Witamy Fora Szukam Ciebie Zagubiony

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 32)
  • Autor
    Wpisy
  • Meliska
    Uczestnik
      Liczba postów: 98

      Nie wiem, czy dobrze to rozumiem, co napisałeś, ale jawi mi się postać jakiegoś samotnika, bojącego się ludzi. Też tak miałam, w sumie to nadal nie mam z wieloma ludźmi kontaktu, to jest parę osób, a stały kontakt mam z 2, może 3 osobami, ale to jakoś mi wystarcza. Bo myślę, że mnie w lepiej jest lepiej 🙂 Ale z drugiej strony, bycie samotnym, gdy tego nie chcemy jest bardzo cieżkie i przykre. Zapytaj siebie, czy chcesz być samotny? Chyba nie, skoro napisałeś, choćby na tym forum… To już jest jakiś sukces.

      Odnoszę też wrażenie, że dajesz sobie radę w życiu z punktu praktycznego, jakaś firma, itd. A doradzanie innym… my często tak mamy. Jak nie potrafimy pomóc sobie to pomagamy innym. Ale dasz radę przepracować to, co masz w sobie 🙂 To też kwestia „poradzenia sobie” w tej sytuacji. Każdy chcący coś zrobić, próbuje… musi. Przypomina mi się teraz takie zdanie z piosenki Video „Kto chce latać, musi skoczyć..” I coś w tym jest, bo skok czasem bywa… bardzo trudny do wykonania, ale potem, z czasem, jest już tylko łatwiej.

      Pisałeś, że nie masz z kim pogadać, więc zostawiam swoje gg- 50016022.

      myriapodek
      Uczestnik
        Liczba postów: 10

        Doceniam wszystkie Wasze wypowiedzi. Duzo z tego co piszecie wiem i przeczytalem juz gdzies w jakichs ksiazkach samorozwojowych. Niestety w praktyce u mnie z ta wiedza slabo. Najzwyczajniej nie skonfrontowalem jej z zyciem. Z pewnoscia zrobilem jakis tam niewielki krok do przodu jesli chodzi o poczucie wartosci, ale w przypadku relacji i budowaniu zwiazku, to sa to bardzo niewielkie doswiadczenia.

        Odnosnie samej relacji, to jesli jestem kims bardzo zauroczony, zakochany, to nie dostrzegam wad tej osoby. To wszystko co uslyszalem w klotniach pod swoim adresem, tlumaczylem zawsze tym, ze ona to w emocjach mowi, w zlosci, ze kazdemu moze sie zdarzyc. Nigdy jednak nie uslyszalem „przepraszam”. To zawsze ja pierwszy wyciagalem reke i przepraszalem.

        Mam swiadomosc, ze wiekszosc z moich reakcji bylo spowodowanych syndromem DDA, ale tez w wielu sytuacjach odczuwalem manipulacje i jakas megalomanie z jej strony. To bylo argumentowane tym, ze ona musi taka byc, bo ma wiecej doswiadczen, wiecej bierze na swoje barki i nie moze byc slaba.

        Mam wciaz takie poczucie, ze spieprzylem duzo przez swoje nieswiadome reakcje i  krzywdzilem tym innych. Czy ktorejs z Was udalo sie po toksycznych zwiazkach utrzymac zdrowy kontakt z bylym partnerem? Czy jest to w ogole mozliwe, zdrowe? Czy lepiej odciac to calkowicie?

        Meliska
        Uczestnik
          Liczba postów: 98

          Hm… dobre pytanie, myślę, że zależy od relacji i ludzi, jacy w niej byli. Wydaje mi się jednak, że w Twoim przypadku lepsze i zdrowsze byłoby całkowite odciencie się od te kobiety. Zobacz, to Ty masz poczucie, że spieprzyłeś, czujesz się z tym źle, cierpisz… odczuwałeś manipulację z jej strony, ta relacja nie była relacją, która Ci służy.  Cóż, tak działają hormony w fazie zauroczenia, normalne… jest ich tyle w organizmie, że chodzimy jak gdyby „naćpani szczęściem”. 🙂 Nie mówię, że Ty też robiłeś wszystko dobrze, ale bycie z osobą, która nie potrafi zrozumieć i zaakceptować takiego syndromu nie jest dla nas łatwe, bo cierpimy. Sam wiesz najlepiej… Ona Cię rani, a Ty tłumaczysz to emocjami, by tylko jej nie stracić. To nie jest dobre dla Ciebie. Kiedy tłumaczysz kogoś przed samym sobą, a podświadomie czujesz, że coś jest nie tak. Ja wszelkie relacje jakie miałam,  a wktórych już nie jestem, zakończyłam definitywnie. Co prawda, jedna kosztowała mnie długie lata, by powrócić potem do normalności, ale wiem, ze było warto. Nie budzę się każdego dnia myśląc o tym kimś… Budzę się dla siebie, dla dnia, dla realizacji swych planów…

          wienia1
          Uczestnik
            Liczba postów: 18

            Hej, zawsze jak czytam wpisy na stronie dda czuje się tak jakby to o mnie. Szukam pomocy u psychoterapeutów ale nie dotarłam jeszcze do grup dda. Nie wiem czy robię to tak, by tam nie trafić, czy naprawdę nie mam szczęścia do terminów. W każdym razie niepokój, poczucie winy i brak radości z siebie, życia i mojej rodziny towarzyszy mi ciągle, z małymi przerwami. Myśli o tym by uciec – mam na co dzień.  Unikam sąsiadów, chowam się przed znajomymi, zerwałam wszelkie znajomości z dawnych lat, myślę że jestem toksyczna osoba, boję się że wykańczamy męża, że mógłby mieć lepszą żonę a dzieci lepszą mamę. Współczuję ci zagubiony bo też czuje się fatalnie zagubiona

            Meliska
            Uczestnik
              Liczba postów: 98

              „W każdym razie niepokój, poczucie winy i brak radości z siebie, życia i mojej rodziny towarzyszy mi ciągle, z małymi przerwami. Myśli o tym by uciec ? mam na co dzień.”

              Kiedyś, jeszcze przed rozpoczęciem pierwszej terapii- też miałam takie myśli rezygnacyjne. Chciałam się po prostu odciać, schować, zaszyć gdzieś bardzo głęboko i nie wychodzić, oraz nie dopuścić do tego, by ktokolwiek mnie wyciągnął stamtąd. Bo świat zewnętrzny mnie przerażał. Mnie choć tyle tak pierwsza terapia pomogła, ze teraz już tego ne czuję… Nadal przeżywam lęk, ale to już nie ten sam, paraliżujacy lek, że myśle tylko o tym, by zwiać.

              Fenix
              Uczestnik
                Liczba postów: 2551

                Pozwól, że opiszę Ci jak ja sobie poradziłam z rozstaniem.

                Krótko po rozstaniu, po kilku próbach kontaktu ze strony byłego partnera podjęłam decyzję o zupełnym odcięciu się. Wszystkie rozmowy kończyły się dla mnie olbrzymim bólem i jątrzeniem się ran. Po okresie zupełnego odizolowania się zaczęło się pojawiać poczucie złości na siebie dlaczego tak długo tkwiłam w związku, które zostało zagłuszone poczuciem winy, że to może tylko ja jestem winna, bo jestem DDA. Zaczęłam myśleć, że to ja go skrzywdziłam, widziałam tylko swoje błędy. Zastanawiało mnie tylko, że ludzie nie związani bezpośrednio z nami mówili mi, że dobrze zrobiłam. Dziwiło ich to, że tak długo ze sobą byliśmy. To mi nie dawało spokoju. Pomimo obwiniania siebie, wiedziałam, że nie chcę już wrócić do tego człowieka. Natomiast liczyłam na to, że możemy mieć poprawne relacje, możemy się przyjaźnić. Z czasem przekonałam się, jak bardzo się myliłam. Dalszy kontakt doprowadził tylko do kolejnej próby zmanipulowania i wbicia mnie w poczucie winy. Mój były partner próbował  wykorzystać właśnie fakt, że jestem DDA do wytłumaczenia, że to ja się przyczyniłam do rozpadu związku. U siebie nadal nie dostrzegał błędów. Wtedy zupełnie spadły mi klapki z oczu. Kolejny raz odcięłam się zupełnie a próby kontaktu ignorowałam. Pojawiła się wściekłość, której tym razem nawet nie próbowałam tłumić. Byłam już na tyle świadoma siebie, żeby widzieć własne błędy ale co najważniejsze widziałam realny obraz byłego partnera i potrafiłam realnie spojrzeć na jego zachowanie. Po jakimś czasie wściekłość minęła a jego zachowania zaczęły mnie wręcz śmieszyć. Zwłaszcza, że co jakiś czas docierały do mnie głosy o tym jak się zachowuje.

                Jakiś czas temu doszło do nie zamierzonego bezpośredniego spotkania. Nie poczułam już żadnych emocji. Odebrałam go jak zwykłego znajomego. Teraz wiem, że ten rozdział mam już zamknięty. Nie czuję również potrzeby utrzymywania kontaktu.

                Myślę, że utrzymywanie bliskiego kontaktu z eks nie jest zdrowe. Może prędzej czy później doprowadzić do rozdrapania zabliźnionych ran. Może w pewnym sensie trzymać nas w przeszłości i sprawić, że przegapimy szansę na nowe życie, przegapimy kogoś wartościowego. Utrzymywanie bliskiej relacji z byłym może również odbić się negatywnie na nowym związku. Natomiast stworzenie poprawnej relacji jest możliwe ale to zależy w jaki sposób ludzie się rozstali. Wiem jedno będąc w nowym związku starałabym się, żeby obecny partner nie czuł się zagrożony.

                Na podstawie tego co napisałeś, myślę, że zupełne odcięcie byłoby dla Ciebie najzdrowsze. Z pewnością masz rację, że sam nie jesteś do końca bez winy. Natomiast odnosząc się do opisu zachowań Twojej byłej partnerki mogę przypuszczać, że sama ma spore problemy ze sobą i nie widzi własnych błędów. Jak dla mnie jej zachowanie jest kompletnym brakiem szacunku dla człowieka, jego uczuć i godności.

                Napisałeś, że czułeś manipulację z jej strony. Ja odpiszę Ci w ten sposób: często odcinamy się od własnych odczuć i staramy sobie wszystko tłumaczyć a właśnie nasze wewnętrzne odczucia próbują nam sygnalizować rzeczywisty obraz sytuacji. Myślę, że dalszy kontakt mógłby skończyć się właśnie manipulacją, wbiciem w jeszcze większe poczucie winy i zniszczeniem poczucia wartości.

                Napisałeś, że jak jesteś kimś zauroczony, zakochany nie widzisz wad. Na tym właśnie polega zakochanie. 🙂 Z czasem jak zaczynasz dostrzegać słabości (to określenie bardziej mi się podoba, bo nie uprzedmiotowia człowieka ;-)), możesz odpowiedzieć sobie na pytanie czy kogoś akceptujesz takim jaki jest, wtedy dopiero możesz stwierdzić czy kogoś kochasz. Zdziwiło mnie to, że w czasie tak krótkiego związku Twoja była partnerka była w stanie dostrzec w Tobie tyle słabych stron. Gdzie to uczucie fascynacji drugim człowiekiem?

                Odnoszę również wrażenie, że tak bardzo chciałeś kochać i być kochanym, że stworzyłeś sobie obraz kobiety idealnej i zakochałeś się właśnie w tej iluzji. A prawdziwa kobieta okazała się mocno odbiegająca od tego ideału.

                Na pocieszenie napiszę Ci, że ja żyłam znacznie dłużej w iluzji, wyszłam z tego. Teraz jak uporządkowałam swoje wnętrze na wiele spraw patrzę zupełnie inaczej. Tobie również się uda 🙂

                dorotaa77
                Uczestnik
                  Liczba postów: 171

                  Mówienie sobie złych rzeczy a potem tłumaczenie, że to było powiedziane po złości, nie prowadzi do niczego dobrego. Takie tłumaczenie doprowadza do tego, że mówi się coraz gorsze rzeczy i granica się przesuwa coraz bardziej… aż zatracasz świadomość tego na ile można sobie pozwolić, co można powiedzieć. W domach z problemem alkoholowym nikt ci nie powie ani nie pokaże gdzie przebiega wyraźna granica i potem w życiu dorosłym nie ma się rozeznania.

                  Lepiej powiedzieć mniej niż za dużo. Policzyć do 10 – ciu zanim się powie coś głupiego. Kiedy jestem zła to mogę wyjść na spacer, przewietrzyć się a potem wrócić do rozmowy. Są różne techniki pozytywnego rozładowywania złości.

                  Chcesz się rozstać w zgodzie, to lepiej nie mów za dużo, możesz wstrzymać się od kontaktu na jakiś czas. Jak się atmosfera się przewietrzy, to możesz do kontaktu wrócić ale jeżeli był to kontakt toksyczny, to lepiej nie liczyć na cud i ślepo wierzyć, że relacja nagle okaże się inna.

                  Fenix
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 2551

                    Co to miało znaczyć, że ma więcej doświadczenia i musi taka być?

                     

                    myriapodek
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 10

                      Co to miało znaczyć, że ma więcej doświadczenia i musi taka być?

                      Pamietam, ze odniosla to do kontekstu, zebym nie traktowal nas w kategorii lepszy-gorszy. Miala bardzo trudne dziecinstwo. Matka odeszla od nich. Ojciec w domu przemoc fizyczna stosowal. Z tego co wiem uciekla od niego do domu dziecka i tam sie wychowywala. Rowniez mase terapii przeszla i sporo pracy nad soba wykonala. To dobry obserwator i przyszly psychoterapeuta. Bardzo pewna siebie osoba.

                      Brakuje mi jej, ale na dluzsza mete mysle, ze nie bylaby to odpowiednia partnerka dla mnie. Rozstalismy sie niestety w klotni. No coz…

                       

                      myriapodek
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 10

                        Co to miało znaczyć, że ma więcej doświadczenia i musi taka być?

                        Pamietam, ze odniosla to do kontekstu, zebym nie traktowal nas w kategorii lepszy-gorszy. Miala bardzo trudne dziecinstwo. Matka odeszla od nich. Ojciec w domu przemoc fizyczna stosowal. Z tego co wiem uciekla od niego do domu dziecka i tam sie wychowywala. Rowniez mase terapii przeszla i sporo pracy nad soba wykonala. To dobry obserwator i przyszly psychoterapeuta. Bardzo pewna siebie osoba.

                        Brakuje mi jej, ale na dluzsza mete mysle, ze nie bylaby to odpowiednia partnerka dla mnie. Rozstalismy sie niestety w klotni. No coz…

                        Mówienie sobie złych rzeczy a potem tłumaczenie, że to było powiedziane po złości, nie prowadzi do niczego dobrego. Takie tłumaczenie doprowadza do tego, że mówi się coraz gorsze rzeczy i granica się przesuwa coraz bardziej?

                        Dziekuje! Nie popatrzylem na to z tej perspektywy. Ma to sens.

                        Meliska dziekuje! Odezwe sie do Ciebie jak tylko zaloze gg.

                         

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 32)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.