Witamy Fora Szukam Ciebie Chaos? Jak wrócić do naturalnego porządku?

Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
  • Autor
    Wpisy
  • LukaszEK
    Uczestnik
      Liczba postów: 2

      <div>Cześć to ja, a oto moja historia, jeśli chcesz poświęcić 5 minut to przeczytaj – może pomożesz mi się podnieść.

      </div>
      Więc zacznijmy od początku . Pierwsze lata młodości spędziłem z rodzicami, mamą, tatą. Tata pił już na pewno – bo z perspektywy czasu widzę różnicę w zachowaniu jaka następowała , u matki stwierdzić jest mi to ciężej. Nieraz gdy wracaliśmy do domu z zakupów, szkoły pokazywała mi go pijanego, zataczajacego się lub śpiącego gdzieś w polu (autentyk) . Wieczne kłótnie , awantury, póki co bez przemocy. Brak opału do domu i jedzenia to był chleb powszedni. Tata nie donosił wypłat do domu.  Potem przyszła dziwna Pani spytała czy chcę mieszkać z mamą czy z tatą oczywiście powiedziałem że z mamą – wysterowany i zmanipulowany. Wyprowadziliśmy się po jakimś czasie do miasta w którym mieszkali dziadkowie mamy, oraz tata z dziadkami (oczywiście gdzie indziej każda rodzina ) Mieszkałem z mamą jakiś czas, układało się dobrze, mama pracowała ja wzorowy uczeń. Piła nie piła nie wiem, nie pamiętam, jeśli piła to pozytywnie. Potem w jej życiu pojawił się On, alvarez po przejściach. Wszystko było pięknie, mieszkali tak dwa tygodnie poczym zniknął. Okazało się że aresztowali go za alimenty. Odwiedzaliśmy go w różnych więzieniach tam gdzie go przenosili, poznałem kilka zakładów karnych mając zaledwie 8-10 lat nie znając człowieka. Nauczyłem się nawet przemycać skarpetki( Dziękuję mamo!) Odsiedział wyrok i wrócił. Pamiętnego wieczoru matka kazała mi pościelić łóżko dla siebie, wtedy już wiedziałem że jest pijana, dziwnie agresywna. Więc ścielę, zrobiłem to źle więc dostałem plaskacza, w tym momencie popłakałem się i nie wiedziałem o co chodzi, dlaczego i za co. W mojej obronie wskoczył wspaniały Pan Rysiu, który nie był dłużny mojej matce , również dostała plaskacza. Byłem wtedy jeszcze zbyt głupi by cokolwiek zrobić, nie wiedziałem dlaczego tak się dzieje. Sytuacje te narastały. Mama dostawała porządny wpierdol, nieraz miała złamaną rękę, pociętą nogę od szklanej szyby w drzwiach, była bita, ma powybijane zęby. Wspaniały Rysiek bił moją matkę i uciekał z domu, zabierał mnie czasem i wpajał że to dla jej dobra, że zasłużyła, okej. Wszyscy dookoła to widzieli, nikt nie pomógł. Gdy policja przyjeżdżała w skrajnych wypadkach, moja matka go broniła. Chyba popadła w syndrom ofiary. Chciała dostawać wpierdol. Oczywiście najważniejszym aspektem jest moja osoba – gdy już kończył się pastwić nad moją mamą i wychodził a ja zostawałem, stawałem się workiem bokserskim dla matki. Obrywałem za cokolwiek, za to że zjadłem chipsy, za to że nie umiem modlitw na komunię, za jedynki ze sprawdzianów. Raz zadzwoniłem do ojca po pomoc, wiedział że R. bije moją matkę, ten jedyne co zrobił – to poinformował moją babcię – od strony mamy- a gdy ta zadzwoniła, zastraszony ja oczywiście powiedziałem że wszystko w porządku że ojciec gada brednie.  To trwało jakiś czas, matka wracała do niego, rozstawała się, ale bała się go na tyle mocno, że za każdym razem nawet gdy wymienialiśmy wkładki w drzwiach , piła, włączała jej się psychoza i przyjmowała go z powrotem. W tym czasie moja babcia dowiedziała się już o całej sytuacji i uwolniła mnie stamtąd – zabrała prawa rodzicielskie i stała się moją rodziną zastępczą. Sytuacja w domu matki nie zmieniła się do dziś – Rysiek wpada i wypada, ja tylko jak się o tym dowiaduję jadę tam i robię z człowiekiem porządek – obijam mu twarz za wszystkie lata tej katurgii – spłacam długi. Dziś mam te 24 lata, dziewczynę i to wszystko. Nie potrafię odnaleźć się życiowo. Mam masę znajomych, z którymi wychodzimy, pijemy. Jest fajnie. Zostaję sam z moją kobietą, nudzę się, nie potrafię wyjść z inicjatywą zrobienia czegokolwiek, randki, wyjazdu, spaceru, filmu, siedzę zakmnięty w głowie, przeżywam tam miliony chwil wymyślonych randek i cudonwych rzeczy, jednak nic z tego nie jestem w stanie przenieść na papier.  A co do wypadów ze znajomymi na alkohol – uwielbiam to robić . Zawsze idziemy do naszego ulubionego lokalu – wówczas pijemy , do końca, chyba że znajomi chcą już iść. Ja pierwszy nigdy nie wyjdę, piję do upadłego, chyba że czynniki zewnętrzne nie pozwalają. Wówczas zapominam o mojej kobiecie, staję się dla niej arogancki, nie potrafię o nią zadbać,traktuję jak kolegę, cisnę, mówię brzydkie rzeczy. Dbam o to żeby wyglądać dobrze wsród znajomych. Nawet kiedy wiem że to nie jest mój dzień do picia, to wlewam to w siebie i udaję że jest dobrze że chce się bawić z nimi, boję się wykruszyć pierwszy i powiedzieć – koledzy dziś nie, dziś nie jest mój dzień. Zazwyczaj kończy się to tak że siedzę z miną obrażonego pięciolatka – poczym włącza mi sie stan rozdwojenia jaźni – chwile śmiechu chwile smutku i kłócę się z moją kobietą. Po czym wracamy – kiedy wszyscy już widzieli jak się kłócimy. Wychodzę na tyrana – wychodzę,ja chyba nim jestem pod wpływem alkoholu, żadne inne zdanie się nie liczy , tylko moje. Mimo że moja kobieta prosi mnei abyśmy wrócili, bo widzi że ja się nie nadaję, nie ulegnę jej słowom, tylko zrobię na przekór. A co do mojej kobiety, jesteśmy razem ponad dwa lata, było nam dobrze, zauroczenie, zakochanie, staranie się, ale niestety osiadłem już na laurach. Najchętniej siedziałbym tylko w domu, grał , zamykał się w sobie i nie odchodził od internetu. Uciekam, od myśli o życiu, zabijam czas rzeczami nie związanymi kompletnie z życiem, nie myślę do przodu o dziecku, o rodzinie, mieszkaniu, pracy. Uciekam, by robić rzeczy nierzeczywiste. Kłocimy się, nawet dziś, to ona określiła mnie mianem DDA, oczywiście wypierałem się , już kilka razy, ale chyba już przeszedłem samego siebie. Wydaje mi się że umiem się hamować w piciu, ale wiem że sam sobie tak tylko siebie usprawiedliwiam. Kto normalny piłby do upadłego? Jeden za drugim, jeden za drugim- mówią stój- nie skutkuje, działa w drugą stronę. Jednakże po alkoholu czuję się lepszym człowiekiem. Zazwyczaj nie rozmawiam ze znajomymi na tematy głębsze, tylko powierzchownie, hiphop praca, związki, samochody etc.Ogólnie zawsze miałem miano chama, którego nie zahamuje nic, mówiłem to co urodziło mi się w głowie, wyzywałem ludzi, byłem wulgarny w stosunku do nauczycielek. Kolegów do dziś cisnę, ciężko ze mną porozmawiać dłużej i nie usłyszeć jakiegoś „pocisku”. Wydaje mi sie że już dorośli i powoli przestanie im się podobać spotykanie z tyranem swojej kobiety – bo widzą kłótnie , no i z chamem z którym można jedynie pogadać o pogodzie. Jednak najbardziej szkoda mi że niszczę mój związek. Od zawsze wiedziałem że ta kobieta to będzie miłość mojego życia. Jednak jestem tak zawzięty, że podczas jakichkolwiek kłotni próbuję wmówić jej że to ja mam rację a ona jest winna, że nieważne co się wydarzyło, to było spowodowane jej zachowaniem , słowem, czynem. Nigdy ja. Ofiara. Nie można na mnie krzyknąć, zwrócić uwagi, powiedzieć czegoś negatywnego o moim zachowaniu, wyglądzie. Niestety.Nigdy jej nie przeprosiłem z włąsnej woli, nigdy nie przyszedłem do Niej po kłótni. choć docierało do mnie po kilku dniach że moja walka byłą próżna, bo wina jest moja, tyle że zobaczyłem ją trochę bardzo za późno. A ja jestem chyba póki co za słaby psychicznie żeby usiąść i stwierdzić że pora walczyć, pora walczyć o siebie i swój byt, pora się ogarnąć i zrobić coś z tym życiem, a nie tylko zrywać kartki z kalendarza . Historia  jest mało chronologiczna i spójna, bo wylewałem wszystko na bieżąco, a i tak połowa wciąż tu siedzi. Dzięki ! Fajnie by było, gdyby ktoś pomógł mi się ogarnąć – bo stracę wszystko i będę pił.  Najgorsze jest to że pisząc to wszystko mam odczucia mieszane, z jednej strony że chce się ogarnąć a z drugiej jakbym oczekiwał że ktoś mnie pogłaska i powie – Łukaszku już dobrze zamknij oczy policz do 5 i wszystko będzie dobrze . Jakbym szukał litości. A już więcej nie chcę zdobywać świata litością.

      pszyklejony
      Uczestnik
        Liczba postów: 2948

        „Fajnie by było, gdyby ktoś pomógł mi się ogarnąć”

        Znajdź terapię DDA. Najpierw do psychiatry i powiesz to co tu napisałeś, a on Cie skieruje na terapię.

        Jeżeli chodzi o picie, wyrobiłeś sobie taki mechanizm i to jest nie do cofnięcia. Nazywa się alkoholizm.

        talithakum
        Uczestnik
          Liczba postów: 8

          Witam pszyklejony,

          a nie chodzi o to, żeby zdać sobie sprawę ze starego mechanizmu i zastąpić go nowym?

          Przecież na tym polega terapia, nie tylko na widzeniu mechanizmów, ale na tym, żeby go w porę wyłapać i zawrócić z drogi, czyż nie?

          Tymczasowy
          Uczestnik
            Liczba postów: 127

            Talithakum, nie chodzi o to żeby „zastąpić” stary mechanizm, tylko zrozumieć że on jest w ogóle niepotrzebny i niszczy wszystko. A wtedy po prostu nie ma po co do niego wracać.

            „Zastąpić” to trochę nieodpowiednie słowo, różnica jest subtelna, tzn jak kiedyś alkoholik pił „bo musiał”, teraz nie pije „bo nie chce”. Kiedyś jego zajęciem było picie, a teraz np. wędruje po górach. Można powiedzieć że „zastąpił” picie wędrowaniem – i zewnątrz tak to wygląda, ale chodzi o to że on może, ale nie musi wędrować po górach żeby czuć się dobrze ze sobą na tym świecie. Może sobie odpocząć chwile i też czuć się dobrze.

            Aczkolwiek z zewnątrz i na początku trzeźwienia to równanie jest proste – albo pijesz albo musisz wędrować po górach. Musisz, bo „możesz” jeszcze nie znasz, poza tym zagrożenie zachlania jest zbyt duże

            Jak alkoholik nie pije to dalej jest alkoholikiem, świadomy dda dalej jest dda itd. Nie da się zawrócić, tylko tym razem już nie rozpieprzamy życia i robimy to co nas rozwija

            Deliryczna 140
            Uczestnik
              Liczba postów: 2

              Kiedys slyszalam anegtote rozmawia dwoje ludzi jeden do drugiego dlaczego pijesz? Bo moj tata pil, a ty czemu nie pijesz bo moj tata pil.  Tylko dda to zrozumie

              magnolia102
              Uczestnik
                Liczba postów: 20

                Ze wszystkim można sobie poradzić, każdy może odnależć się na mitingach-dla osób nadmiernie pijących jest AA,dla osób wychowujących się w rodzinie alkoholowej lub innej dysfunkcyjnej DDA/DDA,dla przyjaciół i rodziny alkoholika AL-ANON. Polecam,chodziłam na różne i odnalazłam się i uporządkowałam swoje życie  we wspólnocie DDA/DDD.Dostałam szansę,aby żyć inaczej i tego będę się trzymać.Warto spróbować.

              Przeglądasz 6 wpisów - od 1 do 6 (z 6)
              • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.