Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD A ja bym chciał żeby mnie panna zostawiła.

Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 53)
  • Autor
    Wpisy
  • aqq1975
    Uczestnik
      Liczba postów: 36

      Nic nie rozumiem z tego co piszesz. Ja chce po prostu trochę pożyć. Dopiero od kilku lat udało mi się zaznać trochę spokoju i szczęścia i potrzebna mi ta baba jak psu piąta noga.

      Przez tydzień się wymigiwałem chorobą a dzisiaj już muszę do niej jechać bo przecież „ona mnie kocha”. Rzygać mi się chce. Bym sobie posiedział w domu, popracował, wyspał się ale nic z tego. Cały wieczór zmarnowany a pewnie jutro dzień też.

      A ja niestety nie potrafię się od niej uwolnić. Nie potrafię jej powiedzieć: „weźże daj mi spokój, znajdź se kogoś innego a mi daj żyć swoim życiem”. Liczę trochę na to że w końcu ta jej miłość jej przejdzie i mnie kopnie w dupsko ale ile to jeszcze potrwa? Bo na to że ja sam jej powiem że mam dosyć to nie liczę. Jestem zbyt tchórzliwy.

      A jak jeszcze zmajstruję jej dziecko to już w ogóle będę załatwiony na amen. A ona chyba do tego zmierza i właśnie dlatego jest tak bardzo „zakochana” we mnie.

      truskawek
      Uczestnik
        Liczba postów: 586

        Mam takie wrażenie, że się z tym problemem „ślizgasz”. Nie jest ci oczywiście dobrze, ale jeszcze nie tak źle, żeby coś zmienić i się uczyć czegoś nowego, co mogłoby ci pomóc w tej sytuacji. Nie wiem jednak co mogłoby cię z tego zawieszenia wyrwać.

        Masz prawo jej nie chcieć ani nie chcieć dziecka, ale jak okaże się od ciebie sprytniejsza albo bardziej wytrwała, to zamiast jej postawić granice wejdziesz w to jednak jak w masło tylko dlatego, że nie znajdziesz dobrej wymówki? Jesteś gotowy na to ryzyko?

         

        aqq1975
        Uczestnik
          Liczba postów: 36

          A co ma wspólnego z tym wszystkim moja „gotowość”. Dzisiaj przesiedziałem z nią cały wieczór myśląc tylko o tym kiedy będę mógł zwiać do domu. A ona ciągle na mnie włazi, ciągle mnie maca, ciągle by się chciała bzykać i ciągle gada jak to mnie „bardzo kocha”. A ja bym sobie chciał wrócić do domu i zająć się swoimi sprawami ale nie potrafię się uwolnić.

          truskawek
          Uczestnik
            Liczba postów: 586

            To bardzo dobre pytanie. Ale ja je celowo odwrócę: co mają jej potrzeby i emocje do twojego życia, ale tak szczerze, co? Narzekasz na nią, jakbyś był związany i przestawiany jak mebel, a nie dorosły chłop. Ale czy ktoś cię wpakował w samochód albo autobus, żebyś do niej pojechał? Ktoś zabronił ci powiedzieć jej czego chcesz grożąc, że zrobi ci fizyczną krzywdę? Ktoś powiedział ci, że nie możesz się już niczego nauczyć w życiu? Ktoś zakazał ci zostania w domu i robienia tego co naprawdę chcesz?

            Te pytania mogą brzmieć głupio, ale my DDA/DDD mamy właśnie taką – dosłownie – wyuczoną bezradność. Fizycznie możemy różne rzeczy, ale „coś” nie pozwala nam zrobić tego czy owego, a już zwłaszcza w bliskich relacjach. I to coś to nie jest jakaś wiedza – przecież doskonale wiesz co byś jej powiedział, gdybyś miał powiedzieć prawdę. To jest rzecz czysto emocjonalna i odruchowa. I dlatego właśnie na terapii zajmujemy się emocjami, żeby to właśnie powoli, w swoim tempie i na swoich zasadach odblokować i mieć poczucie, że to ja coś robię albo czegoś nie robię, a nie że „ktoś mi to robi”. Ja to doskonale pamiętam, bo przez pierwszy rok terapii narzekałem jaka to jest ta moja dziewczyna, ale dopiero z czasem zadałem sobie podstawowe pytanie – no dobra, może i taka ona jest i ma różne wady i problemy, ale wobec tego dlaczego cały czas z nią jestem? Skoro jest taka zła, to dlaczego jej nie rzuciłem?

            I to było przełomowa obserwacja. Na tym między innymi polega zmiana, a nie na tym, że ktoś się wreszcie sam domyśli i sam zrobi to, co ty w zasadzie chcesz. Jeśli ja czegoś chcę, to ja mogę coś z tym zrobić. Druga osoba ma swoje życie i swoje potrzeby, nie jestem do niej uwiązany sznurkiem jak kukiełka.

            aqq1975
            Uczestnik
              Liczba postów: 36

              Ale ja wiem „dlaczego z nią jestem”. Bo nie potrafię jej odmówić, zrobić jej przykrości.  Nigdy nie chciałem z nią być ale ona a to mnie zapraszała do kina, potem do siebie, potem mnie zaciągnęła do łóżka a że jest dosyć ładna i ogólnie spoko to nie potrafiłem na początku stanowczo się temu przeciwstawić i odmówić. Trochę starałem się ją „spowolnić” licząc że zrezygnuje, że da sobie spokój. Nie dała. I teraz mam. I ona nie jest zła. Ja nie mogę o niej powiedzieć nic złego. Gdyby była zła, gdybym w jakiś sposób odniósł wrażenie że chce mnie wykorzystać albo coś złego dla mnie to bym łatwo sobie poradził. A ona tak jak wam mówię – ciągle opowiada jak to mnie bardzo kocha, ciągle mnie męczy żebyśmy „spędzali razem czas” a ja mam swoje życie i nie mam czasu na „spędzanie z nią czasu”. Potem cały jestem rozbity, zaniedbuję pracę, nie wysypiam się i w ogóle jest do dupy.

              Właśnie oglądam program w tv – ugotowani. I tam jest taki holender, który jest podobny do mnie – na początku mówił o tym że w Polsce kobiety ciągle dzwonią i nie możesz wyjść z domu bo dzwonią i cię pytają gdzie jesteś. Trafił mu się „szczęśliwy pieróg” to jak mu powiedzieli „w tym roku się ożenisz” to odpowiedział – „nie wiem czy to jest takie szczęście”. No i ja tak samo – nie lubię żeby mi ktoś ciągle na głowie siedział, „kochał mnie”, „spędzał ze mną czas” itd.

              Po prostu podsumowając – nie chcę żadnego „związku” ale widzę jakie ona ma na to parcie i ciągle mi miałczy o „spędzaniu czasu” o tym że „chcę się do Ciebie przytulić” i inne takie pierdoły. I nie potrafię jej powiedzieć ze ja na to ochoty nie mam i że najchętniej bym sobie poszedł.

              No weźcie mi wyjaśnijcie jak ja mam lasce która ciągle na mnie włazi, obejmuje, gmera mi gdzieś pod koszulką i mówi że mnie kocha powiedzieć że ja ją to nie za bardzo i że od czasu do czasu się możemy spotkać, bo ja ją naprawdę lubię, ale tak to bym sobie poszedł do domu i „spędzanie z nią czasu”, ciągłe wydzwanianie to dla mnie żadna przyjemność tylko obowiązek.

              truskawek
              Uczestnik
                Liczba postów: 586

                No dobra, a dlaczego „nie potrafisz” jej odmówić i zrobić jej przykrości? Właśnie o takiej bezradności mówię. „Nie potrafię” nie oznacza, że nie znasz słów i chcesz, żeby ktoś ci napisał zdanie jakie masz jej powiedzieć. Dokładnie sam to napisałeś w ostatnim akapicie.

                Rozumiem natomiast dlaczego chcesz uniknąć konfrontacji, i to są właśnie jakieś emocje. W schemacie DDA/DDD jest to, że nasze emocje są nieważne, bardziej liczą się cudze. Też tak masz?

                 

                aqq1975
                Uczestnik
                  Liczba postów: 36

                  To zależy, jeżeli wyczuję ze ktoś mnie próbuje wykorzystać i w jakiś tam sposób czuję się zagrożony to nie. To wtedy potrafię „łupnąć pięścią w stół” i się jakoś obronić. Ale w takiej sytuacji ja ta, gdy ona nie chce mnie raczej wykorzystać tylko szuka swojego szczęścia razem ze mną (przynajmniej tak sądzę) a mi z tym niewygodnie to już nie. Gdy ta sytuacja jest też przecież moją „winą” bo siłą nikt mnie do łóżka jej nie wpędził i liczyłem się z tym że będzie chciała „czegoś więcej” no to już nie potrafię bo uważam, że to było by nie w porządku i że ona sobie nie zasłużyła sobie na coś takiego.

                  Dlatego mam nadzieję że ona mnie w końcu pogoni ale to jest marzenie ściętej głowy, sam w to nie wierzę. Może się jakoś przyzwyczaję?

                  truskawek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 586

                    To też się zgadza z naszym schematem – najtrudniej jest w bliskości. Tylko efekt jest taki, że właśnie z ludźmi, których się lubi, kocha itp. robi się takie uniki, fochy albo inne krzywe akcje. Nie jesteś z tym jedyny i nie jest to też nasza wina, ale jeśli nic się z tymi schematami nie zrobi, to można się kręcić w kółko w okropnych sytuacjach, tak jak twoja.

                    Załóżmy, że ona jednak nie przestanie, a ty nie jesteś odpowiedzialny za jej uczucia i coś jednak masz prawo dla siebie zrobić. Co by to było?

                    kurianna
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 111

                      aqq1975, Truskawek i reszta już sporo napisali. Masz wszystkie karty na ręku – wiesz co powiedzieć, zawsze możesz to zrobić po prostu delikatnie. Nie będzie to przyjemne wiadomo, ale powiedzenie tego co czujesz („nie jestem gotowy, za szybko dla mnie, przepraszam, jeśli wysłałem mylne sygnały – poniosło mnie pożądanie, bo jesteś fajna i ładna, ale ja po prostu nie jestem gotowy na związek w tym momencie; zawalam pracę, źle się czuję z tym, jak szybko się to toczy i na pewno nie jestem gotowy na więcej typu narzeczeństwo, dziecko, zamieszkanie”) jest po prostu jedynym fair wobec tej kobiety wyjściem. Czy pójdziesz na terapię czy nie.

                       

                      Powiem szczerze – wyobraź sobie jej minę, że czyta te słowa i wie, że to o niej? Tyle tu nieprzyjemnych słów: rycząca czterdziestka (czy coś takiego), wiesza się na mnie, wpycha mi uczucia na siłę – tu jest dużo Twojej złości. I jakby poczucia wyższości. Ona to na pewno jakoś odczuje, bo to są silne emocje. Nie ukryjesz tego na dłuższą metę.

                       

                      Niechciany dotyk i „dobieranie się” do Ciebie w każdej możliwej chwili – to jest totalny znak, że powinieneś postawić granicę. To jest Twoje ciało! Jeśli macie tyle trudnych kwestii już na początku, ten związek będzie pasmem męczarni dla Was obojga. Szczera rozmowa to jak przecięcie wrzodu czy czegoś co boli – i nie tylko Ciebie. Ona na ten moment może leci na nieświadomce (bierze Twoją uległość i dostępność za dobrą monetę), ale nie rozmawiając otwarcie, wcale nie oszczędzasz jej bólu, wręcz przeciwnie. Szykujesz jej o wiele większy w przyszłości – kiedy Twoje uczucia wyjdą na wierzch tak albo inaczej.

                      Takie jest moje zdanie. Kobiecym okiem – laski pod czterdziestkę 😀 Też często zdarza mi się przeginać z narzucaniem swojej wizji czy potrzeb bliskości w relacjach damsko-męskich – bardzo doceniam (może po czasie) szczery feedback od faceta w tym temacie. „Acha, dobra, czyli tyle potrzebujesz, a tyle to już za dużo – OK. A ja potrzebuję tyle i tyle, z tego mogę zejść, a z tego nie”. I relacja się rozwija, jeśli się da znaleźć kompromis. Ale to musi zostać wypowiedziane! Tak się komunikują (w miarę) dojrzali ludzie wg mnie. Niezależnie czy mają lat 18, 50 czy 75.

                      kurianna
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 111

                        A tak w ogóle to nie wszystko stracone i jest w ogóle możliwe, że macie przed sobą fajną relację (nieromantyczną). Raz na miesiąc na kawie czy w kinie, czy jak tam potrzebujesz. Szczerą. Fajną, dwojga ludzi. Warunkiem jest szczerość z Twojej strony.

                         

                        Trochę ześwirowałam, jak przeczytałam, że dasz się wmanewrować w dziecko, bo ona będzie uparta. Dziecko to jest poważna decyzja. A dzieci, które czują się w jakiś sposób niechciane, bardzo cierpią. Bardzo. Chyba na tym forum nie muszę tego pisać.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 11 do 20 (z 53)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.