Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Nie wybaczę

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • lawenda98
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Sama nie wiem dlaczego wstąpiłam na to forum. Chyba po prostu nie mam się komu wygadać. Chyba tak jak większość osób zarejestrowanych na tej stronie krążyłam po internecie szukając jakiś dodatkowych informacji na temat DDA. Piszę ten post i obawiam się, że ktoś może mnie rozpoznać, że kogoś może rozbawić moja historia. Mam 23 lata i czuję, że po raz kolejny odsuwam od siebie osobę, którą kocham. Raz mi się to udało i czuję, że sytuacja się powtarza. Cały czas testuję tą osobę, cały czas obarczam ją swoimi problemami, które tak naprawdę nie są aż tak straszne jak mi się to wydaje. Na określenie DDA trafiłam przypadkowo, na studiach. Wcześniej oczywiście czułam, że coś jest ze mną nie tak, ale do końca nie wiedziałam co. Gdy pierwszy raz usłyszałam definicję DDA pomyślałam sobie, że wszystkie cechy pasują do mnie… Nagle wszystko zaczęło się układać, to jak rozwaliłam swój pierwszy związek, to jak nie mogę utrzymać dłuższych kontaktów z innymi ludźmi i to jak uwielbiam mieć wszystko pod kontrolą i to jaki wzbiera we mnie gniew, kiedy tą kontrolę tracę. Mój ojciec pił od kiedy pamiętam. Bił od małego za każde głupstwo, chociażby kilkuminutowe spóźnienie do domu z podwórka czy słabsza ocena. Z dzieciństwa pamiętam tylko to, jak lał mnie pasem i wyzywał. Wyzwisk i szarpaniny nie zaoszczędził również mojej mamie. Z biegiem czasu nie stawało się lepiej… Po tylu latach w końcu jest! W końcu jest sprawa w sądzie, a ojciec ma wiszący nad nim wyrok za znęcanie się. Może widok nadchodzącej kary, poczucie tego, że istnieje jakaś sprawiedliwość, skłoniło mnie do tego aby poszukać jakiejś terapii. Niestety, nie mam tyle odwagi nawet na to, aby zadzwonić i umówić się na głupią wizytę… Nie wiem nawet czy jest sens uczęszczania na terapię bo z tego co się orientuję podstawą wyleczenia się z tej „przypadłości” jest wybaczenie. Nie wyobrażam sobie, że miałabym kiedykolwiek temu człowiekowi wybaczyć. Alkohol to jest jego świadomy wybór, nikt go nie zmuszał do wyzwisk, bicia i zamieniania mojego życia w piekło. Mam nieodpartą chęć wyżalenia się, opowiedzenia komuś całej historii… Ale niejednokrotnie, kiedy chcę się przed kimś otworzyć i opowiadam o swoim problemie, czuję że ta osoba automatycznie łapie do mnie dystans i czuję się gorzej. Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie. Czuję, że nie zasługuję na nic dobrego, na dobrą pracę, na dobrego partnera, na to żeby moje życie ułożyło się jak najlepiej. Ciągle zazdroszczę wszystkim jakie mają fajne życie, że nie prześladuje ich na każdym kroku obraz tego jak przez całe swoje dzieciństwo i późniejsze lata były „mieszane z gównem”. Nie wiem czego oczekuje po tym wpisie. Może jakiejś porady, może jakiegoś komentarza, że faktycznie jestem nienormalna i powinnam się leczyć. Przeraża mnie fakt, że każdy może to przeczytać i napisać jakiś głupi komentarz, który jeszcze bardziej mnie zdołuje. Proszę jedynie o normalne komentarze, a jeśli ktoś ma coś głupiego do powiedzenia (tak jak to często na forach bywa) niech lepiej zostawi swój błyskotliwy komentarz dla siebie. Dzięki

      o.n.a.
      Uczestnik
        Liczba postów: 11

        Cześć. Byłam w podobnej sytuacji i myślę, że wiem poniekąd co czujesz. U mnie było nieco gorzej, bo nie było szans na wyrok skazujący dla ojca, a później również i moja matka zaczęła pić. Mam wrażenie, jakbyś nieco wstydziła się tego, jak postępuje Twój ojciec. Absolutnie nie masz czego. Nie wstydź się, szukaj pomocy. Dopiero niedawno odkryłam, jak wiele rzeczy wynika z mojego dzieciństwa i jak mam wypaczony obraz rzeczywistości. To nie jest dziwne, że odsuwasz od siebie inną osobę. W swoim życiu kilkanaście razy uciekałam, zanim zaczynało mi zależeć. W końcu wyszłam za mąż bez większego uczucia i tego już nie cofnę. Nic śmiesznego nie ma w Twojej historii. Walcz o siebie i nie wstydź się o tym mówić. Walcz ze względu na siebie, a nie ojca.

        Fenix
        Uczestnik
          Liczba postów: 2551

          Witaj. To wcale nie chodzi o wybaczenie. To chodzi o wyrzucenie z siebie całego bólu i dojście do etapu, że kocha się przede wszystkim siebie, akceptuje się siebie ze swoimi zaletami i słabościami. Chodzi o to, żeby odzyskać wewnętrzny spokój. Absolutnie nie jesteś nienormalna. Jesteś tylko poraniona. A z tego da się wyjść tylko potrzeba czasu, dużo pracy własnej, samozaparcia pomimo bólu jaki się odczuwa w trakcie zdrowienia i wsparcia. Ale jest to do zrobienia, tylko trzeba mocno chcieć odzyskać własne życie. Powodzenia 🙂

          truskawek
          Uczestnik
            Liczba postów: 581

            Cześć, lawenda98!

            To może ja dorzucę trochę informacji na temat terapii.

            Na mojej terapii nikt mi nie mówił ani co mam robić, ani co powinienem czuć, w szczególności żebym cokolwiek komukolwiek wybaczał (albo żebym nie wybaczał) – mój stosunek do rodziców jest moją sprawą. Terapia polegała na odkrywaniu tego, co czuję, zwłaszcza sięgając do źródeł tych uczuć, i zaopiekowaniu się sobą, a nie na zmienianiu uczuć. Byliśmy zapraszani (nie zmuszani) do mówienia co czujemy, ale jeśli ktoś danego dnia nie chciał mówić, to też miał do tego prawo. Dowiedziałem się, że syndrom DDA/DDD to nie jest choroba (więc i nie ma czego leczyć), że jesteśmy normalni (tylko żeby przetrwać dostosowaliśmy się do warunków w domu jako dzieci i to miało wtedy sens), i wreszcie że to jest zespół wyuczonych zachowań, więc można je zmienić (nie mnie całego na kogoś „lepszego”, bo na to jaki jestem dostałem akceptację, tylko punktowo to, co ja sam chcę i jestem gotowy zmieniać).

            Tak jak wyborem jest np. picie alkoholu, tak samo z wyborem które mechanizmy z domu chcę zmieniać, w jaki sposób, w jakim tempie, w jakim kierunku itp., bo to moje życie.

            Byłem na terapii grupowej, ponieważ ta forma przynosi najlepsze skutki w przypadku DDA/DDD, ale jednocześnie przez jakiś czas korzystałem też z terapii indywidualnej, która była skoordynowana (chodzi o to, żeby nie zrobić krzywdy, bo terapie są dwie, ale człowiek jest nadal tylko jeden). Na grupie byli tacy sami ludzie jak ja, więc gdy się otwierałem to nikt się z tego powodu nie odsuwał. Na początku wydawało mi się, że my DDD jesteśmy inni niż DDA, ale z czasem przestałem widzieć różnicę, bo obsesje i problemy rodziców mogą być różne, nie tylko w alkoholu szukają ucieczki. Różne były między nami relacje, jak w każdej grupie ludzi, ale rozumieliśmy się nawzajem i to dawało mi wsparcie, a z niektórymi osobami po prostu było mi bliżej i to wsparcie było większe.

            Cieszę się, że doszłaś do momentu, w którym ojciec zszedł na dalszy plan i szukasz wsparcia dla siebie. Jedyną podstawą terapii jest to, czy tego chcesz i czy się zdecydujesz na tę formę pomocy. Jeśli coś ci nie będzie pasować, jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, zawsze możesz o tym mówić, a nawet się wycofać.

            Znalazłem ostatnio takie opracowane, może ci się przyda:

            http://www.psychotekst.pl/pdf/psychoterapia_po_ludzku_PSYCHOTEKST.pdf

          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.