Czas mijał, nie piłem coraz dłużej, ale życie mnie coraz bardziej osaczało, nie rozumiałem siebie i otaczającego mnie świata, zacząłem świat odbierać tak jak w dzieciństwie, pełen lęku, nieufności, złości, żalu i nienawiści do siebie i do ludzi. Po siedmiu latach przyszła depresja i koszmary z tym związane, ale dalej lekceważyłem sygnały jakie dawał mój organizm i znów za rok podobny epizod, z tym że jeszcze straszniejszy, byłem pijany na sucho od emocji, choroba alkoholowa dała znać o sobie, depresja, lęki, napady paniki i natrętne myśli nie dawały mi żyć. Dopiero wtedy zrozumiałem, że musze coś w sobie uporządkować, z czymś sie pożegnać i pogodzić, bo inaczej to mnie zabije.


więcej…