Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Bliskość

Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 74)
  • Autor
    Wpisy
  • dda93
    Uczestnik
      Liczba postów: 628

      Hej, jeśli dobrze rozumiem, obaj ci „jednorazowi” faceci byli poznani przez Ciebie w internecie? Ktoś kiedyś fajnie napisał, że na poznawanie ludzi w ten sposób trzeba brać spora poprawkę, bo ryzyko odtrącenia jest wtedy bardzo duże (rzędu 85% czy coś…).

      Zauważ, że każdy z tych mężczyzn próbował szybko „zbić dystans”. Pierwszy obudził w Tobie lęk przed bliskością. Choć może z tym trzymaniem Cię za rękę to był tylko żart. Może mężczyzna desperat. A może sam mający jakieś problemy z bliskością i tylko sprawdzał, czy mu się podobasz (w bliskiej relacji dotyk i węch to najważniejsze ze zmysłów). Drugi może Cię potraktował jako desperatkę lub był cyniczny.

      Będąc w Twojej sytuacji raczej nie zdecydowałbym się na drugą randkę z tym drugim – bo mogłoby to oznaczać fizyczne niebezpieczeństwo dla Ciebie. Takim jak ten pierwszy czasem można dać drugą szansę.

      Dla mnie zawsze niepojęte jest, że dziewczyny, które są z natury czujne i ostrożne, z reguły bardzo łatwo dają się „omamić” czynnemu alkoholikowi, który przez ich mechanizmy obronne często przechodzi „jak przez masło”.

      Może to trochę taki paradoks, że osoba taka jak my (DDA/DDD) często odsiewa związki, które mogłyby mieć jakieś szanse a podświadomie wybiera znane, ale toksyczne.

      Kiedyś ponoć jakiś wschodni mistrz walk został zapytany przez ucznia: „Jak mogę się stać takim mistrzem jak Ty?”. Mistrz na to odparł: „Najpierw musisz popełniać jak najwięcej błędów”. Myślę, że coś w tym jest. Gdy próbujemy, nie zawsze wychodzi. Ale bez próbowania nie ma nic…

      2wprzod1wtyl
      Uczestnik
        Liczba postów: 1177

        @Martini to co mi się udało zebrać to mowa o takiej samej zasadzie jak uzależnienie w tym przypadku od toksyny.

        Druga kwestia to style przywiązania. zczytujemy automatycznie i jesteśmy wstanie ocenić podświadomie na ile jesteśmy 'bezpieczni’ w poza bezpiecznej relacji (przy czym bezpieczny w toku rozumowania osoby o stylu poza bezpiecznym to taka relacja gdzie nie dojdzie do prawdziwej bliskości)

        Uzależnienie od toksyny podkłada mechanizmy i neguje relacje bezpieczne, przewidywalne.

        Masz dwie relacje za sobą i to już jest materiał aby sobie przeanalizować. Co przyciągnęło? Kiedy tak naprawdę dowiedziałaś się, że ten człowiek kłamie i jest w alkoholizmie? Czy wiedząc o tym brnęłaś? Jak zaregowałaś na pierwsze kłamstwa i fakt, że jest w nałogu?

        To nie jest łatwe, bo osoby uzależnione potrafią być wrażliwe, inteligentne itp. przy tym potrafią też manipulować np. poprzez jakiś pojedyńcze gest (problem leży w nałogu, w chorobie). Przy czym osoby bez uzależnienia o stylu bezpiecznym też mają te cechy i też potrafią manipulować, ale nie robią tego.

        Będąc w relacji przewidywalnej może odezwać się głòd od toksyny przez co partner i relacja mogą wydawać się nudny a tak często nie jest.

        Jeszcze jedna kwestia i tą jest taka osobista. Bliskość kojarzy mi się z zależnością, osaczeniem, bezkompromisowością i gdy o tym nie wiedziałem reakcją była ucieczka np. w pracę na zasadzie przeczekania. Nawiasem mòwiąc dziś już też wiem dlaczego reagowałem ucieczką a nie stanięcie aby rozwiązać (nie mam tu na uwadze wyłącznie relacji romantycznej)- jest to spowodowane lękiem przed wyrażeniem złości lub niezadowolenia tak aby w świadomości 'nie stać się jak tata, ktòry konflikt rozwiązywał siłą lub krzykiem a mama milczeniem i obrażaniem na tatę. Dziś gdy wiem, że  po pierwsze to błędny sposòb rozwiązywania konfliktòw i mam świadomość, że mam taki mechanizm mogę go schładzać, oglądać. Najpewniej będzie wychodziło ròżnie, ale sama świadomość to już dużo.

        Często jest tak, że niektòrych mechanizmòw nie złagodzimy do zera, ale mając świadomość choćby po czasie zejdziemy do takiego poziomu, ktòry nie będzie destrukcyjny.

         

         

         

        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 628

          @2wprzod1wtyl Myślę, że pięknie ująłeś sedno tego, jak czesto postrzegają relacje DDA, które zdają się być odzwierciedleniem ich relacji z rodzicami…

          Zależność – bo rodzic może z nami zrobić wszystko co mu się podoba, my nie możemy mu zrobić nic.

          Osaczenie – bo rodzica nie można zmienić na innego.

          Bezkompromisowość – bo wobec rodzica można się jedynie ślepo podporządkować, obrażać albo buntować.

          Brakuje w tym natomiast istoty partnerstwa – wolnego wyboru bycia z tą właśnie osobą, dialogu między potrzebami i postawami dwojga równorzędnych osób.

          Martini
          Uczestnik
            Liczba postów: 24

            Wybacz, @2wprzod1wtyl , ale nie mogę zrozumieć tego, co napisałeś. Gdybyś mógł to jakoś uprościć…

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Martini.
            2wprzod1wtyl
            Uczestnik
              Liczba postów: 1177

              @Dda93 na to nakłada się jeszcze brak umiejętności bycia w konfliktowej trudnej sytuacji, ktòre ujawniają się poprzez albo agresję i chęć zdominowania albo wycofanie, przeczekanie, łagodzenie, odwracanie uwagi aby zakończyć co tak naprawdę jeszcze bardziej kumuluje emocje lub obrażanie się,  milczenie, ktòre też jest nieumiejętnością  rozwiązywania konfliktòw.


              @Martini
              , najpierw warto by było zdefiniować czym jest toksyna. I tak Mitkowa mòwi wręcz o chemicznych reakcjach w głowie przez co pojawiają się typowe dla uzależnień reakcje. Natomiast gdy chodzi o mechanizmy to można wymienić. Agresję, nieprzewidywalność, kłamanie, zmienność, wzbudzanie poczucia winy, lęku lub wstydu bardzo często też zazdrość w tym wzbudzanie zazdrości oraz wręcz takie prowokowanie do tego by wzbudzać zmienność emocji.

              I teraz idąc w tym toku rozumowania osoby dda nie trudno się domyślić, że chłonęły cały ten zestaw i gdy pojawia się stabilność i przewidywalność włącza się głòd.

              Oczywiście w racjonalnym myśleniu osoba dda powie, że chce stabilności, przewidywalności, prawdy, bliskości no ale idąc trybem uzależnień alkoholik czy narkoman też powie i to szczerze, że nie chce nałogu, ale to jest silniejsze.

              W jaki sposòb zczytujemy takie osoby? Pierwszą kwestią są style przywiązania i tutaj odsyłam choćby do ostatnich nagrań Magdy z Selfmastery.

              Na przykładzie powtòrzę ten z lokalu gdzie na 10 stolikòw osoba uzależniona tak wykombinuje, że w trakcie imprezy  trafi tam przy ktòrym piją. Być może będzie przysiadać się na chwilę do tych gdzie się nie pije, będzie niby słuchał i rozmawiał, ale w tyle głowy, myślami będzie już przy stoliku gdzie jest alkohol. Przy stolikach bez alkoholu w jego mniemaniu jest nudno, sztywno? w moim odczuciu bardzo podobny taniec odbywa się  przy wchodzeniu w relacje toksyczne.

              Pòźniej nakładają się jeszcze nieumiejętność rozwiązywania konfliktòw oraz bardzo często wszelkie mechanizmy wspòłuzależnienia gdy zaparkuje, uwikła się w relacji gdzie jest nałòg. Czyli wyparcie, przeczekanie, poczucie 'ja go zmienię’ itp.

              Bierzmy pod uwagę, że często osoba dda nawet nie jest świadoma tych mechanizmòw przez co zanim cokolwiek zrobi upłynie ogrom czasu.

              I ostatnia kwestia. Napisałaś, że weszłaś w toksyczną relację z osobą uzależnioną w takim razie z dzisiejszej perspektywy warto się skupić nie na tym jak zostałaś okłamana i okradziona- bo kłamstwo jest akurat częścią osòbb uzależnionych, ale też osòb dda (osobiście kłamałem nawet w momentach gdzie wydawałoby się niezrozumiałe po co kłamać)-ale nad taką prawdą przed sobą co cię tam pociągnęło, kiedy już tak naprawdę wiedziałaś i jak reagowałaś- takie podejście pozwala uczyć się na doświadczeniu.

               

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
              2wprzod1wtyl
              Uczestnik
                Liczba postów: 1177

                Odchodząc trochę od tematu, ale w mojej ocenie jednocześnie uzupełniając go.

                Jeżeli na to nałożymy jeszcze pozostałe cechy jakie występują u osòb dda czyli niskie poczucie wartości, brak granic, nieumiejętność wyrażania emocji, rozładowywania ich oraz definiowania potrzeb a przy tym osoba dda trafi albo raczej zostanie złowiona na manipulanta (np.osobę z nałogiem) lub wręcz osobę toksyczną (psychopatę, socjopatę, narcyza) no to możemy sobie wyobrazić w jakiej pułapce się znajduje (zaròwno w pułapce własnych mechanizmòw jak i manipulacji osoby toksycznej).

                Ale nawet gdy natrafi na osobę o tzw. bezpiecznym stylu to nadal jest w pułapce własnych mechanizmòw a jak mòwi Magda style przywiązania są dynamiczne i i ta dynamika może też pòjść w stronę przejścia/ściągnięcia osoby o stylu bezpiecznym w stronę stylu poza bezpiecznego a wtedy witajście mechanizmy.

                Martini
                Uczestnik
                  Liczba postów: 24

                  Z granicami mam problem. Chciałabym się nauczyć je stawiać, bo albo jestem „bez kija nie podchodź”,.  albo daję sobie wejść na głowę.

                  Ten pijący mnie nachodzi i nie daje spokoju. Rozmawiałam,mówiłam,że sobie tego nie życzę, a on ma to gdzieś, potrafi mi dosłownie wtargnąć do domu, choć zagrodziłam drogę. Policję mam wzywać? Serio pytam.

                  2wprzod1wtyl
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 1177

                    Zanim wystrzelisz z dużego działa warto najpierw sobie zadać pytania.

                    Co czujesz do tego człowieka, co czułaś gdy przyszedł, jak zareagowałaś gdy wszedł, kazałaś wyjść czy został, czy jesteś wspòłuzależniona?

                    Ten człowiek jest uzależniony a to z dużym prawdopodobieństwem może oznaczać Twoje wspòłuzależnienie. (jeżeli tak jest wyczuwa Twoją słabość). Sama wspominasz, że nie trzymasz granic. (Często jest tak, że pòźniej kumulują się negatywne emocje we własnym kierunku przez to, że nie byliśmy stanowczy)

                    Człowiek, ktòry nie jest wspòłuzależniony nie ma takich dylematòw. (wyrzuca takiego człowieka w parę minut nawet jeżeli jest ròżnica sił- strategie mogą być ròżne choćby natychmiastowe wezwanie policji)

                    Z odpalaniem dużych dział jest tak, że jak są ponad Twoje siły to się cofniesz a mechanizmy wspòłuzależnienia są silne.

                    Najpierw bym się umocnił choćby poprzez jakieś zrozumienie mechanizmòw lub wsparcie w temacie wspòłuzależnienia.

                    W międzyczasie możesz zakomunikować w zależności czego chcesz.

                    1. Jeżeli pòjdziesz na terapię to masz szansę na relację – o ile Ty tego chcesz. – z jednoczesnym powiedzeniem co czułaś gdy wtargnął do Twojego domu.

                    2. Albo gdy definitywnie już tego nie chcesz przekazałbym, że

                    gdy wtargnąłeś ostatnio do mojego domu (spostrzeżenie) bałam  się (wyrażenie uczucia) chcę mieć spokòj dlatego proszę nie ròb tego więcej, bo zgłoszę sprawę o nękanie.

                     

                    Dopiero po takich ruchach czyli umocnienie i komunikat jeżeli trwałoby to dalej i byłoby  wbrew Twojej woli poszedłbym zgłosić na policję.

                    Dlaczego tak? Bo jeżeli jesteś wspòłuzależniona to bez wsparcia np. terapii ciężko będzie Ci utrzymać zeznania i całe procedury. Może się włączyć np. poczucie winy i z dużym prawdopodobieństwem się cofniesz.

                     

                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                    • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez 2wprzod1wtyl.
                    Martini
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 24

                      Nie rozumiem, o jakie zeznania chodzi. Nie czułam i nie czuję się współuzależniona, bo nie biorę na siebie jego problemów, a jednak wciąż jestem w jakiejś tam relacji.

                      Zablokowałam jego nr telefonu, ale mieszkamy blisko siebie, więc i tak przychodzi.

                      Czasami bywa całkiem do rzeczy, ale wiem, że problem alkoholizmu nie zniknie. Zapowiedziałam, że toleruję go jedynie jako znajomego (o ile zachowuje się przyzwoicie) , żadnych związków.

                      Z tym przyzwoitym zachowaniem różnie bywa. Czasami jest do rzeczy, uczynny, kontaktowy, ale zdarzyło się, że przyszedł tak wstawiony, do tego jeszcze z pijanym kumplem, że zamknęłam im drzwi przed nosem.

                      Mam duży problem z ukróceniem kontaktu właśnie wtedy, gdy bywa milszy, bardziej trzeźwy i kulturalny. Przed takim człowiekiem ciężko mi trzasnąć drzwiami czy wezwać do niego policję.

                      A z drugiej strony wiem, że prędzej czy później znowu będę miała pijacką burdę.

                      Przemocy nie stosuje, ale jest wtedy głośny, rozpanoszony, nieprzyjemny. Po co mi to?

                      Martini
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 24

                        Nie rozumiem, o jakie zeznania chodzi. Nie czułam i nie czuję się współuzależniona, bo nie biorę na siebie jego problemów, a jednak wciąż jestem w jakiejś tam relacji.

                        Zablokowałam jego nr telefonu, ale mieszkamy blisko siebie, więc i tak przychodzi.

                        Czasami bywa całkiem do rzeczy, ale wiem, że problem alkoholizmu nie zniknie. Zapowiedziałam, że toleruję go jedynie jako znajomego (o ile zachowuje się przyzwoicie) , żadnych związków.

                        Z tym przyzwoitym zachowaniem różnie bywa. Czasami jest do rzeczy, uczynny, kontaktowy, ale zdarzyło się, że przyszedł tak wstawiony, do tego jeszcze z pijanym kumplem, że zamknęłam im drzwi przed nosem.

                        Mam duży problem z ukróceniem kontaktu właśnie wtedy, gdy bywa milszy, bardziej trzeźwy i kulturalny. Przed takim człowiekiem ciężko mi trzasnąć drzwiami czy wezwać do niego policję.

                        A z drugiej strony wiem, że prędzej czy później znowu będę miała pijacką burdę.

                        Przemocy nie stosuje, ale jest wtedy głośny, rozpanoszony, nieprzyjemny. Po co mi to?

                         

                         

                        On na swój sposób jest mi bliski, ale nie chcę sobie pogarszać życia.

                        Dziś – to dłuższa i dość niesamowita historia – podpisał krucjatę trzeźwości na rok czasu. To efekt pewnego przypadkowego (?) spotkania z pewną osobą w pewnym kościele.

                        Nie zachłystuję się tym jednak.

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, temu przez Martini.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 74)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.