Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moja skomplikowana historia

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • zoja39
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Witam zdecydowałam się tutaj napisać, bo nie wiem z kim mogła bym się podzielić moim moim skomplikowanym życiem. Życiem pomiędzy dzieckiem a rodzicami. Jesli ktoś zechce przeczytać i odpisać bardzo mu za to dziękuje.

      Może zacznę od początku.  Alkohol w moim domu była zawsze. Jak byłam mała mieszkałam z rodzicami, ojciec często pił. Mama szukając lepszego życia uciekła do Warszawy. Zostawiła mnie u babci nie martwiąc się co ze mną będzie. Ojciec w ataku złości co dzień u babci robił awantury, wyklinając mamę i wszystkich dookoła.  Potem z mamą się pogodzili i przeprowadził się do Warszawy, ja dalej mieszkałam u babci. U babci gdzie dziadek tez pił. Dziadek pił i często bił. Pamiętam jak z ciotką chowałyśmy się po kątach wystraszone jak myszy.

      Moi rodzice szczęśliwi imprezowali w Warszawie. Alkohol był dla nich czymś normalnym, mnie odwiedzali w weekendy.

      Gdy skończyłam trzecią klasę , zabrano mnie do Warszawy. Co dzień były imprezy , nowi ludzie w domu , alkohol. Myślałam , że to normalne, że tak jest w każdym domu. Mama zaczęła zdradzać ojca. Zaczęły się awantury, kłótnie i znów bicie. Przenieśliśmy się do innej dzielnicy, ale to w niczym nie pomogło. Matka co chwile poznawała jakiegoś faceta i znów były kłótnie.

      Wcześnie wyszłam za mąż, przez 2 lata mieszkaliśmy razem u moich rodziców. Nie wyszło nam to na dobre, zaczęliśmy się kłócić między sobą. Uciekliśmy w porę. W październiku minie 20 lat jak jestem po ślubie. Jesteśmy dobrym małżeństwem. May trójkę dzieci. Mąż wspiera jak umie. Wiem stałam się nadopiekuńcza matką, ale staram się dać dzieciom ciepło, którego ja nie miałam i nie mam nadal.

      W między czasie moja matka znalazła sobie tzw faceta na stałe. Zamieszkała razem z nim i moim ojcem , razem pili razem trzeźwieli. Ojciec zmarł. Matka dalej żyła z facetem, który stał się członkiem naszej rodziny. Dla moich dzieci był dziadkiem, zżyliśmy się. Alkohol był co dzień , pil on i moja matka, ale ja już nie miałam siły ani ochoty na kłótnie i tłumaczenie że robią źle. Zazwyczaj kończyło się to awanturą, ponieważ moja matka to wybuchowa kobieta.

      W ubiegłym roku zmarł ten mężczyzna. Pomagałam we wszystkim, byłam z nią co dzień. Pilnowałam,żeby nie piła bo zdrowie jej się popsuło. Było dobrze , te pół roku to była inna kobieta.

      Aż pewnego dnia poznała bezdomnego młodszego ode mnie. Zamieszkali razem. Straciła kontakt z rzeczywistością. Zaczęła kłamać , odsunęła nas , czyli mnie i moje dzieci. Jest opryskliwa i wiecznie na nas obrażona. Co dzień upija się do nie przytomności , nie można nic jej powiedzieć. Prowadzi własny biznes, więc ma na to pieniądze. My pomagamy jej wiec wie, że jesteśmy od niej zależni.

      Wszyscy dookoła się śmieją, sąsiedzi,znajomi. A ja ? a ja przypłaciłam cała tę sytuację własnym zdrowiem. Wrzodami na żołądku, stanem lękowym i depresją. Bardzo przeżyłam i przezywam to co robi . Zdałam sobie sprawę jako 40 letnia kobieta, że tak naprawdę nigdy nie byłam dla niej ważna. Porzuciła mnie teraz tak jak kiedyś, kiedy zostałam u babci. Nie umiem sobie poradzić z tą sytuacją, teraz kiedy mam własne dzieci , nie wyobrażam sobie jak ktoś obcy może okazać się ważniejszy od własnego dziecka.

      Zapyta ktoś może o terapię, nie nie byłam, nawet nie wiem czy ja jestem DDA. To jedyne miejsce gdzie o tym opowiedziałam. Bo są tu ludzie z podobnymi historiami. Nadal dusze to w sobie i czuję , że chyba już nie daję rady.

       

      Wenusjanka
      Uczestnik
        Liczba postów: 9

        Witaj Zoja39, dobrze, że odważyłaś się opowiedzieć swoją historię. Doskonale rozumiem Twoje rozterki. Ja chodzę na terapię i powiem Ci, że Ty też powinnaś pójść, bo jesteś także jak tutaj obecni DDA. Dzięki terapii zrozumiesz dokładnie swoje uczucia i znajdziesz odpowiedzi na pytania dlaczego tak się czujesz.To wspaniałe, że ułożyłaś sobie życie, masz cudowną rodzinę, to ogromny sukces. A matka skoro odrzuciła Cię kiedyś i znów to zrobiła to szkoda Twojego czasu na zamartwianie się o nią. Masz dla kogo żyć, a matka już wybrała swoją drogę. My DDA zawsze staramy się gdzieś w środku idealizować naszych rodziców, ale nie ma co się oszukiwać. Oni są dorośli, skoro tak wybrali i odrzucili pomoc to my nie mamy sobie nic do zarzucenia, mamy jedno życie i przeżyjmy je jak najlepiej.

        jacek2002
        Uczestnik
          Liczba postów: 85

          Witam Cię Zoja:)  Twoje ostatnie słowa z postu „chyba już nie daję rady..”_to słowa bezsilności. Wiesz co? twoja historia jest smutna i jednocześnie bardzo mi bliska. Bezsilność to stan całkowitego braku wpływu na dotykające nas bardzo trudne sytuacje w życiu. Alkohol jest chorobą emocji,chorobą niestety podstępną,przebiegłą i bezwzględną. Kiedy zawładnie duszą ,ciałem i umysłem człowieka to wszystkie – nawet największe wartości w życiu osoby przestają mieć znaczenie. Brat,ojciec,córka,dzieci,mąż,kochanek czy przyjaciele..wszystko schodzi na drugi plan..na pierwszym zawsze jest alkohol. Smutne ale czas stanąć w prawdzie..Autodestrukcja a potem śmierć o której z resztą wspominasz były pewnie tego konsekwencją. W tej chorobie nie ma szarości..jest czerń albo biel-piję i umieram albo zaczynam nowe lepsze życie. Piszesz też o nadziei,ogromnej chęci zmian,pragnieniu wolności,swobody,miłości i szczęścia. A ja z całą szczerością powiem Ci że w pełni masz do tego prawo. Prawo do własnego,zdrowego i szczęśliwego życia:) Tylko Ty sama możesz dziś zdecydować o tym jak żyć..czy warto walczyć o lepsze jutro. Nie mogłaś być najważniejsza dla swoje mamy bo ważniejszy był alkohol. Jest chorą osobą więc jej postrzeganie świata będzie zawsze zaburzone i nie tożsame z Twoim. I uwierz mi że do momentu kiedy nie przestanie pić to się nie zmieni.Ale w mojej opinii to Ty jesteś dziś najważniejsza..Twoja rodzina..mąż, dzieci a także wszystko to co od tego życia Ci się należy. Nie jestem terapeutą,diagnostą ani lekarzem ale dla mnie jesteś DDA..jeżeli ktoś stwierdzi inaczej to już jego sprawa choć nie sądzę aby tak się stało. Więc dla mnie to przede wszystkim TERAPIA!! TERAPIA!! i jeszcze raz TERAPIA!! i wiem że wtedy będzie już tylko lepiej!! Bardzo Cię pozdrawiam I trzymaj się ciepło!!!!:) Dorze wykorzystany czas będzie tu najlepszym lekarzem na nasze skołatane nerwy:)

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.