Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD czuję, że jestem na dnie

Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
  • Autor
    Wpisy
  • xxxyyyzzz
    Uczestnik
      Liczba postów: 6

      Hej,

      mam trochę problem ze sobą i nie wiem od czego zacząć. Leczę się na depresje od kilku lat z różnym skutkiem. Zmieniałam kilka razy lekarzy z różnych powodów (złe dobieranie leków przez dłuższy czas, brak zrozumienia i słuchania tego, co mam do powiedzenia – na zasadzie 2 min i kolejny pacjent, kolejny lekarz na NFZ z którym nie było kontaktu, a wizyty były 2 razy w roku, więc nawet nie było sensu tego ciągnąć, bo negatywne skutki nowych leków odczułam po 1 lub 2 msc, ostatecznie jestem u lekarza, który potrafi wysłuchać, poświęcić tyle czasu ile trzeba, ale leki działają różnie).
      Mam różne stany psychiczne, raz jest lepiej, raz jest gorzej. Czasem trzęsę się ze stresu i lęku bez powodu, czasem wstaje w środku nocy, mam często stany silnego napięcia, które odczuwam w głowie. Najgorsze są jednak myśli i krytyk wewnętrzny. Od jakiegoś czasu chodzę na terapie, która w jakimś stopniu mi pomogła i już tak nie izoluję się  i nie uciekam od ludzi jak kiedyś. Jednak bardzo często dręczą mnie złe myśli na swój temat m. in., że jestem nic nie wartym człowiekiem, że jestem głupia, brzydka itd. Czasem jest tak, że aż mam ochotę płakać nad tym, kim jestem – wiem, brzmi to absurdalnie. Oczywiście na zewnątrz pewnie tego nie widać, bo staram się normalnie funkcjonować. Mam pracę, studiuję itp. Jednak jakaś część mnie w środku umiera.
      Jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, to myślę, że niby, pozornie wszystko jest ok. Nie mam problemu, żeby stanąć pogadać (nawet z obcymi osobami), często jest tak, że nawet sama zagaduje (czy to w kolejce do lekarza, czy sąsiadów), ale mam chyba problem z bliższymi kontaktami. Jestem bardzo wybiórcza, jeśli chodzi o osoby, które do siebie dopuszczam. Mam przyjaciół, z którymi mogę porozmawiać na wszystkie tematy, ale no właśnie nie na wszystkie chcę i nie na wszystkie potrafię się otworzyć. Ciężko jednak, jest mi poznawać nowych ludzi i zawierać znajomości. Dodatkowo myślę, że mam problem w kontaktach damsko-męskich. Kiedyś wpadałam w panikę, przy jakimkolwiek kontakcie (nawet nie wliczając w to aspektu romantycznego, czy seksualnego). Dzisiaj czuję się niewidzialna dla płci przeciwnej i to dosłownie. Chcę się otworzyć na związki, ale nie wiem jak to raz, a dwa ta niewidzialność – z czego to może wynikać?
      Mam też takie poczucie, że jestem gorsza od innych, często czuję się wyobcowana i „inna”, czuję, że nie pasuję albo odstaję od rówieśników. Nie wiem, co mam ze sobą zrobić. Tak, jak mówię z pozoru mogłoby się wydawać, że sobie radzę (co też często słyszę), a w środku czuję się rozbita na milion kawałków jak lustro i wcale nie ogarniam.
      Oczywiście kontynuuję obecnie terapie, ale nie czuje, żeby wynikało z tego coś konkretnego. Jest dużo pytań, a mało odpowiedzi. Sama czytam, szukam, ale nie potrafię sobie poradzić i czuje się mocno zagubiona.
      Miło by mi było, gdybyście napisali tutaj coś od siebie, jakieś porady, może coś z własnego doświadczenia lub coś, co z mojego opisu wydaje wam się „dziwne” (coś, co może być nie tak). Będę wdzięczna za wszystkie komentarze.

      dda93
      Uczestnik
        Liczba postów: 624

        Hej, gdybym przeczytał Twoją opowieść gdzie indziej, od razu bym wiedział, że jesteś DDA. Z tego co piszesz wyobrażam sobie, że w Twoim domu rodzinnym panowała przemoc psychiczna i fizyczna, że Tobą pomiatano i traktowano Cię jako nic nie wartą. Dlatego z czasem przestałaś wierzyć w siebie.

        Jest to naprawienia. Wymaga „tylko” paru życzliwych ludzi wokół, małego uśmiechu losu, dobrych terapeutów i czasu.

        Druga rzecz, jaka mi się rzuca w oczy w Twojej wypowiedzi, to że szukasz pomocy też chyba nie do końca tam, gdzie trzeba. Nie jesteśmy w USA, gdzie psychiatra często pełni też rolę terapeuty. U nas psychiatra jest od przepisywania leków, które może Cię uspokajają, ale w żadnym stopniu nie rozwiążą Twoich problemów.

        Dlatego proponowałbym Ci najbardziej zająć się terapią, szukaniem przyjaciół i wsparcia duchowego. Żebyś za kilka miesięcy czy lat mogła powiedzieć sobie, że zrobiłaś postęp, a nie tylko zmieniłaś nazwę i dawki leków.

        Wiele z rzeczy, o których piszesz, są normalną ludzką przypadłością. Że nie wszystkim możemy powiedzieć o sobie wszystko. Że każdy może mieć jakieś problemy z relacjami. I to nie czyni z nas żadnych dziwolągów. To jest normalne, ludzkie.

        Warto myślę dać sobie prawo do niedoskonałości. A jednocześnie pracować nad sobą. Po to, żebyś potem mogła sobie powiedzieć: „Zrobiłam najlepsze, co wtedy było możliwe” i „Nie muszę się wstydzić, bo nie zrezygnowałam ze swojego życia”.

        xxxyyyzzz
        Uczestnik
          Liczba postów: 6

          Hej, dziękuję za odpowiedź i zrozumienie.  Wbrew pozorom zawsze słyszałam w domu, że ja sobie dam radę ze wszystkim i zawsze ogarnę, ale masz rację, że też traktowano mnie jako nic nie wartą. Generalnie toksyczna bardzo atmosfera. Kiedyś z tą wiarą w siebie było inaczej, może nie tak, że ją miałam, ale na pewno  o tym nie rozmyślałam i nie dobijałam sama siebie. Teraz są chwile, kiedy jestem swoim najgorszym wrogiem, a to siedzi w głowie i mam wrażenie, że tak też myślą o mnie inni ludzie. Są sytuacje, kiedy mam ochotę „zniknąć”, jak jestem wśród ludzi, bo czuję się tak nie swojo, a zarazem wiem, że bardzo lubię wśród nich przebywać i nie mogę sobie wyobrazić, że życie miałabym spędzić w samotności. Ale no właśnie, chce ludzi, ale ciężko mi jakoś w tym temacie. Tak samo jak piszesz, że wystarczą tylko życzliwi ludzie wokół, dokładnie to wiem – wiem, jak bardzo to na mnie wpływa, kiedy mam środowisko wokół siebie. Kiedyś w domu rodzinnym miałam takie odczucie, że nic nie jest możliwe i czułam się tłamszona (ale sama sobie to robiłam i zakazywałam wielu rzeczy), w tym samym czasie, jak miałam kontakt z „normalnymi” ludźmi moje wrażenie było zupełnie inne – nagle okazywało się, że życie jest łatwe i wszystko się da.  Teraz się pogubiłam w tym mocno i nie wiem, jak ruszyć z miejsca.

          Być może tak jest, ale staram się zawsze szukać osób, które mi odpowiadają i czuję, że to jest to. Od poprzednich lekarzy słyszałam, że moje złe samopoczucie spowodowane jest pogodą, albo wmawiali mi, że nie możliwe, że ja się czuje tak i tak po danym leku, bo on ma to konkretne działanie, czyli wychodzi na to, że nie mógł on na mnie inaczej działać. I tak musiałam brać te leki, mimo, że totalnie tego nie czułam. Niestety wiem, że leki nie rozwiążą problemów, ale jednocześnie wiem, że bez leków już by mnie dawno tutaj nie było i tylko one jako tako sprawiają, że funkcjonuję powiedzmy w miarę na stabilnym poziomie. Na terapię chodzę od roku, dzięki temu trochę otworzyłam się na ludzi, ale tak jak mówię – jest różnie. Dodatkowo brakuje mi energii i siły na wszystko. Ciągle bym spała.

          Co masz na myśli mówiąc wsparcie duchowe? I jak i gdzie szukać tych przyjaciół? Może dla innych wydaje się to naturalne, ale mi chyba trzeba tłumaczyć tak podstawowe rzeczy. Nie mam problemu z powierzchownymi kontaktami. Schody zaczynają się w bliższych lub intymnych relacjach, których aktualnie staram się unikać i nie wiem jak się przełamać. Mam w sobie sporo lęku i czuje, że jestem poblokowana. W moim domu nie było żadnej relacji, każdy żył sam sobie, a dodatkowo wiadomo miałam raczej zły (delikatnie mówiąc) obraz „związku” i definicję (?) „miłości” – trudno mi to dzisiaj pozbierać do kupy i chyba nie do końca wiem jak to działa. Wiem, czego chcę w relacjach, ale jednocześnie panicznie się boje, że trafie na takie osoby jak w domu i przez to analizuję dosłownie wszystko. Skupiam się na terapii mocno, czytam różne artykuły, czytam Wasze wypowiedzi i znajduje dużo podobieństw. Czasem mam wrażenie, jakby obcy ludzie tutaj na forum wypowiadali moje myśli.

          Wiele z rzeczy, o których piszesz, są normalną ludzką przypadłością. Że nie wszystkim możemy powiedzieć o sobie wszystko. Że każdy może mieć jakieś problemy z relacjami. I to nie czyni z nas żadnych dziwolągów. To jest normalne, ludzkie. – Jeśli chodzi o ten fragment – to fakt. Ale ja słyszę od wieloletnich znajomych takie słowa. Mówią, że w sumie to mnie nie znają. Ja w środku też tak czuję, że nie umiem budować tych relacji, nie wiem jak się za to zabrać, wpadam w jakąś panikę. To jest chyba o wiele bardziej skomplikowane. Wiadomo, jak każdy człowiek mam problemy na wielu polach, ale nie jest to, aż tak zaawansowane i pokręcone jak właśnie tutaj i tak chyba było od zawsze. Chociaż nikt by nie powiedział z boku, że jestem jakaś samotna – tak myślę. Ale jest we mnie coś, co jednak ludzi ode mnie odpycha. Jak pytam, to nikt nie wie, co 😉

          Dzięki, pracuje nad tym, staram się, jak tylko mogę. Mam nadzieję, że właśnie tak powiem 🙂
          Pozdrawiam

          zytka
          Uczestnik
            Liczba postów: 156

            Hej xxxyyyzzz 🙂

            Czytając Twój wpis, odnalazłam się w kilku zdaniach …Zwłaszcza bliskie jest mi zdanie,że w domu nie było relacji i każdy żył sam sobie… Też przeszłam stany depresyjne ,ale nie brałam żadnych leków.

            Jestem typem samotnika , mam tylko 1 przyjaciela; z bliską koleżanką z dawnych lat (z którą obecnie pracuję) relacja  osłabła, bo widzę ,że już nam nie jest po drodze, ona mi inne towarzystwo ,a ja stwierdziłam ,ze nie będę na siłę zabiegać o tą relacje, w której często , czułam się gorsza,zignorowana,wystawiona na pośmiewisko ,bo nie umiałam się odezwać ,obronić wartości ( a mam prawie 40 lat …;) ) Myślałam ,że będę mieć wsparcie w koleżance ,bo wcześniej miałyśmy dobry kontakt ,ale po dłuższym przebywaniu ze sobą się w różnych sytuacjach ,widzę ,że tak naprawdę dobrze się nie znamy…i nasze wspólne wartości się rozmyły…

            Pewnie jesteś dużo młodsza niż ja, więc myślę ,że sobie poukładasz, zmienisz swoje życie  na takie jakie byś chciała. Wiem ,że to jest proces i czasem niecierpliwimy się i chcemy już od razu ,żeby wszystko było normalne, ale trzeba czasu – jak widać po mnie  😛    Mam jeszcze  w sobie dużo  blokad, których nie rozpracowałam. Też wybiórczo dopuszczam ludzi do siebie , bo ciężko mi zaufać innym i jak widzę czasem zachowania moich koleżanek w pracy ,to  gubię się totalnie ( coś innego mówią ,coś innego robią i myślą chyba też coś innego 🙂

            Ufam ,że będzie  lepiej w Twoim życiu i tego Ci życzę 🙂

            xxxyyyzzz
            Uczestnik
              Liczba postów: 6

              Hej zytka 🙂

              dziękuję za odpowiedź. Jak radzisz sobie ze swoimi blokadami i jakie one są? Jeśli nie chcesz pisać publicznie, a masz ochotę pogadać to chętnie przejdę na priv 🙂

              Czasem tak to jest, że ludzie z biegiem czasu zmieniają swoje wnętrze, postrzeganie świata, cele, wartości itp, może w pewnym momencie życia rozdzieliłyście się na jakimś etapie i wplyw środowiska zrobił swoje. Wiem jednak, że nie ma co się zmuszać do relacji, ktore nam nie odpowiadają. Mam podobnie do Ciebie – lubie być wsród ludzi, którzy sprawiają, że jest mi ok, komfortowo, nawet kiedy milczymy.

              Takie mam nadzieje, że jakoś się rozpracuje i wyjdę na prostą, ale póki co nie ma na to widoków.

              Również życzę wszystkiego dobrego 🙂 dobrze jest posłuchać doświadczeń innych.

              zytka
              Uczestnik
                Liczba postów: 156

                Poproszę na priv 😉

                xxxyyyzzz
                Uczestnik
                  Liczba postów: 6

                  Ja chyba nie umiem tutaj pisać na priv 😀 jest gdzieś taka opcja? 🙂

                  zytka
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 156

                    Chyba nie 🤣 podam Ci maila kasik40@poczta.onet.pl

                    Pozdrawiam serdecznie

                    xxxyyyzzz
                    Uczestnik
                      Liczba postów: 6

                      Właśnie napisałam 😀

                      aga_123
                      Uczestnik
                        Liczba postów: 1

                        Hej xxxyyyzzz  🙂

                        Czytając Twój post czuję się jakbym czytała o sobie – wygląda na to, że zmagamy się z podobnymi problemami.

                        Chyba nawet jesteśmy w podobnym wieku, bo ja też studiuję i pracuję 😉

                         

                        A gdzie mieszkasz ? Bo ja w Warszawie. Jeśli Ty też, to może chciałabyś porozmawiać o tych problemach na żywo ? Bo mi osobiście brakuje takich rozmów – czytanie postów i pisanie online trochę mi pomaga ale niestety nie mam nikogo (oprócz Pani psycholog) z kim mogłabym się tym podzielić na jakichś pogaduchach.

                         

                        Pozdrawiam  🙂

                      Przeglądasz 10 wpisów - od 1 do 10 (z 11)
                      • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.