Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Ciężko mi… na prawdę

Otagowane: 

Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
  • Autor
    Wpisy
  • madelajnaa
    Uczestnik
      Liczba postów: 1

      Cześć, jestem tu nowa i chciałam się przywitać, chciałabym poznać ludzi z takiego środowiska jak ja bo jestem już na skraju załamania.

      U mnie w domu pije ojciec. Ja mam 24 lata i sądzę że ogólnie radzę sobie całkiem nieźle, mam fajną pracę, przyjaciół też mam, nie mam problemu z imprezowaniem, mam partnera w już 8 lat który jest dość porządny więc wszystko by się wydawało okej …

      Ale prawda jest taka że wewnątrz jestem totalnie zniszczona, chodzę na terapie ale dopiero miałam 2 spotkania, mam momentami myśli samobójcze, czuje taką pustkę, a wczoraj jak znów widziałam leżącego ojca na przedpokoju i mamę płaczącą i załamaną  opadłam z sił, od wczoraj czuje się jak wrak, z powracającymi myślami nt śmierci.

      Poza tym dryfuje między miłością a nienawiścią do ojca, mam ochotę go zabić jak widzę co nam robi a z drugiej strony obwiniam się za to, nie da się tak żyć.

      Z facetem mamy w planach wyprowadzkę w tym roku już ale póki co zyje tak juz 24 lata….

      Najgorsze jest to ciągłe poczucie winy i nerwica lękowa …. : (

      Jakubek
      Uczestnik
        Liczba postów: 931

        Wg mnie, jeśli związek jest poważny i jesteś samodzielna finansowo, to nie ma co czekać z wyprowadzką. Zdrowiej będzie nawet w wynajętym u kogoś skromnym pokoiku. Moim zdaniem fizyczne oderwanie się od dysfunkcyjnego domu, stworzenie realnego dystansu pomiędzy sobą a rodziną, po prostu oddalenie się od domu liczone w kilometrach, jest niezwykle ważnym elementem zdrowienia. Warto ten ruch omówić z psychologiem. Pomyśl, że jest jakieś miejsce w którym codziennie budzisz się i do którego wracasz po pracy, wieczorem, w weekend, i nie towarzyszy Ci tam lęk, że zaraz rozlegną się wrzaski, zacznie się awantura, zastaniesz ojca pijanego na podłodze, itp. Budzisz się i zasypiasz w swojej bezpiecznej przestrzeni, którą organizujesz tak, jak Ci się podoba i do ktorej wpuszczasz tylko tych, z którymi dobrze się czujesz.

        Dziś już widzę, że nie warto myśleć „co on nam robi”. Naturalne jest ujednolicanie się dziecka z matką – ofiarą (współuzależnioną). Jednak „on” robi tak naprawdę zupełnie co innego Twojej mamie, a co innego Tobie. Twoja mama weszła w ten układ jako dorosła kobieta (nawet jeśli była młoda i niedojrzała).  Związała się z tym dorosłym mężczyzną, dokonując wyboru.  Jednak nie wzięła odpowiedzialności za swoje życie albo też wzięła tak, jak potrafiła, czyli nieskutecznie. Popadła we współuzależnienie i rezygnację, poddała siebie, swoje szczęście i potrzeby. Ty jesteś produktem tego związku, nie miałaś wyboru, nikt nie pytał, co wolisz. Dlatego właśnie nie masz tam żadnego długu. Nie powinna trzymać Cię tam wdzięczność, ani poczucie winy, ani nadodpowiedzialność. 24 lata już im oddałaś. Czas trochę pożyć dla siebie.

         

        slonik_trabka
        Uczestnik
          Liczba postów: 2

          Witaj,

          Bardzo polecam posłuchać audycji.

          Koleżanko, uciekaj stamtąd. Jestem na tym samym etapie. Boję się jak cholera, cały czas myślę o tym, że kiedy odejdę to osoba, która mnei krzywdzi nie poradzi sobie sama, a nie myślę o sobie. Mimo to, MUSZĘ to zrobić. Już jestem na ostatniej prostej. Jakoś daję radę.

          Trzymam za Ciebie kciuki. Życie jest jedno. Ciesz się nim. Uciekaj, uciekaj jak najdalej, daleko!

        Przeglądasz 3 wpisy - od 1 do 3 (z 3)
        • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.