Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Ślub – do ilu razy sztuka
Otagowane: brak zdecydowania, DDA, Ślub
-
AutorWpisy
-
<p style=”text-align: left;”>Witam 🙂 Chciałabym się Was kochani poradzić w pewnej kwestii. Wcześniej tutaj pisałam już o tym że nie panuje nad emocjami itp. Przez to mój facet odwołał ślub, zrobił to 2 miesiące przed tym dniem. Chciał go tylko przełożyć i ostatecznie po kilku dniach niebycia razem zgodziłam się na przełożenie. Teraz zbliża się ten przelozony ślub. Będzie za 2 miesiące i jest ta sama sytuacja. Nie jest pewny czy chce. Przez ten czas bywalam agresywna. To byly sytuacje kiedy mnie olewal, nie mial dla mnie czasu, bywal chamski itp. Z bezradności i bólu nie wytrzymywalam i bylam agresywna wobec niego. To nie bylo czesto ale jednak bylo. Ostatni raz tak się zdarzylo 2 stycznia, pracuje nad sobą, chodzę do psychologa, jesZcze w lutym słyszałam „tak na pewno ślub się odbędzie” (pytalam bo mialam obawy ze sie to powtórzy). Ma problem z podjęciem decyzji. Jego matka odeszla wiele lat temu, jest alkoholiczka i jest jedną z tych raczej niedobrych matek, ojciec tez pil ale wiele lat nie żyje. Dodam że byli po rozwodzie. Ślub lada moment, trzeba zalatwiac wszystko a tu nic nie wiadomo. Nie wiem już co robić. Mam mnóstwo dolegliwości somatycznych ze stresu i ledwo funkcjonuje a on oczekuje że będę w spokoju czekać i udawać że jest dobrze. Proszę pomóżcie</p>
Witaj. Może zabrzmię trochę brutalnie ale na podstawie tego co napisałaś wcale się nie dziwię, że Twój narzeczony ma wątpliwości. W moim odczuciu najgorsze co moglibyście sobie teraz zafundować to jest właśnie ślub.
Ja w tej sytuacji, będąc na Twoim miejscu najpierw zrobiłabym porządek ze sobą, z własnymi przeżyciami i emocjami, a z tego co opisywałaś, myślę, że masz nad czym popracować.
Myślę, że zachowanie Twojego narzeczonego w pewnym stopniu było spowodowane niepewnością i obawą, że Twoje zachowanie się nie zmieni a także tym, że była to jego reakcja obronna na Twoje przekraczanie granic.
Nie odbieraj proszę moich słów jako atak na siebie, bo nie jest to moim zamiarem. Chciałam Ci tylko wyjaśnić, że ślub nie jest najistotniejszą sprawą w tym momencie. Najistotniejsza jest Twoja praca nad sobą i Wasza wspólna praca nad związkiem. Inaczej, w moim odczuciu, oboje doprowadzicie do wzajemnego poranienia siebie.
Pozdrawiam Feniks
Dziękuję za opinię. Masz bardzo dużo racji, ale skoro miał obawy to czemu nie powiedzial np miesiąc wcześniej tylko czekał do ostatniej chwili tak jak za pierwszym razem stawiajac mnie w tak trudnej sytuacji? Jeśli nie był pewny od dłuższego czasu, nie musiał kłamać że jest zdecydowany na 100%.
Cześć!
My tu na forum możemy tylko zgadywać dlaczego, tylko od niego możesz się faktycznie dowiedzieć co przeżywa i dlaczego tak zrobił.
Zadałam Ci to pytanie, bo ja jakiś czas temu zastanawiałam się co by mnie przekonało do sformalizowania związku. I doszłam do wniosku, że dwie rzeczy mnie przekonują do tego.
Pierwszą jest obowiązujące w Polsce prawodawstwo, które pomimo funkcjonowania pojęcia „partner życiowy” nadal traktuje taką osobę jak kogoś obcego. I w sytuacji np. zagrożenia życia możesz się nie dowiedzieć o stanie zdrowia ukochanej osoby.
Drugim motywem mogłaby być potrzeba pokazania światu, że moje serce należy do tej właśnie osoby i niech nikt nawet nie próbuje się do mnie zbliżać, bo i tak nie ma szans.
Ja sama dla siebie nie potrzebowałabym sformalizowania, bo to w żaden sposób nie chroni przed odejściem drugiego człowieka.
- Ta odpowiedź została zmodyfikowana , 2 miesięcy temu przez Fenix.
Ostatnio powiedział, że obawia się też konsekwencji prawnych, np. „jak rozwód będzie z mojej winy to będę musiał sporo płacić i wgl” – to jego słowa. Z góry zakłada rozwód. Jak miał wątpliwości, to czemu się oświadczał… Sam wczoraj przyznał, że do końca nie wie czemu tak ma i idzie jutro do psychologa by pomógł zrozumieć czemu tak trudno jest mu podjąć jakąkolwiek decyzję (ślub to poważna sprawa, w innych też zawsze miał problem z podjęciem decyzji).
Teraz czemu chcę tego ślubu: tu chodzi o wartości wyniesione z domu rodzinnego, o to, że mam to powszechne marzenie założenia rodziny, posiadania dzieci + oczywiście te powody, które wymieniła Feniks.
Skoro marzysz o dzieciach, to tym bardziej najpierw zrobiłabym porządek ze swoją głową. Czy chciałabyś zafundować swoim dzieciom emocjonalną jazdę bez trzymanki czy miłość, wsparcie emocjonalne i zdrowy rozwój? Bo moim zdaniem ktoś kto sobie nie radzi ze sobą nie jest w stanie zapewnić dzieciom stabilnego rozwoju. I w tej sytuacji nie byłoby dla mnie ważne co ja chcę tylko co jestem w stanie dać. A z tego co piszesz, to obydwoje macie póki co chaos w głowach.
No wiadomo, dla dzieci bym chciała jak najlepiej. Teraz tak do mnie dotarło, że nawet jak jest dobrze to narzeczony i tak tego nie docenia, bo żyje przeszłością. Wtedy ja się poddaje, bo po co mam się starać skoro i tak nie jest to docenione. A prawda jest taka, że we wszystkich innych relacjach nie mam takiego problemu. Nawet ojciec alkoholik nie pije i bardzo stara się być dobrym człowiekiem, mam z nim dużo lepszy kontakt.
Dzieci mają taki dom, jaki im stworzą rodzice. Jeśli między sobą nie umieją się dogadywać i dawać wsparcia, to dzieci nie dostaną wsparcia w rozwoju, tylko zajmują się problemami rodziców, żeby rodzina się nie rozpadła. Dysfunkcyjna rodzina może się trzymać kosztem dzieci właśnie (w roli bohatera, kozła ofiarnego, niewidzialnego dziecka albo maskotki), ale nikomu tego nie życzę, bo jako dziecko sam to robiłem i skutki odczuwam do dziś.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.