Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Boje się związku/mężczyzn

Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 79)
  • Autor
    Wpisy
  • Fenix
    Uczestnik
      Liczba postów: 2551

      @Afrodyta

      A może zastanów się co na temat seksu mówiła Twoja mama, jaki miała do niego stosunek i co mówiła na temat mężczyzn.

      Czy było to dla niej coś gorszącego, niewłaściwego lub wstydliwego i kobieta powinna być cnotliwa niczym panienka ze stancji. Czy według niej mężczyźni chcą tylko zaciągnąć kobietę do łóżka i wykorzystać.

      Wiem, że ja miałam ze względu na podejście mojej mamy na tym tle problem. Był we mnie rozdźwięk między tym, że byłam otwarta w tej kwestii, dla mnie była to normalna część życia we dwoje a tym, że skoro dla mojej mamy było to coś wstydliwego to może ja się nie szanuję jako kobieta. I jakby stanowisko mojej mamy przesłaniało mi racjonalne spojrzenie na siebie, że tak czerpię z tego przyjemność, jestem otwarta ale to wszystko dzieje się z partnerem, z którym jestem już dłuższy czas.

       

      Fenix
      Uczestnik
        Liczba postów: 2551

        Drogie Panie

        Mężczyzna to nie jest niezniszczalną maszyną do spełniania życzeń. Mężczyzna ma także uczucia i swoją wrażliwą cząstkę, która potrzebuje zaopiekowania się nią.

        Drodzy Panowie

        Kobieta to nie tylko ciało do sprawiania przyjemności. Ona także ma wrażliwą cząstkę, która potrzebuje zaopiekowania się nią.

        Każdy, bez względu na płeć potrzebuje czuć się ważnym, zauważonym, docenionym i zaopiekowanym przez partnera.

        Fenix
        Uczestnik
          Liczba postów: 2551

          Drogie Panie
          Nie próbujcie doprowadzić do tego, żeby Wasze dziecko lub dzieci znienawidziły własnego ojca. Odgrywając się na partnerze, odreagowując w ten sposób swoją złość krzywdzicie tak naprawdę swoje dzieci.

          Jeżeli uważacie, że nic dobrego nie wniósł do Waszego życia, to pomyślcie jak ono by wyglądało bez dzieci, których jest ojcem nawet jeżeli nie sprawdza się w tej roli, czy roli partnera.

          To prawda, że równie dobrze kto inny mógłby być ojcem ale wtedy to byłyby także zupełnie inne dzieci. A kochacie przecież te które są a nie te które mogłyby być.

          I jeżeli faktycznie nie znajduje się czegoś pozytywnego o czym można by było powiedzieć, to powiedzcie swoim dzieciom, że jesteście wdzięczne ich ojcu za to, że są one w Waszym życiu. Dzięki temu będą mogły znaleźć coś pozytywnego czego będą mogły się uchwycić i może łatwiej im będzie sobie poradzić.

          Dziecko zawsze będzie kochało rodzica jako rodzica. Z czasem jedynie na skutek niewłaściwego zachowania rodziców próbujemy złością, nienawiścią przykryć tą wewnętrzną naturę miłości do rodzica. I to jest największym powodem cierpienia. Rozdźwięk między tym co podświadome i naturalne a tym co racjonalne.

          Ps

          Was Panowie także się to dotyczy w jednakowym stopniu😉

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Fenix.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Fenix.
          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Fenix.
          dda93
          Uczestnik
            Liczba postów: 628

            Fenix: Czego się jeszcze dowiedziałam przez te dwa lata?

            Tego, że niektórym mężczyznom wydaje się, że samotna kobieta będzie łatwym kąskiem, bo z pewnością jedynym o czym marzy to jest mężczyzna, bez którego nie może oddychać. Dzięki czemu łatwo sobie załatwią krótszą, bądź dłuższą chwilę przyjemności, bez większego wysiłku.

            W wielu sprawach się z Tobą zgadzam, ale to co tutaj piszesz, to tylko młode wilczki tak myślą 😉 Jeżeli kobieta jest bez związku od kilku tygodni lub miesięcy, może być to dobry czas, żeby się z nią związać. Jeżeli od kilku dni – nie należy nawet próbować, bo mentalnie jeszcze tkwi w starej relacji. Jeśli od kilku lat – lepiej zostawić ją w spokoju, gdyż istnieje zbyt duże prawdopodobieństwo, że po takim czasie w samotności do żadnego związku nie będzie się nadawała.

            Będzie jej brakowało tego, co ktoś kiedyś nazwał „umiejętnością chodzenia w jednym zaprzęgu”. Przez analogię do koni – koń przyzwyczajony do tego, że ciągnie wóz sam, chodząc w podwójnym zaprzęgu bardzo łatwo może uderzyć nim w drzewo. Idąc w parze „środek drogi” (zwykłe sprawy i problemy) bierzemy razem 🙂

            Oczywiście, zależy też, który miałby to być związek. Duża część kobiet do pierwszego poważnego związku jest zawsze gotowa. U większości z nich jednak przebiega to wg schematu: zły związek – zły związek – samotność – zły związek – samotność – samotność – samotność… Czyli w zasadzie bez dobrego związku potrafią się przez całe życie obyć 😉

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
            dda93
            Uczestnik
              Liczba postów: 628

              Poza tym wszystko jest dobrze, dopóki tylko na płaszczyźnie mentalnej, dopóki tylko się o tym gada. W praktyce już nie jest tak lekko. Na przykład gdy jestem w pracy z kilkoma sympatycznymi koleżankami, uśmiecham się i niby wszystko jest OK – ale coś jednak nie gra, jest we mnie jakieś napięcie i one to jakoś wyczuwają. Nie wiem – czy mam wypisane na czole wszystkie moje nieudane związki i karkołomne próby związków (czytaj: rozczarowania), albo informację o tym, że osobą, która mnie najbardziej w życiu skrzywdziła i wykorzystała, była kobieta (czytaj: moja matka)?

              Jedyna pociecha w tym, że w naturze tak naprawdę nie potrzeba nikomu, żeby miał wybierać z 80 potencjalnych partnerów. Wystarczy, żeby przez jego/jej wyniesione z doświadczeń dysfunkcje, „seks tylko po ślubie”, „nie lubię brunetek” i inne sztuczne bariery przebiła się tylko jedna, odpowiednia osoba.

              • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
              Fenix
              Uczestnik
                Liczba postów: 2551

                @dda93

                Z własnego doświadczenia wiem, że jest to myślenie młodych wilczków ale także panów w średnim wieku, którzy mają skrzywienie kręgosłupa, którzy lubią lub marzy im się d.. a na boku i miejsce na oddech od zrzędliwej żony 😉
                <p style=”text-align: justify;”>Czyli idąc Twoim tokiem myślenia, odnośnie chodzenia w jednym zaprzęgu, ja się już do tego nie nadaję. Dobrze, że istnieje coś takiego jak margines błędu. 😂😂😂</p>
                Odnośnie koleżanek i Twojego napięcia. Może zbyt otwarcie mówisz o teorii prowadzenia kobiety przez mężczyznę. Kobiety, nawet zaprzeczając, lubią poddać się prowadzeniu przez mężczyznę. Ale rzadko która się do tego przyzna. 😉 A może nie do końca poradziłeś sobie z Twoją relacją z mamą i nawet nieświadomie przenosisz to na kobiety.

                Fenix
                Uczestnik
                  Liczba postów: 2551

                  A czy mężczyźnie po kilku nietrafionych związkach łatwo iść w jednym zaprzęgu? Czy nie obawia się, że na skutek przeciągania nie wyrżnię głową w drzewo lub coś innego? 🙂

                  Jeszcze odnośnie prowadzenia przez mężczyznę. Fajnie jest być prowadzoną ale nie każdemu warto dać się prowadzić 😉

                   

                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Fenix.
                  • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Fenix.
                  dda93
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 628

                    Fenix: A czy mężczyźnie po kilku nietrafionych związkach łatwo iść w jednym zaprzęgu? Czy nie obawia się, że na skutek przeciągania nie wyróżnię głową w drzewo lub coś innego? 🙂

                    W dobrym zestawie jestem gotów – zawsze 🙂 Choć wiadomo, że pełne odbudowanie zaufania do płci przeciwnej może zająć chwileczkę (taki mały „pourazowy stres” – nie masz tego?).

                    Poza tym nie wszystkie związki są w 100% złe – w większości z nich na pewno było coś dobrego, więc to należy traktować jako pozytywny dorobek.

                    Myślałem, że mi ktoś może coś podpowie, wyjaśni, a Ty widzę jedziesz po stereotypach 😉 Nie, nie opowiadam koleżankom żadnych bzdur o „przewodniej roli mężczyzny”, choć ponoć jestem „pozytywnie rozpoznawalny”. Z mojego oglądu sytuacji, jeśli się pracuje nad dzieciństwem i relacjami z rodzicami kilkanaście lat, to niewiele już można nowego wymyślić. Ale jak w starym aucie, czasem wystarczy gdzieś w dobre miejsce puknąć, i wszystko zacznie znów chodzić 😉

                    Fenix
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 2551

                      @dda93

                      To prawda, ślady przeszłości jeszcze są. Jednak to już nie jest blokada a raczej ostrożność wynikająca z rozwagi. 🙂

                      Nie pojechałam po stereotypach, bo w mojej wypowiedzi było jedynie przypuszczenie a nie założenie czegoś z góry. O czym świadczy użycie słowa „może”. 🙂

                      Przewodnictwo to nie to samo co dyktatura. Przewodnik uwzględnia zdanie swoich doradców. Dyktator, despota tego nie robi, narzuca innym swoje zdanie, pozostając ślepym. I w tym kontekście prowadzenie przez mężczyznę to nie jest bzdura. 😉

                      Ps

                      Czy pisząc o tym, że kobieta będąca kilka lat sama nie nadaję się do związku chciałeś się dowiedzieć jaka będzie moja reakcja, po tym jak napisałam o swojej prawie dwuletniej samotności? 🙂

                      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez Fenix.
                      dda93
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 628

                        Fenix, może tak, może nie, niech to pozostanie moją tajemnicą 🙂 Może ciekawość mnie zżera, kim że możesz być, jeśli się widywaliśmy gdzieś na warszawskich mityngach. A może chciałem Cię tak delikatnie szturchnąć, że tak fajnie opowiadasz o tej swojej „oswojonej” samotności, ale może gdzieś na świecie właśnie ktoś na Ciebie czeka… 🙂

                        Od wielu lat słyszę o Bogu/Sile Wyższej, ale są rzeczy, które wybitnie podkopują moją wiarę w Niego. Bo czyż nasz świat nie jest urządzony w niektórych aspektach zupełnie do chrzanu?

                        Dobre kobiety, córki nieobecnych ojców-drani, często trafiają na buraków, którzy traktują je jak lalki do seksu i tłuką. W skrajnych przypadkach powstaje z tego sensacyjny tytuł do prasy lub dodatkowa mogiłka na cmentarzu.

                        Dobrzy faceci, niestety, często wychowywani i nadużywani przez zaborcze matki, przeważnie trafiają na straszne zołzy. W skrajnych przypadkach może któryś z nich pęka i wtedy na świat trafia kolejny seryjny morderca.

                        Po zaleczeniu ran ze swoich nieudanych związków dobre kobiety i dobrzy mężczyźni najczęściej spędzają resztę życia w samotności, z przyczyn obiektywnych (np. brak miejsc, gdzie można poznać kogoś) i/lub z obawy przed kolejną „wtopą”.

                        I jak ten świat ma się stawać lepszym miejscem???…

                        Moim skromnym zdaniem fakt, iż „DDA/DDD mają problemy w bliskich związkach” to najważniejsza i najtrudniejsza z naszych cech. Potem długo, długo nic…

                        Choć ja sam może nie mam aż tak wielu powodów, żeby narzekać – zaznałem w swoich związkach miłości lub zauroczenia, wzajemnego szacunku i przyjaźni, emocjonalnej lub intelektualnej „klasy” partnerki, bliskości i intymności, daru rodzicielstwa. A że większość z tych zjawisk, niestety, nie współistniała w tych samych związkach (np. małżeństwo z miłością i szacunkiem, ale bezdzietne; szczęśliwe rodzicielstwo w nietrafionym związku), to już materiał na odrębną opowieść… 🙂

                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
                        • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
                      Przeglądasz 10 wpisów - od 61 do 70 (z 79)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.