Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Moje życie, brak pomocy.

Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
  • Autor
    Wpisy
  • ChceBycAnonimowa
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Witam. Jeszcze nigdy nie oczekiwałam wsparcia od DDA, zawsze się wahałam.

      To dosyć trudne opowiadać o własnym życiu.  Tym bardziej jeśli sama nie jestem w stanie jego ogarnąć.

      Osobą z którą nie umiem się porozumieć jest moja mama. Osoba, która powinna być dla mnie najważniejsza.

      Problem polega na tym ,że moi rodzice byli alkoholikami , chociaż nigdy się do tego nie przyznali.

      Odkąd pamiętam, jako małe dziecko w domu zawsze był alkohol, kieliszki pochowane w szafkach, szklanki  z wódką od rana. Pili razem , mama zaczynała ( bo nigdy nie pracowała) a tata w końcu ulegał. Pracował ciężko całe życie na nas na moje rodzeństwo, na mame. Mama zawsze chciała tylko pieniędzy, nie interesowało jej skąd.

      To działało zmianowo, dwa tygodnie picia, dwa bez picia , potem juz 2 tygodnie picia , tydzień przerwy.

      Nie dawno mój ukochany tato zmarł, choroba alkoholowa . Matka się nie zmieniła.

      Do tej pory ważne są dla niej tylko pieniądze. Ja i moje rodzeństwo nie mieszkamy w domu rodzinnym. Matka została sama. Zaciągnęła kredyty jak dostała rentę. Posprzedawała biżuterie, obrączki bo mało pieniędzy było na picie.

      Nie interesuje się nikim. Ma wnuka, a nawet nie chce go widzieć bo mówi że nie lubi dzieci. Do mnie dzwoni jak potrzebuję pieniędzy, nigdy nie zapyta co u mnie , chociaż ostatnio miałam kłopoty ze zdrowiem, trafiłam do szpitala, a nie mogłam na nią liczyć, bo jak zadzwoniłam to śmiała się ze przesadzam.

      Zgłosiłam ją na przymusowe leczenie, ale nic nie dało, pani psycholog do niej chodziła , NIC, dzielnicowy był sprawdzać i NIC.

      W domu wygląda jak w jednej wielkiej melinie. Nikt nic nie pomaga. Matka uważa że to jej życie i nie ma problemu, bo jak nie chce to nie musi pic.

      Ja nie wiem co robić. Opłacałam tam w domu rachunki, ale też już nie daje rady. Wkońcu ją wyrzucą z domu. Mama dzwoni do mnie i mowi ze jak jej pieniedzy nie dam to pozyczy sobie od sasiadów , albo sie napije u kogos.

      Matce zabrali rentę , bo nie spełnia wymogów, nie skończyła nawet 50 lat.

      Do pracy nie chce isc, nie ma teraz srodków do życia. Moje rodzienstwo nie pomoze, sami ledwo wiążą koniec z koncem.

      Ja chciałabym założyc rodzine, ale nie jestem w stanie tego zrobic, boje się, że bede musiała do wynajmowanej kawalerki wziąć jeszcze matkę, bo ona się nie ogarnie. Cały czas myślę. Jestem już wykonczona psychicznie.

      Co robić w takiej sytuacji?

      AnnaUp
      Uczestnik
        Liczba postów: 43

        Przyznaliśmy, że jesteśmy bezsilni wobec skutków uzależnienia ? że przestaliśmy kierować własnym życiem.
        Krok 1 z 12

        widzisz już, że sama nie dajesz rady. Może poszukasz grupy? terapeuty? wsparcia?

        http://enterprisehouse.pl/falszywe-przekonania-dotyczace-terapii/

        Uzytkowniczka
        Uczestnik
          Liczba postów: 23

          Anonimowa, proszę, zaopiekuj się czule sobą. Odganiaj wszystkie takie myśli, że masz wziąć matkę do kawalerki, że masz troszczyć się o nią. Nie ma szansy, że ona zobaczy potrzebę zrobienia czegoś ze sobą, jeśli będziesz jej ułatwiać życie w piciu, np. opłacając rachunki.

          To strasznie smutne, że często zachowujemy się w stosunku do siebie tak, jak zachowywali się nasi rodzice: lekceważymy nasze potrzeby, uczucia.

          W tym, co napisałaś, najbardziej istotne jest to, że jesteś wykończona psychicznie, że nie dajesz sobie rady. Nie znam Cię, nie wiem więc, co powinnaś zrobić. Może napisz Ty, jakie widzisz możliwości poradzenia sobie i zastanowimy się razem, co najlepsze.

          kasia198x
          Uczestnik
            Liczba postów: 2

            Witam!

            Wpis ”ChceBycAnonimowa” zmotywował mnie do zarejestrowania się na tym forum.

            U mnie sytuacja wygląda podobnie. Ojciec pije odkąd pamiętam. Rok temu mama wyprowadziła się z domu, bo już nie miała siły na to by z nim żyć. Odizolowała się i wyszło jej to na dobre, odżyła psychicznie. Po pewnym czasie wyprowadziłam się i ja, ale ja się odizolować nie potrafię. Ojciec nie ma pracy, więc ja się muszę martwić o opłacenie rachunków dla dwóch mieszkań. Nie zarabiam dużo i ledwo wystarcza mi na wszystko, ale nie chce by ojciec zadłużył mieszkanie, w którym mieszka. Żadna praca mu nie odpowiada, bo tu za mało płacą, bo tu za gorąco, a tu znowuż za długo. Załatwiłam mu do tej pory dwie prace, ale mu nie przypasowały. Dzisiaj poszedł do trzeciej pracy. Ledwo poszedł i już się wstawił. Wydzwania i marudzi (bełkocze), że on tu nie ma co robić. Jestem już zmęczona i żałuję, że go wysłałam do tej pracy, bo jest mi wstyd wobec człowieka, który zgodził się by ojciec przyszedł do niego pracować. Jestem bardzo zła i bezradna zarazem. Nie wiem co mam w tej sytuacji zrobić. Jak go zostawię samego ze sobą, to będę miała wyrzuty sumienia, że on sobie nie radzi, nie ma co jeść, a mi w porównaniu do niego powodzi się całkiem nieźle. Jeśli sobie odbierze życie (wszystko biorę pod uwagę), to już w ogóle wyrzuty sumienia będą mnie dręczyć do końca życia. Jestem już tym bardzo zmęczona, wszystko jest na mojej głowie.

            Panama
            Uczestnik
              Liczba postów: 3986

              Kasiu, poczytaj sobie w  literaturze dotyczącej alkoholizmu jak należy postępować w stosunku do alkoholika. Przede wszystkim, NIE BRAĆ ZA NIEGO ODPOWIEDZIALNOŚCI! Teraz albo w to uwierzysz i zostawisz ojcu odpowiedzialność za swoje życie, albo będziesz dalej brnęła w tę ślepą uliczkę.

              anonim_m
              Uczestnik
                Liczba postów: 1

                Kasiu – odetnij się. ja tak zrobiłam i nie żałuję. w listopadzie będzie 2 lata jak wyprowadziłam się od ojca alkoholika. nie żałuję ani sekundy. moje życie nie wyglądało kolorowo. picie ojca, później wciągnął w to matkę. mieszkałam z nimi, w międzyczasie urodził się mój syn (ktorego sama wychowuje, ale nie użalam się nad swoim losem). zaoferowali, że za opłatą sie nim zajmą, a ja wrócę do pracy, że nie będą pić itp. zaufałam – skutek był taki, że po niecalym miesiącu sąsiedzi (BRAWO DLA SĄSIADÓW) wezwali policję i przez długi czas miałam problemy, że zostawiłam dziecko z pijanymi dziadkami, policja i izba dziecka… wyprowadziłam się na jakiś czas, prosili, błagali – wnuczka kochają itp. wróciłam, przestali pić, mama się rozchorowała – zapalenie płuc, niewydolność wątroby – zmarła po miesiącu w szpitalu, miałam nadzieje, że ojciec sie ogarnie. Jego niepicie trwało może miesiąc – nieszczęśliwy był więc zaczął od nowa chlanie (zmarła mu żona, pracy nie ma, rachunki trzeba płacić). przez 3 miesiące płaciłam jego cholerne rachunki, „pożyczałam”prawie codziennie na wieczne oddanie 10, 20, 50 zł a on chcial więcej i więcej. apogeum miało miejsce w dzień , w ktorym mój syn wyladował w szpitalu z zapaleniem oskrzeli i dusznościami a ojciec dzwonił nawalony gdzie jestem bo mu trzeba pożyczyć kasę i przyszło upomnienie że prąd niezapłacony. podjęłam decyzje o wyprowadzeniu sie z domu, wynajęłam mieszkanie, zabrałam tylko swoje dokumenty (nagle okazało się że w domu, w którym mieszkałam od 30 lat nie ma nic mojego, mimo że pracuję odkąd skończyłam ekonomik). najpierw przyjeżdzał do mnie do pracy – prosił żebym wrociła, że dzieckiem sie zajmie itp. nie uległam,później były groźby że wstydu mi w pracy narobi, że przyjedzie mi do domu (nie podałam adresu), nie uległam i nie wrociłam, później znowu prośby, groźby (nawet straszył, że poda mnie o alimenty). NIE uległam i mam spokój, nie dzwoni, nie przyjeżdza, nie pożycza – radzi sobie, wiem od znajomych. Pozwól mamie życ jej życiem Ty jesteś dorosła, ułóż sobie swoje życie.

                PS – to historia w wielkim skrócie, w dzieciństwie było picie, było bicie, poniżanie itp.

                kasia198x
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2

                  heh… to się łatwo pisze i przyjemnie czyta, ale ciężko jest tak się odseparować…

                  dzisiaj znowu popełniłam błąd, zadzwonił rano, był trzeźwy, poprosił żeby mu 10 zł pożyczyć, pożyczyłam oczywiście, a teraz dzwoni i znowu się ”sepleni”

                  czy to tak ciężko nie pić?! to jest chore… a ja naiwna

                  zawzięłam się, nie dam na rachunki (mam nadzieję w tym wytrwać), pieniędzy też nie pożyczę (oby)

                  a jedzenie to może mu kupię, co? głodny będzie, jedzenia nie wolno nikomu żałować…

                  Patrycja90
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 12

                    błędne koło ale doskonale wiem o czym mówicie.. Obawiam się, że samemu nie da się przezwyciężyc wlasnego sumienia i swoich zachowan, ktore byly ksztaltowane przez lata 🙁 Łatwo jest doradzać.. ale może Twojej mamie jest potrzebny szok skoro wszystko co do tej pory się nie wydarzyło nie przyniosło rezultatów strata mieszkania by ją 'otrzeźwiła” .. Może poprosiłaby o pomoc.. a wtedy zapewne wyciągnełabyś do niej pomocną dłoń

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 1 do 8 (z 8)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.