Szczęść Boże.

Mam na imię s. Ewelina. Piszę do was, aby podzielić się moją historią życia.

Zanim zrozumiałam, że jestem chcianym i kochanym dzieckiem Boga minęło wiele lat. Dziś moje, życie jest piękne, przepełnione Bogiem i Jego miłością.

Zanim jednak otworzyłam swoje serce dla Niego, przeżyłam wiele traumatycznych chwil.

Moje dzieciństwo wyglądało podobnie do waszego. Odkąd pamiętam w domu był alkohol, awantury, pobicia, znęcanie psychiczne.
Tego wszystkiego dokonywał mój ojciec, a mama bezradnie na to wszystko patrzyła i pozwoliła, by dramat toczył się dalej.

Byłam najstarszym dzieckiem w rodzinie, dlatego też została mi narzucona funkcja opieki nad młodszym rodzeństwem.
Ponieważ mama nie umiała radzić sobie z problemami, przerzucała je na mnie i za wszystko obwiniała.

Zawsze rodzice poniżali mnie słowami, wiązali do grzejnika na cały dzień, jak byłam niegrzeczna i próbowali mi wpoić, że jestem niechcianym dzieckiem, że jestem zerem i że niczego w życiu nie dojdę.

Bóg z czasem pokazał im i mnie, jak bardzo się mylą.

W szkole też nie miałam przyjaciół, ponieważ rodzice odebrali mi wiarę w siebie, rówieśnicy pogłębiali to sukcesywnie.

Ciągle próbowałam udowodnić sobie i innym, że jestem coś warta. Starałam się, aby zasłużyć na miłość.

Jedyną osobą, która mnie wspierała, był mój dziadek. Poprowadził mnie do Boga i pokazał, że tylko On może dać mi siłę, by to wszystko przetrwać.

Ciągłe ucieczki z domu przed pijanym ojcem, obwinianie mnie o wszystkie niepowodzenia, sprawiły, że często się załamywałam.

Jednak zawsze wstawałam z Bożą pomocą. Ta bliskość z Panem sprawiła, że zapragnęłam poświęcić swoje życie dla Niego.

Po ukończeniu studiów pielęgniarskich wstąpiłam do zakonu bezhabitowego. Dziś jestem szczęśliwa, bo mam wspólnotę, pracę i dużo przyjaciół. Nigdy nie jestem sama.

Bycie dla Boga sprawiło, że po 25 latach alkoholizmu mój ojciec się nawrócił.

Pewnego dnia wysłałam mu na Boże Narodzenie list, w którym zapewniłam go, że mu przebaczam, i że nigdy nie jest za późno, by zacząć żyć naprawdę.
Minęło 4 lata i mój ojciec nie pije. Mama również pogodziła się z moim wyborem i cieszy się, gdy widzi mnie szczęśliwą.

Doświadczenie miłości Boga obudziło we mnie radość, wiarę w siebie, odzyskałam godność dziecka Bożego i zrozumiałam, że moje rany mogą być perłą. Bóg pozwolił mi doświadczyć tego dramatu, bym umiała pomóc ludziom, którzy przeszli przez to samo.

Rozumiem was i jestem z wami, i dla was. Zanoszę wasze modlitwy do Boga i proszę, aby uleczył wasze serca, zagoił rany i pomógł zacząć żyć na nowo.
Bez względu na wszystko, mimo, że nie byłam chciana i kochana, Bóg pragnął bym żyła i jestem Jego ukochaną córką. Chwała Mu za to.

Wiele by jeszcze pisać. Służę wam pomocą, modlitwą, dobrym słowem. Podaję swojego maila, jeśli ktoś miałby jakieś pytania, lub po prostu chciał się wygadać:

monika161285@wp.pl

Niech Bóg wam błogosławi.

s. Ewelina