Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD A ja bym chciał żeby mnie panna zostawiła.

Przeglądasz 3 wpisy - od 51 do 53 (z 53)
  • Autor
    Wpisy
  • aqq1975
    Uczestnik
      Liczba postów: 36

      Fajny kawał, adekwatny do mojej sytuacji:

      Rozmawia 2 facetów:

      -Wiesz co, wczoraj moja żona odeszła z moim najlepszym przyjacielem – Zbyszkiem.

      – Jak to, od kiedy to Zbyszek jest Twoim najlepszym przyjacielem?

      -Od wczoraj.

      😀

      Wygląda na to że jest więcej ludzi z takimi problemami jak mój 😀

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Hej.

        Fascynacja czy obsesja na punkcie osoby, która nie odwzajemnia uczucia, to przecież częsta sytuacja. Pytanie, jaki problem ze sobą ma ta dziewczyna, skoro tak się pcha do łóżka i życia zdystansowanego i obojętnego faceta. Jest emocjonalnie ślepa?

        Nie umiem (a pewnie inni forumowicze też) rozpoznać, czy bardziej czujesz się osaczony i przestraszony tą sytuacją. Czy też wyróżniony i dowartościowany. Może jedno i drugie.

        Może spróbuj spojrzeć na tę sytuację bez „zaśmiewania”. Opisujesz sytuację językiem lekkiej i zabawnej komedii romantycznej. Jakby Telimena desperacko uganiała się za Panem Tadeuszem czy Brigitte Jones za upatrzonym amantem. Powstaje wrażenie, że grasz w jakiejś miłosnej farsie. Pytanie zatem: na ile w tym jesteś a na ile stoisz obok własnych przeżyć.

        Zaśmiewanie, to mechanizm obronny. Pozwala odciąć się od powstających trudnych emocji. Kiedy na mityngach zaczynam za mocno dowcipkować, bliski kolega zwraca mi uwagę, że coś „za wesoły” się robię, a to często oznacza u mnie stan nietrzeźwości emocjonalnej.

        Umiesz bez zaśmiewania nazwać to, co przeżywasz?

         

        aqq1975
        Uczestnik
          Liczba postów: 36

          Śmieję się bo co mi pozostało? Z nią są momenty jakieś takie w miarę ale czasami to mnie po prostu załamuje. Np te jej ciągłe wyznania miłości. Mam taki tego przesyt, że rzygać mi się chce jak ona po 10 razy w ciągu wieczoru mi mówi, że mnie bardzo kocha. W tym kilka razy podczas bzykania. No ileż można. Albo co innego. Mieszkam od niej ze 2 km. Co do niej pojadę, spędzimy razem dzień, popołudnie czy wieczór i wracam do domu samochodem (2 kur…. km, nawet się silnik nie zdąży rozgrzać) to ona chce żebym jej „dał znać jak dojadę”. Czy ja kur… jestem 12 latkiem wracającym autobusem ze szkoły, żebym się meldował, że nie zabłądziłem bo się mama martwi? Naprawdę mam ochotę jej powiedzieć czy czasem nie zwariowała. W pierwszym miesiącu znajomości to może jeszcze jakoś można by zrozumieć i uznać za urocze ale oczekiwać że prawie 50 letni chłop będzie się jej meldował że „bezpiecznie dojechał do domu” oddalonego o całe 2 km to chyba jest jakaś żenada. Przynajmniej wg mojej oceny.

        Przeglądasz 3 wpisy - od 51 do 53 (z 53)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.