Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Urodziłem się na przełomie października i listopada ubiegłego roku – 2018 r.

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 1,689)
  • Autor
    Wpisy
  • 2wprzod1wtyl
    Uczestnik
      Liczba postów: 1177

      Jeżeli miałbym być precyzyjny to musiałbym poszukać jednego z numerów Charakterów i przepisać go tutaj wtedy byłbym wiarygodny, ale przecież nie o to w tym chodzi.

      Naprawdę pomińmy to w tym momencie czy ja w sposób właściwy czy w sposób niewłaściwy diagnozuję. Nauczyłem się, że cech narcystycznych nie udowadniasz, bo nawet nie o brak celowości w tym chodzi a o własne subiektywne odczucia.

      Sens i efekt (przy całym szacunku do Ciebie) będzie tylko wtedy gdy pójdę na terapię do psychologa i dam mu linki to tych wpisów. Robię to (wpisy) celowo (zobaczymy czy się odważę) bo tak jak napisałem tydzień temu  nie potrafię jakby przekazać tego samego twarzą w twarz. (a tutaj w miarę logicznie to opisałem – z pominięciem szczegółów (tych których nie chcę), subiektywnie w odczuciach i 'diagnozie’ (z pewnością w wielu momentach błędnie) ale jednak oddaje to sens problemu, który u siebie widzę.

       

      Jeżeli czujesz się z tego powodu wykorzystana to nie słusznie, bo jasno chcę Ci powiedzieć, że rozmawiam z Tobą szczerze, w prawdzie, dzielę się z Tobą swoimi prawdziwymi odczuciami, sytuacjami  pomagasz mi w tym sensie precyzować sens. Jednak co też muszę powiedzieć szczerze forum ogranicza (być może nie jestem gotowy na ukazanie wstydliwych sytuacji) lub nie umiem wybrnąć z sytuacji, które określam ale nie umiem uzasadnić ale tez najzwyklej nie mam do Ciebie zaufania (liczę na zrozumienie)

       

       

       

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177

        Fenix mogę powiedzieć to głośno. Gigantycznie mi pomagasz w tym bardzo dobrze ukazujesz moje reakcje. Dziękuję.

        odskakując trochę od tego tematu (uciekając! heh bo mnie na razie zmęczył) niedługo impreza rodzinna i tak naprawdę nie chcę na niej być (nie chcę tego spięcia, nie chcę odwracać uwagi, nie chcę kontrolować w którym momencie podprogowo dochodzi do starć, nie chcę chodzić na palcach przed ciotką aby jej nie urazić – mało kto jest sobie w stanie wyobrazić jaki ma charakter, że w ogóle obcuje wśród ludzi) tylko nie wiem jak odkręcić  (już potwierdziłem obecność)

         

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
        Fenix
        Uczestnik
          Liczba postów: 2551

          Nie czuję się wykorzystana ani w żaden sposób dotknięta. Nie odbierze też tego co napiszę jako odwrócenie od siebie uwagi. Czy czasem nie wyszukujesz w kobietach cech narcystycznych, żeby znaleźć sobie powód do zakończenia relacj. To tak do rozważenia.

          2wprzod1wtyl
          Uczestnik
            Liczba postów: 1177

            Podprogowo to na pewno. Ale właśnie ostatnia relacja ta o której mówiłem, że dobrze mi się z tą osobą gadało (wspólne tematy) ale wciąż na mojej  spinie (przeniosło się to też na wyniki badań w tym omdlenie gdzie ja nigdy  nie miałem złych wyników a co ciekawe po odcięciu relacji wróciły do normy – brzmi jak jakieś dziwactwo (wymysł) ale tak było (być może jakiś zbieg okoliczności ja tego nie przyjmuję jako pewnika) . I wiesz nawet koledze powiedzialem o moich spostrzeżeniach a on na to 'ja tego nie zauważyłem u niej’, ale ja jestem pewien po dłuższym przebywaniu (ok. 6 miesięcy – nie była to relacja intymna) Przede wszystkim wyczuwasz to w kontakcie. wyczuwasz to w reakcjach a dopiero definicje (tutaj też zgodność). Takim dobitnym wskazaniem był też etap po zakończeniu, odcięciu. (pomijam takie kwestie jak reakcja na krytykę, bo to akurat nie zawsze jest wskazanie  itp)

            Mam trochę poczucie straty po tej relacji, że ’ miała rysy narcystyczne’ i skreśliłem. Jednak po czasie przestałem tak na to patrzeć, bo uznałem, że przecież gdyby nie miała rys narcystycznych (załóżmy na potrzeby teko toku rozumowania, ze miala) to przecież relacja mogłaby wyglądać inaczej, nie wszedłbym w nią.

             

            więc podchodząc do tego czysto logicznie

            1. tak miała rysy narcystycznie
            2. nie, nie miała rys narcystycznych

            bez znaczenia, która odpowiedź prawdziwa! rozumiesz? tyle, że jednak w kontakcie z psychologiem chciałbym by założył jako bazową, że się nie myliłem.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
            Fenix
            Uczestnik
              Liczba postów: 2551

              Mój ostatni wpis pisałam jeszcze jak nue widziałam Twojego drugiego. Dziękuję za miłe słowa. Odnośnie imprezy zawsze możesz z niej wyjść. Ja tak robię w kontaktach z mamą.  Nie wdaje się w dyskusje, staram się nie dać sprowokować i albo kończę rozmowę albo jadę do siebie do domu. Zachowując się w ten sposób dbam o swoje dobre samopoczucie.

              Fenix
              Uczestnik
                Liczba postów: 2551

                Odnośnie relacji. Czy nie było za dobrze? A zdrugiej strony Twoje przekonanie, że przecież i tak się nie uda. A reakcja organizmu była wynikiem wewnętrznej walki.

                2wprzod1wtyl
                Uczestnik
                  Liczba postów: 1177

                  Tylko, że ja mam zabrać 'po drodze’ i ciotkę i mamę a one jak ogień i woda przy czym ciotka to jakiś ewenement na skalę światową (wyolbrzymiam, ale jakbym Cię wziął to byś zobaczyła)

                  Tak więc jak już pojadę to będę zmuszony zostać. Ja nie chcę w ogóle jechać (do takiego wniosku doszedłem). Jeszcze brakuje mi takiej asertywności by powiedzieć nie.

                  Wiem, że dla patrzących z boku to są jakieś proste życiowe sprawy, ale dla mnie gdy znam jedną i drugą osobę to jak jazda z jakimiś odbezpieczonymi granatami. Więc co będę robił? kontrolował i odwracał uwagę, Słodzil ciotce, bo to jest miód na jej serce aż dotrę do celu (ślicznie wyglądasz, ładna fryzura, ładne buty (wiem to oczywiste tak mówić kobiecie zwłaszcza, że jest 'starą’ panną, ale jej reakcja w takich momentach jest przesadna, unosząca (masakrycznie unosząca…. ach… ehhh) często jest tak, że narcyzi mają taki umiar mimo wszystko ale ona nie ma (nie ma w ogóle inteligencji emocjonalnej) no ale w to wejdzie matka i pod progowo zacznie być zazdrosna i ciotce 'przywali słownie’ a wtedy wkraczam ja i już nie słodzenie a odwracanie uwagi (czyli przejście na to by ciotka mogła się na wszystko i wszystkich poskarżyć i mówić o wszystkich z pogardą – pogardą tzw. damy). Ja z nią nie mam kontaktu na codzień (odciąłem się od niej, pogoniłem ją jakieś 2 lata temu co dla mnie jest dodatkowym problemem, bo nie pogodziłem się z nią od tamtej pory i nie wiem jak się zachować na powitanie gdy chodzi o nią to już po niej spłynęło, bo najważniejsze, że ma czym podjechać (dla mnie samo podwiezienie nawet na drugi koniec Polski nie jest problemem, ale nie gdy jedziesz w takiej atmosferze) – zresztą to był jej szantaż wobec wuja, że nie pojedzie jak po nią nikt nie przyjedzie) i tak zostalem postawiony przed faktem dokonanym (poproszony przez wuja) i nie odmówiłem.

                  krótko mówiąc pijawka, która wyssa ostatnią kroplę krwi, wszędzie musi być podwieziona, bo jej się należy przy tym może ci zamiast podziękowania powiedzieć, że za daleko musi podejść (wiem nie powinno się tak o ludziach mówić), sprawdzi czystość auta a nie daj Bóg gdyby się ubrudziła., jak auto jej się wyda nieodpowiednie to powie do mnie xxx heh już wszyscy jeżdzą takimi a takimi nawet 'piotruś’  ogólnie dla mnie masakra, że dałem się w to wkręcić.

                   

                  opisałem Ci to by trochę też odpowiedzieć co rozumiem przez narcyzm (by się uwiarygodnić) w tym przypadku w obrębie 'swoich narcyzów’ ale by też pokazać, że pozornie łatwa sytuacja ale mało kto chciałby się w niej znaleźć (dodam, że matka jest mniej inwazyjna ale też nacina kawalek po kawałku)

                  Ukazazłem również swój brak asertywności.

                  Fenix
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2551

                    Brawo!!! W moim odczuciu, chyba pierwszy raz wyraziłeś wprost to co myślisz. Jak dla mnie, zrobiłeś duży krok do przodu.

                    To co opisałeś wcale nie są prostymi życiowymi sprawami. A zachowanie Twojej cioci jest bardzo zbliżone do zachowania mojej mamy. Myślę także, że rola bufora i negocjatora jest bardzo obciążająca. A co by się stało gdybyś zostawił je samym sobie, niech się żrą w tym samochodzie. Może wtedy w końcu nastąpiłaby cisza. Może rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby wcielenie się w rolę obserwatora, kogoś zupełnie obcego. Kogoś na kształt szofera pracującego na zlecenie.

                    „Fenix mogę powiedzieć to głośno. Gigantycznie mi pomagasz w tym bardzo dobrze ukazujesz moje reakcje. Dziękuję.” Dziękuję za miłe słowa. Nie odbierz proszę tego co dalej napiszę w negatywny sposób, bo to będą tylko i wyłącznie moje przemyślenia dotyczące głównie siebie.

                    Moja pierwsza reakcja to było : „wow, super” i moje serce podskoczyło z radości. Ale za chwilę pojawiła się myśl, że Twoje słowa włączyły trochę moją dawną rolę, Feniks-ratownik. Dalej pojawiła się myśl ok, jeżeli będę w stanie, jeżeli uznam, że mam coś do przekazania co może Ci w jakiś sposób pomóc to dobrze. Ale rola ratownika zupełnie mi nie odpowiada. Dalej doszłam do wniosku, że nasze rozmowy w jakiś sposób ukazują mi schemat działania relacji kochający za bardzo-unikacz bliskości. Bo z tego co się zorientowałam, może jest to błędne myślenie, to unikacz bliskości doprowadza do nawiązania relacji i stopniowego przywiązania do siebie osobę kochającą za bardzo. Jak się to odnosi do nas? To Ty chciałeś sprowokować mnie do dyskusji a Twoje ostatnie słowa, chociaż myślę, że szczere to są w jakimś stopniu sposobem do przytrzymania mnie, bo daję Ci coś czego potrzebujesz.

                    W ostateczności doszłam do wniosku, że nasza ewentualna, dalsza wymiana zdań, moje dzielenie się jakimś tam doświadczeniem jest tylko i wyłącznie moim świadomym wyborem a nie działaniem emocji. Wreszcie uświadomiłam sobie, że Ty także dajesz mi coś od siebie, bo Twoje spostrzeżenia, przemyślenia pomagają mi w wyciąganiu różnych wniosków na swój temat i pomagają mi w jeszcze lepszym poznawaniu siebie. Zatem jest to wymiana wzajemna.

                    Dziękuję 🙂

                    2wprzod1wtyl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1177

                      W negatywny? nawet nie wyobrażasz sobie jak wzrósł mój poziom zaufania do Ciebie po tym co napisałaś – rozumiem to doskonale (pomijam, że być może takie 'miarowanie’ zaufania z mojej strony nie jest zdrowe, ale tak to właśnie się odbywa). Wyjaśnię poniżej o co chodzi.

                      W swoim życiu napotykam właśnie takich ratowników i rozpoznaję ich, wiem , że nie chcą mnie skrzywdzić, ale im nie ufam dlaczego? bo właśnie nie znają siebie i zachowań (interakcji)

                      1. Jednym z takich ratowników jest jedno z mojego rodzeństwa. Chce dobrze, wiem, że mnie nie chce skrzywdzić, ale przez to, że nie rozumie interakcji i przede wszystkim nie pracuje nad sobą a więc nie zna siebie moja relacja jest z nim obcinająca, bo nie umiem mu zaufać (podświadomie). Efektem tego jest właśnie takie odczucie (moje, że ssam choć mam czyste intencje a jego, że przychodzę gdy coś chcę)
                      2. Drugą osobą, ratownikiem jest mój kolega. Jest to jedyna osoba z którym utrzymuję relacje dłużej niż dwa lata. Jest DDA po terapii i chodzi do psychologa, pracuje nad sobie i widzę, że z każdym miesiącem 'widzi’ więcej. Dużo pomaga mi zrozumieć, ale właśnie ma swoje ograniczenia – nie chodzi mi w tym momencie o idealnośc (w mojej ocenie ego nauczyciela) gdzie jest obcinający dla mnie w stylu 'rozumiem co chcesz powiedzieć, ale ja patrzę na to szerzej’ – dla mnie taka argumentacja bez argumentacji jest krzywdząca (umiem przyznać rację ale gdy jest uzasadniona) efektem tego jest to, że nie umiem mu do końca zaufać choć zwierzamy się sobie z bardzo osobistych spraw, czasami obcinam relacje co z kolei tworzy we mnie poczucie winy, że nie do końca jestem fair w tej relacji (przekazuję prawdę ale nie wszystko – co tworzy ten sam efekt, że go wykorzystuję)
                      3. I teraz Ty. Mimo, że rozmawiam z Tobą od nieco ponad tygodnia posuwam się w rozmowie dalej niż z moim rodzeństwem czy kolegą, bo czułem, ze 'rozumiesz i znasz siebie bardziej tak samo z interakcjami’. W pewnym momencie napisałem, że Ci nie ufam i to działało na tej samej zasadzie jak w powyższych przykładach  aż teraz napisałaś ten post i to odnowa 'zmiarkowało’ we mnie wyższy poziom zaufania do Ciebie. Do tego stopnia, że zacząłem olewać to, że dyskutujemy na otwartym forum. Być może takie 'miarowanie’ zaufania z mojej strony tak jak napisałem nie jest zdrowe, ale tak mam. I to jest Twoja zasługa natomiast moją jest to, że faktycznie rozmawiam z Tobą w prawdzie i szczerze to wywołuje naturalne reakcje.

                      Gdy chodzi o drugą część a więc o pomysł 'szofera’ to faktycznie byłby dla mnie super trening no bo przecież dwie siostry, które nie widzialy się pewnie z rok (choć nie mieszkają daleko od siebie) powinny mieć wspólny temat? (w zdrowych relacjach ludzie by mieli). Jedynie czego się obawiam to gdy moja Ciotka poruszy kwestię choroby mojego bliskiego a jak już napomni to zrobi to z pogardą i brakiem zrozumienia a to może spowodować, że ją po prostu wysadzę z auta (będzie mi to łatwo zrobić, bo już raz ją wyprosiłem z domu) – pomijam, że od matki już wyszły instrukcje 'do wszystkich wtajemniczonych’ by nie wspominać (chore relacje)

                       

                      Trzecia kwestia to porównanie Twojej mamy to mojej ciotki. Nie licytując się w tym miejscu jeżeli tak jest to  szczerze współczuję i rozumiem w tej sytuacji Twoje 'orzeczenie’ winy ze wskazaniem na matkę. oczywiście to nie tłumaczy Twojego ojca, bo np. odejść, ale rozumiem sytuację. (dorzucę tylko nie jako licytacje ale ukazanie zachowania mojej ciotki w stylu 'wyciągania tego, że komuś podarowała drobny prezencik przed 20 laty samemu przez ten czas otrzymując o wiele więcej  albo potrafi wyciągnąć, że ktoś powiedział coś 20 lat wstecz)

                      I teraz zestawiając Twoją mamę z moją ciotką i przyrównując do tego moją matkę to muszę stwierdzić, że poziom inteligencji emocjonalnej mojej matki jest kilku-krotnie lepiej (pozytywnie) rozwinięty niż mojej ciotki. Potrafi odpuścić dla wyższych celów, nie jest aż tak ślepa, jest uciskająca, uparta, ale idzie tym 'zarządzać’, obciąć choć tak jak wspomniałem nacina, kaleczy . I mając to na uwadze plus to, że mój ojciec popijał już przed zapoznaniem się z moją matką mimo tego, że moja matka nie jest bez winy zdecydowanie utrzymuję większą winę mojego ojca ( w Twoim przypadku rozumiem winę Twojej matki – sama w innym wątku napisałaś, że każda sytuacja jest inna mimo, że bywa podobna)

                      Natomiast czym innym jest stwierdzenie faktu, że obecnie (gdy mój ojciec nie żyje) największym problemem jest dla mnie relacja z matką i ja to przyjmuję i rozumiem.

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 4 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                      Fenix
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 2551

                        Dla mnie stopniowanie zaufanie jest czymś zupełnie naturalnym i zdrowym. W ten sposób rozwijają się wszystkie zdrowe relacje. To, że może bardziej mi zaufałeś nie jest moją zasługą, myślę że jest to bardziej efekt tego że maszerujesz w swoim własnym tempie i nie czujesz się poganiany.

                        A z motywem wysadzenia ciotki nieźle mnie ubawiłeś. Mam bujną wyobraźnię i wyobraziłam sobie ciocię, dystyngowaną damę, wzór cnót wszelakich jak zostaje wysadzona na środku drogi. jednym zdaniem. Rozwaliłeś mój system. 😀 😀 😀

                        Odnośnie mojej mamy. Dzięki za współczucie, relacje z nią nadal bywają trudne ale nauczyłam się sobie z nią radzić. Coraz rzadziej udaje jej się sprowokować mnie do wdawania się w dyskusję. Odbudowanie siebie i odseparowanie się od niej daje mi dodatkowo możliwość nabrania dystansu. Nie jestem już dzieckiem, które jest od niej uzależnione. Jestem dojrzałą kobietą, która nauczyła się mówić STOP albo nic nie mówi i wraca do swojego domu. 🙂

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 1,689)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.