Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Rocznica ślubu.

Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
  • Autor
    Wpisy
  • kopciuszek
    Uczestnik
      Liczba postów: 86

      Czy to normalne, że taka rocznica może wpędzać w depresję, powodować że chcemy cofnąć decyzję, że nie wyobrażamy sobie dalszej przyszłości?

      Wydaje mi się że coś nie gra. Proszę o pomoc osoby, które zawarły tzw. związek małżeński, a są DDA więc może nie zawsze (tak jak ja) siebie rozumieją.

      Przecież nikt mnie nie zmuszał…

      Jadzia_82
      Uczestnik
        Liczba postów: 1

        Witam Cie,

        Mam podobne odczucia. Często zadaje sobie pytanie czy słusznie postąpiłam zawierając małżeństwo. Mnie też nikt nie zmuszał, nie byłam w ciąży nie było pośpiechu. Ale sama do tego dążyłam. Teraz dręczę siebie i męża czy ślub był słuszną decyzją. Czasem chce uciec a świadomość, że to nie jest już takie proste – wyjść i zamknąć drzwi za sobą – jeszcze bardziej pogłębia to pytanie. Czy trzeba było tak się spieszyć.

        Myślę, że pośpiech był kolejny raz spowodowany chęcią przekonania się, że jestem wartościową osobą, że ktoś mnie zechciał na całe życie, ze będę nareszcie mogła stworzyć rodzinę, o której zawsze marzyłam –  bez awantur, bez tej niewiadomej co przyniesie wieczór ( bo wieczory i week-endy zawsze byli najgorsze), że to będzie mój bezpieczny azyl.

        Mam własny domek, męża ale wciąż nie czuje bezpieczna. Mąż mnie nie rozumie. Nie jest alkoholikiem, nigdy mnie nie obraził ale lubi dobrą imprezę i nie stroni od alkoholu na imprezie. A ja w trakcie każdej takiej imprezy czy spotkania ze znajomymi czuje jak zranione zwierze, nie mogę na niego patrzeć kiedy jest nietrzeźwy, nie mogę go słuchać kiedy plącze się mu język. On tego nie rozumie bo nigdy nie przeszedł przez piekło mojego dzieciństwa.

        Myślę, że brak zrozumienia z jego strony powoduje to, że myślę po co mi to było. On przecież nie chciał ślubu, to ja nalegałam.

        A on nie potrafi zrozumieć przez co przeszłam i przechodzę dalej. Oskarża mnie, że go ograniczam, że nie potrafię się bawić, że chce wszystko kontrolować a on nie jest moją marionetką. Nie rozumie dlaczego nie mogę zapomnieć o tym co było. Że przecież teraz jest fajnie.

        Boje się samej sobie przyznać, że związałam się z niewłaściwą osobą. Bo jak już to w pełni zrozumiem to co wtedy. Przecież nie zostawię go…

        kopciuszek
        Uczestnik
          Liczba postów: 86

          Hmmm… z imprezami miałam takie same odczucia. Imprezy, z tego co zauważyłam – są w pewnym sensie ryzykowne dla związków. I to patrząc na kilka aspektów… Ale może nie będę się rozpisywać ;-).

          Stan „po co mi to było” utrzymuje się w każdym razie cały czas. Tak samo chciałam się dowartościować, ale zabrnęłam ciut za daleko bo „ustapiłam” teściowej i mężowi pod względem rodzaju ślubu. Czyli „strzeliłam sobie w kolano” kościelnym.

          Podświadomie pocieszam się, że „nie takie rzeczy się przeżyło”…

          🙁

          skrzat
          Uczestnik
            Liczba postów: 611

            Lwico,  ja jestem w tzw. zwiazku malzenskim.

            Oboje jestesmy dda.

            Pierwszy zwiazek wyrzucilam na smietnik. Mialam 23 lata w dniu rozwodu.  Drugi zwiazek po 40-ce i trwa nadal.

            Oboje chodzimy na mityngi i korzystalismy z wlasnych terapii.

            Ja uwazam, ze jesli nauczysz sie jak akceptowac sama siebie, pokochasz siebie, to bedziesz w stanie poczuc, czy ten zwiazek jest dobry czy to porazka.  Poukladaj najpierw siebie. Reszta sama wskoczy we wlasciwe miejsce.

          Przeglądasz 4 wpisy - od 1 do 4 (z 4)
          • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.