Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD On się nigdy nie zmieni….

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
  • Autor
    Wpisy
  • Janett
    Uczestnik
      Liczba postów: 3

      Witajcie, jestem nowa na forum i szukam porady, pomocy….

      Jestem DDA. Mój  ojciec jest alkoholikiem. Przez całe moje dzieciństwo przewijal się alkohol i przemoc domowa. Ja obrywalam najmniej bo byłam najmłodsza, gorzej miała moja mama i brat…. Gdy doroslismy, mieliśmy ok 15-17 (brat straszy o 2lata) postanowiliśmy wziąć sprawy we własne ręce, mama była totalnie stlamszona psychiicznie. Brat miał koleżankę,  której mama jest kuratorem sądowym, dużo nam pomogła w tych prawnych sprawach. Ja zaczęłam chodzić na terapię i Centrum pomocy rodzinie gdzie podbudowali wiarę mojej mamy. Wszystko się udało. Separacja, rozwód, eksmisja. Daliśmy rade, razem.

      Mama nie miała z nami problemów,  wiadomo z nastolatkami zawsze są ale wyszliśmy na ludzi 🙂 Brat jest abstynentem po tym jak zaczynał mieć z tym problem….

      Ja pije okazjonalnie. Mam rodzinę, partnera i dziecko. Alkohol zawsze był problemem w związku. Gdy zamieszkalismy razem, zakochana nie przeszkadzało mi codzienne piwo…

      Po czasie zaczął siadać za kierownicę po piwach, udało mi się wyegzekwować zmianę. Potem co rusz o to się klocilismy. Gdy widział ze mam już dość i chce odejść zaszłam w ciążę. Nic się nie zmieniło. Kiedy mały się urodził nie miałam żadnego wsparcia. On wogole nie pomagał, po 10min trzymania 4 kilagromowego dziecka mówił ze bolą go ręce. Byłam załamana,samotna.Po roku powiedziałam, że to koniec i nagle obudził się w nim tata. Jest dobrym ojcem do dziś, ale nawyków nie zmienił. Przy każdej naszej potyczce wykorzystywał to ze nie chce aby mały uczestniczył w kłótni i wiedział ze odpuszczę dla dobra małego.Kiedy mały miał 2latka a ja się usamodzielnilam rozstalismy się. Mały bardzo źle to znosił, nie chciał do mnie wracać, sprawiał kłopoty wychowawcze. Rozumiałam go…. Po 2 latach postanowiliśmy dać sobie szansę. Obiecał ze nie będzie pił tego codziennego piwa, dwa. Może innym to nie przeszkadza, ale ja mam obawy, że to pójdzie dalej a potem wiadomo jest ciężko. On problemu nie widzi, ale obiecał. To trwało ok 6mies i znowu łuuup!!!! Codziennie piwo, często zdarza się że jest wstawiony. Budujemy dom, pracuje fizycznie a po pracy jedzie pracować przy naszym domu. Bywa zmęczony i niewiele trzeba żeby poczuł się lekko. Ja mam dość!!! Nie ma dla mnie wytłumaczenia ze on ciężko pracuje i buduje nasz do wiec ma prawo napić się piwa. Może ja jestem tą wstretna baba która mu buczy za uchem….. Oczywiście w rozmowach podnosi głos stara taktyka. Proszę go o rozmowę w kuchni to dwa słowa i idzie do pokoju gdzie jest dziecko a rozmowa nie skończona. „Tak wiem wszystko o Co Ci chodzi już nie wypije ani jednego piwa jeśli Cię to zadowoli!! ” i podniesiony ton. Juz nie wiem jak z nim rozmawiać, wie ze jestem DDA. ON tego nie rozumie. Szantazuje go ze odejdę z dzieckiem, ale dobrze wie ze nie chce aby mały przeżywał traume. Co robić? Pomóżcie….

      „Iść w stronę słońca”
      Uczestnik
        Liczba postów: 203

        Nigdy nie mów nigdy.Może się zmienić jeśli będzie on tego chciał.Ty możesz zmieniać swoje życie i siebie oraz synka do pewnego też momentu.Z autopsji napiszę, że ja prowadziłam zeszyt ile mój partner pije piwa, w jakie dni…Jak go poznałam też pił, polubiłam imprezy, piłam z nim piwo.Również budował dom, pracowity, dużo robił sam.Po urodzeniu syna, również odeszłam, ja już nie chciałam imprez, on za to znikał również  na noce,adorował inne kobiety, wszędzie były okazje do picia.Obiecywał zmianę i na tym się kończyło.Ubliżał mi.Na spotkanie z terapeutą poszliśmy raz.Bajki jej opowiadał, jak on buduje dom, a ja się czepiam.Zapamiętałam jedno z terapii :”nie strasz faceta odejściem, jeśli nie jesteś pewna ,że to zrobisz”,przestanie to traktować poważnie…po drugie może mieć potem pretekst, że go nie kochasz naprawdę skoro chcesz odejść, powód do picia jak znalazł.Mały i tak przeżywa traumę, żyjąc w takim „otoczeniu”,rozumie dużo.Mój zaczął się jąkać, potem moczyć.Jak miał 4 lata odeszłam na zawsze.Nie piszę Ci tego jako porady.

        Było mi bardzo ciężko,dom budował na swoje nazwisko więc zostałam z ręką w nocniku.Straszył mnie,że zabierze mi dziecko.Upokarzał, okazało się,że byłam kucharką, sprzątaczką i do seksu.Nie miałam pracy, ani własnego dachu nad głową.Nie zadbałam ani o siebie ani o syna.Syn bardzo tęsknił, nie zabraniałam mu kontaktów.Wracał rozbity, smutny.Wiele miałam zwątpień.On mną manipulował, chciał ślub.Ale ja już go nie chciałam.Postanowiłam, że dam radę.I dałam.Po 5 latach dopiero ogarnęłam się i zamknęłam tamten rozdział.Mam pracę, własne mieszkanie,skończyłam studia.Syna leczyłam bardzo długo…Syn mówił, że zamieszka z tatą jak dorośnie, to bolało. Choć to ja mu poświęcałam dużo czasu.Brał syna, zostawiał u babci i jeździł na dyskoteki.Syn jeździł dopóki chciał…Sytuacja zmieniła się gdy zaczął dojrzewać,nie chciał już tak często jeździć, zaczął dostrzegać jaką jestem mamą,rozmawiać ze mną dużo. Partnerka jego ojca nie odzywa się  do naszego syna i tak było od początku.Wakacje spędził tylko 2 tygodnie, chciał wracać do domu, nie chciał z nimi spędzać….tamta kobieta nie odpowiedziała jemu nawet dzień dobry. Ja rozmawiam ze swoim byłym z racji wspólnego syna, ostatnio był u nas ponad 2 godziny i po raz pierwszy od kilku lat zobaczyłam, że wcale nie ma dużej więzi między nimi. Syn jest niespokojny.Ojciec za mało go docenia itp.itd.Ostatnio prosił by mu pisać co u syna, bo przestał do niego e-maile pisać.Ja jednak myślę, że teraz dostaje to na co pracował przez te lata.Dzieci dorastają, więcej widzą…Mi zależy, żeby mieli kontakt, bo to jest mój syn,ale już teraz w wieku dojrzewania moja rola się kończy.To już są ich relacje.

        Jeśli podejmiesz decyzję o zostaniu, trzeba szukać dróg do jak możliwie dobrego życia: terapia Twoja, Twoje zmiany, uczenie się życia z osobą pijącą, niestraszenie go czy proszenie i grożenie by nie pił (zamęczysz się), przeczytaj „Małżeństwo na lodzie”.Ludzie różne wybierają decyzje.Decyzja ma być Twoja, najważniejsze, by dziecko miała spokojną matkę, dajesz mu przykład na życie.Każda decyzja rodzi plusy i minusy.Trzeba dostrzegać te pierwsze…Decyzje mają być Twoje,nikt nie doradzi jak będzie najlepiej bo nikt tego nie wie.

        Kinia89
        Uczestnik
          Liczba postów: 52

          Szczerze tacy ludzie się nigdy nie zmieniają a żyć takim związku to jest chore.. ja jestem <span style=”color: #1020d0;”> <span style=”font-family: Segoe UI Semibold;”>małżeństwie 5 lat.. Daj mu czas zobaczysz czy się zmienił czy nie … czasem od siebie trzeba odpocząć uwierzę to daje dużo </span></span>

          Kinia89
          Uczestnik
            Liczba postów: 52

            Szczerze tacy ludzie się nigdy nie zmieniają a żyć takim związku to jest chore.. ja jestem małżeństwie 5 lat…. Czasem od siebie ludzie muszę odpocząć uwierz to daje dużo

            Janett
            Uczestnik
              Liczba postów: 3

              Nie mieszkaliśmy ze soba 2 lata, myślałam że wyciągnął wnioski i się zmienił… na krótko…

              Zastanawiam się czy to juz alkoholizm skoro tak gwałtownie reaguje na te rozmowy czy może czuje, że chcę go ograniczać, bo ma prawo wypić piwo :/ dla mnie takie picie jest juz problemem jak Wy to widzicie? wczoraj byla rozmowa na ten temat i na jej zakończenie „walnął se browarka” a dziś pytał czy może skoczyć do sklepu po jedno…

              marta0006
              Uczestnik
                Liczba postów: 56

                Cokolwiek byś nie zrobiła, jakkolwiek byś go nie błagała to on i tak będzie walił sobie te piwa… nie zmienisz drugiego człowieka. Tym bardziej jeśli jest alkoholikiem, bo z tego co piszesz to wyczuwam oznaki alkoholizmu… Ja się męczyłam z alkoholikiem prawie trzy lata, próbowaliśmy wszystkiego, oczywiście wielkie obietnice nie picia również były, ale to kłamstwo. Alkoholik dziś wierzy,że się jutro nie napiję a jutro jednak się napiję, bo to jest silniejsze od niego.. to choroba. POdstępna i ŚMIERTELNA! Ja ze swoim byłym chodziłam na terapię – on aa a ja dda. Nic. Często się przeprowadziliśmy: żeby ” zacząć od nowa”. Nic. Jeździłam na detoxy, terapię do niego. Nic. Zawsze to był ostatni raz, tak kochnie to już moje dno, chce się zmienić. I nic. Odeszłam. Potem wracałam. Wciskał mi bajeczki o współnym życiu, że będziemy razem zdrowieć. Byliśmy na tylu mitingach i aa i dda. I nic. Znowu zapijał. Ja wracałam, parę dni życia z bajki… a potem piekło. Odeszłam znowu. Przeprowadziłam się, usamodzielniłam. On się znowu pojawił, wyszedł z terapii. POmogłam mu… i narobił mi strasznego syfu.. ukradł pieniądze, próbował się włamać… potem wszedł do mojego mieszkania jak mnie nie było.. masakra… Znowu musiałam sie przeprowadzić. Mieszkam z rodzicami,. niestety nie mam komfortu bo ojciec piję, ale nie mam narazie wyjścia. A mój były po mimo iż z nim dobitnie zerwałam i kazałam,żeby się odpieprzył… znowu mnie nęka. Wydzwania, wie gdzie mieszkam. Jedynym ratunkiem dla mnie jest wyprowadzka do innego miasta. Ucięcie tego raz na zawsze. Na szczęscie mam taką opcję. Jeśli się do byłego odezwę to on odbierze to,że ja do niego wracam. Jest chory, bardzo chory. Ale ja już wiem,że nie chce do tego wracać za dużo mnie kosztowało takie życie. Wciąż ponosze konsekwencję bycia z nim. Niestety….

                marta0006
                Uczestnik
                  Liczba postów: 56

                  I napiszę,że dostałam mocno po dupie, jesli chodzi o związek z alkoholikiem. Dostałam najgorszą postać alkoholika: który upijał się tak,.że musiał się ratować farmakologicznie. Na początku nic nie wskazywało na jego nałóg. A może ja poprostu byłam ślepa? może picie z takim na początku było normalne, bo u mnie w domu też się piło?

                  marta0006
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 56

                    I napiszę,że dostałam mocno po dupie, jesli chodzi o związek z alkoholikiem. Dostałam najgorszą postać alkoholika: który upijał się tak,.że musiał się ratować farmakologicznie. Na początku nic nie wskazywało na jego nałóg. A może ja poprostu byłam ślepa? może picie z takim na początku było normalne, bo u mnie w domu też się piło?

                    zaq
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 8

                      Życie DDA jest już takie, nie ważnie ile by twój partner nie wypił zawsze będzie za dużo, za często i zawsze będzie obawa, że to się zaczyna znowu tylko że w nowym życiu, w nowej rodzinie. Można z tym walczyć, nauczyć się o tym rozmawiać, chodzić na terapie aby inni pomogli nam i abyśmy my mogli pomagać innym, nauczyć się z tym problemem żyć. Co do twojego związku, moim zdaniem jesteś za mało stanowcza, odchodzisz i wracasz z nadzieją że już teraz…już teraz na pewno będzie lepiej. Twój partner wie, że Cię ubłaga, przeprosi, przytuli i wszystko będzie dobrze, że złoży Ci kolejną obietnicę w którą Ty uwierzysz, bo to w tym momencie chcesz od niego usłyszeć i to w tym momencie Cię zadowoli. Prawda jest taka, że gdyby nie miał problemu, chciałby się zmienić bo naprawdę was kocha i mu zależy to już za pierwszym razem gdy odeszłaś, zrozumiałby i zrobiłby wszystko dla waszego dobra. Kochasz go więc wracasz, macie dziecko więc wracasz, wiem to nie jest takie łatwe spakować się i wyjść na zawsze. Ale pomyśl czy twoje dziecko cieszy się że gdy Ty się martwisz, gdy jesteś smutna, gdy płaczesz i gdy nie widzi u Was czułości i wzajemnego zrozumienia. Przecież on kiedyś też założy rodzinę, jak będzie okazywał czułość i miłość jak nie widzi tego u was? Przemyśl wszystko raz jeszcze, czy warto budować dom na ciągłej nie pewności, obawie? Może powinnaś zdobyć się na odwagę i tak raz a porządnie zaprowadzić ład w swojej rodzinie? Partnerowi zadać stanowcze pytanie czy ” Kochasz mnie? zależy Ci na Nas? Co dalej zamierzasz?” nie bać się, bo walczysz o szczęście swoje i swojego dziecka. I nawet jeżeli na początku będzie bolało to prędzej czy później, z ogromnym bagażem doświadczeń będziesz wiedział gdzie jest twoje miejsce w życiu i gdzie twoje szczęście.

                       

                      Janett
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 3

                        Bardzo dziękuję za wpisy.

                        Chcialabym iść na terapię, myślę że dużo by mi pomogła.  Problem w tym, że nie mam gdzie małego zostawić, a gdybym powiedziała o terapii teściowej wszystkie nasze minione,a może i przyszłe niepowodzenia spadłyby na moje barki, bo to ja mam problem.  Może jakieś książki, infolinia?

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 16)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.