzeństwa. Mój ojciec od ponad 20 lat pracuje na czarno (na zasadzie: „emerytura? nie wiem, jakoś tam będzie”), nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje życie, narobił w międzyczasie długów, które moja matka musiała spłacać: nie chce zmienić swojego życia, pracy, z „szefem”, który go wykorzystuje (chociaż ojciec na to pozwala) i nie płaci za pracę, pije wódkę i utrzymuje „koleżeńskie” według niego relacje. Z jednej strony wiem, że mój ojciec jest dobrym człowiekiem i bardzo mnie kocha, zrobiłby pewnie dla mnie wiele. Z drugiej strony nie potrafię traktować go inaczej, jak dziecko, które się stara, ale ciągle mu nie wychodzi;  jestem już zmęczona załatwianiem za niego kolejnej sprawy w banku. Czasami chcę go „ukarać” i nie odzywam się do niego przez kilka dni, ale on tego nie zauważa. W ogóle nie rozmawiamy prawie wcale, ale mimo to on często mówi, że mnie kocha. I ja też go kocham, ale nie potrafię z nim rozmawiać o piciu, tyle razy zbierałam się, żeby mu o tym powiedzieć: że chyba ma problem, ale nigdy nie miałam na to odwagi; paraliżuje mnie to, chociaż w dyskusjach na studiach nigdy nie brakuje mi argumentów.

      Mam trójkę rodzeństwa; wiadomo – nigdy nam się nie przelewało, ale mama bardzo o nas dbała: gotowała, robiła zakupy, chodziła na wywiadówki. Okropnie się z tym czuję, ale często zastanawiam się, dlaczego się z nim nie rozwiodła, że chyba bez niego byłoby nam łatwiej (moja mama jest bardzo wierząca – myślę, że to dlatego z nim została). Wiele razy mówiłam jej, że ojciec ma problem z piciem, że to chyba nie jest normalne, że może powinien pójść na jakąś terapię: ona tylko przytakiwała, mówiła, że z nim porozmawia. Ale nie zrobiła nic, mam do niej o to żal.  Chociaż z drugiej strony – przecież on nigdy nas nie uderzył, nie poniżył; może wymyślam sobie ten problem?

      Mam 22 lata i wiem, że jestem jeszcze bardzo młoda. Mieszkam z rodzicami  (trochę ze względów finansowych – jeszcze studiuję – i trochę dlatego, że się o nich boję) i wstydzę się zaprosić znajomych do domu. Jeśli zobaczyliby go pijanego, śpiącego przed telewizorem (który całymi dniami ogląda, ostatnio mniej pracuje) albo w jedzeniu, „zapuszczonego” (w ogóle o siebie nie dba, ma dużą nadwagę, często brzydko pachnie) w samej bieliźnie, chyba spaliłabym się ze wstydu.

      Nie wiem, czy jestem DDA. Z jednej strony zawsze dobrze się uczyłam (świadectwa z paskiem, konkursy, itp); teraz dziennie studiuję wymagający kierunek na bardzo dobrej uczelni; w pracy jestem otwarta i przebojowa (generalnie nigdy nie miałam większych problemów ze znalezieniem pracy, gdy jej potrzebowałam). Z drugiej o ile „zawodowo” wszystko wychodzi mi dobrze, o tyle w sferze „prywatnej” jest coraz gorzej. Nie potrafię utrzymać żadnej relacji, a moje kolejne wybory są coraz gorsze; instynktownie wybieram starszych facetów z problemami, z chłopakami w swoim wieku nie potrafię się dogadać. Nie chodzę często do klubów, ale po ostatniej imprezie zdałam sobie sprawę, że za każdym razem, gdy jestem w tym klubie, wychodzę kompletnie pijana; za każdym razem też poznaję jakiegoś faceta, z którym piję i całuję się cały wieczór (na trzeźwo nie pozwoliłabym się nawet dotknąć), rano nie pamiętam, jak się nazywał. A może to jest normalne i studenckie, może młodzi ludzie tak się bawią?

      Każde z trójki mojego rodzeństwa jest w szczęśliwym związku, a ja tak bardzo chciałabym w takim być, że boję się cokolwiek zrobić; wydaje mi się, że nie zasługuję na kogoś dobrego, bo go skrzywdzę.

      Wiem, że na tym forum są osoby, które przechodziły przez piekło i w stosunku do nich czuję, że nie mam prawa nazywać się DDA, że może po prostu wymyślam sobie te problemy: bo łatwiej jest znaleźć winę za swoje niepowodzenia i lęki w jakimś czynniku zewnętrznym, niż najzwyczajniej w świecie wziąć się w garść i postawić do pionu. Skoro moje rodzeństwo poradziło sobie z życiem (lepiej lub gorzej ale jednak), to dlaczego ja nie potrafię sobie tych relacji poukładać; a nikt nie wzbudza we mnie tak skrajnych emocji, jak ojciec. Nawet nie mam odwagi o tym z nimi porozmawiać, paraliżuje mnie to. Może to ze mną jest jakiś problem, a nie z moim ojcem?

      Czy ktoś z Was miał podobne przemyślenia, znalazł się w podobnej sytuacji? Jeśli doczytaliście do końca, to bardzo dziękuję – to wiele dla mnie znaczy, na żywo prawdopodobnie nie miałabym na tyle odwagi, żeby komuś o tym powiedzieć.

      Będę wdzięczna za każdą opinię – czuję, że coś jest nie tak i nie wiem, co mam z tym robić.

      skrzat
      Uczestnik
        Liczba postów: 611

        Jesli masz watpliwości czy jestes czy nie jesteś doroslym dzieckiem alkoholika, to warto iść do Poradni Leczenia Uzaleznien w Twoim mieście, zapisac sie na rozmowę konsultacyjna z TERAPEUTĄ uzależnien i wspóluzaleznienia.

        Terapeuta jest wlaściwą osoba, ktora jest w stanie zdjagnozowac i moze podac Ci mozliwosci jakie masz, by zając się tym, co wyjdzie…..

        Ps, na MOJE oko. z tego co napisalas…. wyszukaj w necie TEST BALTIMORSKI i odpowiedz sobie samej na te pytania…. ale to na MOJE oko …. ja moge mieć „skrzywienie” z lat bycia dda…

        Pozdrawiam cieplutko 🙂

        „Iść w stronę słońca”
        Uczestnik
          Liczba postów: 203

          Witaj, jeśli czujesz, że jest jakiś problem warto szukać pomocy. Jest jej coraz więcej.

          Normalnie, każdy z członków rodziny ma swoje role: rodzice opiekują się dziećmi, wspierają, załatwiają sprawy urzędowe,zapewniają poczucie bezpieczeństwa…dzieci chodzą do szkoły, bawią się, stosownie do wieku…

          W rodzinach dysfunkcyjnych te role się mieszają. Matka opiekuje się pijanym ojcem, zamiast dziećmi, ojciec zachowuje się jak dziecko, a dzieci jak dorośli załatwiając sprawy urzędowe, sprzątając po pijanym rodzicu, wychowują też czasem młodsze rodzeństwo. Z kolei dzieci przybierają różne role, często, aby przetrwać, czasem ze wstydu,czasem żeby zwrócić uwagę na siebie (bohater rodzinny, maskotka itp.) Z terapii pamiętam taki obraz: normalna rodzina ojciec, matka i dzieci, każde ubrane w swoją koszulę,natomiast w rodzinie dysfunkcyjnej wszyscy ubrani są w jedną koszulę. Tak jak napisałaś mama sprząta po ojcu, Ty załatwiasz sprawy dorosłych, uczysz się rewelacyjne, choć masz jeszcze sprawy nieswoje na głowie. Słowem na pokaz jesteśmy „normalną” rodziną. Przecież prawie każdy chłop pije. Tryb się kręci, nieważne, że nim poruszają osoby, które wkraczają w nieswoje role, ważne, żeby się kręcił.Posprzątane po pijanym tacie, tata pijany nie śpi na dworze, dzieci dobrze się uczą, sprawy w banku załatwione, mama milcząca, godzi się na to…Słowem nic się nie dzieje. A dzieje się…dziecko mówi:”Mamo coś jest nie tak”, w rodzinie alkoholowej uczymy się „nie mówić’, potem „nie czuć”, mieszają się nam emocje, żeby przetrwać.I potem „nie słyszeć”. Poczucie wstydu (mimo,że to tata leży cuchnący), poczucie winy (mimo,że to tata pije), poczucie żalu do mamy (bo nie widzi problemu). Nie każdy alkoholik bije,poniża. Choroba przebiega różnie.Mama natomiast jest współuzależniona.Nie wiń jej. Każdy z Was musiałby dostrzec problem i się leczyć. Jeśli będzie chciał. Ty natomiast możesz zmieniać siebie, czyli mieć poczucie winy  i wstydu jeśli Ty coś nabroisz…masz prawo odczuwać emocje, mieć poczucie bezpieczeństwa,dzieciństwo, czas dojrzewania…

          Ja potrzebowałam kilka lat terapii, mój brat nigdy jej nie zrobił, choć uważam, że bardziej odczuł piętno ojca choroby alkoholowej, Ma żonę, kobietę dobrą, kochaną. Ja znalazłam podobnego do ojca, teraz od kilku lat jestem sama.Mam  problem z zaufaniem. Terapia zaś uporządkowała moje emocje, zaakceptowałam chorobę ojca, pozbyłam się żalu do mamy. Odzyskałam kontakt z ludźmi. Nie każde dziecko potrzebuje terapii,nie każde chce..ważne czego Ty chcesz i takiej drogi szukaj. Jesteś młoda i bardzo mądra. Słuchaj głosu swego serca. Jeśli czujesz,że jest problem, to jest.

          Nie wstydź się za ojca, ma mądrą zaradną córkę. Ja byłam bohaterem rodzinnym, dziś potrafię wszystko załatwić. Bycie Dda to nie tylko minusy. W większości to wrażliwi pomocni ludzie, pełni empatii. Choroba Twojego taty przesłania mu to co ważne:”nie dostrzega Twoich sukcesów, nie jest tam z Tobą”;przebycie terapii współuzależnienia pozwala spojrzeć na chorego z innej strony.

          Mój ojciec umarł cuchnący,zarośnięty,było mi wstyd jak go myli, wyprosiłam rodzinę z pokoju. Przyjechali jak zwykle litować się nad nami. Mamę obmawiali,że nie dba o niego.

          I dziś jak ktoś dopytuje, sugeruje:”mówię głośno: tak mój ojciec był alkoholikiem”. Co z tego? ja znalazłam drogę do siebie i czasem lepiej sobie radzę od tych dzieci z rodzin „normalnych”.

          Życzę Tobie poczucia bycia we właściwym miejscu. Szukaj swojej drogi. Ona jest prawdziwa.

          Edyta

           

          nana92
          Uczestnik
            Liczba postów: 8

            Witam,

            mogłabym podpisać się pod Twoim pytaniem, chociaż nie raz uświadamiano mi, że tak, ty masz ten problem, jesteś DDA.

            Jednak moje problemy wydają się takie małe w porównaniu z tymi, o których piszą inni, chociażby na tej stronie.

            Na nasze myśli i zachowanie wpływa wiele czynników, wydarzeń, słów z naszego dzieciństwa. Wydaje nam się, że jesteśmy z problemem sami, że nikt nas nie rozumie, nawet jeżeli zaczniemy szukać pomocy, szybko się wycofujemy. Piszę to z doświadczenia. Ja zaczęłam szukać pomocy z początkiem studiów, a równocześnie z początkiem mojego nawrócenia. To był czas kiedy zaczęły otwierać się moje oczy na to jak żyję, ile lat straciłam, że nie radzę sobie w prostych życiowych sytuacjach, choć innym wydawać by się mogło, że radzę sobie lepiej niż wielu żyjących obok mnie. Ciągle byłam w biegu, zajmowałam się wszystkim innym, tylko nie sobą.

            Teraz się zastanawiasz czy jesteś DDA, że w sumie w Twoim życiu poza tym, że Twój tata pił, było nawet okej.

            Ja udałam się w zeszłym roku na terapię. Właściwie to zaczęło się od wizyty u psychologa na którą zaprowadzili mnie przyjaciele. Byłam w stanie jaki odbierał mi poczucie sensu życia. Byłam zrezygnowana, nie miałam sił wstać z łóżka, pojawiły się myśli samobójcze, poczucie odrzucenia, a idąc do pracy po moim policzku spływały łzy. Czułam, że muszę być silna, bo ludzie mnie potrzebują. Największy problem miałam z zaufaniem i okazywaniem emocji.

            Myślałam sobie.. przecież mama która piła nie stosowała przemocy fizycznej, nie biła mnie.. czy mojego rodzeństwa. Bywała nawet czasami czuła, choć w tych czułościach czułam chłód. Lubiła spędzać ze mną czas. Nawet czasami więcej go miała dla mnie na kacu, niż gdyby nie piła przez cały tydzień. Ale bywała kłótliwa i arogancka. Miała dni w których nie szczędziła przykrych słów wobec mnie, nie potrafiła słuchać, nawet gdy coś jej powiedziałam w zaufaniu, w kłótni wykorzystywała to przeciwko mnie. A tata? Brakowało mi go. Nie bywało go w domu. Dużo pracował. Z mamą wpadał w ostre awantury, czasami przynosił pracę do domu, więc nie raz w dzieciństwie oberwało się mojemu starszemu bratu, który był równie arogancki, pyskaty, miał duże problemy w szkole.. chodził własnymi ścieżkami. Kiedy przyszło na świat młodsze rodzeństwo, straciłam z nim zupełnie wspólny język. Moja sytuacja zaczęła się zmieniać na studiach. Pojawiły się pieniądze, mama przestała pić nałogowo, młodsze rodzeństwo stało się bardziej samodzielne, miałam więcej czasu dla siebie, a i tato miał więcej czasu dla nas.

            Dopiero kiedy podjęłam terapię i miałam komu się wygadać.. kiedy zaczęła się praca na moich myślach, kiedy stwierdzono u mnie syndrom DDA z którym nie do końca się zgadzałam, zobaczyłam więcej. Zobaczyłam sytuacje, słowa, wydarzenia z mojego życia które mnie zniszczyły, obraz siebie i świata mnie otaczającego.

            Warto spróbować. Co prawda zrezygnowałam z terapii po kilku miesiącach, ale to nie dlatego, że to była zła droga, tylko przez moje wycofanie, wstyd, decyzję. Zaczęłam się lepiej czuć, a i terapeutka niestety okazała się nie być tą odpowiednią. Myślałam, że drugi raz tego nie przeżyję. Że zaczynając terapię od początku nie dam rady. Jednak po dwóch miesiącach po przerwanej terapii postanowiłam szukać pomocy. Z tego da się wyjść, tylko trzeba dać sobie tę szansę. Trzeba też trafić na odpowiedniego psychologa, abyśmy oboje czuli się swobodnie, dobrze, abyśmy nie czuli się skrępowani, abyśmy ufali tej drugiej stronie. Nie od razu trafi się na tą odpowiednią osobę.

            Maria Magdalena
            Uczestnik
              Liczba postów: 4

              Kochani,
              niesamowicie dziękuję Wam za odpowiedzi; teraz pierwszy raz czuję, że mam na tyle dużo siły, żeby zacząć coś z tym robić

              Swietlik
              Uczestnik
                Liczba postów: 60

                Polecam poczytac 2 listy: 14 cech DDA. Pierwsza zostala stworzona w 1978 przez wspolzalozyciela wspolnoty dda – Tonego w Nowym Yorku. Zobacz na ile sie odnajdujesz w tych cechach. Moze to w jakis sposob pomoze Ci sie zidentyfokowac z problemem.

                linki:

                Lista 14 cech dda (The Laundry List)

                http://www.dda.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=26:lista-cech-osobowosciowych-14-cech-doroslych-dzieci&catid=11&Itemid=121

                Lista 14 przeciwienstw

                http://www.dda.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=52:lustrzana-lista-przeciwienstw-inna-lista-cech-dda&catid=11&Itemid=121

                 

              Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.