Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Bliskość

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 74)
  • Autor
    Wpisy
  • Moja_nawa
    Uczestnik
      Liczba postów: 8

      Cześć wszystkim,

      Przychodzę tutaj z, jak podejrzewam, dość powszechną trudnością – bliskość w relacjach. Nie chcę dokładnie dzielić się swoją historią, z samej nazwy forum możecie domyślić się jaki był klimat mojego dorastania, obecnie jestem już dorosła, pracuję nad swoimi przeżyciami w terapii (pod tym kątem jestem zaopiekowana, mam terapeutkę, z którą od lat współpracuję i muszę przyznać, że idzie mi coraz lepiej!) ale jeden problem wciąż mnie dręczy…za każdym razem kiedy wydaje mi się, że ktoś chciałby wejść ze mną w bliższą relację (szczególnie na gruncie romantycznym!) czuję ogromny lęk, moje ciało nagle zastyga, jestem w pełnym napięciu i gotowości do ucieczki. Oczywiście, dorosła część mnie chce związku, chce wejść w bliską relację z ,,dobrym” człowiekiem (bo relacje przemocowe, krzywdzące, odrzucające mam już za sobą i za te podziękuję) jednocześnie kiedy zauważam sygnały zainteresowania moją osobą włącza się we mnie tryb alarmowy, który karze uciekać. Dotyk? Nie ma mowy! Pierwsza randka i ktoś delikatnie muśnie moją dłoń? Paraliż! Spojrzenie w oczy? Paraliż! Komplement? Paraliż! Chciałabym zapytać jak radziliście sobie w podobnymi odczuciami? Jak oswajaliście lęk przed bliskością, dotykiem? Pytam o wskazówki z dnia codziennego, co robicie kiedy łapie was ,,bliskościowy paraliż”?

      Będę bardzo wdzięczna za odpowiedzi i wasze historie!

      abcd
      Uczestnik
        Liczba postów: 206

        Cześć Twoja_nawo 😀

        Może uświadomić sobie, że człowiek nie jest zlepkiem uczuć i popędów, i to że miotają czasami człowiekiem czy to uczucia, czy popędy, to człowiek jest w stanie być ponad to? Mnie takie uświadomienie pomogło. I bardziej rozumowo podejść do sprawy? I wtedy mimo całego dyskomfortu i reakcji organizmu spróbować z całych sił przełamać to poczucie i powiedzieć osobie, która jest Tobą zainteresowana (i Ty też tą osobą), żeby nie odbierał źle tego paraliżu, bo u Ciebie to normalne? Nawet kosztem np. wygłupienia się, albo tego że ogarnie zaraz ogromny lęk? Zdaję sobie sprawę, że to prawie niemożliwe, gdy człowiek tkwi w takim paraliżu. Ale jeżeli absztyfikant okaże na tyle ogarnięty i wrażliwy po takim zapewnieniu, to postara Ci się zapewnić warunki(między innymi swoim zachowaniem) by ułatwić poczucie bezpieczeństwa, swobody i pozbycia się tej reakcji.

        Makadamia
        Uczestnik
          Liczba postów: 35

          <p style=”text-align: justify;”>Mam dokładnie to samo. Uciekam od bliskości i sobie z tym nie radzę. Bliską relację odbieram jako coś zagrażającego, jako ryzyko, którego boję się podjąć. Wyobraźnia podsuwa najgorsze scenariusze, pojawia się brak zaufania do drugiej osoby. Ciężka sprawa. Nie wiem czy uda mi się przełamać. Co najdziwniejsze ja w ogóle nie odczuwam potrzeby bliskości. Niektórzy piszą, że bardzo jej potrzebują, a ja nie. Może ta potrzeba została zepchnięta to podświadomości, wyparta. Nie wiem. </p>

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Makadamia.
          Moja_nawa
          Uczestnik
            Liczba postów: 8

            Dziękuję abcd za tą wiadomość, to niby tak proste, ale jednocześnie bardzo było mi potrzebne – przypomnienie, że przecież mogę być ponad te uczucia, że one mną nie władają w pełni (choć rzeczywiście czasem tak się wydaje) i że mam jeszcze myśli, mam świadomość co się dzieje, dlaczego tak reaguje i że właśnie dzięki tej świadomości mogę zacząć reagować inaczej!

            Bardzo dziękuję 🙂

            Moja_nawa
            Uczestnik
              Liczba postów: 8

              Hej Makadamia 🙂

              Mogę powiedzieć Ci jak było u mnie… przez wiele lat nie wyobrażałam sobie wejścia w relacje, oczywiście, w sferze fantazji radziłam sobie świetnie, snułam wizje potencjalnych związków, ale nigdy nie miałam potrzeby przenieść tych właśnie fantazji w świat rzeczywisty, to po prostu był obszar marzeń, nie czułam potrzeby (chociaż może lepszym określeniem byłaby ,,gotowość”!) wejścia w relacje związkową w świecie realnym (jedyne relacje na gruncie romantycznym, które nigdy nie dotarły do etapu oficjalnego związku, były bardzo krzywdzące, pełne niepewności, przemocy, bardzo krótkotrwałe, intensywne, a jednocześnie płytkie, mocno eksploatujące, nie było tam bezpieczeństwa i dobrej, bezpiecznej bliskości). Dopiero niedawno, mam wrażenie, że pod wpływem większego zaufania do siebie, trochę urealnienia moich obaw (a była ich masa – bałam się, że ktoś mnie skrzywdzi, odrzuci, wyśmieje, że ktoś obedrze mnie z tożsamość, że się zatracę itd) i oczywiście rosnącego poczucia własnej wartości poczułam chęć spróbowania, po prostu wejścia w świat randkowy i poznania drugiego człowieka. Dopiero po latach terapii i snucia fantazji poczułam, ze chcę spróbować bliskości z drugim człowiekiem. Tak było u mnie, potrzeba bliskości ,,odblokowała się” po długim czasie. Czuje, że przede mną jeszcze trochę pracy, ale jednocześnie nie chce się poddawać 🙂

              Trzymam za Ciebie kciuki i wysyłam dużo miłych uczuć!

              dda93
              Uczestnik
                Liczba postów: 621

                Dla mnie miarą zdrowienia z DDA/DDD jest to, by nie wymagać od innych osób „szczególnego traktowania”. To, że jestem DDA nie upoważnia mnie do oczekiwania od wszystkich, by obchodzili się ze mną jak z jajkiem. Przecież pracuję nad tym, żeby stawać się „normalnym” 🙂

                Z drugiej strony jednak, jeśli ktoś mówi mi, że coś jest dla niego, dla niej trudne, ma z tym problem, a mimo wszystko próbuje, wzmacnia to moje zaufanie i szacunek do takiej osoby.

                W moim odczuciu bliskość jest fajna i warto próbować. Nigdy nie czułem typowego lęku przed bliskością. Przed odrzuceniem, byciem ocenianym – tak. Ale nie przed bliskością. Chociaż może u mnie kryje się on na głębszym poziomie, że dość łatwo mi jest nawiązać kontakt, lecz trudno naprawdę zaufać, że ta druga osoba nie chce mnie wykorzystać czy skrzywdzić.

                Makadamia
                Uczestnik
                  Liczba postów: 35

                  Moja_nawa dzięki za dobre słowo. Też mam nadzieję, że mi się w końcu to odblokuje i będę mogła funkcjonować w miarę normalnie w relacjach.

                  2wprzod1wtyl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1177

                    Z wiekiem usztywniamy się z jednej strony poprzez sabotaż (szukanie hakòw) a z drugiej możemy mieć poczucie kompromitacji tego, że nigdy z nikim nie nawiązaliśmy prawdziwie bliskiej, szczerej  relacji.

                    Odpowiedzią mojego terapeuty na te obawy było to, że dla drugiej strony gdy jest w nas zakochana nie ma to znaczenia.  (bardziej ja sobie buduje ściany). Jak wchodzisz w prawdziwą bliskość to takie mury pękają w moment.

                    Dlatego droga jest poprzez prawdę tyle, że tak trudno to przeskoczyć. (co oznacza, że mam to zwizualizowane nawet wierzę w to, ale jeszcze nie przeskoczę)

                    Heh jak łatwo jest nawiązać relację z ktòrej wiem, że nic nie będzie w sensie bliskości a jak trudno jest się zbliżyć gdy zaczynam wyczuwać, że mogłoby się coś zadziać i łatwiej uciec, zamrozić, zakopać lub pobyć sobie w niedomòwieniu.

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                    2wprzod1wtyl
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 1177

                      Odpowiadając jeszcze na Twoje pytanie jak oswajam? Nie oswajam  dlatego tym bardziej jestem wdzięczny za podzielenie się.

                      …ale czuję, że lęk słabnie proporcjonalnie do tego jak rośnie moje poczucie, że jestem wystarczajacy by mnie pokochać i celem nie jest wykorzystanie oraz proporcjonalnie do wzrostu poczucia wartości (poczucie wartości jest według mnie istotne przy rozładowaniu zazdrości i odpuszczenia kontroli)

                       

                       

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                      abcd
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 206

                        I ja dziękuję, Moja_nawa, miło mi 🙂

                        To tak jeszcze dodam, bo też mi to pomogło, że wszystkie uczucia jakie w człowieku mogą zaistnieć są pozytywne. Wiadomo, jedne ostrzegają, inne potwierdzają, jeszcze inne są niechciane, albo pożądane, ale mimo wszystko są pozytywne – sygnalizują zawsze coś. I dlatego właśnie nie powinno się tracić rozumu na rzecz uczuć, emocji, bo mogą człowiekiem poniewierać niemiłosiernie i uczynić ogromne spustoszenie.

                        Udanego i miłego dnia 🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 74)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.