Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD chciałabym zeby mnie nie było…

Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 40)
  • Autor
    Wpisy
  • Onaa
    Uczestnik
      Liczba postów: 275

      paulalala doskonale Cie rozumiem, gdy chłopak pytał mnie co bedziemy robić, co kupujemy na obiad, jaka chce czekolade moja odpowiedz zawsze brzmiala "obojetnie", zawsze chcialam zeby to on wybieral, sama nie wiem czemu, czy dlatego ze nie wiedzialam czego chce czy raczej dlatego zeby sie dostosowac, bo moze gdybym ja cos wybrala jemu by sie nie spodobalo- a gdy on wybierze to ja sie dostosuje. Musze przyznac ze naszczescie udalo mi sie to zwalczyc, i chociaz to smieszne to mowienie czego chce np w kwestii zakupow jest moim sukcesem:)

      pudinka
      Uczestnik
        Liczba postów: 144

        Ja też bym wolała, żeby mnie nie było. Nie cierpiałabym więcej, nie potrafię znieść więcej tego co przeżywam. Wolałabym nie żyć…:(

        paulalala
        Uczestnik
          Liczba postów: 19

          Onaa>>mam to samo, wszystko jest mi obojetnie ajak mam juz na cos ochote to jkaos tak nie zawsze chce mu powiedziec,jakos tak wstydze sie,przy bliskich kolezanakch jestem smielsza ale przy nim jakos mi przechodzi,nie wiem dlaczeg,moze dlatego ze wize z nim jakies plany i jest dla mnie wazniejszy niz kolezanki a moze jak mu powiem co chce a on nie bedzie w staine wykonac tego o co prosze to poczuje sie oszukana,dotknieta, zawiedziona,moze to smieszne ale czesto tak mam…

          niewielemiejsca
          Uczestnik
            Liczba postów: 337

            kiedy pierwszy raz przeczytalam ten post, to sie oburzyłam, pomyślałam "znów kolejne biadolenie".. a dziś przyszłam do domu po pracy, położyłam się na łózko w totalnym bałaganie, który jest wokół mnie i pomyślałam "już bym wolała zniknąć niż tak żyć"… i tak mi się ten post przypomniał. Jedynie, co byłam w stanie to wstac z łózka i otworzyć kompa….

            I tak myśle, ze to "znikanie" to tak objawiają się nasze emocje gdzieś schowane. Tak sobie myśle, ze jest to w moim przypadku. Tak zaczełam się zastanawiać i zobaczyłam, ze po prostu czuje się samotna. Okropnie samotna. Nie mam przyjaciół, bo ich nie chciałam mieć, od trzech lat była praca na 1 miejscu a ona juz nie daje satysfakcji. I mimo, ze wszystko z pozoru wyglada dobrze, to jednak w srodku tocza sie poklady potrzeb emocjonalnych, ktorych nigdy nie dopuszczałam. I one wlasnie sie tak objawiaja, ze lepiej powiedziec "chcialabym, zeby mnie nie było", zamiast zadzwonic do przyjaciela, do chlopaka i powiedziec, ze mi ich brakuje, ze czuje sie samotnie, ze jakos wszystko stracilo sens….
            Ale ciężko wyrażać emocje, ktorych udaje sie całe zycie, ze ich nie ma…

            milkaa
            Uczestnik
              Liczba postów: 136

              sądzę, że nie ma się co oburzać, bo jednak każdy DDA przeżywa chyba czasem takie chwile…
              ech, sama też mam problem z utrzymaniem i nawiązaniem przyjaźni, z emocjami, kontaktami z ludźmi… niedługo październik, zacznie się rok akademicki – i mam nadzieję, że nie zrobię tego, co robię zawsze – nie pochłonę się w wir obowiązków, nie będę bez zastanowienia wykonywać wszystkich prac, poleceń, w których zapomnę o moich dwóch przyjaciółkach, z którymi najlepsze relacje mam w wakacje – kiedy nie mam tak wielu obowiązków… ;/

              aga00
              Uczestnik
                Liczba postów: 37

                Cóż mogę dodać, też często czuję się tak beznadziejnie, że chciałabym nie istnieć. Zastanawiam się wtedy jaką korzyść mam z tego mojego marnego życia i nic nie przychodzi mi do głowy. Skończyłam studia, byłam zajęta nauką, a prawdziwe życie uciekało mi przez palce i jest tak dalej, mimo, że mam teraz tego świadomość, dalej w tym tkwię. Byłam na rocznej terapii z przerwami, ale jak czytam niektóre wypowiedzi np. o 10 terapiach na koncie widzę, że daleka droga przede mną. Dziś czuję się fatalnie, dlatego piszę… :unsure: Już było lepiej, gdy odcięłam się od domu, brata-alkoholika i mieszkałam z dala, ale życie tymczasowo zmusiło mnie do powrotu, więc znów tkwię w tej chorej sytuacji. Powiedzcie mi jak można postępować bezmyślnie, krzywdzić swoje dziecko mając w pamięci własne niemiłe doświadczenia z dzieciństwa!? No jak!!! Serce mi się kraje, gdy widzę, co mój brat z bratową wyprawiają, jacy są niedojrzali… Nie chodzi mi już o nich, ten etap mam dzięki Bogu za sobą, zrzuciłam ten ciężar obwinania się i td. Ale to niczemu winne dziecko dlaczego ma zafundowane piekło. Dlatego dziś czuję się gorzej, bo miałam niezła jazdę w nocy z nimi i przez to przypomniałam sobie swoje dzieciństwo, jak to oni się mną zajmowali, kiedy mamy nie było. Boże święty nie wiedziałam, że te uczucia są nadal takie silne!!!Pomimo terapii.
                🙁

                Gonzo
                Uczestnik
                  Liczba postów: 512

                  Panie Boże!

                  Wielokrotnie chciałem umrzeć. Dawało mi to "ulgę w cierpieniu" …

                  Któregoś dnia znienawidziłem Ciebie, pomyślałem i poczułem że dobrze że wisisz i cierpisz na tym krzyżu, to było wtedy kiedy zabrałeś do Siebie mojego Dziadka, przy którym czułem się bezpiecznie i który wtedy "stwarzał mój świat" i opiekował się mną. Miałem wtedy 10 lat.

                  Zostałem natomiast z rodzicami którzy próbowali sobie radzić, ale im nie wychodziło. Kłócili się i obrażali, bili, nie zauważali mnie, bałem się ze zrobią sobie krzywdę, lub innym swoim dzieciom …

                  Nie wiedziałem co z tym zrobić, czułem że muszę coś zrobić bo oni nie przetrwają a wtedy ja także … Przestałem szanować rodziców jako dorosłych i uznałem że nie wiedzą co robią. Uznałem że moje powstanie było wielka pomyłka, bo przecież tak czasami mówili w rodzinie ojca, że jestem z przypadku i nie powinienem się wydarzyć … Chciałem "naprawić ten błąd" – Zabić się albo znaleźć "cel" który będzie tak wielki że życie tylko nim mi wystarczy …

                  Nie wiem co myśleć, jakkolwiek od dzisiaj wiem i czuję że to czy powstałem nie jest w mojej mocy… Skoro i tak chciałem umrzeć to co mi szkodzi się poddać Twojej woli…

                  "Ojcze nasz, któryś jest w niebie,
                  święć się imię Twoje;
                  przyjdź Królestwo Twoje;
                  bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi.
                  Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
                  i odpuść nam nasze winy,
                  jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
                  i nie wódź nas na pokuszenie,
                  ale nas zbaw ode Złego."

                  Gonzo

                  Gonzo
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 512

                    Zdublowany post…

                    Edytowany przez: gonzo, w: 2010/09/16 09:45

                    mala*
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 702

                      Nie poddawajcie się tak łatwo. Zycie nie jest aż takie straszne przecież.
                      Owszem zdarzają się złe momenty, ale one są po to byśmy się nauczyli z nimi radzić i sprawiać by nasze życie stawało się coraz lepsze i ciekawsze. Porażki są po to by się od nich uczyć.
                      Dużo przeszłam w swoim życiu i nie raz był ciężko, ale nie wolno się poddawać.
                      Teraz też nie jest łatwo, ale trzeba sobie jakoś radzić.
                      Najważniejsze jest pozytywne myślenie one dodaje sił.

                      Patrycja2
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 7787

                        Chcę umrzeć, naprawdę. Zycie jest dla mnie zbyt trudnym wyzwaniem. To jakaś pomyłka.

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 21 do 30 (z 40)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.