Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD zależne kobiety- łączmy się!

Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
  • Autor
    Wpisy
  • Kitka
    Uczestnik
      Liczba postów: 43

      Cześć wszystkim kobietom uzależnionym od swojego partnera/chłopaka/związku.

      Na początku chciałabym opisać swoją zależność, z którą cały czas walczę i trudno bardzo mi się z niej wyrwać. Jest to zależność od mojego chłopaka, z którym jestem już trzeci rok, wcześniej były inne związki, również na zasadzie silnej zależności.

      Ciągle zadaję sobie pytanie dlaczego jeszcze z nim jestem, myślę o rozstaniu, nienawidzę go, wstydzę się go, zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest chłopak dla mnie, czuję, że go po prostu nie chcę, boję się go. Jest tyle negatywnych i niepokojących uczuć do niego, że pewnie normalna osoba po prostu by zrezygnowała z tego związku, a ja nie mogę.

      Najgorsze dla mnie jest to, że nie wiem co mnie przy nim trzyma, nie rozpoznaje tej potrzeby. Myślę, że jest to na pewno strach przed samotnością, ale czuję, że coś jeszcze się pod tym kryje i jak do tej pory jest to nierozpoznane.

      Moje życie jest przesiąknięte lękiem, bo z jednej strony wiem, że prędzej czy później się z nim rozstanę bo nie chcę się z nim wiązać na przyszłość, a z drugiej strony wiem że nie potrafię tego zrobić i nie wiem ile czasu jeszcze minie do momentu aż się ogarnę. Boję się, że wpakuję się w ten związek na jeszcze kolejne 3 lata, że zmarnuje sobie życie studenckie i boję się również o jego życie, które również marnuję.

      Czy któraś z Was poradziła sobie jakoś z tą zależnością? Jakie macie doświadczenia?

       

      Megi85
      Uczestnik
        Liczba postów: 5

        Witaj,

        Ja tez dziwie sie sobie ze tkwie w takim zwiazku również małrzenstwie, trwa to wszystko juz ponad 12 lat… Zero spelnienia, satysfakcji, zrozumienie dopelnienia, bez planow i posmaku na przyszlisc miedzy dwojga….czujaca się jak niewolnik nie miejaca swojego zdania….to juz przeszlosc jestem o krok do przodu 🙂

        Jest dziecko i twierdze ze najgorsze za mna, lecz nie jestem w stanie zrozumiec czy to wynika z dziecinstwa? Ze zawsze bylam dla kogos? Ze ja zawsze bylam ta dobra pomocna? Czy mi wpojono ze ja wszystko udzwigne i dalej sie z tym męczę?

        Mam duzo przemyśleń pod tym kontem, i zrozumialam ze mi sie tez cos od zycia nalezy! Zasluguje na to, czujac na plecach ciężar „Krzysz” innych….Jestes silna to dzwigasz rowniez za innych???

        Chce kochać i byc kochana – pragnienie karzdego czlowieka.W Siegnac po to co najpotężniejsze. 🙂

        Pozdrawiam Was

        „Iść w stronę słońca”
        Uczestnik
          Liczba postów: 203

          Witaj, ja miałam podobnie.Wyprowadziłam się z domu, by uciec od ojca, który pił i znalazłam kopie swego ojca.Od początku czułam, że nie jest on dla mnie.Zakochałam się.Przebojowy, rozrywkowy.Jam, z niskim poczuciem wartości.Ważniejsi byli koledzy i picie.Gdy mówili, że nie jest dla mnie, walczyłam jak lwica w jego obronie.Uzależniłam się od niego emocjonalnie, priorytetem był dobry seks.Odchodziłam i wracałam. Nie mogłam znieść tej huśtawki,ale nie umiałam odejść. Pisałam wiersze dla niego.Wyjeżdżał do pracy na kilka miesięcy wtedy ja nabierałam siły, czułam, że moje życie jest uporządkowane, pisałam mu o tym, mieliśmy je naprawiać ale było coraz gorzej.Nie wiem nawet kiedy i jak wtapiałam się…mówił, że nic nie potrafię, manipulował, stawałam się jego własnością.Przeglądał moje kontakty, pamiętnik, śledził. Olbrzymia zazdrość, obustronna.I naiwna myślałam, że dziecko to naprawi.Po urodzeniu było już tylko gorzej.Siedziałam w domu i prowadziłam zeszyt kiedy pije i ile, jeździłam na studia i przez telefon go kontrolowałam.Znikał na noce…Trafiłam na terapię.On pojawił się ze mną raz.Wyprowadziłam się któregoś dnia. Zabrałam dziecko i pojechałam przed siebie,zostawiłam jego piękny dom, firanki i nowe meble, bez pracy…wtedy dopiero pokazał na co go stać. Wysłał mi zdjęcie mojego ojca pijanego, żeby mi przypomnieć z jakiej jestem rodziny i żebym nie sięgała zbyt wysoko.Mówił, że mnie pojeb…o po terapii.Dzwonił nocami, że sobie coś zrobi. To była oczywiście manipulacja.,że zabierze mi syna, bo ja nie mam warunków. Bałam się.To było dziwne uczucie, ale mimo, iż dostałam pracę już oddaloną o ponad 130 km od niego, ciągle emocjonalnie nie wierzyłam,że to koniec.Przyjeżdżał do dziecka.Miałam wahania…ale wtedy wracałam do pamiętnika w którym był opis mojej przeszłości, tam nie chciałam wracać…miałam też podporę w koleżance, która mi mówiła czym on ciebie wspiera?do czego chcesz wracać?Minęło. Skończyłam studia terapie, zbliżyłam się do Boga. Mam dobrą pracę, mieszkanie, przyjaciół, słyszę jaka jestem zaradna, mądra.Ludzie,z którymi pracuję mnie doceniają.Dziś, nie spojrzałabym na niego jako na partnera dla mnie.Seks nie jest dla mnie już najważniejszy.Dziś słyszę i widzę jak on mówi i co mówi, jak się zachowuje.Wtedy tego nie mogłam dojrzeć, bo byłam innym człowiekiem przed terapią.

          Związek ma Ciebie budować, masz się rozwijać. Jest taki piękny stary polski film:”O miłości”. Na yotube można go obejrzeć.Życie mamy jedno, już go nie powtórzymy.

          AnnaUp
          Uczestnik
            Liczba postów: 43

            Ja słyszałam, że ludzie w ogóle (nie tylko DDA), tak się dobierają w pary, by utrzymać taki „poziom emocji”, jakiego nauczyli się w domu.  (Cleese J., Skynner R., Zyć w rodzinie i przetrwać).
            Co o tym sądzicie?

            http://enterprisehouse.pl/jastrzebie-golebie-i-inne-zwiazki/

            blackmoon
            Uczestnik
              Liczba postów: 3

              witam,tu kobieta zależna,50 lat,a dalej jak dziecko ,Jestem DDD własciwie dorosłe dziecko rozwodników.do tej pory nie stanęłam na własnych nogach,szukanie psychologa konczyło sie dla mnie nie korzystnie jakby swiat cały się sprzysiągł przeciwko mnie,mam jedna znajoma z liceum z która kompletnie sie nie rozumiem,czuję ppotworna izolacje bezradność,samotność w zwiazku,który właściwie zaistniał bo zaszłam w nieplanowaną ciążę,ale kochałam i kocham moje dorosłe już dziecko,które wyleciało juz z gniazda,ja próbowałam znależć sie na rynku pracy ,zajmowałam się fotografią,grafiką komp. tworzeniem biżuterii, jednak chyba jestem zasłaba na własny biznes, teraz dopadła mnie jeszcze choroba,której finałem bedzie utrata wzroku,jestem zrozpaczona,z domu wyniosłam przekonanie,że jestem nic nie warta ot typ spod ciemnej gwiazdy, któremu pokazuje sie dzrwi i kieruje w stronę znienawidzonego męża,a dla mnie ojca,relacje z rodzicami mam poprostu koszmarne, nigdy nie czułam sie kocha i chciana,a moje życie jest porażką pod każdym względem,jedyne ukojenie przynosi mi muzyka i medytacja…jestem poza nawiasem

              pszyklejony
              Uczestnik
                Liczba postów: 2948

                <span style=”color: #333333;”>blackmoon</span>

                ” jakby swiat cały się sprzysiągł przeciwko mnie”

                To nie świat, tylko my sami, nieświadomie wykonujemy „program”.

                blackmoon
                Uczestnik
                  Liczba postów: 3

                  czy jest sposób, żeby ten program odczarować?

                  blackmoon
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 3

                    zapomniałam, dopisać, że jestem w zwiazku z DDA który wychował się bez matki z ojcem kontrolowanym alkoholikiem,  mąż jest pracohilikiem, materialista, odpowiedzialnym i kontrolujacym przebiegłym,a w domu pozujacy na niedorajdę którym się opiekuję, i nawet bywam despotyczna i nieznośna,zupełnie jakbym odgrywała swoją matkę, masakra poprostu

                     

                    pszyklejony
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2948

                      Sposobem jest terapia, mimo to, trzeba bardzo pragnąć poznać siebie.

                      O właśnie, „zupełnie jakbym odgrywała swoją matkę”, to część tego program.

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 1 do 9 (z 9)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.