Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Brak znajomych

Otagowane: ,

Przeglądasz 6 wpisów - od 21 do 26 (z 26)
  • Autor
    Wpisy
  • aktywny187
    Uczestnik
      Liczba postów: 87

      „O bulimii też rozmawiam na terapii… Masakra… Mi się na początku wydawało, że z rok, półtora i będę uleczona.”

      Nie masakra tylko, bardzo dobrze….

      Jakbyś o tym nie rozmawiała, byloby jeszcze gorzej…,a z czasem mogłabyś zacząć pić, żeby sobie ulżyć… Zaczęłabyś się staczać po równi pochyłej….

      im więcej mówisz przezywasz tym bardziej te uczucia z Ciebie wychodzą….

      Im lepszy kontakt z emocjami, tym lepiej panujesz nad swoim  zachowaniem… Nawet kubeł na smieci trzeba raz na jakiś czas opróżnić….

      Niestety nie którzy myślą, że psycholog to czarodziej i weźnie przestawi magiczną wajchę w głowie… Byłem chory,…. buch… na drugi dzień jestem zdrowy. 😁

      Człowiek który, przeżył wypadek, i leży na intensywnej terapii…nie jest wypisany do domu na drugi dzień…. Dodatkowo potrzebuje kilku lat, aby wrócić do pełnej sprawności….

      Myślenie życzeniowe, tak ma być, bo ja tak chcę… Zniekształcenie rzeczywistości….

      Niestety proces zdrowienia jest bolesny. Wymaga czasu. MUSZĄ BYĆ PEWNE ETAPY….!!!, a każdy etap ma inne potrzeby i Inaczej przejawia się w życiu …

      Nic co jest trwałe nie wzrosnie w ciągu jednego roku….

      Tak jak drzewo jak jest małe jest chwiejne…. Można je wyrwać jedną ręką…. A po kilku latach już to dla Ciebie stanie się niemożliwe… Trzeba lat…. cierpliwości…..

      Przestań się zachowywać wobec siebie tak jak Twoi rodzice…!!!

      Piszesz jak Cię zranili, a co Ty robisz sama sobie…. Każdego dnia….

      Okaż sobie zrozumienie, akceptację, życzliwość..( to czego tak bardzo pragniesz od innych) .., przestań złościć się na siebie o to że nie zachowujesz się tak byś chciała… To jest „zdrowienie”… wymaga czasu….

      Problemy, kłopoty, nigdy się nie skończą.. Tak ma każdy człowiek., nawet Ci zdrowi….

       

       

      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez aktywny187.
      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez aktywny187.
      • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 2 lat, 4 miesięcy temu przez aktywny187.
      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 624

        Nauczenie się bycia łagodnym dla siebie (co nie oznacza bycia narcyzem czy nie przyznawania się do błędów) też wymaga czasu 🙂

        aktywny187
        Uczestnik
          Liczba postów: 87

          Prawda dda93 . Czasu i wytworzeniu nawyku…. Dlaczego inni nie muszą chodzić na terapię…. kiedyś się zastanawiałem?…

          Bo mają dwóch psychologów w domu… I oni codziennie uczą ich jak żyć, myśleć, wyrażać uczucia…. Tylko muszą to być zdrowi emocjonalnie…..

          Przyznam szczerze, że wiedzieć to jedno, a stosować to w zyciu codziennym to duży problem, to sztuka…. 😁

          Wytworzyć nawyk dobrego myślenia o sobie…. To duży problem… dla każdego…

          Poradzić sobie z odrzuceniem, wysmiewaniem, poniżaniem, pogardą

          aktywny187
          Uczestnik
            Liczba postów: 87

            Klara1357, co o tym wszystkim myślisz, i jak czujesz ?

            Klara1357
            Uczestnik
              Liczba postów: 11

              Odmówiłam sprawę z terapeutką. W tygodniu po tym spotkaniu ze znajomymi nie miałam sesji, bo była chora. W zeszłym tygodniu miałam sesję i jej o wszystkim opowiedziałam. Doszłam do wniosku, że chciałam chyba ukarać partnera za to, że nie ma dla mnie zrozumienia. On jest dość mało empatyczny i nie potrafi odpowiednio zachować się w sytuacjach, kiedy ja mam jakiś problem. Wiem, że nie powinnam go winić, że nie musi zaspokajać moich potrzeb, ale jest mi z tym ciężko, bo nikt nie zaspokaja mojej potrzeby bycia zrozumianą. Zawsze jak mu o czymś opowiadam, to jego reakcje są dziwne i nie na miejscu albo może chociaż nie takie, jakich oczekuję. I przez to bardzo chciałam nawiązać z kimś porozumienie i poruszyłam rozmowę, która miała mi dać trochę zrozumienia od innych.

              Sytuacja tego dnia przed spotkaniem wyglądała tak, że on mi zwracał uwagę, żebym się normalnie zachowywała itp. Trochę mi dyktował, co mam robić. Jakbym była nienormalna i nie potrafiła odnaleźć się w towarzystwie. Jeszcze kilka lat temu nie miałam tak, że się stresowałam spotkaniami. Na sesji się zorientowałam, że mój partner często przed spotkaniami z jego znajomymi mi mówił, jakie tematy mogę poruszać, jakich nie, a nawet jakie historie opowiadać. Wpływał na to, z jakiej strony się pokażę i bardzo chciał, żeby wszyscy jego znajomi mnie polubili. Myślę, że to nie fair, bo to było zawsze jednostronne. Ja mam się zachowywać tak i tak, a znajomym nigdy niczego nie powiedział, jak mają się zachowywać przy mnie. Stąd wzięło się moje nienaturalne zachowanie na spotkaniach, a potem strach przed tym, czy czegoś złego nie powiedziałam i w konsekwencji olbrzymi stres. Chciałam go ukarać za tę manipulację i brak zrozumienia.

              Dzisiaj czuję się dużo lepiej. Myślę, że niepotrzebnie poruszyłam te tematy, ale jeśli ktoś nie chce z tego powodu spędzać ze mną czasu, to chyba nie byłby i tak osobą, z którą ten czas chcę spędzać. Wolę poszukać znajomych z większym zrozumieniem.

              aktywny187
              Uczestnik
                Liczba postów: 87

                Wpływał na to, z jakiej strony się pokażę i bardzo chciał, żeby wszyscy jego znajomi mnie polubili.

                To jest nie realne, jedne osoby lubi się bardziej, a inne mniej…. Tych mniej trzeba tolerować….

                Człowiek który chce się dostosowac za wszelką cenę, przypodobać do innych to chorongiewka, człowiek falszywy….

                Myślę, że to nie fair, bo to było zawsze jednostronne.

                To prawda, dużo wymaga od Ciebie, a co oni dają Ci w zamian…. Bierze pod uwagę ich uczucia, a lekceważy Twoje…. 😁

                Byle Jemu było dobrze… 😄

                Ja mam się zachowywać tak i tak, a znajomym nigdy niczego nie powiedział, jak mają się zachowywać przy mnie.

                 

                Znajomi są dla niego ważniejsi, przynajmniej tak wynika z jego zachowania…

                Jakby pili, masz pić z nimi, jak ćpali to to samo…. Wystarczy przesuwać stopniowo granice, stawiać coraz większe wymagania….

                On przypomina Twoich rodziców….., masz już ogólny zarys jak może wyglądać Twoja przyszłość…

                Jak już będzie, Cię miał podejrzewam że przestanie się całkiem liczyć (małżeństwa, dziecko)…, chyba że zacznie pracować nad sobą

                Każdy rybak zrobi wszystko aby złapać ulubioną rybkę… Będzie ją wabił, rzucał karmę, zawieszał błyszczyki…. A gdy ją w końcu złapie, to trafi na patelnie…

              Przeglądasz 6 wpisów - od 21 do 26 (z 26)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.