Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Byłam z DDA, pomóżcie mi zrozumieć

Przeglądasz 9 wpisów - od 21 do 29 (z 29)
  • Autor
    Wpisy
  • FX31
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      sjz39

      Wy potrzebujecie terapii małżeńskiej, o ile nie jest już za późno.
      Jeśli nie macie dzieci, to proponuję abyście na jakiś czas przestali ze sobą mieszkać, wtedy może Twoja żona zrozumie, że może Ciebie stracić.
      Terapia indywidualna każdego z Was nie nauczy was jak rozmawiać bez przerzucania się kto jest winny.

      KASA nie daje poczucia bezpieczeństwa, co najwyżej jej brak może powodować lęki.

      Życie jest ciężkie a potem …

      miwi
      Uczestnik
        Liczba postów: 26

        Hej Pirania!
        Akurat mogę trochę się wczuć w rolę Twojego chłopaka.
        Poznałem na weselu, rok temu fajną dziewczynę. Dodaliśmy się na fb. Trochę popisaliśmy. Ona zapraszała mnie, żebym ją odwiedził w jej mieście. Zlikwidowałem niedawno fb, bo już nie wiedziałem jak jej odpisać. Ona jest ładna, mądra, miła, a ja jestem dda. Uznałem, ze lepiej zakończyć znajomość zanim się zaczęła na dobre. Lepiej nie ryzykować tego, żebym ją ranił. Czuję się zupełnie nieprzygotowany do związku. Nie mogę też opuścić na dłużej, z różnych względów, rodziców.
        Z jednej strony, obiektywnie patrząc, motywowałbym Twojego Chłopaka, żeby zaczął walczyć o Wasz związek. O to żebyś poczuła się przy Nim bezpieczna i szczęśliwa oraz mogła wiedzieć, że możesz polegać na Nim również w przyszłości, we wspólnie tworzonym małżeństwie/rodzinie. Z drugiej strony rozumiem, że na wiele okoliczności nie ma On wpływu, a Jago nastrój jest chwiejny i mocno zależny od nich.
        Tyle mogę Ci powiedzieć, że jeżeli nie zacznie się zmieniać dla siebie samego, to nie zmieni się dla nikogo innego. Musiałby On zawalczyć o siebie.
        Jeżeli nie zacznie, się zmieniać, to zakończ definitywnie myślenie o związku z Nim, bo weszłabyś w dysfunkcyjną i destrukcyjną dla siebie relację do końca życia. Nie tędy droga dla Ciebie, bo czemu Twoje małżeństwo nie miałoby być tak szczęśliwe jak Twoich Rodziców?
        Życzę Ci wiele rozsądku i czerpania z głębszych źródeł niż tylko ludzka mądrość.
        Pozdrawiam!
        Miwi

        Pirania3
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          miwi dziękuję,że odpowiedziałeś jak widzi to osoba z DDA, bardzo są mi potrzebne takie wypowiedzi. Z jednej strony szkoda, że zakładasz od razu, że będziesz ranił, bo czasami warto zaryzykować i zrobić wszystko by właśnie tak nie było. Z drugiej strony dobrze, że gdy wiesz, że nie czujesz się na to gotowy, to po prostu się w to nie angażujesz, nie robisz też jej nadziei , tylko szkoda może, że szczerze jej nie napisałeś, że po prostu nie Jesteś na to gotowy,tylko tak zniknąłeś….

          Ja powiem Ci, że bym zrozumiała tego chłopaka jak by po roku tak się zachował. Ale to trwało 8 lat, a gdy zaczęło robić się poważniej uciekł. To mnie boli. Dałam mu całe serce. Kiedy mnie poznał byłam z innym, walczył o mnie. Po co? Mówił wtedy że tamten na mnie nie zasługuje, bo widział jak mnie traktował, a jak On się zachował? Na początku znajomości, gdy czasami było tak, że już mnie tracił, to walczył o mnie, czemu wtedy nie dał mi spokoju?. a teraz po 8 latach, gdy sam przyznał, że był szczęśliwy, po prostu odpuścił?
          U Ciebie są rodzice, także rozumiem, ale u niego już nie ma Ojca, nie ma tego życia co było, jest inaczej, może być inaczej, lepiej, gdyby tylko pozwolił…

          „Z jednej strony, obiektywnie patrząc, motywowałbym Twojego Chłopaka, żeby zaczął walczyć o Wasz związek.” ale jak, jak od 2 miesięcy jest cisza:/ mam znowu po raz kolejny odzywać się pierwsza? prosić by wrócił?przecież to nie ma sensu…;(czekam ciągle, myśląc, że to on się odezwie, a nie zanosi sie na to.
          Wiem, że On musi zacząć pracować nad sobą, On chyba też to wie, ale nie wiem czy coś z tym zrobi…
          Wiem, że te rozstanie było dziwne, jakby urwane, niewyjaśnione i dlatego dodatkowo jest ciężko….

          sjz39
          Uczestnik
            Liczba postów: 54

            Hmm…. Nie ma sensu dla DDA się upokarzać. Jak nie czuje potrzeby,to potrzeby innych,w tych najbliższych ma serdecznie i głęboko w …. Wg DDA to inni powinni się zmienić dla nich,nie oni dla siebie czy dla innych.

            Student.ka
            Uczestnik
              Liczba postów: 15

              Witam. Wiem że takie wpisy są dla was bardzo irytujące, ale potrzebuję waszej pomocy! Jestem żoną DDA (dlatego wasze problemy nie są mi obce) oraz studentką ostatniego semestru studiów magisterskich. Piszę pracę dyplomową na temat DDA i szukam osób chętnych do wypełnienia anonimowej ankiety, która jest mi potrzebna do badań. Bardzo proszę o poświęcenie kilku chwil. Potrzebuję jeszcze tylko kilkunastu wypełnionych ankiet. Z góry bardzo dziękuję za pomoc. Poniżej podaję link do ankiety:
              https://www.interankiety.pl/i/wa8lO4a9

              Maciej_Kasia
              Uczestnik
                Liczba postów: 2

                „Trudno jest kochać DDA”! Sam byłem przez 5 lat mężem wspaniałej kobiety. Przede wszystkim uważam, że trzeba samemu poznać problem, ale dużo czytać, nie zniechęcać się. Najlepsza byłaby wspólna terapia, aby partner zrozumiał skąd biorą się lęki i niektóre zachowania DDA. Nie można po prostu wymagać. U mnie tego zrozumienia zabrakło i porzuciłem żonę…

                Korzystając z okazji proszę Was (zwłaszcza kobiety DDA) o radę:

                miwi
                Uczestnik
                  Liczba postów: 26

                  Cześć Pirania! Sory, że dopiero teraz odpowiadam.
                  Przykro mi, że taki stan rzeczy wystąpił po 8 latach. Nie mam pojęcia jakie motywy kierowały Twoim Chłopakiem w czasie związku. Widocznie miały chwiejne postawy. On pewnie szukał w związku oparcia, a sam nim nie chciał być albo nie czuł się do tego powołany. Nagle Go olśniło, że tak jest i nie wiedział co z tym zrobić, więc po prostu odpuścił.
                  Z tym motywowaniem Partnera chodziło mi o to, że ja bym go motywował. „Ja” tzn bezstronny obserwator. Chodziło mi o jakąkolwiek osobę trzecią. Gdybyście mieli osobę, która dla Was obojga była autorytetem, której ufacie i w obecności której moglibyście szczerze porozmawiać o swoich uczuciach, niespełnionych nadziejach, wzajemnym przebaczeniu i rozstaniu lub powrocie do siebie, to by było super. Kogoś takiego bym Wam życzył, dlatego, ze współczuję Wam, że Wasze rozstanie było „dziwne, jakby urwane, niewyjaśnione”. Uważam, że tak nie powinno być.
                  Średnio mam prawo się wymądrzać. Ja też odpuściłem relację, wprawdzie zupełnie nieznaczącą i bez zaangażowania w stosunku do Waszej. Pożegnałem się chociaż i wymieniliśmy się jeszcze mailami. Wątpię, żebyśmy kiedyś znowu się skontaktowali. Starałem się zakończyć znajomość w miarę elegancko i przyjaźnie, a jednocześnie skutecznie.
                  Koleżanko Piranio ( o ile tak się mogę zwrócić do Ciebie) ;). Wierzę w Ciebie, że znajdziesz po czasie właściwe rozwiązanie. Bardzo ważne jest to, że nie obawiasz się pytać i zasięgać rady, kiedy tego potrzebujesz. Tak trzymaj, bo nikt nie jest samotna wyspą i potrzebuje wielu ludzi wokół, choć czasem koncentruje się szczególnie na jednym. Dziękujemy, że zaufałaś nam, jako społeczności DDA i podzieliłaś się Swoją historią.
                  Niech Bóg Ci błogosławi.
                  miwi
                  Ps. Polecam film Cast Away. Tam pokazana jest też zerwana nagle relacja.

                  Chłopiec Papuśny
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 3706

                    Poznawanie kogoś nie musi od razu zaczynać się od związku. Trzeba umieć rozróżnić te dwie relacje. Nie każdy kto dodaje nas na fb, zaprasza nas w odwiedziny etc. tzn. że chce być z nami w związku. To daleka droga, a łatwo się pomylić. Za każdym razem zastanawiać się, czy będziemy dobrze odebrani, czy nie popełnimy błędu, co mam y powiedzieć, nie warto aż tak tego analizować.

                    Pirania3
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 8

                      Bardzo serdecznie dziękuję, za Wasze wiadomości, porady i wsparcie. Już jest o wiele lepiej. Nie, nie mam z nim kontaktu. Jednak wiele rzeczy do mnie powoli dotarło, wiele rzeczy się zdarzyło. Powoli wracam do formy i zaczynam się uśmiechać. Pozdrawiam Was i dziękuję za wszystko.

                    Przeglądasz 9 wpisów - od 21 do 29 (z 29)
                    • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.