Witamy › Fora › Rozmowy DDA/DDD › Co robić?
-
AutorWpisy
-
Witajcie,
Piszę po raz pierwszy, odkryłam dzis to "miejsce" i po raz pierwszy znalazłam się wśród ludzi mających problemy takie jak moje…
Mam 26 lat, ciekawą pracę, ukochanego, ktos by pomyślał – to cudownie, tylko że mOja mama jest alkoholiczką, odkąd pamietam pije. Muszę przyznać, że kiedyś to picie nie miało granic,dzis jest i niebo lepiej ale niestety co kilka dni, tygodni problem powraca.
Ile wstydu i przykrości przez jej libacje przeszłam pewnie każdy z was tu potrafi sobie wyobrazić. Razem z siostrą latami prosiłysmy i błagałyśmy. Ani prośbą ani groźbą… nic nie pomogło. Od dziecka udajemy, gramy przed ludżmi, że niby wsystko jest w porządku…
O wszelkie pomocy specjalistów juz nawet nie myślę, zawsze kończyło się na wysmiewaniu takich propozycji. Siłą nie jestem jej w stanie nigdzie zaciągnąć, a gdy jest pijana tym bardziej, ja wtedy patrzec na nia nie mogę, przyprawia mnie o mdłości i ogrom złych mysli.
Od kilku lat mogłabym juz z nia nie miszkać i nie bać się każdego powrotu do domu ale boje się zostawić ją samą (siostra juz z nami nie mieszka, ma rodzinę, swój dom). Wiem że zabrzmi to infantylnie ale boje sie o nią, o to co z nia będzie i jak to będzie. Teraz jestem tu ja, po kolejnej libacji, nastepnego ranka wykrzyczę, jak zwykle, swoją złość, oburzenie, odrazę. Po raz kolejny ogdrożę się wyprowadzką i odcięciem pomocy finansowej, zagrożę zerwaniem kontaktów…
Stoję przed dylematem, wyprowadzic się? Dac jej nauczkę i pokazać że to juz koniec? Ze to koniec pustych obietnic?
Czy ktoś z was sie odważyłPozdarwiam
cześć:) ciężka sprawa, dylemat masz, bo jakby nie było to matka…ale wiesz…trzeba myśleć o sobie. Piszesz, że mogłabyś od kilku lat nie mieszkać z nią. Ja Ci powiem, że odkąd wyprowadziłam się z domu rodzinnego, to normalnie odżyłam…urosły mi skrzydełka, które robią się z każdym dniem większe i silniejsze i czuję, że zaczynam żyć. Mam pracę, znalazł się ukochany i czuję, że żyję. Znika ta radość tylko w momentach, gdy odwiedza mnie matka i krytykuje wszystko, co w ręce jej wpadnie, ale potem ona znika i znów jest ok. Wydaje mi się, że każdemu z nas, DDA, należy się odrobina normalności, o którą musimy walczyć, normalna rzeczywistość, którą sami musimy sobie zbudować i nauczyć się od nowa żyć… więc walcz o swoje życie, niczego za nikogo nie zrobisz…zadbaj o swoje skrzydła…
pozdrawiam, a.:)Czesc.
Wiesz to udawanie i granie ze wszystko jest OK kiedy nie jest bardzo utrwala to picie.
Pijacy nie czuje konsekwencj swoich zachowan, wiec jak jest dookola OK to mozna pic.
A alkoholika nalezy zostawic na chodniku jezeli tam upadl, a nie z wielkim wstydem zaciagac go do domu i wysluchiwac jaka to jestes niedobra …
To nie Ty pijesz…
Pepowine warto prezciac, zwlaszcza jak plyna przez nia opary alkoholu.
Brutalne, ale nie ma innej rady.
Prawdziwa milosc do alkoholika to "twarda milosc"
inna to tylko takie granie dla siebie i innych zeby sie lepiej tymczasowo poczuc.Udanego zycia, wiecej wyrozumialosci dla siebie mniej dla pijacych…
Gonzo
Czesć Joasiu 🙂 mam bardzo podobny problem wczoraj moja matka wróciła kompletnie zapruta, nawet sie pionu nie trzymała.niestety wyprowadzic nie mam się gdzie, wiec na groźbach u mnie się konczy. Wydaje mi się ze mogłabyś zaryzykowac, moze w koncu opadły by jej łuski z oczu. Ja gdybym mogła z miejsca bym sie z domu wyniosła. Czasem boje się tu wrócić, ale jest we mnie lęk, ze jak nie będzie mnie w domu to co wtedy?! jak co sie stanie to nikt nie wezwie pogotowia albo takie tam. Jak widzisz- mieszane uczucia….ale wydaje mi się ze powinnas pomyślec o sobie i swoim szczęściu…. skoro twoja mama nie potrafi cie uszczesliwic- masz prawo zadbac o to sama!!serdecznie pozdrawiam i zycze powodzenia :*
piszesz że boisz sie o mame o to co z nia bedzie i ciagle masz poczucie winy ze cos moze powinnas zrobić ze moze robisz coś nie tak….
z kad ja to znam!!!!
moja mam nie pije ale przez wiele lat pozwalała i usprawiedliwiała mojego ojca który pił.
to ja zawsze musiłam być twarda nie moja mama, to ja chciałam zrobic coś co sprawi ze bedzie szczęsliwa bo wydawało mi sie że wtedy obie bedziemy szcześliwe..emocjonalne szantarze nie sa dobre…groźby nic nie zmienia a jesli nawet to na chwile. JA SIE WYPROWADZILAM i mimo to poczucie winy że nie jestem na miejscu i nie umiem zmienic jej zycia nastawienia i uszczęsliwić ją pomóc pozosto. DOpiero z czasem (po lekturze toksyczni rodzice) zaczełam rozumieć ze nie tedy droga, to ja jestem córka a moja mama moja mamą. I kiedy zajełam sie swoim życiem(ciągle jeszcze niepoukładanym) coś zaczeło sie zmieniać w naszych relacjach na plus. NAJGORSZE BYLO DLA MNIE TO ZE MUSIALAM POGODZIC SIE Z Tym że moje postepowanie (przeprowadzka, mniejszy kontakt) wywołały u niej negatywne uczucia i próbowała , mysle ze nieswiadomie manipulować mna biorac na litosś( to ja cie wychowałam, tak człowiek myślał ze chociaż ty…) musiałam nauczyć się mówic jej SPOKOJNIE(ciagle sie uczę) bez emocji mówić że ja jestem dorosła i mam prawo i chce zajmować sie swoim zyciem a ona musi zajac sie swoim bo obie jesteśmy dorosłe. – na poczatku mówienie SPOKOJNYM głosem o czyms tak oczywistym wydawało mi sie absurdalne bo (ona powinna o tym wiedzieć) ale z czasem jest lepiej, najwazniejsze by pozbyc sie tego uczucia ciągłej odpowiedzialnosci za mame : ona jest dorosła, sama odpowiada za swoje czyny! mozna a nawet trzeba jej pomóc ale mysle ze sama bedziesz wiedziała jak… polecam " toksycznych rodziców" mi ksiazka pomogła zobaczyc jak nasze schematy myslowe wpływaja na uczucia a te na postepowanie!
pozdrawiam ciepło!!!Ja bym sioe chcial wyprowadzic, poki co nie ma za co
Dotarla do mnie rzeczywistosc ze nie kupie sobie mieszkania, ze bardzo niewiele mam na start, zreszta glownie przez siebie juz zarobone …
mi by sie przydal taki maly pokoik, jak mial Leon zawodowiec,
Z balkonem i ukochana roslinka…to byl bardzo ciekawy film…
i nie dlatego ze tam bylo duzo przemocy ale dlatego ze tam bylo tak duzo ciepla 🙂Moja mama chialaby zebym byl kims wyjatkowym, wspiera mnie w tym.
Moj ojciec chcialby zebym nieistnial i zeszedl mu z oczu ze mogl dalej
dreczyc matke ze tak duzo mu zawdziecza …
i bez niego jest nikim i psychiczna ..Ja nic nikomu nie chce zawdzieczac …
Bycie wyjatkowym nie jest niezbedne do zycia, a raczej jest takim dodatkiem…
Ktory czasami sie po prostu zdarza …Jesli nie umiem byc chociaz troche radosny teraz to nawet z gora kasy nie bede…
najwyzej bede mial na rozne zabawki ktore beda interesowac przez 5 minut…Chcialbym cos trwalego, chociaz cos…
Kiedys myslalem ze trzeba sie pozbyc wszystkich zludzen radosnej rzeczywistosci zeby zejsc na samo, dno, jedyne stabilne…Trudno sie odbic powiem Wam…
I nie ma alkoholu narkotykow czy czego jeszcze ale i tak trudno …
Zanajomi maja swoje zycie, zaczynaja zakladac rodziny
a ja bym chcial jeszcze na przerwach bawic sie z kolezenstwem.
a koniec studiow bliski.Wieczorne wypady do knajp sa nie dla mnie, raczej piaskownica …
To nie znaczy ze w Pubie nie wiem jak sie zachowac, a moze …ale piaskownica to taka wolnosc …
nie trzeba nic nikomu udowadniac,
babki z piasku sa po prostu ladne i ciekawe.
piasek jest gratis a nie za "pieniadze za ktore trzeba sobie flaki wypruwac"
kiedys jak to mowili to naprawde widzialem flaki 🙂nie jadlem bo jedzenie bylo drogie..
tylko jak poszli spac …rozumiem anorektyczki i anorektykow
jak czlowiek czuje ze nic nie jest dla niego to trudno pracowac
bo inni sie dziwia ze tak powoli wszystko idzie
a ja musze zawsze najtaniej i najbardziej pracochlonnie…Mam za to takie uczucie ze czasami jak cos dosc drogiego sie nie udalo
to w sumie na tych mniejszych zaoszczedzilem wiec na zero wyszlo…Tak zle i tak niedobrze … 🙂
A moze taki moj urok osobisty i sie z tym musze pogodzic
i starac wykorzystac najlepiej jak mam , zapasowego zycia w zestawie nie bylo 🙂Pozdrawiam Was serdecznie i dobrej nocy
GonzoWitaj, zgadzam się z moimi poprzednikami. Powinnaś pomyśleć o sobie, o swoim życiu .Wiem, jakie musi to być dla Ciebie trudne. Moja mama jest również alkoholiczka. Sytuacja jest o tyle bardziej skomplikowana, ze jest ona kobieta, a przez to jakby bardziej zagrożona. Jakiś czas temu moja mama wyjechała … wróciła po paru dniach totalnie obita. Nie mówiła o tym, co się stało, lecz do domu przyszło pismo ze szpitala z prośba o przedstawienie dokumentu poświadczającego ubezpieczenie …I od pewnego już czasu siniaki często pojawiają się na jej ciele. Nie kontroluje niczego …
Jedynym ratunkiem jest odcięcie się od toksycznej matki, bo będzie ona ściągała Ciebie w dół. Jeśli wybrała takie życie, to siłą się tego nie zmieni, jej wybór. Ty natomiast dobrze wybierz swoje życie. Wiem, jak koszmarny jest ból pozornej odpowiedzialności…że musimy tkwić razem w tej melinie, bo jesteśmy „rodzina”. Nic bardziej mylnego. Być może najlepsza pomocą , jaka możesz dać swojej matce, to zostawienie jej, aby przejrzała na oczy – ze straciła wszystko. Być może ona nigdy nie przejrzy na oczy…Lecz to jest jej wybór.
Wiec jeszcze raz – zadbaj przede wszystkim o siebie. Może mamę można gdzieś umieścić. Zobacz czy jest cos możliwe do zrobienia. Tak ja bym zrobiła. Następnie po prostu zostawiła…
Tak bolesne jest, gdy zamiast matczynego ciepła, bliskości i dobrych słów, otrzymujemy kolejne ciosy, coraz to celniej wymierzane w nasz policzek. Kiedyś jednak trzeba powiedzieć – dość.
Zyczę Tobie wszystkiego dobrego. Dobrze, ze kogoś bliskiego, kto będzie Cię mógł wesprzeć i pocieszyć w trudnych chwilach. Dbaj o siebie. Serdecznie pozdrawiam.heh.. obecnie tez juz nie mieszkam w domu ( 20 lat..;) ) i tez nieraz mam wyrzuty sumienia ze mnie tu nie ma, ze nie moge pomoc mamie (to tato pil, jest po terapii, ale nie jest dobrze).. Ale potem uswiadamiam sobie ze to ich problem. Ze nie moga sie dogadac. JA i tak im nie pomoge, to nie sa problemy miedzy mna a nimi, tylko ich..
I tak bardzo nienawidze byc w 'domu’.. ;/ przyjezdzam tu mozliwie najrzadziej jak sie da.. Chociaz nie jest mi latwo – bo badz co badz to moi rodzice.. Ale jak jestem daleko i nie mysle o tym co sie tu dzieje jest mi lzej, potrafie sie bawic z ludzmi, usmiechac, imprezowac, sobic rozne szalone rzeczy!:)
A w domu?.. siedze przed tv, przed komputerem, krece sie w kolko.. nie chce mi sie nawet wyjsc na zewnatrz.. i po co to komu? po co sie zamykac na ludzi? mysle ze powinnas zadbac o siebie i cieszyc sie zyciem zanim bedzie za pozno 🙂Hej:)
nie ma innej opcji, zostaw ją niech się zapije jeśli tego chce. Ty jesteś już duża, zresztą pewnie jak każde z nas nigdy nie byłaś mała, może dlatego powinnaś pomysleć w końcu o sobie. Masz już 26 lat i przez wszystkie te lata Twoja mama Ciebie i Twojej siostry nie słuchała, jeśli nie zechce sama, to nigdy Was nie usłyszy…
Bez sensu czekać, aż przestanie pić…. czy nie wiem na co?!Zacznij budować Własne życie, cieszyć się nim i przestań myśleć o swojej wciąż pijanej matce. Wiem że to trudne, mi zmiana myślenia przyszła po 2 latach od wyprowadzki z domu (budziłam się w nocy, zastanawiałam czy w domu wszyscy żyją itp.)
Wyprowadź się jeśli masz możliwości i nie oglądaj się za siebie:)
Trzymam kciuki i pozdrawiamDziekuję wam wszytskim za słowa otuchy i wpsarcie. "Studiuję" forum i podziwiam za wytrwałośc. Jestem jedna z was, z każdym słowem się utożsamiam i każde słowo doskonale rozumiem . Dzieki waszym wypowiedziom jeszce bardziej zaczynam rozumieć siebie.
Kolejny raz mnie przeprosila i przyrzekała że juz nigdy więcej. Oczywiście to "nigdy" to do nastepnego razu.
Czuję się jak staruszka, w ciele młodego człowieka…..
Trzymajcie sie cieplutko.
Pozdarwaim -
AutorWpisy
- Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.