Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czas

Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
  • Autor
    Wpisy
  • Bezpiecznawsieci
    Uczestnik
      Liczba postów: 4

      Nie mieszkam z rodzicami, ale niestety blisko… minęło tyle czasu… jestem już dorosła A mimo wszystko nie potrafię żyć z nimi normalnie.

      Zawsze ulegam i im pomagam. Kupuje jedzenie, prąd bo wiem że wszystko przepili i są głodni…

      Czasem nawet namówiła mnie na cygaro… szantażem który dostrzegam po czasie.

      Powinnam się całkiem odciąć?

      Niby wiem, że mają co chcieli ale mam ogromne wyrzuty sumienia kiedy wiem, że nie mają co jeść i muszę im kupić.

      Macie tak? Jak sobie radzicie?

      ______________

      Zapraszam na bloga o swoim codziennym życiu.

      https://emocjonalnie-skrajna.blogspot.com

      Alizee
      Uczestnik
        Liczba postów: 409

        Hej,

        Tak najlepiej byłoby jakbyś się odcięła. Chociaż wiem jakie to trudne. Nie wiem czy bym potrafiła. Ale tylko wtedy mają jakieś szanse by zmienić swoje życie, jak zabraknie osoby ,która będzie ich pielęgnować i ich alkoholizm.

        Tigermiau
        Uczestnik
          Liczba postów: 50

          Może warto zamiast pisania bloga przyjść na miting DDA?

          pionek
          Uczestnik
            Liczba postów: 3

            Z własnego doswiadczenia – jesli całkowicie nie zerwiesz kontaktów z patpologiczna rodzina nigdy nie uda Ci sie wyjsc z tego zakletego kregu. Będa wysysac z ciebie energie, a stres co roku bedzie coraz bardziej obciążał organizm – konsekwencją będzie rozwijająca sie nerwica, a uwierz mi nerwica to poważna sprawa i nie dotyczy tylko sfery psychicznej, nerwica może doprowadzić człowieka do niepełnosprawnosci fizycznej a przy skrajnym wyczerpaniu systemu odpornosciowego i nerwowego do smierci. Patologiczna rodzina nigdy nic Ci nie da poza tym że będzie ciągnęła cię w dół. Ja wiele lat tłumaczyłam sobie zachowanie swoich patologicznych rodziców i starałam się zrozumieć ( jestem zbyt empatyczna i to mnie wtedy zgubilo). Ojciec alkoholik, matka psychicznie chora lekomanka bracia alkoholicy, nic poza agresją od nich nie dostałam. Matka BARDZO znęcała się nade mną zarówno psychicznie jak i fizycznie. Długo wychodziłam z traum, ale sie udało, wiesz co usłyszałam od niej w dorosłym zyciu, że mi się należało. Uciekaj od nich jak najdalej. Tacy ludzie mogą w afekcie pozbawić życia, a wytłumaczenie mają zawsze, że byli pod wpływem. To czego dopuszcała się matka wobec mnie to poważne sprawy karne. Obydwoje powinni siedzieć, ale oni nie maja sobie nic do zarzucenia. Uciekaj.

            Można wrócić do swojego pierwotnego instynktu i odzyskac spokój oraz równowagę w życiu i to taką o jakiej nawet człowiek nie marzył, sa sposoby, przetestowałam na sobie wiele metod i znalazłam te skuteczne zajęło mi to prawie 20 lat, dzis jestem uwolniona od tego skrajnego szalenstwa, którym mnie naznaczono i zainfekowano, ale pierwszy krok to całkowite zerwanie więzi ze źródłem. Bez tego nie ruszysz z miejsca, a jesli nawet wszystko powróci, kiedy najmniej sie bedziesz tego spodziewała, w najmniej odpowiednim momencie życia.

             

            Xaley
            Uczestnik
              Liczba postów: 7

              Wyrzuty sumienia to jeden z najcięższych wrogów nas samych w tej sytuacji.

              Pojawia się walka o przetrwanie – z jednej strony wieczna agonía i życie w stresie, żalu i smutku, a z drugiej szczęśliwe życie, nowe możliwości, oddychanie pełną piersią – i to zgodnie z naszym naturalnym prawem.

              Każdy ma prawo żyć, tak samo mają te prawo twoi rodzice. Skoro kładą na to przyslowiowego członka, to niech zdychają z głodu, skoro 40% i cygaro im bardziej smakuje.

              To nie twoja wina, I NIE TWÓJ OBOWIĄZEK, aby ich niańczyć

              Wyzbądź się tych wyrzutów sumienia, inaczej całkiem poważnie wpędzą cię do grobu.

              Każda chwila spędzona na poprawie jakości ich życia, to każda chwila pogarszająca jakość Twojego życia.

              Oni i tak prędzej zdechną pozostawiając cię samego/samą na tym świecie, ale wtedy już będzie za późno.

              Mi było bardzo ciężko, ale obecnie mam zablokowany telefon i sam decyduję, do jakiego stopnia mogę pomóc swojej matce.

              Szczerze jej nienawidzę, a jej widok wzbudza we mnie obrzydzenie, ale dopóki nic nie tracę na pomocy tej żałosnej istocie, dopóty mogę pomagać.

              Jeśli tylko moja pomoc zostaje zmarnowana, albo pojawia się żądanie więcej – znikam jak Chudini i mnie nie ma przez dobry miesiąc.

              Dziwnym cudem dalej wszystko się kręci. Chociaż i tak chcę to skończyć, bo każdy SMS z jej strony dokłada chrustu do ognia.

              Nie chcę jej widzieć, słyszeć, i czuć. I Tobie też to polecam

               

               

               

              miwi
              Uczestnik
                Liczba postów: 26

                Cześć Bezpieczna!

                Posłuchaj. Nie jesteś winna temu, że Rodzice nie mają pieniędzy!

                Rozumiesz czym jest „komfort picia”. Nie możesz Rodzicom tego zapewniać, bo to Im szkodzi i pogłębia chorobę alkoholową.

                Alkoholizm to choroba fizyczna, psychiczna, duchowa  i społeczna. Jeżeli ograniczy się czynnik społeczno-rodzinny wspomaga się zdrowienie.

                Radzę Ci Koleżanko zastosować eksperyment. Oznajmij Rodzicom, że zrywasz kontakt z Nimi na pół roku i przez tan czas nie dostaną od Ciebie nic.  Po tym okresie zobaczysz jak sobie radzą. Będzie Ci ciężko w tej próbie wytrwać.  Zajmij się czymś innym w międzyczasie. Poświęć się pracy, znajdź hobby, lub wolontariat, który przekieruje Twoją pomoc na rzecz np. fundacji, w której Twoje wysiłki i fundusze będą konstruktywnie i efektywnie spożytkowane, na budowanie czegoś trwałego.

                Po zakończeniu milczenia  możesz zdecydować się na odnowienie kontaktów, ale na zasadach w których Ty nie będziesz mecenasem ich rozrzutnego życia.

                Trzymaj się. W imieniu forumowiczów dda.pl, którzy Cię wspierają,  życzę Ci owocnego życia, wolności i siły od Boga.

                miwi

                Kinia89
                Uczestnik
                  Liczba postów: 52

                  Z własnego doświadczenia znam też z mamą nie miałam dobry kontakt, jak żył ojczym. Po jego śmierci mamą nie miałam żadnego kontaktu… Ja ją nienawidziłam ale wiem ze nienawiść niszczyła mnie… Po raz pierwszy od paru lat spotkaliśmy się u siostry,,, było dziwne uczucie. Później postanowiłam pojechać do niej gdy weszłam na klatkę schodową wszystko mi się przypominało dosłownie całe moje dzieciństwo. Powiedziałam swojemu mężowi. Że ja potrzebuje czasu aby jej zaufać i ją odwiedzać muszę sama się przełamać . Chodzę na terapie, Powoli zaczynam układać wszystko od nowa ale czy mamie zaufam nie wiem ale wiem gdzie są granice,, za bardzo mnie skrzywdziła tego nie da się wybaczyć od tak.. Ale idzie z tym jakoś żyć

                Przeglądasz 7 wpisów - od 1 do 7 (z 7)
                • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.