Witamy Fora Rozmowy DDA/DDD Czy dążyć do utrzymywania kontaktu?

Przeglądasz 8 wpisów - od 11 do 18 (z 18)
  • Autor
    Wpisy
  • Fenix
    Uczestnik
      Liczba postów: 2551

      dda93 szachrajstwa psychiki są po obu stronach. Po damskiej są duchy ex, które niby przypadkiem pojawiają się, gdy mężczyzna zaczyna układać sobie życie z inną kobietą. I nie chodzi o wielkie uczucie ale o żal tyłka.

       

      PannaG
      Uczestnik
        Liczba postów: 5

        Dzięki  za troskę, doceniam to i pewnie nie jest ona zupełnie nieuzasadniona, bo tak, nie zawsze stawiam samą siebie na pierwszym miejscu, chociażby pod kątem pracy – gdy siedzę po godzinach, pomimo że mi za to nie płacą. Być może jeszcze małymi krokami, ale walczę z tym. Akurat tak się składa, że w tej walce – z przepracowaniem pomagał mi też On (wiem wiem, znów o nim :)), bo często zwracał mi uwagę abym tyle nie siedziała i rzeczywiście mnie to motywowało, żeby coraz częściej stwierdzać „walę to, idę do domu, resztę zrobię jutro”. Przykład nr 2: pewnego razu został mi zlecony w pracy duży projekt do zaopiekowania się (który wymagał sporego zaangażowania się), gdy mu o tym powiedziałam, On sprytnie zagadał z prezesem, że sam chciałby przy tym projekcie pracować i wziął go ze mnie na siebie i choć na początku nie chciałam, żeby to robił, po czasie przyznałam mu rację i byłam za to wdzięczna. Więc nie było tak, że to tylko ja ratowałam non stop jego, On też w pewien sposób ratował czasem mnie.

        I czy obrałam sobie za cel życiowy ratowanie jego? Nie, nie wydaje mi się, widzę to raczej tak, że na początku naszej znajomości był w znacznie lepszej formie i dużo więcej rozmawialiśmy. A każda ta rozmowa wnosiła duży uśmiech na moją twarz, dawała mi dużo ciepła i po prostu uszczęśliwiała. Sądzę więc, że to była też w pewnym sensie walka/ próba aby ten stan przywrócić, aby znów czerpać z tych rozmów. Czy zatem sprawianie, że On poczuje się lepiej było czymś co robiłam bezinteresownie? Nie, zdecydowanie nie.

        Poza tym ja lubię uszczęśliwiać innych, sprawiać, że na ich twarzach pojawi się uśmiech, a w przypadku osób, na których mi zależy daje mi to jeszcze 10x większą radość. Niesamowicie byłam dumna z siebie i szczęśliwa, kiedy udało mi się z pomocą znajomych zorganizować dla Niego firmowe wyjście pożegnalne i przygotować mega spersonalizowany prezent, podczas którego otwierania widziałam na jego twarzy szczery uśmiech, a na koniec też zakręconą w oku łezkę wzruszenia. I udało nam się to mimo pewnych przeciwności losu, jak np. to, że na kilka dni przed złamałam rękę w łokciu i trafiłam do szpitala, a wyszłam z niego w dniu imprezy. Takie chwile, kiedy sprawiam, że „niemożliwe staje się możliwe” dają mi wielką satysfakcję i według mnie dla nich warto czasem się trochę poświęcić.

        Owszem, piszę w całym tym wątku mnóstwo o Nim, trochę dlatego, że jednak przez rozmowę z Wami chciałam właśnie jego bardziej zrozumieć. Ale nie ukrywam też tego, że stał się trochę moim światem. Czy była to miłość? tego słowa nie odważyłam się jeszcze użyć nawet przez samą sobą, ale na pewno było/jest to zakochanie. Być może odczuwane nieco silniej ze względu na fakt, że wcześniej dłuższy czas byłam sama (na początku mi to nie przeszkadzało, później trochę zaczęłam odczuwać brak kogoś obok) i być może dlatego tak usilnie nie chciałam tego wypuścić z rąk.

        Ale uspokajam, mam też własne dążenia i zaspokajanie ważnych potrzeb, przykład – za kilka miesięcy odbieram klucze do własnego mieszkania, a jak tylko to nastąpi moją głowę zapełnią myśli dotyczące wykańczania i urządzania 🙂

        W każdym razie Wasze uwagi na pewno biorę pod uwagę i pomimo, że trochę i siebie, i jego jeszcze przed nimi bronię, nie chcę stwierdzać, że są w 100% adekwatne, to na pewno się będę jeszcze nad nimi pochylać i analizować. Na pewno jednak zapaliły one już jakąś kontrolną lampkę, która mi mówi aby na siebie uważać. I ogólnie tak na podsumowanie tego dzisiejszego wywodu powiem Wam, że mimo wszystko jestem wdzięczna za tą całą sytuację – poznanie Jego, jego problemu, zagłębienie się w tą tematykę syndromu DDA, depresji, ogólnie zdrowia psychicznego. Więcej o tym ostatnio czytam i dostrzegam jak ważne jest zarówno aby ogólnie o zdrowiu psychicznym mówić szerzej w społeczeństwie, aby nie był to temat tabu, jak i żeby myśleć o nim w kontekście samego siebie. Mnie na pewno całe to poznawanie, jak i ta rozmowa z Wami zmusiła do pewnych refleksji i nawet do zastanowienia się czy nie podjąć się samej wizyty u psychologa (i nie chodzi mi tu już o dalszą analizę tego związku i Jego zachowania, ale o nieco głębsze poznanie siebie i przeanalizowania skąd się biorą niektóre moje zachowania). Więc w całej tej historii odnajduję też plusy.

        dda93
        Uczestnik
          Liczba postów: 628

          Oby tak dalej 🙂 Nie gniewaj się na nas, jeśli niektóre nasze podpowiedzi okażą się nie do końca trafne – bazujemy tylko na tym, co piszesz, więc możemy nie mieć 100-procentowego obrazu sytuacji.

          Powiem Ci, z własnego doświadczenia, że po długim okresie samotności człowiek czasem za bardzo chce „żeby wreszcie się udało” i bywa, że z tego powodu zbytnio obniża poprzeczkę dla partnera (druga skrajność jest taka, że poprzeczka wędruje zbyt wysoko i takie osoby nie znajdują nikogo wystarczająco zbliżonego do ich wyśnionego ideału).

          Z osobami z syndromem DDA (to też z własnego doświadczenia) bywa różnie – czasem taki ktoś w bliskim związku okazuje się „fabryką problemów”, ale można trafić też perełkę 🙂 Najśmieszniej się robi, kiedy spodziewasz się po kimś niektórych zachowań z pakietu nieuleczonego DDA (np. reakcje ucieczkowe), a okazuje się, że ten ktoś takich zachowań już nie ma, bo dorósł o stopień czy dwa wyżej.

          • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, temu przez dda93.
          _Arika_
          Uczestnik
            Liczba postów: 4

            W samo sedno Fenix, ktoś kto liczy się z uczuciami drugiej osoby, szanuje je, nie znika z dnia na dzień, bez względu na to jak bardzo źle się czuje. Owszem, czasami potrzebujemy odseparować się od życia na jakiś czas. Mimo to jeśli ktoś jest dla nas ważny to szanujemy jego odczucia i bierzemy pod uwagę to jak może czuć się ta druga osoba.. Ktoś, kto przywiązuje do siebie, a potem znika jest po prostu niedojrzałą osobą, skupioną na sobie i swoich odczuciach.

            • Ta odpowiedź została zmodyfikowana 3 lat, 4 miesięcy temu przez _Arika_.
            Chłopiec Papuśny
            Uczestnik
              Liczba postów: 3706

              DDA często tak mają że sprawdzają drugą osobę na ile mogą jej zaufać, co ona może im dać, na ile się jest gotów poświęcić.
              Polega to po prostu na tym że w relacji z drugą osobą od razu lub po krótkim czasie opowiadają o sobie, o swoich problemach, zachowaniach, schematach, rodzinie podkreślają że są DDA. Dają tym samym sobie prawo to niezadowolenia, okazywania niechęci, odrzucania bliskości, braku zaufania – gdy nie mają podstaw to szukają by czepić się czegoś i niekoniecznie o tym mówią, druga strona ma się domyślać. Często zrywają powierzchownie kontakt i obserwują. Gdy np. nie piszesz i nie dzwonisz, bo po prostu w danej chwili nie możesz, zaraz tworzą historię. Zarzucają że nie poświęcasz czasu, że może ma kogoś innego. Domagają się ciągle uwagi.
              To zaczyna się manipulacja, często nieświadoma. Z ofiar stają się sprawcami.Jezeli uzna że niedostane wystarczająco uwagi od partnera, cokolwiek by druga strona nie zrobiła będzie źle. Ale to inny jest zawsze winny.

              Jakubek
              Uczestnik
                Liczba postów: 931

                „To zaczyna się manipulacja, często nieświadoma. Z ofiar stają się sprawcami.Jezeli uzna że niedostane wystarczająco uwagi od partnera, cokolwiek by druga strona nie zrobiła będzie źle. Ale to inny jest zawsze winny.”

                W punkt. Bardzo prawdziwe. Klasyka zachowań.

                 

                Jacek2232
                Uczestnik
                  Liczba postów: 6

                  Cześć,

                  Jest to mój pierwszy post na tym forum, nie chciałem zakładać nowego tematu ze względu że moja historia idealnie pasuje do tego wątku. Jestem DDA i ciągle wpadam w dziwne relację, jedną opisze poniżej.

                  Parę miesięcy temu poznałem bardzo fajną dziewczynę, zaczęliśmy się spotykać wszystko było idealnie, nasza relacja rozwiała się w bardzo szybkim tempie. Byliśmy bardzo blisko, poznaliśmy swoje historię, opowiadała mi swoim trudnym dzieciństwie(wg mnie DDD) a ja o swoim oraz wielkiej krzywdzie jaką je wyrządził ostatni facet, nie spotykała się z nikim ponad półtora roku bo bardzo cierpiała. Przedstawiła mnie prawie całej rodzinie, przyjaciołom z moje strony było tak samo. Nagle po 4 miesiącach spotykania się i małej sprzeczce (o brak informacji że się spóźni ponad 40 minut oraz że mamy iść do moich rodziców na obiad) nawet kłótnią nie mogę nazwać, coś się zmieniło, złapała dystans i przez parę dni mieliśmy ograniczony kontakt. Po kilku dniach spotkaliśmy się i usłyszałem że ona nie wie ” bo jest jej za dobrze, przywiąże się i tak się ta reflacja rozpadnie i będzie cierpieć’. Po paru dniach się kolejny raz spotkaliśmy na weekend i był duży dystans zero czułości widać jakby miała blokadę na mnie. Taka blokada trwała przez parę tygodni gdzie mówiła że ” nie wyobraża sobie życia w którym mnie nie będzie, Zawsze o takiej relacji marzyła ale nie chce robić nic wbrew sobie”. Dałem jej czas do namysłu w końcu przyjechała do mnie i powiedział że ona nic nie czuje i nie chce tego kontynuować, że musi zamknąć drzwi przed mną, nie protestowałem, nie prosiłem – jej decyzja. Na końcu naszego spotkania powiedziała że sobie weźmie tylko kosmetyczkę(co jest dla mnie dziwne że nie chciała brać reszty) , a miała bardzo dużo rzeczy u mnie, powiedziałem żeby zabrała wszystko od razu bo wole nie mieć kontaktu bo czuje coś do niej i łatwiej będzie mi bez utrzymywania kontaktu. Było mi bardzo ciężko i zacząłem szukać informacji o tym czemu się tak bardzo przywiązałem ( uzależniłem) do niej w tak krótkim czasie i znalazłem że w DDA jest takie coś jak „kochanie za bardzo” – bardzo dużo cech pasuje do mnie. Przy okazji znalazłem o ” lęku przed bliskością – i wszystko pasuje do niej, perfekcjonizm, wiecznie włączone radio, cały czas w biegu, pracoholizm itd – mam pytanie czy mogę jeszcze coś zrobić z tą relacją? zastanawiałem się czy ją uświadomić że ma problem? nawet nie żeby była że mną to jest po prostu bardzo wartościowa osoba która mi nie zrobiła nigdy krzywdy. Mam okazjonalny kontakt bo pracujemy w jednej firmie.

                  Sam zapisałem się do terapeuty i zaczynam swoją terapię bo chce być lepszym człowiekiem i panować nad swoimi emocjami.

                  Jakubek
                  Uczestnik
                    Liczba postów: 931

                    Pia Mellody w książce „TOKSYCZNA MIŁOŚĆ i jak się z niej wyzwolić.”, pisze nawet coś takiego, że często w jednej i tej samej osobie funkcjonują postawy  Nałogowca Kochania oraz Nałogowca Unikania Bliskości. Zależnie od sytuacji w tej osobie uruchamia się albo jeden albo drugi destrukcyjny mechanizm. Najpierw bardzo oddanie kocha, dąży do zdobycia obiektu swego uczucia, a kiedy to już się stanie i obiekt zostanie emocjonalnie „zawłaszczony”, wtedy zaczyna dystansować się, stawiać granice, odsuwać, odpychać, aż do zerwania. A potem wchodzi w kolejny podobny cykl z innym obiektem.

                  Przeglądasz 8 wpisów - od 11 do 18 (z 18)
                  • Musisz być zalogowany aby odpowiedzieć na ten temat.