Cóż, jestem tutaj dzięki mojej dziewczynie która stara się mi pomóc. Sytuacja wygląda nieciekawie i nie wiem co mam ze sobą zrobić, ciągle się wsciekam na wszystko i wszystkich. W mojej rodzinie wszyscy chlali więc jakoby się przyzwyczaiłem. Życie mnie nie oszczędzało, śmierć matki nana osiemnastkę, utrata siostry. Był nawet okres w moim życiu w którym sam piłem. Do tego miałem kilka „wycieczek” po oddziałach zamkniętych. Z jakiegoś powodu nie jestem w stanie nic w sobie zmienić, psychologiczne gadki na mnie nie działają. Mam problemy z wychodzeniem z domu i spotykaniem się z ludźmi. Osobiście uważam że jest to mocne przegięcie i mam już i siebie i swoich zachowań dosyć. Ktoś może mi jakoś pomóc czy poradzić cokolwiek? Nie wiem kogo pytać, za co się złapać.