Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Osaczona

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • Wenusjanka
    Uczestnik
      Liczba postów: 9

      Witam wszystkich, dziś postanowiłam się tutaj zalogować i opowiedzieć trochę o swojej historii. W tym roku skończyłam 30 lat. W moim wyobrażeniu jest to wiek, w którym większość ludzi ma już swoje rodziny. Również moim marzeniem było mieć w tym wieku rodzinę , ale niestety życie nie pozwoliło mi na to. Problem tkwi w mojej rodzinie, gdzie alkoholikami są mój ojciec i brat. Brat jest starszy o 4 lata, zawsze był takim „outsiderem”, dużo przebywał poza domem, gdzie popijał z kolegami, a wracając do domu czuł się „panem domu”. Od pewnego czasu pije praktycznie bez przerwy, pracuje na czarno, ale gdy tylko nie podoba mu się wypłata, pracę rzuca. Do domu nie dokłada ani grosza, a korzysta ze wszystkiego. Swojego terytorium broni jak świętości, za to co nie jego lubi ruszać. Wielokrotnie pod wpływem alkoholu stosuje wobec mnie szantaż, bywa agresywny, gdy czegoś mu się zabroni pod wpływem alkoholu potrafi wybić szybę w drzwiach i coś potłuc, takich zdarzeń było wiele. Ojciec natomiast pije falowo, czyli kiedy nie pije jest w porządku, choć i tak ma ciężki charakter i jest bardzo władczy. Ogólnie wśród ludzi ma opinię super człowieka, bo potrafi zażartować, być miły. W domu niestety taki jest tylko sporadycznie. A kiedy pije często ma nastroje depresyjne. Rozmawiając z nim na temat jego problemu stwierdził, że wie iż to mnie boli, ale on sobie nie radzi z problemami i co może być śmieszne on pije często bo nie może znieść widoku pijanego mojego brata. Tylko nikt nie rozumie co ja wtedy czuję, gdy piją oboje. Ile razy musiałam ich rozdzielać bo skakali sobie do gardeł. Przez tą sytuację straciłam radość życia, chęci na cokolwiek. Czuję się jakby przygniatał mnie ogromy ciężar i nie pozwalał oddychać. Zawsze starałam się na przekór wszystkiemu być optymistką, ale oni zabili we mnie wszystko. Nie tylko psychicznie odczuwam oznaki stresu ale i fizycznie. Mój organizm daje mi znaki, że jest źle. Dodatkowo, kolejna sprawa jaka zatruwa mi życie to „dziewczyna” mojego brata. To osoba według mnie bardzo zaburzona, jako nieletnia urodziła dziecko, ojciec dziecka zapił się śmierć. Nie wykazuje ona wyższych uczuć w stosunku do dziecka, potrafi zniknąć na tydzień z domu, a dziecko jest pod opieką jej rodziców. Poza tym wielokrotnie pijana woziła dziecko rowerem. Mój brat rozstał się z nią w ubiegłym roku i miałam nadzieję, że już na dobre. Jednak niedawno znów się zeszli i on przywozi ją do mnie do domu, razem piją i co najbardziej mnie dotyka, że ona rusza moje prywatne rzeczy. Kiedyś ukradła mi buty. Mój brat zawsze ją broni i nie da złego słowa powiedzieć, bo gdy tylko stawiam mu granice, że ma nie ruszać moich prywatnych rzeczy, toto później  brat wyładowuje złość na mnie grożąc mi. Takie sytuacje zazwyczaj kryłam przed ojcem, bo nie chciałam wszczynać dodatkowych awantur. Ale widzę, teraz, że najwięcej ja na tym cierpię. Czuję się samotna w domu i żyję w ciągłym stresie. Mam jeszcze siostrę, ale mieszka 100 km od domu, wyjechała na studia i już nie wróciła bo taki miała plan. Ja za to po studiach wróciłam, bo w domu była mama chorująca na stwardnienie rozsiane, jej stan od początku wykrycia choroby był zły, przestała chodzić i 10 lat spędziła w łóżku, 3 lata temu odeszła od nas:(. Ja jednak poświęciłam się dla niej i opiekowałam nią, była moją powierniczką, razem rozmawiałyśmy o smutkach. Tylko jak patrzę z perspektywy czasu, bywało, że ja musiałam być matką dla niej, to ja musiałam być twardsza, zadbać o wszystko, a gdy coś się działo między pijanymi ojcem i bratem kazała mi wkroczyć do akcji. Teraz wiem jak to mnie skrzywdziło, bo wszyscy zrzucali odpowiedzialność na mnie, a teraz ja nie umiem uwolnić się z tej sytuacji. Siostra też zdaje sobie sprawę, że jest DDA, była już na kilku terapiach, ale nigdy nie potrafi wesprzeć mnie. Ja wiem, że jestem silna, może chwilowo jestem w dołku, ale oczekuję, żeby podpowiedziała mi coś co robić. Zdaję sobie sprawę, że jedyną szansą jest dla mnie wyprowadzka. Oczekiwałam, że siostra mnie w tym poprze, ale ona nigdy tego mi doradziła, chyba nawet wiem dlaczego. Otóż teraz ona ma spokojną głowę bo wie, że ja się tym domem zajmuję , a gdybym si e wyprowadziła, może musiałaby częściej zaglądać. Ja od czerwca chodzę na terapię. Bałam się tego, ale wiem, że muszę zawalczyć o siebie. Mam kochającego chłopaka i to jest dla mnie szansa, aby wyrwać się z tego bagna. Chłopak mieszka ode mnie 100 km. Miał wcześniej problem z praca, dlatego nie było szans, abym wyprowadziła się. Poza tym ja mam pracę tu gdzie mieszkam i zdaję sobie sprawę, że znaleźć nową pracę może być ciężko. Dlatego postanowiłam iść na terapię, aby do czasu wyprowadzki nie oszaleć w domu i próbować sobie poradzić z tymi wszystkimi negatywnymi emocjami. Chłopakowi coraz lepiej idzie w pracy i to jest moje światełko w tunelu. Muszę tylko pokonać moje poczucie winy, przed opuszczeniem domu, bo strasznie się tego boję. To tak w skrócie o mojej historii, mam mętlik w głowie i przepraszam jeśli coś jest nielogiczne. Pozdrawiam

      Lovable
      Uczestnik
        Liczba postów: 2

        Witam!

        Dziękuję Ci za Twoje otwarcie się na problem. Ja też jestem 36 letnim DDA i bardzo znajomy jest mi Twój ból. Rozumiem Twoje zagubienie i cierpienie.

        Proszę o swoje uzdrowienie już od kilku dobrych lat i mam za sobą swoje doświadczenie życiowe. Ze spotkań Al-anon korzystam od 2 lat. Uważam, że wykonałaś duży krok na przód idąc na terapię. Tam dowiesz się jaką drogę wybrać. Znajdziesz zrozumienie i wsparcie. Dla mnie ważna jest codzienna modlitwa, dobra literatura dotycząca DDA i podobnych, spotkania z ludźmi o podobnych problemach. Zdaję sobie sprawę, że rozwiązanie moich problemów nie nastąpi w ciągu jednego dnia, ale to długotrwały proces. I idę małymi krokami na przód dzień po dniu. Zdarzaja się po drodze wiele radości, ale i także wiele upadków i łez. Nie poddaję się jednak i wierzę w pomocne działanie Siły Wyższej, która jest przy mnie kiedykolwiek jej potrzebuję.

        Życzę Tobie, abyś znalazła siłę, która pozwoli Ci przetrwać swoje cierpienie w codzienności życia.

        Wenusjanka
        Uczestnik
          Liczba postów: 9

          Lovable dziękuję za słowa otuchy. Masz rację, że w naszej drodze o lepsze jutro zdarzają się wzloty i upadki, ale najważniejsze, że idziemy do przodu i wierzę, że osiągniemy nasz wymarzony cel. Kosztuje nas to wiele siły, myślę, że ktoś wychowujący się w normalnej rodzinie nigdy nie zrozumie do końca naszego wysiłku, wkładanego w walkę o własne”ja”. Idąc tą ciężką drogą zdobywamy duży bagaż doświadczeń. Wierzę, że za niedługo, każdy z nas będzie mógł śmiało powiedzieć, że czuje satysfakcję z życia, a jeszcze większą, że przebyta droga opłacała się.

          Panama
          Uczestnik
            Liczba postów: 3986

            Witaj Wenusjanko,

            Mam do Ciebie dwa pytania. Czy uważasz, że Twoja siostra zrobiła dobrze nie wracając do domu po studiach, i drugie, czy Twoja obecność w rodzinnym domu sprawiła, że brat i ojciec mniej piją?

            Wenusjanka
            Uczestnik
              Liczba postów: 9

              Panama co do pierwszego pytania to uważam, że siostra nie wróciła po studiach do domu, bo stawiała na pierwszym miejscu siebie, myślę, że dobrze zrobiła, ale z drugiej strony mam do niej żal, że wiedząc, w jakiej sytuacji jestem, nie daje mi wsparcia. Takie mam odczucia. Co do drugiego pytania to odpowiedź jest prosta, moja obecność nie sprawia, że piją mniej. Ich nałóg się rozwija i jest oraz gorzej.

              Panama
              Uczestnik
                Liczba postów: 3986

                Sama widzisz, nic nie zmieniła Twoja obecność w domu i nie zmieni, czym prędzej przestaniesz wierzyć w swoją moc uzdrawiania innych dorosłych ludzi tym lepiej, nie jesteś w stanie nic zrobić . Zacznij żyć swoim życiem, daj bratu i ojcu prawo do własnego wyboru, nawet jeżeli jest całkowicie sprzeczny z tym co w Twoim mniemaniu dobre. Siostra dała Ci przykład, skorzystaj z niego, nie potrzebujesz jej zgody ani zachęty, masz 30 lat, jesteś dorosła!!!

                Wenusjanka
                Uczestnik
                  Liczba postów: 9

                  Panama ja dokładnie to wiem, że nic już nie zmienię, a mechanizm uzdrawiania innych został mi narzucony po części przez ŚP mamę, dlatego poszłam na terapię, aby uwolnić się od tego i mieć odwagę zrealizować moje pragnienie opuszczenia domu. Po prostu potrzebuję teraz wiatru w żagle i wsparcia. Nad jeszcze jedną rzeczą będę musiała popracować – poczuciem winy po opuszczeniu domu, bo wiem, że moi domownicy nie przyjmą tej wiadomości z radością, wręcz odwrotnie. Ale jestem przekonana, że to odejście da mi szansę na normalne życie o jakim zawsze marzyłam.

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.