Witamy › Fora › Szukam Ciebie › Wszechobecne poczucie odrzucenia
Otagowane: wszechobecne poczucie odrzucenia
-
AutorWpisy
-
Chyba troszkę źle to ujęłam, mam problem właśnie ze znalezieniem osoby która , że tak powiem była by podobna do mnie a przy najmniej tak czuję. Nie wiem czy mam jakąś konkretną pasję, chyba po prostu wszystko po trochu. Trochę sportu, trochę tańca, trochę polityki itd. Wiadomo, każdy z nas jest różny ale też myślę, że każdy chciałby mieć osobę która jest podobna znaczy cieszy się z tego samego co my. Chociaż, troszkę wydaje mi się, że powinnam bardziej zaakceptować to jaka ja jestem i wtedy nauczyć się „przebywać” sama z sobą. Niestety ja siedząc w domu dostaję ataków złości :krzycze , i można ujać , że czasami sama szukam kłótni z ojcem czego totalnie nie rozumiem ponieważ nie służy to ani mi ani nikomu innemu w tej rodzinie. Ale robiąc te rzeczy nie biorę nikogo pod uwagę tak jakby, ie myślę o konsekwencjach tylko to robię.
Doskonale Cię rozumiem…
Ja lubie spokój w domu gdy jest wszystko dobrze miło grzecznie i serio lubie to ale nie wiedzac czemu po dluzszym czasie takiej sielanki prowokuje sam do kłótni a to czepiam sie o zle odstawiona szklanke a to lezacy papierek a to nie zasuniete krzeslo … i awantura gotowa. Gdy jest awantura jestem zly ze ona jest bo tak naprawde jej nie chce i daze do tego spokoju i sielanki i tak w kolko…
Zaakceptowac siebie jest pewnie ciezko co ? Ja np. Nie lubie zagladac „w siebie”
Troche sportu troche tanca powiadasz…. ale to chodzisz na jakies kursy taneczne ? Biegasz ? Silownia ?Myśle, że to jest spowodowane tym, iż człowiek wychowywał się w takim środowisku. Najbardziej nienawidzę tego, że wnoszę to wśrod znajomych i tak też mniej wiecej przez to straciłam osobę która dla mnie była ważna. Czasami chyba jak jest za spokojnie nie czujemy, że to jest naturalne i chyba dlatego właśnie postępujesz tak. Tak mniej wiecej wyglądają moje przemyślenia na temat opisywanej przez Ciebie sytuacji. Nie bardzo rozumiem co rozumiesz przez „zaglądać w siebie” ? Dokładnie to basen, uważam, że jest to chyba najlepsza forma sportu do odstresowania się . Polecam 😉
Lubie basen wodę ale kompleks – oponka 😉
Zagladac w siebie czyli zauważać jak sie zachowuje a jak chcialbym co czuje czasem sie oszukuje i widze to i nie umiem tego zmienic ogolnie tak popatrzec na siebie tak szczerze sam przed soba to nie lubie.
Nooo srodowisko zdeformowalo okrutnie i co najlepsze/ o ile tak moge o tym napisac/ ucze sie , poznaje normalnosc dopiero teraz majac 32 lata… eeeechRozumiem, zawsze ewentualnie można to czymś zastąpić , co kto lubi 😉
Pamiętam jak ja to miałam. Ale myślę, że to wychodzi z btaku akceptacji siebie. Czasami sama się winie, że np nie powinnam była się tak zachować ale prawda jeat czasami taka, że nasze reakcjie wynikają z reakcji innych ludzi. Więc yo nie jest do końca tak, że jeśli nie chcesz tak się zachowywać to nigdy to się nie stanie. Praca nad sobą i np wypisywanie sobie tych sytuacji za każdym razem powinny pomóc. Jest to strasznie długa podróż ale na pewno nie jest to nie wykonalne. To prawda środowiako deformuje ale również już w wieku moim czy Twoim myślę też, że już nie typko od środowiska yo zależy. Tylko już sami też niektore decyzje podejmujemy mimo, iż może wiemy jakie skutki tego będą. Może też pp części takie poczucie odpowiedzialności skłania innych do proby zachowywania się inavzej. Niestety i ja sama czasami się oszukuje mimo, że wiem, iż jest to kompletnie bez sensu bo tylko sobie samym robimy krzywdę.Masz rcję, ale to wymaga wdrukowania tak samo jak to co Cię spotkało
Czy możesz sprostować Twoje słowa? Mniej więcej do której kwestii one się odnoszą?
Niestety tez tak mam, nienawidzę wtedy siebie….jestem wtedy jak moj ojciec..;(
<p style=”text-align: right;”>Pamiętaj jedno, nie jesteś Twoim tatą. Czasamo sama mam problemy z zaakceptowaniem tego ale nie jest wcale tak, że jesteśmy jak oni. Robimt te same błedg ok, ale nie znaczy, że tak musi być</p>
Obrzydza mnie mysl, ze wogole jestem jego corka….nie lubie tego slowa „corka” bo nigdy nia nie bylam.
Teraz mam trudnosci z zajsciem w ciaze i się zastanawiam czy robic cos w tym kierunku czy się leczyc czy tak to zostawic ….chcialabym je miec ale się boje, ze beda mialy takie zycie jak ja. Nie chce na zmiane się wsciekac na nic a innym razem plakac miec depresje a innym razem skakac z radosci.Czemu mam zafundowac swoim dzieciom takie pieklo….a zanim skoncze terapie moze byc juz za pozno w moim przypadku zeby miec dziecko.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.