Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Pomocy

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • martens82
    Uczestnik
      Liczba postów: 5

      Cześć! Proszę o pomoc taką mentalną. Mój ojciec pije od kiedy pamiętam, matka dołączyła do niego z tego co pamiętam jak miałam Ok 10 lat. Teraz mam 36 i nie daję z tym wszystkim rady. Całe życie z tym walczę, robię co mogę żeby ojciec poszedł się leczyć. Matka przed rodziną zgrywa wielką ofiarę jego alkoholizmu a sama nie jest lepsza. Pamiętam dźwięk otwieranej puszki piwa kiedy jak gotowała rano zupę w niedzielę i wiele innych sytuacji.

      Kontroluję, awanturuję się jak widzę że matka pije, może to śmieszne ale ja słyszę przez telefon że ona jest wypita. A mimo to cały czas jestem bardzo blisko, gadam z nią codziennie i o wszystkim.

      Ojca chyba nienawidzę. Teraz matka wyjechała z moim synem na wczasy, bez niego bo on znowu pije. Rok temu trafił w stanie zagrożenia życia na toksykologię i wydawało się, że coś z tego będzie. Chodził niby na jakaś terapię ale to jak on sam nie chce to i tak popijal

      Do matki mam pretensje bo w takiej sytuacji pila przy nim nawet czasem na umór. A teraz jak ojciec znowu jest w ciągu to ona pokrzywdzona, w sobie problemu nie widzi.

      Najbardziej dobija mnie, że wszyscy wokoło wiedza co robić i mają złote rady. Matka do tej pory zabierała mu całą emeryturę. Od tego miesiąca jak zaczął tak czy siak pić do upadłego i nie wiemy nadal skąd miał kasę, zabiera mu tylko polowe na opłaty i resztę ma w d…

      Pojechała z moim synem na 2 tyg wczasów. Ojciec pije, ja wysłuchuje od wszystkich ze jak było można mu zostawić pieniądze, że jak można było go zostawić, albo nie zrezygnować z wczasów

      No i oczywiście ja do niego jeżdżę sprawdzać czy oddycha. Wczoraj zabrałam mu portfel i wszystkie dokumenty. Dzisiaj zawiozłam mu tylko jedzenie (obiad i zakupy). On dzwoni i straszy mnie policją jak mu nie oddam portfela.

      Oczywiscie Ci co najwięcej radzili teraz mówią, że ich to nerwowo wykańcza i nie będą soę już tym zajmować.

      A ja mam poczucie winy, za siebie za matkę. Boję się że jak mu oddam portfel to się zapije i będzie to moja wina.

      Nie daję rady…

      pomóżcie

      SmutnaPrawda
      Uczestnik
        Liczba postów: 24

        Nie wiem kim jestes ale powiem co wiem. Albo odsuniesz te toksyny od siebie-albo zginiesz razem z nimi. I matka i ojciec sa dla Ciebie toksyną. Nigdy w zyciu bym nie puscila swego dziecka z pijącą matka czy ojcem gdziekolwiek.Balabym sie puscic ich do sklepu a co mowic na 2 tygodnie..ale Twoj wybor.

        Podejrzewam ze jestes silnie uzalezniona od nich. Syndrom sztokholmski w najlepszym wydaniu.Myslisz ze musisz zaniesc zakupy pomoc byc zadzwonic itd. Jeszcze siebie obwiniasz jak zaniedbasz i milczysz chwile lub nie pomozesz. Czujesz sie zobowiązana i to Cie zniszczy. Nie ma innego wyjscia niz wyjsc z tego i uwolnic sie po prostu od ciężaru ich nałogu. Nigdy to nie przynosi nic dobrego.Na tej zasadzie moja mama usprawiedliwiala zbrodnie ojca ktore przeprowadzal na rodzinie przez 35 lat. Bo tak byla ukorzeniona w tym ze „tak musi byc taki moj krzyz”itd itd .3 osoby maja zniszczone zycie juz na zawsze.TY jako dorosly czlowiek przemysl czy tego chcesz dla swoich dzieci dla siebie i dla tych rodzicow ktorzy juz dawno stracili kontakt z rzeczywistoscia. I niema tu mowy o wyrzutach ze wyrodna corka zostawila i sie nie odzywa.TY masz prosty wybor albo pozwolic im sie utopic-albo tonac razem z nimi ciagnac jeszcze za sobą wlasne dziecko.Nie ma litosci.Twoi rodzice nie mieli litosci wobec Ciebie,nie myleli o Tobie nie bylas wazna.I teraz TY masz z tego powodu ciagnac swoje dziecko na dno ?Jestes za nie odpowiedzialna i jedyne co mozesz zrobic to zaoszczedzic mu pijanej babci i dziadka.Niestety przy alkohilizmie to jest transakcja wiązana oni pija i maja sie dobrze a Ty pokutuj -TY i Twoja rodzina bo ciagniesz ich razem na dno za swoimi rodzicami. Mi sie udalo po tych 35 latach i moje dzieci nie beda cierpialy przez czyjegos pierdolca.TY sama wybierz czy dla swojej rodziny jestes w stanie ocalic ich od takiego brudu. Tu nie ma mniej czy wiecej- jest albo wóz albo przewóz. Raz a dobrze gruba krecha odkreslasz i zyjesz swoim czystym zyciem. I nigdy nie bedziesz musiala dzieci przepraszac czy tlumaczyc dlaczego babcia lub dziadek sa tacy a nie inni. I uwierz na slowo lepiej im takiej traumy zaoszczedzic. Jesli sam nie dasz rady idz do psychiloga ale na Boga uwolnij sie od tego bo moze byc tak ze ojciec i matka jeszcze na Twoim grobie zatanczą

        travnick
        Uczestnik
          Liczba postów: 56

          SmutnaPrawda – i taka jest smutna prawda, niestety. 🙁

          martens82 – Tym bardziej smutna, że w tego pijackiego zajoba już jest wciągane Twoje dziecko. A dziecko, jak to dziecko – pełne ufności dla dorosłych będzie patrzyło na ten syf i wierzyło bezgranicznie w każde fałszywe słowo, które usłyszy od pijanych dziadków. W sumie, to już jest w to gówno wciągnięte dzięki Tobie. Ratuj swojego dzieciaka. Lepiej żeby nie miało dziadków, jak złamane przez nich życie. Ich i tak nie uratujesz, bo oni tego nie chcą, a zmarnujesz sobie życie i dziecku. Wybór, jak dla mnie, jest prosty.

          truskawek
          Uczestnik
            Liczba postów: 581

            Cześć,

            Rozumiem twoje poczucie winy, tym bardziej że jak piszesz nadal „wszyscy” ci przypisują odpowiedzialność za rodziców. Ale to rodzice mieli się zajmować tobą, a nie ty rodzicami. Cokolwiek jednak zrobisz, to i tak ojciec sam decyduje za siebie, matka też, a jak próbujesz kontrolować, zabierać portfel itp., to czy twoje poczucie winy znika, czy ojciec nie znajduje sobie pieniędzy inaczej – słowem czy masz poczucie, że coś jest od tego inaczej?

            Czy masz w swoim otoczeniu jakieś wsparcie, kogoś, komu ufasz i kto ci nie ciosa kołków na głowie i cię rozumie? Czy zastanawiałaś się nad pomocą dla siebie (terapia, mitingi…), żebyś mogła kiedyś pożyć zamiast ciągle walczyć?

            martens82
            Uczestnik
              Liczba postów: 5

              Dziękuję za odpowiedzi.
              Rzeczywiście to, że zabrałam mu portfel wcale mi nie pomaga. Ja tak czasem sobie myślę, że chyba lepiej byłoby żeby się w końcu zapił i mielibyśmy święty spokój.

              Zaraz potem jednak mam już wyrzuty sumienia i takie poczucie, że wtedy będzie to moja wina.

              Ojciec dzwoni co 15 min i straszy mnie policją jak nie oddam mu portfela…

              Co do pomocy, to chodzę od jakiegoś czasu do psychologa (jest to już moje 3 podejście do terapii), ponieważ już rok temu miałam takie stany depresyjne że sama siebie się już bałam. Nie tylko z winy ojca czy tam rodziców, ale nałożyły się na to też problemy małżeńskie. Psycholog też walczy o to żebym się  od tego odcięła, ale to jest silniejsze.

              Jestem jedynaczką. Mam przyjaciół (chyba), męża – ale oni  nie wiedzą jak to jest. Nie mam chyba nikogo kto by mnie rozumiał w otoczeniu.

               

               

              Chłopiec Papuśny
              Uczestnik
                Liczba postów: 3706

                Po prostu oddaj mi portfel. Zabierając pieniądze oto nic nie zdziałasz, a tylko bardziej wchodzisz w za zaczarowane koło zaprzeczeń. Wylewanie wódki, chowanie alkoholu też nie przynosi efektu.

                truskawek
                Uczestnik
                  Liczba postów: 581

                  Podobnie nie przynosi efektu kupowanie i przynoszenie alkoholu, bo i takie słyszałem strategie kontrolowania (żeby mieć pewność, że wypije tylko tyle). Po prostu tylko on może zacząć kontrolować swoje życie, nikt inny.

                  Ale tak samo jest z twoim życiem – psycholog nie jest w stanie cię od niczego „odciąć”, a już na pewno „walką” wbrew tobie. Może tylko pomóc ci zobaczyć jakieś mechanizmy i wesprzeć w twoich decyzjach. Dobra nowina jest taka, że nic się nie stanie za twoimi plecami i bez twojego udziału. Tylko jeśli mu będziesz ufać i sama będziesz próbować.

                  Smutno mi słyszeć, że jesteś odizolowana od ludzi w swoim otoczeniu, choć mnie to nie dziwi. Mnie jest łatwiej radzić sobie ze swoimi problemami gdy mam z kim pogadać. Rady szukam tylko od wielkiego dzwonu, więc to nie chodzi o to, żeby ktoś mi rozwiązywał problemy i udzielał rad, tylko posłuchał, zrozumiał i okazał życzliwość. Niepokoi mnie, że mąż nie wie co ci jest (a przynajmniej tak zrozumiałem) i to może mieć duże przełożenie na kłopoty małżeńskie. Czy czujesz, że jesteś w stanie mu zaufać? W takiej bliskiej relacji nie wyobrażam sobie, żeby można było coś ukryć bez śladu i bez żadnych konsekwencji,

                  Z przyjaciółmi podobnie: czy chciałabyś spróbować z nimi pogadać co cię boli? Bo jak nie mówisz wprost, to inny człowiek może się po prostu tego nie domyślić – tego się nauczyłem na terapii, żeby mówić nawet rzeczy dla mnie oczywiste, jeśli są ważne, bo dopóki mam je tylko w głowie, to ktoś nie ma dużo szans żeby mnie zrozumieć. Nic na siłę, lepiej chyba zaufać pojedynczej osobie niż otworzyć serce jeśli nie jesteś kogoś pewna, to ma być wsparcie dla ciebie, a nie dodatkowe obciążenie. Być może niektóre osoby są przyjaciółmi tylko dlatego, że im pomagasz i zaspokajasz ich potrzeby (DDA sobie takie relacje budują nieraz, bo nie nauczyły się dbać o siebie), i nie na rękę im pomaganie tobie, ale można to przejrzeć i zdecydować czy nadal chcesz mieć takich „przyjaciół”. Ale czasem ktoś po prostu nawet nie zdaje sobie sprawy co się dzieje i rzeczywiście zależy mu na tobie. Czy masz taką osobę, która podejrzewasz, że może cię wesprzeć, tylko ci głupio zawracać jej głowę itp.?

                  martens82
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 5

                    Wielkie dzięki za odpowiedzi!

                    zmotywowały mnie do oddania kluczy

                    chyba pierwszy raz trochę otworzyłam się z tym do męża i dostałam wsparcie… Przynajmniej jedno w tym wszystkim wyszło pozytywnie…

                    do tej pory nie mówiłam otwarcie, jakoś uważałam, że to mój problem, trochę się tego wstydziłam, nie był to temat do rozmów. A niestety każda taka sytuacja w moim domu rodzinnym doprowadzała mnie do takiego stanu, że odbijało się to na moim mężu i dziecku.

                    Jestem bardzo nerwowa, nie panuję nad sobą. Płacze krzyczę itd…

                    w każdym bądź razie bardzo Wam dziękuję!!

                    truskawek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 581

                      Kurczę, wzruszyłem się, że pogadałaś z mężem… Bardzo się cieszę, że dał ci wsparcie. Przyda się gdy przeżywasz taki głęboki kryzys i szukasz z niego wyjścia. Życzę ci powodzenia.

                      sylwka11
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 17

                        Przeczytałam twój pierwszy wpis i przyszło mi do głowy jedno. Zajmujesz się pijanym ojcem zamiast synem,  zostałaś z ojcem zamiast jechać na wakacje ze swoim dzieckiem, jeśli dobrze zrozumiałam. Nie rozumiem tego, nawet trochę mnie to bulwersuje.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.