Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Po terapii DDA, po grupie DDA..

Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
  • Autor
    Wpisy
  • nobody.more
    Uczestnik
      Liczba postów: 335

      Hej, właśnie jestem na kolejnym rozdrożu i nie wiem co począć, chciałabym poznac wasze doświadczenia 🙂

      Chodziłam na grupę ponad rok (z dużą przerwą). Zakończyłam 7 letnia terapię.

      Czuję, że w temacie dda jestem trochę przesycona. Chciałabym chodzić na grupę, bo lubię ludzi lecz męczy mnie tematyka- w sumie całe życie mam pracować nad dda? Czuje jakby to był defekt, brakuje mi wesołego aspektu jak rozmawianie o sukcesach, by wzajemnie się naładować, a nie tylko dołować 🙁

      Jednak stoję na rozdrożu, nie mogę znaleźć sobie miejsca. Mam zasoby (conajmniej z 10 zainteresowań),ale już czuje ze mi sie nudzą chyba, że chodzę z kimś. Lecz nie bardzo mam z kim. Czuję, że jestem jakaś inna bo nie chce chodzić do klubów. Wolę podróżować i uprawiać sport.

      Pracuję, ale moja motywacja jest coraz bliższa zeru przez to iż rachunki w większości zjadają moja pensje.  Czy w życiu naprawdę chodzi tylko o to żeby pracować, wrócić do domu i znów iść do pracy? Dobija mnie to niemiłosiernie- nie o takiej celebracji życia myślałam-niestety nie umiem jakoś tego w sobie wyplewić by cieszyć się tym co mam. Czuje, że mnie zżera od środka jakaś czarna magma. Jeśli uczciwie pracując, ledwo mi starcza to czy ja muszę mieć trzy prace?

      Wiem ze tez możne to być jeden z moich schematów, ale dawno nie miałam takiej rowni pochyłej.

      Moim pytaniem do Was jest to czy cały czas chodzicie na grupę dda? Czy nie czujecie się zmęczeni ta tematyka?
      Czy jesteście po terapii i jak Wam dalej jest? 🙂

      Przepraszam za masło maślane.

      Jimmi
      Uczestnik
        Liczba postów: 5

        Na terapię chodzę od lutego a na grupę od lutego rzadziej  bo wybieram co dla mnie pasuje. Ja się nauczyłem że trzeba pracować tam gdzie się lubi i robić to co się lubi bo inaczej to ta zła praca to tylko na rachunki starczy :). Szukam tzw. duchowości co daje mi pozytywne doświadczenia. I uczę się doceniać dobre rzeczy i patrzeć skąd się biorą i tu mnie zaskoczyło że to ja robię 🙂 potrafię i mogę dużo pozytywnego dla siebie zrobić. Kasy zawsze za mało 🙂 bo jedyne co mamy to czas i można go poświęcić aby zarabiać kasę albo robić co się lubi ale wtedy kasy mniej.

        Jakubek
        Uczestnik
          Liczba postów: 931

          W mojej grupie dda dość często pojawiały się spostrzeżenia, że na mityngach dużo jest narzekania, smutku i łez. Radosne i pełne sukcesu historie były tam jak rodzynki. Poza tym jednak było też sporo wsparcia, troski, pocieszania. Chyba trzeba się z tym pogodzić, że gdzieś ci ludzie muszą wylać ten cały żal i ból uzbierany przez lata. Często na mityngach robią to pi raz pierwszy.

          Istotą jest chyba to, że wiele osób przychodzących na mityngi nie realizuje jednak programu 12 kroków (którego elementem są mityngi). Mam takie tylko przypuszczenie, że dla nich mityngi mogą być takim quasi terapeutyczno-towarzyskim spotkaniem, na którym można się wygadać, wyżalić i poczuć częścią większej grupy. Tymczasem w programie 12 kroków jest miejsce na żal i przerobienie bólu, ale jednak idzie się do przodu w rozwoju duchowym, a co za tym idzie życiowym, pojawiają się pozytywne zwroty od rzeczywistości, zadowolenie z działania w zgodzie z sobą, podejmowania zdrowych i świadomych wyborów, itd.

          Weselej z tymi samymi ludźmi jest poza mityngami. Można zorganizować niedzielny spacer po mieście lub do lasu, wyjście do kawiarni lub kina. Wtedy funkcjonuje się w innej atmosferze.

          nobody.more
          Uczestnik
            Liczba postów: 335

            chodzi mi bardziej o etap ze ja juz to przepracowałam. Rozumiem, ze grupa tak działa i rozumiem jej założenia i 12 kroków. Ale jeszcze dalej co jest ponad tym?

            Podążam drogą duchowości i mega dużo się nauczyłam i chyba już wiem co muszę zrobić. Doszłam do etapu gdzie więcej się jest samotnym anijeżeli z ludźmi i akceptuje ten stan. Tak musi być 🙂
            Wyrazić wdzięczność dla tego co mam i włożyć energie w działanie. Troche sie pogubiłam bo rzeczywistość nie jest łatwa, ale trzeba grac kartami które dał nam los. Biere to na klatę.

            Chodzi mi też o to ze moje wibracje są niskie przez słuchanie o problemach. Wiem ze każdy potrzebuje się wygadać, lecz trzeba to wyważyć. Dlatego przestałam przychodzić na grupę bo czułam sie przytłoczona tym wszystkim.

            Byłam na grupach gdzie radość jest w drugiej połowie i jest nasycona i człowiek wychodzi nakręcony i chce przeżywać. Niestety nie mam mozliwosci chodzenia tam-moze kiedys sie uda 🙂

            Jakubek
            Uczestnik
              Liczba postów: 931

              No właśnie, jest na mityngu część Radości i Smutki. W jednej grupie mogą dominować radości w innej smutki. Grupy też mają swój charakter i grupową „osobowość”. Znam osoby, które w jednych grupach czują się dobrze w innych nie.  Niestety tylko mieszkańcy dużych miast mogą wybierać sobie grupę. W mniejszych cieszą się, jeśli w ogóle jakaś istnieje. Uważam, ze jeśli ktoś źle się czuje na mityngach, to lepiej je sobie odpuścić, ewentualnie za jakiś czas sprawdzić, czy coś się zmieniło. A można też po prostu chodzić i dzielić się swoimi radościami i dobrą energią.

              nobody.more
              Uczestnik
                Liczba postów: 335

                Własnie u mnie nie ma tego rozdziału na radosny i smutek ani na problem i rozwiazanie co zauwazyłam w innych grupach.

                Nie no juz nie chodze ponad rok,ale chciałabym kiedys przyjść

              Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.