Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › 47 lat i dramat DDD
Otagowane: 50 lat DDD, masochizm, rola ofiary
-
AutorWpisy
-
Było dobrze, spokojnie, bezpiecznie. Nie ma spokoju, bezpieczeństwa, Przyjaciela. Jest nowe doświadczenie, pustka, bezsens, żal do siebie, samotność, wyrzuty sumienia. Miotam się po domu. Nie wiem za co się wziąć, żeby zagluszyc swoją głupotę. Leżę więc, słucham muzyki i patrzę na tulacych się w tańcu ludzi. Dorastanie i dojrzewanie w wieku 48 lat jest mega trudną sztuką. Może już nie warto.
Witaj.A co się wydarzyło, jeżeli można zapytać? Dorastanie bez względu na wiek zawsze jest trudne. Jednak pomimo wysiłku warto. A to co się z różnych powodów zepsuło zawsze można spróbować naprawić. Jeżeli ktoś dla mnie ważny chciałby ze mną szczerze porozmawiac i wyjaśnić swoje zachowanie, które mnie zraniło, wysłuchałabym i dałabym drugą szansę. Warto wierzyć, że cuda się zdarzają, tylko samemu też warto włożyć wysiłek i trochę dobrych chęci. Może nie wszystko jest jeszcze stracone. Powodzenia
<p style=”text-align: left;”>Dziękuję Ci, Fenix. Co się stało? Ja w swoim życiu nie przechodzilam pewnego etapu, który ma miejsce w gimnazjum. Chodzenie za rękę, spotkania z chłopcami, mile czułe słowa i gesty. Kiedy mój Przyjaciel odkrył we mnie kobietę poczułam całą sobą, że mi tego zabrakło. Jak na złość albo ironię losu pojawili się przy mnie mężczyźni i to kurcze dużo młodsi. Wyobraź sobie Fenix, że ja 48 lat a oni 30, 38. Ich komplementy, smsy, czułe słowa zaczęły mi schlebiac. Nie mogłam się nacieszyć (skończona idiotka) tym zainteresowaniem, którego wcześniej nie doswiadczylam. Zdawałam sobie sprawę, że reagując na nich krzywdze swojego Kochanego Przyjaciela. Ale to było silniejsze ode mnie i zdrowego rozsądku. Spotkałam się z jednym z nich, powiedziałam to nawet swojemu Przyjacielowi. Trzeba być bezmozgiem, aby to zrobić, ale ja tego tak strasznie potrzebowałam. W jakiś sposób tego nie żałuję, ponieważ nic złego nie doswiadczylam, wręcz przeciwnie. Jednak mam cholerne wyrzuty sumienia. Do Przyjaciela się nie odezwę, bo nie jestem tego godna. I tak wygląda dorastanie w wieku 48 lat. Boli straszliwie.</p>
A ja bym sobie zadała kilka pytań i szczerze sobie na nie odpowiedziała, tak sama przed sobą bez jakiegokolwiek oceniania, obwiniania czy tłumaczenia swojego zachowania. Tak zupełnie szczerze.
Zastanowiłabym się kiedy zaczęłam o sobie myśleć, że jestem niegodna swojego Przyjaciela? Czy pojawiło się to po zajściach z innymi mężczyznami, czy może tak myślałam już dużo wcześniej i podświadomie dążyłam do rozstania.
Jest to o tyle ważne, że samo zakończenie różnych toksycznych relacji jest ważnym krokiem ale jest to pierwszy etap. Kolejnym jest uporanie się ze skutkami, które jeszcze długo w nas tkwią i tylko uważna obserwacja i analiza własnych zachowań pomaga w uporaniu się z różnego typu ranami psychicznymi. A na to potrzeba czasu, chociażby po to, żeby lepiej siebie zrozumieć.
Zastanowiłabym się również dlaczego Ci młodsi mężczyźni byli na tyle pociągający, że byłam w stanie zaryzykować rozstanie z ważnym dla mnie człowiekiem, ale zupełnie bez negatywnego oceniania. Zastanowiłabym się czy to była tylko kwestia poprawienia swojego poczuci kobiecości czy może czegoś mi brakowało w związku i np. nie potrafiłam o tym powiedzieć lub partner nie chciał spełnić moich próśb.
Każdy od czasu potrzebuje potwierdzenia swojej atrakcyjności, to jest całkiem normalne. Tylko różnica jest w tym co dalej zrobimy z zainteresowaniem innych osób, zwłaszcza jeżeli jesteśmy w związku.
Z tego co pamiętam to Twój związek z Przyjacielem rozpoczął się krótko po trudnym rozwodzie. Wiesz uważam, że tak naprawdę wszyscy po rozstaniu potrzebują czasu na emocjonalne dojście do siebie, uporządkowanie przeszłości i jej zamknięcia, tak żeby na nowe związki nie przenosić w jakiś sposób tego co było. Po rozstaniu każdy jest w różny sposób niestabilny emocjonalnie. Paradoksalnie tak bardzo boimy się samotności, że bardzo często praktycznie z jednego związku przechodzimy w drugi. właśnie bez takiego czasu dla siebie, bez czasu na żałobę, bez czasu na refleksję i wyciągnięcie wniosków. Z własnego doświadczenia wiem, że potrzebowałam około roku, żeby się ogarnąć, a po niecałych dwóch latach tak naprawdę poczułam, że jestem zupełnie wolna od zakończonego związku.
Może właśnie tego Ci zabrakło, takiego czasu tylko dla siebie.
Ja bym też do końca nie przekreślała tego związku. Czasem ludzie potrzebują oddalenia żeby przemyśleć i zrozumieć pewne rzeczy. Gdyby to mnie zależało na Przyjacielu, to bym nie zrezygnowała tylko starałabym się go odzyskać i pokazać, że mi na nim zależy. Bo nie dziwię się, że poczuł się pewnie zawiedziony, ja na jego miejscu tak bym się poczuła. Tylko uważam, że ludzie zasługują na drugą szansę, bo nikt nie jest idealny a jak ktoś to wykorzysta, to już od niego samego zależy. Ja bym nie rezygnowała z człowieka, na którym mi zależy.
Dziękuję Ci, Fenix. Piszesz mądre, cudowne rzeczy. W chwili obecnej mam takiego doła, że nie jestem w stanie się nie oceniać. Swojemu Przyjacielowi nie mam nic do zarzucenia. Niestety teraz pojadę po sobie. Tak, chciałam poczuć się kobietą. Schlebialo mi zainteresiwanie innych mężczyzn. Czuję się teraz jak zero, robak do deptania, nie umiem się kompletnie odnaleźć. Najlepsze określenie to „śmieć”. Nie jestem w stanie już prosić mojego Przyjaciela o pomoc, nie chcę zawracać głowy koleżankom. Nie chcę pisać do brata ani bratowej bo na to nie zasługuje. Dobrze, że już jestem w domu. Mogę wyć głośno, bo jestem sama. Wiesz Fenix, mam dużo lat chciałam czerpać garściami z tego świata. Nie potrafię sobie poradzić, że skrzywdzilam drogiego mi człowieka, że nie spełniam obietnic, które mu dałam. I tak wykazał się ogromną cierpliwością. Jest naprawdę cudowną osobą. Ja natomiast NIKIM. I chyba tak już zostanie.
Wiesz Fenix, jak ja Ci zazdroszczę rozsądku, siły, stabilności, mądrości. Jesteś cieplutkim, cudownym wsparciem dla mnie. Byłam pewna, że wczoraj mnie zrugasz, skopiesz i miałabyś rację. A Ty co spokojnie, mądrze. Zazdroszczę Ci. I bardzo dziękuję.
Obwinianie siebie to jest najzwyczajniej w świecie marnotrawstwo czasu. Popełnione błędy się analizuje, wyciąga wnioski i idzie dalej starając się nie popełnić tych samych błędów i nie zamykając się w tym co było. W ten sposób naprawdę można poukładać sobie wnętrze i życie. A nikt nie jest nieomylny i dzięki temu uczymy się, właśnie na własnych błędach.
Zainteresowanie mężczyzn jest dla mnie z pewnością w jakiś sposób przyjemne ale to nie z niego czerpię poczucie kobiecości i własnej wartości. Ja postawiłam na własny rozwój i dopieszczanie siebie, tak żebym to ja sama przed sobą mogła powiedzieć, że jestem ok. To mi wiele dało i chyba tylko dzięki temu po ostatnim rozstaniu nie rozpadłam się na kawałki. I teraz po latach czuję się dobrze we własnej skórze. Czego i Tobie życzę.
Jeszcze raz dziękuję Ci, Fenix ☺ Masz rację, całkowicie się z Tobą zgadzam ☺ Ja chcę się czuć ze sobą dobrze, chcę stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie, że jestem ok i żyję ok☺ To moje marzenie, które utraciłam. Chciałabym, abym mogła powiedzieć to również mojemu Przyjacielowi. Popelnilam błędy, ale nie jestem złym człowiekiem, nie chcę być złym człowiekiem. Przebaczysz mi? Dasz jeszcze szansę? Brak mi na to jeszcze odwagi, bo go zawiodłam, ale będę nad sobą dla siebie pracować ☺ Fenix, moja wirtualna siostrzyczko, bardzo Ci dziękuję ☺ Jesteś bardzo mądrą i cieplutka osobą ☺ Czy mogę Cię zapytać od czego zacząć dzisiejsze postanowienie? Czy mogę jeszcze czasami prosić Cię o radę? Bardzo, bardzo chcę być wartościowym, dobrym człowiekiem.
Dziękuję za miłe słowa.
ja bym zaczęła od zastanowienia się, co bym chciała powiedzieć Przyjacielowi. Napisałabym list, przeczytałabym go wyobrażając sobie, że mówię to bezpośrednio do Przyjaciela. List bym zostawiła, żeby może w przyszłości, jak będziesz gotowa przekazać go do adresata. Dla mnie forma pisana jest łatwiejsza w wyrażeniu tego co się myśli i czuje, poza tym daje drugiej stronie czas na spokojne przeczytanie i przemyślenie, bez gwałtownych reakcji. Mnie to pomogło uporać się z różnymi myślami dotyczącymi mojego taty, z którym nie miałam możliwości porozmawiania będąc już dorosłą osobą. Taka forma przyniosła mi ulgę, bo wyrzuciłam z siebie, to co mnie męczyło.
Jeżeli czułabym taką potrzebę, wypłakałabym to co mnie boli i co jest źródłem smutku.
A na zakończenie zrobiłabym sobie relaksującą kąpiel, w czasie której przyznałabym, że jestem tylko człowiekiem, popełniłam błędy ale od tego momentu akceptuję to co się wydarzyło i przestaję być dla siebie najsurowszym krytykiem. Na tym zakończyłabym dzień i poszłabym spać.
Kolejnego dnia poszłabym na spacer w jakieś fajne miejsce, wyłączyłabym myślenie i cieszyłabym się tym co mnie otacza. Po powrocie do domu zrobiłabym sobie herbatę albo kawę i dopiero wtedy postanowiłabym sobie:
- Być dla siebie troskliwą i wyrozumiałą
- Być wobec siebie szczerą i obiektywną
- Zacząć zwracać uwagę na to co czuję
- Zastanawiać się nad własnymi różnymi zachowaniami ( np. dlaczego w danej sytuacji nie czuję się komfortowo, dlaczego dana sytuacja wzbudza mój lęk, dlaczego w danej sytuacji zaczynam o sobie negatywnie myśleć).
Mnie w odbudowywaniu siebie bardzo pomogło czytanie, poznawanie nowych rzeczy, robienie listy co udało mi się osiągnąć dzięki własnemu wysiłkowi lub czego się nauczyłam (czasem były to zupełnie prozaiczne rzeczy typu: nauczenie się szycia, robienia na drutach), to wszystko bardzo mi pomogło w zmianie postrzegania siebie. Może wyda się to śmieszne, ale jak z czymś się zmagam, co sprawia mi jakąś trudność a uda mi się to w końcu zrobić mówię sobie: „Ha” albo ” brawo ja” i klaszczę sobie. Dla mnie to jest takie wyrażenie radości i dodatkowo podbudowuje moją wartość i moje pozytywne postrzeganie siebie. I mam głęboko gdzieś co ktoś może sobie wtedy o mnie pomyśleć. Chyba w takich momentach wychodzi ze mnie radosna mała dziewczynka. 😀
Zaczęłam też bardzo zwracać uwagę, żeby w chwilach gdy mi się coś nie uda nie krytykować siebie, nie serwować sobie tekstów w stylu: „ale ja jestem głupia”, „ale ze mnie ofiara”, „ale jestem beznadziejna”. Sformułowania tego typu usunęłam ze swojego słownika, absolutnie nie ma w nim dla nich miejsca.
Radzić Tobie nie mam zamiaru, bo nie jestem w Twojej sytuacji i nie jestem Tobą. Mogę natomiast napisać co ja bym zrobiła, a do Ciebie będzie należała decyzja. Jedno mogę Ci doradzić, bo akurat to mi bardzo pomogło.
Zacznij słuchać swojego wewnętrznego głosu, zacznij zwracać uwagę na to co czujesz i czego potrzebujesz, zacznij uważnie obserwować siebie.
Poza tym myślę, że jesteś dobrym, wartościowym człowiekiem. Tylko jeszcze trochę pogubionym. Tylko od Ciebie zależy jak będzie wyglądało Twoje życie, bo to Ty o nim decydujesz. Porównaj siebie z czasów jak zaczęłaś pisać tutaj na forum, a z pewnością dostrzeżesz zmiany, które w tobie zaszły. podobnie będzie za rok wystarczy tylko uważniej obserwować siebie. 😉
Jeżeli będziesz pisała, postaram się odpisywać. Może to być jednak z opóźnieniem, bo prawdopodobnie do końca roku czeka mnie intensywny czas. Ja jestem na etapie realizacji jednego ze swoich marzeń. 😉
Pozdrawiam F.
-
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.