Dowiedziałam się o syndromie DDA ok 1 rok temu. Wtedy moje życie zaczęło się zmieniać – przede wszystkim po 6 latach toksycznego związku postanowiłam go zakończyć, a także wyprowadziłam się z rodzinnego domu.

Moje dzieciństwo? Nie było najgorsze, ojciec pił (zresztą do dziś to robi), matka choruje na schizofrenię. To dobra kobieta, ale we wszystkim ulegała ojcu. Jest taka niezaradna. W domu bardzo często nie było jedzenia, ciągle pożyczała pieniądze od sąsiadów (później również ode mnie i siostry), jednak jako pierwsze na liście zakupów widniały papierosy, alkohol, a dopiero potem były nasze potrzeby. Sama zapracowałam na egzamin na prawo jazdy, remont pokoju, studia, a nawet książki do szkoły.

Tata wszczynał awantury z powodu „niezamkniętego wieczka od cukierniczki”. Miałam wybitne szczęście do uczestniczenia w awanturach przed ważnymi wydarzeniami – matura, egzamin na prawo jazdy, sesja. Ojciec nas nie bił. Za to wiele razy usłyszałam od niego, że jestem (i tu padają wulgaryzmy). Byliśmy znani policjantom, ponieważ niejednokrotnie interweniowali.

Jest jeszcze coś, o czym chciałabym napisać. Pamiętam, jak przez mgłę, że w dzieciństwie (miałam wtedy 4-5 lat) najprawdopodobniej zostałam wykorzystana seksualnie przez kolegów z podwórka. Piszę najprawdopodobniej, ponieważ miałam wtedy zamknięte oczy, nie pamiętam dokładnie, czy doszło do zbliżenia, ale było to dla mnie bolesne przeżycie.

Rodzice niczego nie zauważyli, a ja nigdy nikomu o tym nie mówiłam, dopiero niedawno odkryłam, że to wpłynęło na moją psychikę, np. wydaje mi się wulgarne malowanie ust, paznokci, eksponowanie kobiecości. Mało tego, czuję się nieatrakcyjna, mam kompleksy. Teraz wiem, że podświadomie nie chciałam zwracać na siebie uwagi. Oni wtedy mieli 13-16 lat.

Jak się dzisiaj czuję? Myślę, że lepiej niż kiedyś, ale z listy cech DDA śmiało mogę podkreślić 75%, które posiadam. Walczę z nimi cały czas, tłumaczę sobie, że to co czuję jest normalne, że to nie moja wina, że tak się czuję.

Co mnie dręczy? Z tym chyba powinnam pójść do seksuologa, bo wyładowywuję stres przez wyładowanie seksualne. Przeszkadza mi to, ponieważ będąc np. w pracy „ściskam nogi” do momentu pełnego wyładowania i potem nie czuje satysfakcji seksualnej w łóżku. A powinnam. Przeszkadza mi mój strach przed przełożonymi, chorobliwa zazdrość, której nie pokazuję, to, że daję się wykorzystywać (nie potrafię odmawiać).

Ilona, 24 lata