Wyprowadzka? Pójście na terapię? Zrezygnowanie z dobrej pracy na rzecz leczenia? Nie mam odwagi, ale chyba tak trzeba. Czasami sobie myślę przecież nie jest tak źle, przecież żyje w miarę normalnie. W domu też nie jest najgorzej ja wszystko wyolbrzymiam, ale problem leży gdzieś głębiej sam nie wiem gdzie, muszę z tym walczyć. Nie wiem co robić na nic nie mam siły, chciałbym zasnąć i się nie obudzić, jest mi wstyd za to co zrobiłem po pijaku, a może to siedziało we mnie cały czas. Czuję że nie mam nikogo w życiu ogromna samotność i potrzeba bycia kochanym płacz.